wtorek, 21 lutego 2017

Jak wiosna to kurczaczki :-)

     Wyszłam i ja poszukać wiosny w Warszawie. W niedzielę trochę się przejaśniło, ptaszki śpiewały więc nabrałam ochoty wyjść na dwór.
Opłaciło się :-)




 Zaczęło się rozjaśniać. Powoli promyki słonka przebijały przez chmury i samolot też :-)
 A o zachodzie to całkiem złoto się zrobiło.
 Wracając do domu moim oczom ukazał się taki widok.... architektura trzech epok wzdłuż jednej ulicy. Zabytek z początku zeszłego wieku, czeka na odrestaurowanie. Współczesny wieżowiec. A w środku pamiątka po ZSRR.
Bardzo mnie rozbawił ten widok:-) Was też ?

Po powrocie do domu zrobiłam pierwszego kurczaczka.
 Dzióbek wyszedł mi cudny, krzywy ale uroczy, trochę przypomina mój, hehe


     Wczoraj miałam wizytę u lekarza rehabilitanta, z którym dawno się nie widzieliśmy. To ten lekarz powiedział słowa, które mnie podnosiły na duchu wielokrotnie: tam na Górze to panią lubią. Głównie docenialiśmy, że wyszłam ze śpiączki, że zniknął krwiak mózgu, że nie jeżdżę na wózku.
Mimo różnych smutków, świadomość wielkiego szczęścia z tego powodu, pomagała szukać radości dalej.
Wczoraj lekarz przypomniał, że akurat 20.02 minęło pięć lat od kiedy jestem pod jego opieką i że wierzył w postępy ale nie sądził, że będą aż takie, hehe.
Największym moim postępem jest osiągnięcie takiego stanu ducha czy też psychiki, że przekonałam się, że tam na Górze bardzo mnie lubią. Wszystko to co przeżyłam bardzo mnie rozwinęło. W życiu bym się nie spodziewała. I choć żyłam w przeświadczeniu, że kiepska jestem, okazało się, że w ręcz przeciwnie. Sprawdziła się prawda, że dobro wraca do dobrych. Po raz kolejny usłyszałam też, ze widocznie mam tu jeszcze coś do zrobienia.
Aż nie mogę się doczekać, co takiego? hehe

Skojarzyło mi się, że jestem taka jak Sagrada Familia w Barcelonie. Dzieło nieskończone i wiecznie w remoncie, hehe. Konstrukcja budowli miała przypominać jeden wielki organizm. Nie ma dwóch powtarzających się elementów. I mimo, że nieskończona, jest niezwykła.
Antonio Gaudi to nieźle odjechany architekt i jest dowodem, że nie ma się czego wstydzić, kiedy jest się nietypowym :-)

To ku pokrzepieniu serc.
Każdy jest architektem samego siebie i ma szansę stworzyć arcydzieło :-)





6 komentarzy:

  1. Jakie piękne zdjęcia wróbelków :) a może to są jeżyki ? Nie potrafię ich rozróżniać :/
    Ja też widzę jakie siedmiomilowe kroki robisz :) i głęboko wierzę, że to na pewno jeszcze nie koniec czynionych przez Ciebie postępów :) Jeszcze Nas wszystkich zadziwisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzieło nieskończone i wiecznie w remoncie
    ale jakżeż przez to dynamiczne i inspirujące,
    dzień po dniu, miesiąc po miesiącu - pokazujesz,
    że warto, trzeba - i to jest życie, piękne życie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skłamałabym gdybym powiedziała, ze wszystkim tego życzę. Odbudowa w pierwszym stadium była straszna. Ale to prawda, warto było, teraz już jest radosne udoskonalanie :-)

      Usuń
  3. mini ptaszyny zdobyły me serce!!!

    OdpowiedzUsuń