środa, 31 października 2018
Coś się stało?
Zachwycił mnie ten widok. Wracałam od lekarza rehabilitanta bardzo rozbawiona, a niebieskie niebo i zachodzące słońce, które takim blaskiem odbiło się na wieżowcu, dopełniło tego stanu. Rozbawienie akurat nie było spowodowane dobrymi wieściami, tylko raczej, jak to napisał Miłosz " :jest taka cierpienia granica, kiedy się uśmiech radosny zaczyna...."terminem rehabilitacji z NFZ na 2020 rok.
Po budynku, gdzie chodziłam na ćwiczenia tai chi już śladu nie ma. Zrobiło się miejsce na niebo, patrząc od mojej strony. Zachwycił mnie ten kolor nieba :-)
Od kilku dni biję się z myślami, czy napisać o przykrej sytuacji, która mi się przytrafiła, bo pomyślałam sobie, że nie ma co pluć żółcią. Dziś zobaczyłam sens i szczęście w tym co się wydarzyło
Rozmawiałam ze znajomą, która często jest rozgoryczona tym co się dzieje wokół niej, z nadzieją, ze ją jakoś uspokoję. Od słowa do słowa wyszło na to, że zaplanowała sobie coś innego, a to co robiła nie przynosiło spodziewanego efektu i w końcu uciekła się do szantażu.
Wściekałam się na takie postawienie sprawy. No i powiedziałam dwa słowa, jedno bardzo brzydkie.
Bardzo przykro mi się zrobiło, bo poczułam się oszukana i bezradna, że nie poznałam się na człowieku, że może to jest intrygantka, a to zmienia mój stosunek do niej.
Skończyło się wielką obrazą na mnie, nie tylko tej jednej osoby.
Pewnie dlatego, ze inni pomyśleli, jak ja mogłam. Bo przecież tak naprawdę nikt nie wie o co chodzi. Może znają wersję tylko tej osoby?.
W sumie mogłabym się tłumaczyć, opowiadać itp. ale w sumie pomyślałam sobie, że w końcu muszę się nauczyć, żyć z tym, że ktoś o mnie źle pomyśli.
Wygląda na to, że kilku bliskich stanie się dalszymi ludźmi.
Trochę kiepsko zważywszy, ze zbliżają się święta, ale trudno.
Nie żałuję niczego i nie cofnęłabym wypowiedzianych słów. I nie boję się, że zachce mi się płakać. Rozpuszczę i ten ból
A dziś na ćwiczeniach mnie olśniło.
Widocznie potrzebne jest, abym już nie patrzyła, nie martwiła się, nie ingerowała w jej życie. Przecież, nawet jeśli ktoś prosi o pomoc, nie zawsze można to zrobić. Tylko samemu można sobie pomóc.Skoro do tej pory moje wsparcie nie rozwiązało problemów, to najlepszy dowód na to, że tak jest. Może nie było innego sposobu, jak tylko się strasznie poróżnić.
I żeby nie było, to jest dar dla mnie, już się nie będę o nią denerwować :-)
Każdy ma swoje życie do przeżycia, często dopóki nie doświadczy nie zrozumie. Ciesze się, że ja nie będę w tym przeszkadzać i uszczęśliwiać na siłę.
Super, że już stać mnie na to :-))
Przypomniał mi się wywiad z Wojtkiem Pszoniakiem, w którym powiedział : życia nie można wyreżyserować. A jeśli ktoś myśli inaczej, to się myli.
No cóż, wygląda na to, że ..." tak naprawdę nie dzieję się nic i nie stanie się nic, aż do końca.... "
Owszem, życia nie można wyreżyserować od A do Zet, ale można na nie znacząco wpływać. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam mając 20 lat, po 30 zastanawiałam się gdzie zrobiłam błąd, ale teraz, po tylu przejściach, nadziwić się nie mogę, bo naprawdę samo się wszystko ułożyło :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńMoja mama na masaże jest zapisana na 2021 rok Mama się zastanawia czy dożyje do tego czasu
OdpowiedzUsuńMnie też to przeszło przez myśl :-)
UsuńEch ! Życie ! Czasem ktoś chce się tylko wyżalić, ale wcale nie jest gotowy na przyjęcie pomocy. Gdy nie zna się kogoś dobrze, lepiej jest zachować dystans, by się nie zawieść.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia Warszawy !!!
Ano właśnie pozwoliłam się wyżalać tyle razy. Taką pomoc stosuję jaka mi pomogła. Czasem, oczywiście, pokazywałam dobre strony zaistniałych wydarzeń, jak to ja :-) Ale tym razem nie mogłam się zgodzić z tym co usłyszałam, hehe;-) Niczego nie żałuję, Uleńko, mam szacunek dla siebie, też fajnie :-) Potwierdza się, że trzeba być swoim najlepszym przyjacielem, nikt nie jest słuchać wszystkich żalów (myślę tu o znajomej, nie znalazła we mnie sprzymierzeńca). Super, że Ci się moja Warszawa podoba :-))
UsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńZadumałam się nad tym zdarzeniem. Czasami tak bywa, że mamy gorszy dzień i nerwy nam puszczą bo włączyły się nasze własne uprzedzenia czy światopogląd. Ale skupiłam się na tej osobie, bo można sobie wiele pomyśleć o takim zachowaniu, że od razu wszystkim opowiada i obgaduje.
ściskam Cię mocno :)
Cieszę się, że zdjęcia przypadły Ci do gustu :-)
UsuńNo tak i dlatego, jak radził Nauczyciel bon, trzeba być swoim najlepszym przyjacielem i do siebie się wyżalić. Dzięki temu samemu się znajdzie rozwiązanie problemu, ulgę.
Tak mi się wydaje Agatko, że ta osoba jest bardzo zraniona i dlatego szuka poparcia. Tak naprawdę nie dlatego, że tak jej powiedziałam, tylko dlatego, że czuje, że tak się nie godzi postępować jak ona. Niektórzy tak czegoś pragną, że zrobią wszystko, a jak już to mają, okazuje się, że wcale nie są szczęśliwi. Szkoda mi jej, ale musi to sama zrozumieć bo to jest krok do szczęścia:-) Uściski serdeczne Agatko :-)ps. Chyba posta o tym napiszę? buziaki :-)
Ja dawniej również miałam trochę problem z tym, że "ktoś o mnie źle pomyśli". Na szczęście w moim przypadku, problem rozwiązał się sam, po moim wyjeździe do Stanów, bo teraz przynajmniej połowa moich dawnych znajomych źle o mnie myśli, no cóż, płakać nie będę :P
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że już nie mamy potrzeby akceptacji. No może z tą różnicą, że nie o zwykłych znajomych mi chodzi, tylko o takich co byli mi bliscy do tej pory i pewnie dlatego może mi się łza uronić. No zobaczymy, tak czy siak, nie ma się co przejmować, smutek jak przyjdzie to i odejdzie :-)
UsuńZachwycający widok zachodzącego słońca :) Cieszmy się z małych rzeczy ! Dobrze myślisz , widocznie tak miało być i nie trzeba tego tematu roztrząsać , choć łza się kręci w oku !:))
OdpowiedzUsuńWidocznie tak miało być ;-) Będę miała dużo czasu na robienie zdjęć słońcu, hehe
UsuńPiękne widoki , super zdjęcia.Przyke zdarzenie , staraj się zapomnieć o tym zdarzeniu .Pozdrawiam serdecznie .
OdpowiedzUsuńMam czas to sobie wypatruję widoków, hehe Pozdrawiam serdecznie :-)
Usuń