wtorek, 28 marca 2017

Już cieplej :-)

       Od niedzieli świeci słońce w Warszawie więc wreszcie miło wyjść na spacer. Jak zwykle odwiedziłam wróbelkowy zagajnik gdzie szczęśliwe ptaszki oddały mi trochę energii.
A ja przekazuję dalej, mam nadzieję, że się wszystkim udzieli ta beztroska, czego serdecznie życzę :-))



 Niezły ukłon :-))




 Posadziliśmy bratki na balkonie :-)


 Hiacynty już się pięknie rozwinęły. Nie pomyliłam się, kolory ma niezwykłe. :-)

 Pierwsze pączki na pelargoniach. One jeszcze w domu siedzą. Czekamy na ciepłe noce.
 Kot się też wygrzewa.


Pewnie dlatego, że wiele rzeczy załatwiłam dzięki tacie i kilku innym dobrym ludziom przypomniał mi się cytat z książki "Potęga podświadomości", której przeczytałam tylko trochę.
 Może dotarłam  do najcenniejszej informacji w niej zawartej. Może ktoś skorzysta z tego przesłania:
  Uleczysz wszystkie rany na ciele i na duchu, pocieszysz udręczoną lękiem duszę, zrzucisz krępujące cię więzy ubóstwa, uwolnisz się od nędzy, niepowodzeń, nieszczęść, niedosytu i rozczarowań,
Aby to osiągnąć, musisz się utożsamić umysłowo i emocjonalnie z dobrem, jakie chcesz urzeczywistnić, a twórcze moce podświadomości stosownie na to zareagują.

To chyba oznacza, że: dobro wraca do dobrego :-))

I tym optymistycznym akcentem .......



sobota, 25 marca 2017

Decoupage po raz drugi...

          Pogoda w Warszawie jest brzydka, więc cieszę oczy oznakami wiosny w doniczkach. Kupiłam sobie sadzonki bratków na balkon, trzy śliczne tulipanki do wazonu, pachnącą miętę i hiacynty. Muszę przyznać, że bardzo mi to poprawiło humor, bo przykro było, że  wyjść na spacer za zimno. Odwiedziłam tylko serdeczną koleżankę, żeby się  poradzić w kwestii robienia świątecznych ozdób, w czym Ona jest mistrzynią. Zresztą proszę ją o opinię i radę przy realizacji wszystkich pomysłów. Tym bardziej chętnie się do Niej zwracam bo jeszcze nigdy nie skrytykowała mojego planu, tylko, jak stwierdziła, czasem trzeba mnie dopilnować, żeby wyszło rewelacyjnie, hehehe.


 Braciszki jeszcze grzeją się w domu, nie mam sumienia wyrzucać ich na dwór. Są takie śliczne ;-)



 Całą noc po głowie chodził mi hiacynt w niespotykanych kolorach i dziś postanowiłam go sobie sprawić.

 I tak od słowa do słowa zaproponowałam koleżance, że zacznę u Niej ozdabiać słoiki decoupage. Wcześniej zaplanowałam robić to w domu, bo już przeszło rok temu nauczyła mnie tej techniki. Pomyślałam, że nie będę zawracać głowy i powolutku pokleję sobie w dogodnym czasie i miejscu.
I jakie to szczęście, że dziś wspomniałam Jej o tym. Zaprosiła, żebym robiła przy Niej. Okazało się, że pamiętam co nieco tylko z tej techniki. W dodatku wcale nie jest proste dla mnie nakleić serwetki na nierówne słoiki (sama zresztą sobie takie wymyślne po kawie zbierałam) i bez jej pomocy nic przyzwoitego bym nie zrobiła.
I dowiedziałam się, że czeka mnie jeszcze sporo pracy przy tym,  o jakiej w ogóle zapomniałam.
Uch, Zurineczka z Nieba mi spadła, pewna jestem, hehe
 Słoiki na razie schną do góry nogami...


 Dostałam kiedyś kawę w kufelku i postanowiłam teraz pięknie go sobie ozdobić, żebym chętnie piła wodę. A mam z tym kłopot, nie jestem przyzwyczajona.
Ja to herbaciana istota jestem. Mówili w rodzinie, że wychowałam się na herbacie, bo jeść nie chciałam. A od kiedy rzuciłam palenie, to też kawoszka .
Z resztą w kuflu to każdy normalny człowiek pije piwo.
No cóż, może właśnie dobre skojarzenie zachęci mnie do picia wody, hehe
Nie widać tego za dobrze ale jest w pięknych kolorach i z ptaszkiem
      Po raz kolejny nadziwić się nie mogę, że tyle wspaniałych ludzi spotykam na swojej drodze.
Za jakiś czas, pewnie się okaże, że Ci nieszczególnie serdeczni byli tylko tacy przez chwile. Ponieważ jestem dobrze do ludzi nastawiona, jeszcze odkryję ich wielki porzytek dla mnie :-))
Popłakałabym ze wzruszenia, ale łzy nie lecą, chyba naprawdę wypłakałam już wszystkie.
No  cóż, rewelacja.....

Wieloryby są wdzięczne za troskę kochanym ludziom !!!

środa, 22 marca 2017

Na ratunek wielorybom

Ratujmy wieloryby


W ciągu kilku dni, Norwegia rozpocznie przerażające roczny tradycję zabijając setki wielorybów. Ale jeśli wystarczy podnieść alarm teraz możemy uzyskać rządy w całej Europie, aby zamknąć swoje porty dla statków norweskich aż zgodzą się zakończyć krwawą rzeź tych emocjonalnych, inteligentnych istot! Zrobiliśmy to wcześniej z Islandii. Dodaj swoją nazwę za pomocą jednego kliknięcia i przekazuje szeroko:
DODAJ SWOJE NAZWISKO
Drodzy przyjaciele,

W ciągu zaledwie kilku dni, Norwegia rozpocznie się przerażające coroczną tradycją - bezwzględną rzeź setek wielorybów. Ale mamy strategię, aby powiedzieć "no way!"

Wieloryby są inspirujących, pięknych istot. Teraz wiemy, że komunikują się ze sobą w piosence i doświadczyć podobnych do ludzkich emocji. Ale w Norwegii, co roku te niesamowite stworzenia są ścigani i zabijani, a następnie włamał się od siebie, aby stać się paszę dla zwierząt oraz składników zawartych w produktach kosmetycznych. To nie do zniesienia.

Norwegii udało się wsunąć pod radarem jak wieloryb uboju kraju # 1. Ale jeśli teraz zebrać Bezprecedensowy globalny oburzenie, możemy popchnąć Europę do zamknięcia swoich portów dla wielorybników Norwegii. Zrobiliśmy to z Islandią - zróbmy to jeszcze raz! Podpisz petycję pod jednym kliknięciem: 

ps. Przepraszam za automatyczne tłumaczenie.

poniedziałek, 20 marca 2017

Mimo wszystko...

      mogę i ja tak powiedzieć :-))

🗽


Ale  tym razem nie mam nic szczególnego na myśli. Jest to tytuł przedstawienia na które zabrała mnie .. mama, hehe. O dziwo, to był największy powód do radości tego wieczora. Co prawda Maja Komorowska w roli Sary Bernard światowej sławy aktorki już wzbudzała zainteresowanie, ale mnie bardziej ekscytowała osoba mojej mamy wśród widzów. Rozważania na temat starości, obie nas poruszyły i rozśmieszyły zarazem. Byłam niedawno niedołężna, z pamięcią starego człowieka, który wspomina dzieciństwo a nie pamięta jak wnuczek ma na imię, więc rozważania o przemijaniu, bólu, śmierci są mi doskonale znane. Pewnie dlatego, że odbiłam się od dna, tak mnie to teraz śmieszy.
Zdaję sobie sprawę, że to może być wielki dramat i współczuję bardzo tym, którzy to przeżywają tylko sztuka o rozważaniach aktorki na ten temat wydały mi się nie tyle cierpieniem człowieka, co grą, udawaniem. Człowiek przeżywa swoje życie jak umie i jeśli jest to prawdziwe to nie ma co się mądrzyć, doradzać czy szydzić ale aktor to trochę inny człowiek. Pewnie dlatego zamiast się przejąć pomyślałam, że to tylko taka rola, taka poza.
Pierwszy raz spojrzałam na sztukę, na aktorstwo, na dramaturgów od tej strony. Gdy czytam książkę znajduję w niej mądrość, przesłanie, wiedzę, która do tej pory była mi nieznana. Natomiast aktor, pokazał to co chciał, żeby ktoś zobaczył. I w życiu też często pokazujemy to co ktos chce zobaczyć.
Może i ja też, hehe
Nie jest łatwo być szczerym, prostym, otwartym człowiekiem. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, w epoce "fajterów" wydaje się to niemożliwe. Przecież najważniejsze jest odnieść sukces. Mięczakiem ogólnie się pogardza.
Pomyślałam o bardziej powszednim normalnym, uczciwym pokazywaniu swojej twarzy.
Oczywiście graniczy to z byciem naiwnym, łatwowiernym, co jest bardzo szkodliwe i nic dziwnego, że się tego wystrzegamy, ale pomyślałam o przyjmowaniu jakiejś pozy czy trzeba czy nie, po prostu zapominamy, że naprawdę jesteśmy inni.
Taki człowiek co całe życie był gwiazdą to postara się tak grać do końca.

No cóż,
 życzę wszystkim zostanie gwiazdą prawdziwą, jasną :-))

Aktorka uświadomiła mi, że pod koniec swoich dni, udawanie, okazuje się tylko wspomnieniem sławy, czyli cierpieniem a nie spokojem, radością.

niedziela, 12 marca 2017

Wróbelki :-)


   Wróbelki przysiadają na pobliskim drzewie ale po ziarenka słonecznika nie przyfruwają. Widocznie nie są głodne. Zima nie dała się im we znaki. Wyglądają na szczęśliwe bo i wiosnę już czują. 
Dla ludzi ten tydzień miał nieprzyjemną aurę i dzisiaj też jest zimno i buro. Niemniej zrobiło mi się bardzo wesoło. Odwiedziły mnie osoby o zupełnie przeciwnych usposobieniach, całkowity brak zrozumienia i obawiałam się czy był sens jednocześnie je zapraszać. Nie zaplanowałam tego, tak spontanicznie mi się powiedziało podczas rozmowy przez telefon.
Już od dawna postępowałam jak mi serce nakazało, bez zbędnych planów i okazywało się, że to były celne rozwiązania. I tym razem, zanim się obejrzałam, już padły ode mnie słowa zaproszenia. W nocy jednak niepokój mnie ogarnął. Pierwszy raz, od bardzo dawna, zwątpiłam w słuszność moich przedsięwzięć. Przestraszyłam się, że ktoś może poczuć się urażony i zamiast pocieszyć ją w smutkach, poczuje się gorzej, będzie jej jeszcze bardziej przykro. 
Byłam zła na siebie, że nie pomyślałam w porę. 
Najbardziej strach mnie ogarnął, że wiara w słuszność swoich przedsięwzięć nie jest taka idealna, może ranić innych.
Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. 
Właśnie tego w życiu bym nie chciała. To usprawiedliwiło postępowanie ludzi, którzy mnie ranili, robiąc to co było dobre dla nich, jeszcze mnie winiąc za to, że trzeba mnie oszukiwać.
Spotkanie udało się. Było całkiem miło. O dziwo, obie strony, się pilnowały, żeby się nie urazić. I na twarzach były uśmiechy..
Odetchnęłam z radością, jednak mogę wierzyć w siebie. :-)
Ale pytanie czy robienie sobie przyjemności usprawiedliwia robienie komuś krzywdy?
Może jednak nie, może to jest ignorancja, której nie należy się poddawać.
A może, jeśli się lubi ludzi, nie jest się egoistą, wyklucza zranienie kogoś?
Samo przebywanie z taką osobą leczy wszelkie rany, hehe
Dziś ja byłam wsparciem dla kogoś. Jutro będzie ktoś dla mnie.
O właśnie przypomniało mi się, że mam zająca dla Pani, która dużo spraw pomogła mi załatwić.
Zmienia pracę (na lepszą:-)) i chciałam się z Nią pożegnać. To też jest mój przyjaciel. Pewnie zapomni mnie niebawem, bo byłam jednym z wielu interesantów ale dla mnie zawsze pozostanie kimś bliskim i zawsze będę się za Nią modliła.

Wielu radości z własnych przedsięwzięć wszystkim życzę! :-))

czwartek, 9 marca 2017

Kurczaczki i zajączki

Kwiaty pachną w wazonach?
Moje nie pachną, ale i tak upiększają mieszkanie. :-) 
Najbardziej się cieszę ze znacznych efektów diety, które wczoraj lekarz potwierdziła. 
A dzisiaj logopeda pochwaliła moje czytanie. Tylko 'r" kiepsko mi wychodzi ;-)
Z radością wzięłam się do robienia zajączków i kurczaczków.
Zajączki wychylają łebki z trawy, a kurczaczki siedzą w gniazdku, dlatego wyglądają nietypowo. 
Wykorzystuję bombki styropianowe, które mi pozostały. Mam nadzieję, że się pomysł spodoba. :-)
Kwiatuszki w dużej ilości już sama zrobiłam na szydełku. Tak sobie pomyślałam, że wiosna nie może się obyć bez kwiatuszków. :-)




Miłego piątku! :-)))

środa, 8 marca 2017

W tym roku 8 marca

 
      Avaaz zbiera podpisy pod petycją usunięcia Eurodeputowanego z Polski miedzy innymi za obraźliwe opinie na temat kobiet.

https://secure.avaaz.org/campaign/en/eu_toxic_mep_loc/?bOstDkb&v=89757&cl=12069375940&_checksum=bffdf24d052eb6bfaa80d2aa1ff629e269e9efa394e39cdeb3784cfc49423ab5

Kobiety chcą być równoprawnymi obywatelami, wolnymi ludźmi.

http://wyborcza.pl/relacje/14,126862,21467447.html

Międzynarodowy Strajk Kobiet. Dziś protesty w 80 miastachŁukasz Woźnicki

Mieszkanki kilkudziesięciu polskich miast porzucą dziś swoje obowiązki, aby zaprotestować przeciwko opresji władzy. Będą się upominać o utrzymanie standardów opieki okołoporodowej, swobodny dostęp do antykoncepcji, in vitro i badań prenatalnych. Chcą także likwidacji klauzuli sumienia, wdrożenia konwencji antyprzemocowej i poprawy sytuacji ekonomicznej kobiet.
W Polsce w akcji ma wziąć udział ponad 80 miast - zarówno największe aglomeracje, jak i małe i średnie miejscowości. Protesty są częścią Międzynarodowego Strajku Kobiet organizowanego wspólnie przez kobiety z ponad 50 krajów.

niedziela, 5 marca 2017

Przyszła wiosna ...

    Wczoraj zaczęła się piękna pogoda w Warszawie. Korzystając z okazji wybrałam się na zajęcia tai chi, które gościnnie poprowadził instruktor z Krakowa. Byłam już na zajęciach przez Niego prowadzonych więc wiedziałam czego się spodziewać. Przede wszystkim ćwiczy z taką lekkością, że patrząc ma się wrażenie, że to prościzna.
Pierwszy raz po wypadku, wybierając się do Krakowa, byłam przekonana, że nie dam rady, że to za wysoki poziom i za bardzo intensywne ćwiczenia. Moja kochana instruktorka z Warszawy serdecznie namawiała mówiąc, że to przyniesie wielkie korzyści jakkolwiek poćwiczę i że śmiało mogę odpoczywać jak będę zmęczona.
Tym razem już wiedziałam, że nie będę odstawać od grupy, z radością wzięłam udział w zajęciach :-)
Motywem przewodnim było "otwieranie kletki piersiowej" czyli potocznie mówiąc  rozkładanie rąk na wysokości ramion. Akurat to dla mnie jest bardzo bolesne a więc dość ograniczone. Oczywiście robię to już coraz lepiej ale daleko jeszcze do doskonałości.
Instruktor rozpoczął pokazywanie i po jakimś czasie grupa się dołączyła. Patrząc na niego zaczęłam naśladować i trzymać rytm. Zanim się obejrzałam machałam rękami całkiem sprawnie. Nie szło mi tak gładko, pobolewały ręce, ramiona, ale patrząc na niego nie zastanawiałam się nad tym tylko robiłam jak umiałam.
Do rąk dołączył ćwiczenie nóg w tzw. wężach, rozciąganie mięśni ud.
Człowiek ten ma taką charyzmę, że zanim się obejrzałam był koniec zajęć.
Nie bez powodu jest on członkiem światowej komisji instruktorskiej :-)))

Wracałam do domu uszczęśliwiona. Również dlatego, że spotkałam się i wyściskałam z wieloma serdecznymi znajomymi i nazbierałam masę komplementów :-)
No po prostu extra!!!

Już wieczorem nie mogłam ruszyć rękami, oj
Wiedziałam, że mogłam się przeforsować niestety:-(
Najbardziej przykro mi się zrobiło, że nie dam rady nacieszyć oczu przyrodą budzącą się do życia.

W nocy nie mogłam dobrze spać bo ramiona bolały, ale rano wstaję i ze zdumieniem stwierdzam, że bolą tylko uda bo je porządnie rozciągałam, a ręce bolą nawet trochę mniej niż zwykle, więc super.
Pojechałam na kochaną działeczkę.
I tyle cudowności zobaczyłam, pierwszy raz tego roku.
Przede wszystkim mama odkryła przebiśniegi!!




Mama mówiła co to, ale nie pamiętam. I tak śliczne :-)
 Tulipany
Malwa (chyba)

Na skalniaku
 coś tam wyłazi z ziemi...
 Truskaweczki !!!
 Przybiegł do nas zaprzyjaźniony kot. Wygłaskałam go z radością. Też się stęskniłam i wyglądałam go z niecierpliwością.
 Dobrze się u nas czuje, chociaż jest płochliwy, pewnie często przeganiany

 No i oczywiście zrobiliśmy pierwsze ognisko :-)
 Wracając słonko ujawniło zazielenioną przyrodę.
 Wracam do Warszawy...
 Słonko zachodzi.
 Dobranoc.
 Dobrego tygodnia życzę :-))