"Przychodzi taki dzień, kiedy nie czujesz już potrzeby, by komuś coś udowadniać. Nie dlatego, że się poddałeś, ale dlatego, że dorosłeś."
Stajesz się zmęczony — zmęczony tłumaczeniem, usprawiedliwianiem, kurczeniem się, aby dopasować się do życia innych ludzi.
Zmęczony czekaniem na wiadomości, które nigdy nie nadejdą, przeprosinami, które nigdy nie przychodzą, ludźmi, którzy nie wiedzą, jak kochać.
Prawda jest prosta:
Nie wszyscy cię zrozumieją.
Nie wszyscy zostaną.
Nie każdy będzie cię traktował tak, jak na to zasługujesz.
Ale nie muszą.
Bo nadchodzi taki moment, kiedy wybierasz spokój.
Wybierasz ciszę zamiast reakcji.
Przestajesz reagować na burze innych ludzi.
Bo czasem najbardziej dojrzałą odpowiedzią jest milczenie.
Najsilniejszym posunięciem jest odejść.
A największym aktem miłości do siebie jest przestać stawiać siebie na ostatnim miejscu.
To nie egoizm — to uzdrawianie.
To odwaga, aby wybrać siebie.
Aby odbudować swoją duszę bez czyjejś zgody.
By iść do przodu – nawet samemu – ale z godnością.
A kiedy to robisz... życie zaczyna się normować.
Bo właściwi ludzie nie proszą o wyjaśnienia.
Widzą cię.
Czują cię.
Szanują cię – bez konieczności błagania o to.
Marzenko, wybieram spokój a nie rację. Sama nie wiem czy to moje czy gdzieś przeczytałam i przyjęłam za swoje na starość. A to na pewno przeczytałam i przyjęłam za swoje i stosuje. " Masz rację jeśli myślisz że możesz, masz rację jeśli myślisz, że nie możesz. Wszechświat zawsze mówi Ci TAK. Inaczej nie umie.
OdpowiedzUsuńBył moment kiedy zostałam sama. Jakimś cudem nagle wszyscy się odsunęli do swoich spraw. Byłam ogromnie nieszczęśliwa. Właśnie wtedy zaczęłam pisać bloga. Taki stan w mojej duszy trwał ze dwa lat. I którego dnia poczułam się wolna. Przestałam się bać samotności. Od tego czasu jestem szczęśliwa. Nie muszę się dopasowywać . Buziaki :-)
Usuń