Wszystkie się sprawdziły :-)))
Już dawno takich nie miałam.
Wszyscy się postaraliśmy i udało się.
Moja mama, jako jedyna, zna wiele historii naszej rodziny i opowiedziała kilka o moim pradziadku.
Pradziadek zmarł kiedy miałam roczek w wieku 88 lat. Był oficerem w wojsku carskim na wojnie rusko - japońskiej. Był zesłany na Sybir, tam pobił się ze Stalinem i przed śmiercią zastanawiał się, czy go Stalin do Nieba przepuści.
W czasie II Wojny światowej z obozu koncentracyjnego w Treblince wykupił go mój dziadek.
Ale to już inna historia.
Ja już słyszałam o tym, ale mój syn zaniemówił z wrażenia.
Pomyślałam, że moja mama wychowana w szacunku, w hołdzie dla odwagi, dla walki z przeciwnościami, mogła nie rozumieć, a wręcz nie znosić uległości, roztkliwiania się, czyli takiego mięczaka jak ja. Nie mówiąc już o tym, że nie można nie wiedzieć co się dzieje politycznie w Polsce
Pierwszy raz spojrzałam na nią ze współczuciem.
Byłam bardzo miła, uściskałam serdecznie i zachęcałam do opowiadała, żeby dzieci wiedziały.
Teraz mi przyszło do głowy, żeby namawiać ją do spisywania tego co pamięta, bo inaczej przepadnie. Ja już wiem tylko piąte przez dziesiąte, a reszta sióstr i braci nie wie prawie nic.
Opowiedziała też o tym jaki piękny jest Piotrogród i niesamowite białe noce.
Z Lenką już planujemy wycieczkę.
Babcia planuje wycieczkę na Syberię
Zadzwoniła córka z zagranicy, podzieliła się dobrymi wieściami i kazała mi się szykować
na wycieczkę do Włoch, hehe .
Wspaniały czas Bożego Narodzenia :-)))
W euforii umówiliśmy się znów.
Ochłonąwszy w domu, zastanawiałam się, czy to nie za dużo i nie skończy się jakimiś nieporozumieniami? Siostra pisała, żebym nie słuchała za bardzo. Od razu sobie przypominałam, jakich tematów nie poruszać, nie wspominać, hehe
I rzeczywiście było parę sytuacji, gdzie mamy groźne spojrzenie ostrzegało :-)
Kiedy to zobaczyłam, uświadomiłam sobie, że już bym stanęła do walki, hehe, ale uśmiechnęłam się tylko, zagadałam wesoło.
I to był mój największy sukces w te święta.
Pomyślałam też, że to co człowiek przeżyje to jedno, a co z tego wywnioskuje to drugie.
Pamiętam, że moja mama miała ksywkę, nadaną przez mojego ukochanego dziadka jej ojca, Dzierżyński.
A żaden z nich taki nie był, więc tego jej nie uczyli.
Ale na pewno nauczyli honoru i ambicji.
I to jej wybór i myślę, że całkiem świadomy. tak sobie radziła z przeciwnościami losu.
Taki człowiek po prostu
I tak super, że łagodnieje, hehe, a może to ja łagodnieję znowu?
To jest dopiero super !!!
Koniec roku jak zwykle nakłania do posumowań.
To może jutro o tym napisze kilka słów, ale na pewno rodzina się nie musi się mnie wstydzić.
Nie jestem tchórzem, jestem odważna i całkiem mądra, hehe !!!!
Łagodność wcale w tym nie przeszkadza!!!
hehe, właśnie gotuję barszcz czerwony na przyjazd mojej przyjaciółki z Cieplic, która uwielbia go w moim wykonanie.
Cała kuchnia już jest w czerwonych kropkach, uch, ręce mi odpadną przy sprzątaniu, uch.
Mam nadzieję, że wszyscy odpoczęliście i jesteście szczęśliwi od uścisków, serdeczności rodzinnych.
:-)))