Wczoraj cały dzień lało, więc przeleżałam ledwie żywa pod kocem. A dziś zaświeciło słońce, więc postanowiłam przejść się i nacieszyć oczy a tym samym serce widokiem przestrzeni.
Odwiedziłam znajomą, dawno się nie widziałyśmy a była okazja pożyczyć sobie Szczęśliwego Nowego Roku. Poopowiadałyśmy sobie o tym i o tamtym i nagle słyszę, że nie powinnam tak się odnosić do syna. Szczerze mówiąc zatkało mnie najpierw. Pomimo naszych odmiennych (radykalnie) poglądów na kilka tematów całe życie Go wspieram i On o tym wie. Nie zawsze od razu, ale po jakimś czasie przyznaje mi rację. Kochamy się bardzo, chwalę kiedy mogę, ale też nie ukrywam i mówię od razu kiedy jest egoistą i bezdusznym człowiekiem.
Zaczęłam się dopytywać co konkretnie takiego złego powiedziałam.
Okazało się, że ta znajoma ma inne zdanie na temat mówienia przy ludziach tego czy tamtego, i w związku z tym, nigdy by nie zrobiła tego co ja w takiej sytuacji. Powiedziała to w dodatku z taką wyższością, naganą dla mnie i dezaprobatą. Po prostu powiedziała co ja powinnam robić, a czego nie, przytaczając jeszcze za wzór osoby, które postępowały zgodnie z jej wartościami.
No nie powiem, zatrzęsłam się w posadach. A ponieważ teraz nie mam żadnych oporów, nie omieszkałam spytać, jak ona śmie mnie pouczać? Zapytałam jaką to ona była dobrą matką, jak to wspierała swoje dzieci? Jakie to wspaniałe życie zafundowała swoim dzieciom przez takie świetne wychowanie? Nie omieszkałam zapytać, jakie to cudowne dzieci mają osoby, stawiane mi za przykład i jakie to one mają doskonałe relacje z dziećmi?
Chętnie skorzystam z mądrości innych, ale do tego trzeba samemu być przykładem, swoją osoba pokazać słuszność jakiejś teorii.
Ja tam nie żałuje niczego co zrobiłam w ostatnim czasie. Nawet mam takie odczucie, że właśnie dzięki emocjom powiedziałam, czy zrobiłam coś co przyniosło dużo korzyści. Może dlatego, że nigdy nikogo nie skrzywdziłam, więc mogę zaufać sobie.
Dzisiaj blogowa koleżanka zwróciła uwagę na robienie czegoś na pokaz.
I właśnie ta znajoma całe życie tak spędziła. I tak jest teraz, mówimy o tym, czym można się pochwalić.
No super, pasuje to komuś, dodaje skrzydeł, sił do życia, ok, co zrobić, taka karma.
Ja tam nie widzę w takim postępowaniu żadnej wartości, wręcz umęczy się taka osoba, żeby się nie wydało, że coś nie jest takie super.
Z tego co zrozumiałam to był koniec naszej znajomości, hehe
Zrobię ile umiem, żeby mój syn był uczciwym, odważnym człowiekiem, a nie wygodnym egoistą, który podświadomie żyje w strachu, że się wyda, albo wyszukuje teorii, które go usprawiedliwiają.
Dzięki temu zawsze będzie wolny, a to ostatnio dla mnie największa wartość.
I tego też wszystkim życzę z całego serca ! :-)