sobota, 17 lutego 2018
Intencja
Mam nadzieję, że Papież Franciszek będzie naszym przywódcą duchowym i odmieni nasz świat !
Miałam ciężki tydzień, ale udało mi się dotrzeć cztery razy na zajęcia tai chi. Ciężko mi się przebierać bo tyle ciuchów muszę wkładać, więc nie mam sił z tym się zmagać codziennie. W tym tygodniu jestem dumna z siebie, bo dałam radę.
Ponieważ jest zimno, tym bardziej trudno mi się wyprostować, rozluźnić. Mimo wszystko na polecenie, żeby spróbować głową przebić sufit, poczułam jak kręgosłup po kawałku się rozciąga, prostuje. I od tego momentu czułam wiele, co poleciła poczuć instruktorka.
Tak mi się zrobiło już jakiś czas temu. Nie zaniedbałam tej umiejętności a wręcz udoskonaliłam.
Dzięki temu mogę np. poczuć jak wpływa złote światło kanałem głównym wzdłuż kręgosłupa. Robi mi się ciepło i bezpiecznie.
Intencja jest najważniejsza, pozwoli wyćwiczyć potrzebną umiejętność.
Pozytywne myślenie bardzo przydatna umiejętność. Tylko nie w takim znaczeniu, jakim się często tego używa.
Przeczytałam kiedyś :
"Lęk wynika z naszej nieobecności w tu i teraz, fantazjujemy na temat przyszłości, widząc ją w „czarnych” barwach. Najczęściej próbujemy radzić sobie z lękiem uciekając. Warto jednak mieć świadomość, że usilne unikanie niepokoju prowadzi prostą drogą do niego. Zamykając się na nieprzyjemne uczucia automatycznie zamykamy się na pozytywne, taki proces prowadzi do apatii i stanów depresyjnych, przestajemy odczuwać życie i rzucamy się w pogoń za silnymi emocjami lub zamykamy się w domu."
Z profilu FB: Nowa Psychologia
Ja to przeżyłam, udało mi się i już nie wpadam w psychiczne doły. Łatwo nie było, bo nie mamy tego w zwyczaju, żeby nie wyjść na mięczaka co się użala nad sobą.
Spróbujecie teraz tak, może i Wam przyniesie ulgę
Ciekawe, czy już bym się nie dała zranić? Przecież zawsze się czegoś oczekuje od drugiej osoby. Może po prostu ktoś taki nie da rady skrzywdzić, bo poznając jaki jest, nie będę się z nim zadawać, licząc, ze się zmieni dla mnie i nagle pokocha prawdziwie.
No rzeczywiście nie ma się czego bać, hehe
I tym optymistycznym akcentem.... uściski serdeczne ;-)
Moją największą przystanią i siłą jest Bóg. Przytulam się do Niego wówczas, gdy ludzie mnie ranią i nie rozumieją. Nigdy się nie zawiodłam. Nie dzielę ludzi na wierzących i niewierzących, bardziej dzielę ich na dobrych i tych zagubionych, co wyrządzają mi krzywdę...
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że znalazłaś, Basiu, lek na swoje problemy. Najważniejsze to umieć współczuć, ja też w to wierzę :-)
UsuńMój syn to samo mówi. Jednak gdy kościół jest blisko, nie wyobrażam sobie do niego nie chodzić.
OdpowiedzUsuń