Bardzo rozczulił mnie ten widok.
Tak było wczoraj. Dziś cały dzień lało, ale za to było ciepło, więc sobie pospacerowałam. Nawet nie wiem, czy jest smog, ale od zapachów z kuchni w głowie się kręciło. Musiałam zmienić klimat, mimo wszystko.
Jak sięgnę pamięcią do moich dziadków, to rzeczywiście, zyskali tak zwaną mądrość życiową.
U babci wynikało to z powierzenia Bogu swojego losu, przyjmowania z pokorą tego co się dzieje.
Dziadek, dla odmiany, cale życie miał swoje zdanie i nie bał się tego, więc nie musiał nikogo przekonywać ani ulegać. Dwa wyroki śmierci w wojnę, jeszcze Go w tym utwierdziły.
Tylko przy mnie w końcu zmiękł, hehe
Swojej przemiany nie zaliczam do wypracowanego rozwoju. Niektórzy od zawsze usilnie namawiali do zmian i potępiali, że nie umiem tego zrobić. Tymczasem, okazało się, że absolutnie nie była mi potrzebna taka jakiej oni chcieli.
Po odzyskaniu przytomności byłam załamana, że żyję. Sądziłam, że to kara, że to przekleństwo.
A tymczasem powolutku zaczęłam odkrywać inną rzeczywistość.
Dostałam świadomość, która pozwoliła mi na wolność, odwagę, nadzieję, która wielokrotnie odsłania cuda tego świata.
Ostatnio na ćwiczeniach zapytała mnie koleżanka, co to za wypadek miałam. Nie ma o czym opowiadać, ale śmieje się, że wszystko wskazywało na to, że umrę. A ona na to, że tak się cieszy, że żyję, bo ma kogo naśladować. Ucieszyłam się ogromnie, zwłaszcza, że to kolejna osoba, która na mnie patrzy.
A dodatkowo poprawiła się moja forma, choć nie jestem zbyt sprawna, już widać pracę wewnętrzna. Pani dietetyk aż fiuknęła z podziwu, bo masy mięśniowej przybyło mi przez miesiąc 60 dkg.
To dowód na to, że coraz precyzyjniej wykonuję ćwiczenia. To samo się nie zrobi, niestety, trzeba wiedzieć jaką mamy intencję, co chcemy osiągnąć. Wtedy są efekty.
I to jest wstęp do tego, żeby osiągnąć ....... Trzeba wiedzieć co się naprawdę robi i dlaczego
Jeśli komuś pomaga coś innego, to super.
Zauważyłam tylko, że ludzie, którym się wiedzie, myślą, że mają receptę na życie, na szczęście. Ci którzy wyszli z jakiś opresji też mają swoją receptę.
Ja wiem już jedno, w każdej chwili może spaść na człowieka grom, dobrze mieć receptę jak sobie radzić w niejednej trudnej sytuacji. Jest mnóstwo ludzi, którzy mimo dobrobytu, powodzenia na wielu polach nie są szczęśliwi. Nie dlatego, że są malkontentami, tylko coś ich tam w duszy rani. Czują się samotni, boją się. Nie trzeba tego potępiać ale współczuć. Takie rzeczy się zdarzają. A ponieważ to wstyd i ogólnie jest potępiane, to się do tego ludzie nie przyznają, co jeszcze bardziej pogłębia te uczucia.
Wystarczy się do tego przyznać przed sobą, a powoli zacznie się rozpuszczać
Ja mam taką i już wielokrotnie wypróbowałam lekarstwo.
:-D