poniedziałek, 28 lipca 2025

Śmierć w świetle nauk Yungdrung Bön

     Sylwia matka ośmiorga dzieci zmarła niestety. Nasze modlitwy nie uratowały jej życia.

Wierzę w reinkarnację, w karmę, w siły natury, że nasze intencje zdołały nakierować na lepsze wcielenie.

Mój nauczyciel Chaphur Rinpoche udzieli niedługo nauk dotyczących świadomego umierania.

Może ktoś będzie zainteresowany. Ważne, żeby być świadomym, a czy zdołamy nad tym zapanować, trudno powiedzieć.

Myślę, że śmierć w tym kontekście będzie łagodniejsza dla konającego, jak i jego rodziny.


cyt.

Serdecznie zapraszamy na nauki dotyczące śmierci w świetle nauk Yungdrung Bön z Chaphurem Rinpoche 16-17 sierpnia w godzinach od 18:00 do 21:00.

Dla większości ludzi śmierć bywa źródłem lęku i niepewności. Jednak dla praktykujących ścieżkę jest to naturalna część cyklu życia – przejście, na które można się świadomie przygotować. Świadomość nietrwałości jest podstawą duchowej praktyki, a refleksja nad śmiercią i umieraniem towarzyszy nam przez całe życie, nie po to, by nas przygnębiać, lecz by otworzyć nas na głębszy sens istnienia.

Kiedy zbliża się moment śmierci – nasz własny lub osoby bliskiej – ważne jest, aby przypomnieć sobie kolejne etapy tego procesu. Wiedza o tym, co się wydarza podczas śmierci i po niej, może pomóc osobie umierającej rozluźnić się i zaufać naturalnemu przebiegowi oraz osiągnięcia wyzwolenia w Bardo.

W tradycji tybetańskiej, gdy ktoś wchodzi w proces umierania, rodzina lub przyjaciele natychmiast zapraszają lamę, aby udzielił wsparcia duchowego. Obecność lamy – tzw. Ngegoi Lamy – w tym czasie ma głębokie znaczenie: poprzez wskazania dotyczące natury umysłu i śmierci, pomaga on umierającemu pozostać świadomym i otwartym. Jeśli nie ma możliwości, by lama był obecny, osoba praktykująca Yungdrung Bön może pełnić tę rolę z oddaniem i uważnością.
Wkrótce po ustaniu zewnętrznego oddechu i oddzieleniu się umysłu od ciała, zostanie wykonany rytuał Powa, aby pomóc w przeniesieniu świadomości. Rytuał Powa będzie zazwyczaj wykonywany przez Lamę. Przez następne trzy dni, a następnie codziennie lub co najmniej raz w tygodniu, modlitwy Bardo będą recytowane zarówno przez Lamę, jak i przez rodzinę i przyjaciół. Oczyszczenie Du Tri Su będzie również wykonywane codziennie przez czterdzieści dziewięć dni przez lamę i sanghę.

Są to zwyczaje tradycji Yungdrung Bön – głęboko zakorzenione w starożytnych naukach i przekazach mistrzów. Podczas specjalnych nauk Chaphur Rinpoche szczegółowo omówi każdy z tych etapów, przekazując praktyczne wskazówki i duchowe zrozumienie niezbędne, by przygotować się do śmierci z mądrością i pokojem w sercu.
Zapraszamy do wspólnego studiowania i praktykowania tych nauk. Niech przygotowanie do odejścia z tego życia stanie się bramą do wyzwolenia z samsary i błogosławieństwem pomyślnego odrodzenia.

Prosimy o rejestrację do 14-tego sierpnia. Sesje będą nagrywane, tym niemniej bardzo zachęcamy do uczestniczenia na żywo.
Nauki będą tłumaczone na język polski.
Nauki odbędą się poprzez platformę Zoom.

Sugerowana darowizna to 120 zł.
W celu rejestracji prosimy o dokonanie wpłaty na konto fundacji oraz przesłanie swojego maila wraz z potwierdzeniem przelewu na adres: kontakt@chaphurfoundation.com
Cały dochód zostanie przeznaczony na wsparcie mnichów w klasztorze Nangzhig.
O ile twoja sytuacja na to pozwala, będziemy bardzo wdzięczni za każde zwiększone wsparcie.

Wpłaty prosimy kierować na konto:
Fundacja klasztoru Nangzhig
ul. Malmeda 5
15-440 Białystok

Przekazuję tą informację z miłości do Was. Zapewniam Was, że na tym skorzystać możemy skorzystać. Mniej cierpieć i mniej się bać.

piątek, 18 lipca 2025

Co w mojej duszy gra

 "Przychodzi taki dzień, kiedy nie czujesz już potrzeby, by komuś coś udowadniać. Nie dlatego, że się poddałeś, ale dlatego, że dorosłeś."

Stajesz się zmęczony — zmęczony tłumaczeniem, usprawiedliwianiem, kurczeniem się, aby dopasować się do życia innych ludzi.
Zmęczony czekaniem na wiadomości, które nigdy nie nadejdą, przeprosinami, które nigdy nie przychodzą, ludźmi, którzy nie wiedzą, jak kochać.
Prawda jest prosta:
Nie wszyscy cię zrozumieją.
Nie wszyscy zostaną.
Nie każdy będzie cię traktował tak, jak na to zasługujesz.
Ale nie muszą.
Bo nadchodzi taki moment, kiedy wybierasz spokój.
Wybierasz ciszę zamiast reakcji.
Przestajesz reagować na burze innych ludzi.
Bo czasem najbardziej dojrzałą odpowiedzią jest milczenie.
Najsilniejszym posunięciem jest odejść.
A największym aktem miłości do siebie jest przestać stawiać siebie na ostatnim miejscu.
To nie egoizm — to uzdrawianie.
To odwaga, aby wybrać siebie.
Aby odbudować swoją duszę bez czyjejś zgody.
By iść do przodu – nawet samemu – ale z godnością.
A kiedy to robisz... życie zaczyna się normować.
Bo właściwi ludzie nie proszą o wyjaśnienia.
Widzą cię.
Czują cię.
Szanują cię – bez konieczności błagania o to.
~ Morgan Freeman



wtorek, 15 lipca 2025

Piotr Pietrucha "Przywilej"

 cyt.

Starzenie się to nieuchronny proces, który dla wielu ludzi staje się bolesnym wyzwaniem. Jest testem na naszą kruchość i odporność, często staje się świadectwem naszego charakteru. Powiada się, że prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie, równie dobrze możnaby stwierdzić: prawdziwego siebie poznaje się na stare lata.
Ten czas nie musi być znojny, biedny i okrutny, a nawet więcej - potrafi być ciepły, cierpliwy i mądrze szlachetny. Kurczą się nasze fizyczne, czasem psychiczne możliwości, ograniczają nasze plany i zamiary, mniej się rzucamy i szastamy, za to wydłuża się czas codziennego dnia. Pojawia się przestrzeń na bardziej świadome i swobodne zajmowanie się sobą. I nie mówię tutaj o jakimś egocentrycznym dogadzaniu sobie ale o trzeźwym sortowaniu przyjemności, łączenia ich z pożytecznym: smacznym gotowaniu, fajnych lekturach, uprawianiu działki czy ogródka, spotkaniach z rodziną czy przyjaciółmi, kultywowaniu jakiejś pasji czy odjechanego hobby. Takim świadomym dozowaniu obowiązków i radości, by nas już nie obciążały, nie zamęczały, nie frustrowały. Byśmy już nie musieli szukać wykrętów i tanich wymówek, że nie mamy czasu, energii, możliwości. Byśmy nie zapadali się w poczucie winy, że odmawiamy, że nie dostrajamy się do potrzeb i oczekiwań innych. Żebyśmy sami w te wymówki nie uwierzyli: że nie mamy zdrowia, ochoty, entuzjazmu na bardziej otwarte i fajne jutro.
Bo ta reszta naszego życia w dużym stopniu należy do nas i proszę tego nie traktować jako napomnienie, szantaż czy fałsz, ale jako obietnicę.
Pozdrówka dla wszystkich obecnych i przyszłych emerytów.

Obawiam się, że na takie podejście trzeba nastawić, nauczyć się tego za młodu.
Pozdrawiam niebawem emerytka. :-)




środa, 2 lipca 2025

Lato

    Dzień dobry, cześć i czołem....

Dawno nie pisałam nic osobistego, nie dlatego, że nie mam nic ciekawego do opowiedzenia, tylko na wszystko czasu mi brakuje. Ubolewam też, że nie czytam Waszych postów.

 Nadrobię sytuację niebawem. Tęsknię do Waszych przeżyć i spostrzeżeń. One nie raz otworzyły mi oczy.

Napływają do mnie informacje o cierpieniu przyjaznych mi osób.

Znam jeden sposób ratowania ludzi od złych sił i energii.

Pisałam o tym nie raz, ale coraz częściej widzę w tym jedyny ratunek.

Spotkałam się nie raz z opinią, że ludzie uciekają w problemy innych, żeby nie zajmować się swoimi.

Mam wrażenie, że ja poznałam siebie na tyle i zaakceptowałam swój los, swoją karmę, aby osiągnąć spokój, łagodność, współczucie, aby teraz patrzeć na świat z większą empatią.

Mam wrażenie, że teraz jestem bardziej wyczulona na cierpienie innych.

Odnoszę wrażenie, że ludzie, którzy stanęli na mojej drodze, nie są przypadkowi. 

Poznałam kiedyś w sanatorium jedną panią, która jedynie była mi przyjazna. Zwiedzałyśmy Krynicę Górską, przysiadałyśmy na murku, gdzie siadywał Nikifor, Słuchałyśmy Kiepury i o Kiepurze, chodziłyśmy szlakiem Stefana Wyszyńskiego, który tu wypoczywał. Chociaż była zima, było nam bardzo miło.

Okazało się, że jest skrzypaczką i obie uwielbiamy operę.

Pisałyśmy czasem do siebie, kilka słów i świątecznie. raz zaprosiłam ją na koncert Davida Garretta, którym ona mnie zafascynowała.

Ostatnio długo się nie odzywała, ale myślę zajęta, pewnie koncertuje z Filharmonią z Białegostoku.

Tymczasem pisze mi niedawno o tragedii jaka spotkała rodzinę. Jej przybrana córka urodziła córeczkę Ewę dużo za wcześnie, a sama Sylwia jest utrzymywana w śpiączce, bo ma rozległego guza mózgu. Czekają obie na operację. Sylwia ma już szóstkę dzieci, jest dobrą matką  

Pomyślałam, że Wam o tym napiszę, bo wierzę, że dobry człowiek, może wesprzeć modlitwą cierpiącego człowieka. Wszystkie dobre siły przeciw złym. O to jest walka w życiu i poza nim.