piątek, 30 czerwca 2017

Widok z okna :-)

           Pogoda szaleje, ale takie kropelki rekompensują niewygody. W przerwie między jednym lunięciem a drugim wyjrzało słonko, to wyskoczyłam zobaczyć jak się mają kwiatuszki :-)


 Wyglądają przepięknie :-)

 Tu spokojniejsze kropelki, ale też "do twarzy" bratkowi z nimi :-)
 Zdjęcia robiłam starym telefonem Samsung, hehe, niezły aparat zamontowali.
Mam już pierwszą warszawiankę na balkonie.

Rozpoczęłam już codzienne ćwiczenia tai chi, żeby się przygotować do warsztatu. Wczoraj, mimo kapryśnej pogody też pojechałam. Akurat przed wyjściem przestało padać, wyszło słonko, Burzę czuję w kościach, ale muszę ćwiczyć, więc poczłapałam.
Kiedy wracaliśmy, nadciągnęły czarne chmury. Zdążę, pomyślałam. Nagle zerwała się wichura, zaczął lać deszcz, pioruny trzaskały dookoła. W jednej sekundzie byłam mokra, torba z dokumentami też. Wiatr nie pozwalał iść, więc stałam zmarznięta pod filarami jakiegoś bloku.
Gdy tylko osłabł wiatr, poszliśmy dalej.
Ledwie dotarłam do domu i się przebrałam, wyjrzało słońce, hehe


Minęło z pół godziny, nadciągały nowe burzowe chmury.

 Nie zdążyłam wypić herbaty i lunęło ponownie
Jaką miałam radochę, że jestem w domu, hehe
 Po burzy zobaczyliśmy błękitne niebo i słońce radosne :-)

 Minęła może godzinka i znów nadciągnęły chmury

 Zrobiło się ciemno

 lunęło porządnie.

 Wieczorem chmury się jeszcze raz rozeszły i łysy popatrzył jak się ludzie mają Ile zalanych domów, ulic, przewalonych drzew, zniszczonych samochodów? U nas też padły dwa wielkie drzewa. Słońce razi po południu.
Straty są ogromne, podobno.

Ale w nocy lunęło jeszcze raz. Widocznie łysy uznał, że jeszcze za mało ;-)

Dziś jest chłodniej, wieje i znowu wiszą chmury...., łoj

wtorek, 27 czerwca 2017

Pieśni W.A. Mozarta

      Ubiegły tydzień zakończył falę obowiązkowych przedsięwzięć i mogłam zająć się miłymi sprawami. Rozpoczęłam w sobotę odwiedzinami u babci i byłam na zajęciach tai chi.
I tu spotkałam koleżankę, dzięki której w zeszłym roku dostałam się do Filharmonii na wejściówki za 10 zł. na Persifala Wagnera i wspaniały monodram Jerzego Stuhra "Kontrabasista" w teatrze Polonia. Na jej widok od razu się zapytałam, czy chodzi na Festiwal  Mozartowski. Okazało się, ze źle się dzieje w Operze Kameralnej w Warszawie, nowa dyrektor zwalnia muzyków.
 Festiwal Mozartowski rozpoczął się protestem muzyków http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2017-06-12/protest-przeciwko-zmianom-w-warszawskiej-operze-kameralnej/
Niemniej koleżanka bardzo polecała Koncert Olgi i Natalii Pasiecznik 25.06 na Zamku Królewskim. Nie miałam siły, ale skoro to taki fenomen, to się zebrałam w sobie. Dojechałam na Plac De Gola, żeby pojechać dalej Nowym Światem, a tu okazuje się, ze Nowy Świat jest wyłączony z ruchu w weekend. Zupełnie zapomniałam. Nie wiem co mnie opętało, ale postanowiłam iść dalej do Zamku.
I tak noga za noga doczłapałam się na Stare Miasto. Byłam pierwsza w kolejce, chociaż uprzedzano, że wejściówek to w ogóle nie będzie.
I rzeczywiście, można było kupić tylko bilet. No ale skoro już tu doszłam, nie zamierzałam odpuścić, pomyślałam, ze muszę to  zobaczyć i usłyszeć. Moja Krysia nie dotarła wcale, chyba nie sądziła,że będzie można jeszcze bilety dostać.
Siedziałam w pierwszym rzędzie. Spotkałam tam inną koleżankę z tai chi i się zaprzyjaźniłyśmy, hehe

Ponieważ byłam wcześnie, zdążyłam nasłuchać się różnych plotek na temat Festiwalu.
Podobno na inauguracji  wygwizdano przemawiające szychy i połowa publiczności opuściła salę po pierwszej połowie, na znak protestu.
Takiej informacji nie znalazłam na stronach portali w internecie, ale mówili to ludzie, którzy tam byli.


Rzeczywiście głos pani Olgi Pasiecznik jest niezwykły. Skoro taki laik jak ja to zauważył, to musi coś w tym być. Ale też osobowość tej osoby jest taka serdeczna, że po paru pieśniach już ją polubiłam.
Bardzo mi się przydała, ostatnio udoskonalana umiejętność, słuchanie ciszy. Dzięki temu, myślę, kilka razy, usłyszałam jaka piękna jest muzyka Mozarta. Niestety umiem tylko przez parę chwil utrzymać taki stan.
Oczywiście operę łatwiej odebrać, bo muzyka jest związana z akcją, ale emocji, czy uczuć, nigdy nie potrafiłam w muzyce usłyszeć. Ale już idzie mi coraz lepiej :-D

Na koniec Olga powiedziała parę słów.
Powiedziała, że 25 zakończyła współpracę z Operą Kameralną w Warszawie, dzisiejszy recital jest ostatnim.
Na zakończenie wybrała pieśń, którą napisał Mozart dla śpiewaczki, która opuszczała Operę Wiedeńską i szła w świat.

Takiego wzruszenia, łez publiczności, która na stojąco żegnała swoją gwiazdę, nigdy nie widziałam.

Przez przypadek byłam świadkiem niezwykłego wydarzenia.

W internecie nie znalazłam informacji o tym.
Zresztą słowa nie oddadzą w pełni tego co się wydarzyło.
Ale muzyka.........





niedziela, 25 czerwca 2017

Cmentarz Bródnowski

      24. 06 w imieniny Jana, od prawie dwudziestu lat przychodzę na Cmentarz na Bródnie zapalić światełko mojej ukochanej babci.
Po wypadku, prowadzana przez kogoś z rodziny, odbyłam pierwszą wyprawę w to miejsce.
Jako dziecko przyjeżdżałam tam z babcią na grób jej rodziców, czyli moich pradziadków.
W tym roku zaskoczył mnie widok. Zawsze zadbany, zabytkowy cmentarz stał się, od tej strony, dość mroczną nekropolią.
Tworzy się tajemniczy klimat :-)
Mam nadzieję, że poczujecie choć namiastkę tego,



Pierwszy drewniany kościół w pobliżu bramy głównej powstał w 1888 roku z rusztowań remontowanej Kolumny Zygmunta.
Pamiętam, że w tym kościele odprawiono mszę za zmarłą prababcię. Miałam 6 lat.
Ale już mojej babci pogrzeb odbył się w nowym kościele.
Od dawna, kościół jest otwarty tylko w niedzielne msze święte i tylko wtedy można zwiedzić to miejsce.




Zainteresowanych historią cmentarza zapraszam na stonę Wikipedii https://pl.wikipedia.org/wiki/Cmentarz_Br%C3%B3dnowski

wtorek, 20 czerwca 2017

Wiersze

        Dostałam od Basi tomik wierszy
Pierwszy wiersz na jakim otworzyła mi się książka ma tytuł " O dobroci".
Od razu doceniłam jaki mam skarb, hehe



Dobroci moja i nie tylko moja
spływająca z góry skąd jej początek
napełniasz mnie radością
że mogę cię widzieć każdego dnia
jak budzisz się na nowo
bym mogła cię czerpać
i ciągle cię tak dużo
choć inni biorą cie garściami
lecz inaczej niż ja
a ty jesteś jakbyś była od zawsze
bo byłaś najpierwsza
napełniając mnie wzruszeniem
że niektórych spraw nie można dotknąć
jeśli prawdziwie nie rozumie się dobroci.





BASIU, BARDZO CI DZIĘKUJĘ  ZA TEN PREZENT !!!!!!!!


piątek, 16 czerwca 2017

Przebudzenie Świetlistego Umysłu

      

Minęło 6.5 roku od wypadku, który niespodziewanie przeżyłam.
Byłam w strasznym stanie psychicznym, a jeszcze gorszym fizycznym. Dzięki wsparciu wielu osób robiłam postępy. Ale też, dzięki jednej osobie, myślałam, że moje życie to przekleństwo i odechciewało się wszystkiego

Na stronach mojego bloga jest opisana droga jaką pokonałam.

Miałam zamiar pisać o tai chi, bo to już od 12 lat mój sposób na stres, smutek, niemoc. Ale okazało się, że pisanie działa na mnie terapeutycznie. Przeanalizowałam moje całe dotychczasowe życie. Ponieważ byłam unieruchomiona przez jakiś czas i w totalnej rozpaczy, musiałam zacząć myśleć co tak naprawdę się stało, co ja robię, jak ja żyję. 

Efekt był taki, że zaczęłam słuchać w internecie webcastów Nauczyciela BON. 
Na początku nic do mnie nie docierało.
Miałam kłopoty ze skupieniem.
Ale jakimś cudem, włączałam sobie non stop wykłady i w końcu coś zaczęłam słyszeć.
Postanowiłam pracować nad zmianą. Byłam nastawiona sceptycznie do osiągnięcia obiecywanych efektów, ale nie miałam nic innego do roboty, więc ćwiczyłam swoją psychikę.
Nie wierzyłam w efekty, bo przecież gdzie tam ja, taka bieda z nędzą, ale robiłam co Tenzin proponował.
Wielkim problemem było popatrzenie na siebie, inaczej niż do tej pory. Człowiek jest mocno osadzony w obrazie, który sam wymyślił, albo stworzyli mu inni.
Tylko, że nie koniecznie jest to obraz prawdziwy.

I nagle zrozumiałam co ten człowiek do mnie mówi. 

Stałam się swoim najlepszym przyjacielem.

Znalazłam schronienie w sobie.

Uwierzyłam w siebie!!!

I to był pierwszy cud mojej świadomości.

Od tamtej pory, następują one lawinowo, hehe

Kiedyś dostałam w prezencie książkę "Przebudzenie Świetlistego Umysłu".
Niestety trudno mi było zrozumieć: to co ja mam robić, niby?????
Ale jakimś cudem nie rezygnowałam. Nie musiałam się śpieszyć, nie musiałam przed nikim udawać, jaka to ja mądra jestem, nie musiałam się wstydzić, że nie rozumiem, bo nikt nie patrzył.
Nagle czytam, że to co tam jest napisane, to ja już robię, ja już tak myślę, ja już to wiem, ja już to czuję.
Ze szczęścia od razu szybciej mi się czytało, hehe
Chyba po to, żeby się dowiedzieć, że już jestem gotowa aby wypracować ostatni element......błogość :-)


Tenzin Wangyal Rinpocze - Przebudzenie Świetlistego Umysłu


https://www.youtube.com/watch?v=81Ty19HEIXo


Nie sądziłam, że to kiedyś powiem:

Zapłaciłam wielką cenę za tą wolność ale warto było !!! :-)

wtorek, 13 czerwca 2017

Szczęśliwie już wtorek :-)

         Zanim się obejrzałam nastał wtorek.
Udało mi się dotrzeć w niedzielę na piknik "Bielany witają lato".  Burza wisiała w powietrzu, ale mimo nie najlepszej kondycji, dotarłam na ćwiczenia. Pomyślałam sobie, że jeśli dam radę, to będzie to znak, że mogę na warsztat pojechać :-)


 Pan wszedł mi w kadr,  hehe,ale dlatego, że był bardzo zainteresowany taką formą zdrowotną. Wziął ulotki, krążył długo, przyglądał się. Jest duża szansa, że kiedyś dotrze na zajęcia :-)

 W środku stoi młodziutka osoba, która dołączyła do grupy. :-)

 Tu kolejna ....


Na Ursynowie też udał się piknik z naszym udziałem.
Tak słyszałam :-)

Nie pamiętam czy w niedzielę padało ale za to wczoraj była ulewa.
 Mimo wszystko dotarłam do dwóch lekarzy od rehabilitacji i dostałam skierowania. Z wielką aprobatą obaj, niezależnie, stwierdzili, że jest poprawa, hehe. Ale nawet gdyby nic się nie zmieniało, czyli się nie pogarszało to już jest sukces i muszę robić to co robię, nie spoczywać na laurach.

Jasna sprawa, tylko sił na wszystko nie wystarcza.
 Na razie :-)



piątek, 9 czerwca 2017

Tai Chi w Łazienkach Królewskich

       Udało mi się poćwiczyć w niedzielę w Łazienkach Królewskich w Alei Chińskiej.






Na dolnym zdjęciu.
Seniorka z przodu ma 86 lat !



 Do grupy dołączyły przechodzące panie. Ponieważ ćwiczy się powoli, nie jest problemem naśladowanie bardziej doświadczonych uczestników.



Pozornie lekkie, proste ćwiczenia bardzo korzystnie wpływają na organizm człowieka. Dzięki relaksacyjnej formie, obracamy kręgosłup, rozciągamy ścięgna, wzmacniamy mięśnie i pobudzamy do pracy obie półkule mózgowe co gwarantuje nam długie życie w zdrowiu fizycznym i psychicznym.

Jutro idę z grupą na Piknik Bielański. Jeśli uda mi się zrobić zdjęcia to pokażę jak było :-)

Tydzień był bardzo wyczerpujący dla mnie, ale też dostarczający wiele satysfakcji. Powolutku, powolutku zrobiłam kilka bardzo pożytecznych rzeczy.

No cóż, wygląda na to, że ulubioną piosenkę "pokaż na co cię stać" mogę już śpiewać z dumą, a nie ze smutkiem, że to na co mnie stać, to takie nieistotne przecież .

Nie na darmo radzą, że nie trzeba trwać w tym co cię blokuje, co cię ogranicza, czy wręcz dołuje.
Jeśli coś bardzo przeszkadza, trzeba się od tego uwolnić i pozwolić rozkwitnąć swoim najlepszym wartościom.

No coś w tym jest, hehe

Co nie przeszkadza, ze pomyliłam termin wizyty u lekarza. Powinnam wczoraj się zjawić, a nie dziś, buu

środa, 7 czerwca 2017

Dla bezdomnych, starszych ...

     Zbiórka rzeczy, którą rozpoczęliśmy kiedyś dla "Domu samotnej Matki"  na Białołęce, rozkręciła się i jest więcej niż oni tam potrzebują, więc poszukałam gdzie tu oddać nagromadzone zapasy. 
I znalazłam :-D

:




Zbiórka dla bezdomnych, starszych, chorych, matek z dziećmi 

thttp://www.goldenline.pl/spotkanie/zbiorka-dla-domow-samotnej-matki-i-bezdomnych 

Dotarłam wczoraj do takiego domu. Uściskom ręki nie było końca i dostałam herbatkę, tak się ucieszyli :-)
Ja też ogromnie uradowana byłam, aż mnie ręka przestała boleć
ps dziś już boli buu,
Trzeba znowu jechać, widocznie to pomaga, hehe

sobota, 3 czerwca 2017

Tace

    W domu jestem już jakiś czas, ale dopiero teraz mam trochę oddechu. Minęły dwa tygodnie rehabilitacji i zaczęłam już przygotowywać się na Międzynarodowy Warsztat Tai Chi.
Okazało się, że siły nadal nie mam i nie wiem jak ja dam radę intensywnie ćwiczyć przez 5 dni.
Oczywiście byłam już 2 razy i sobie poradziłam. Tylko teraz jakoś inaczej patrzę na swoje możliwości. Tak jakby zdawanie sobie sprawy, że to wielki wysiłek odbierało siły.
Podobnie było na wyjeździe. Nie mogłam w to uwierzyć, że kiedyś sama weszłam pod górę skoro teraz jest mi tak trudno.
Tak jakby inteligentna ocena możliwości blokowała prawdziwe możliwości człowieka.

 Co prawda rozumiem już, że na moje stwierdzenie: nie dam rady, żartowano, co nieraz doprowadzało mnie do rozpaczy: jak to nie dasz rady, ty wszystko możesz. A ja się czułam taka bezsilna, nierozumiana, samotna.
No cóż,...
To chyba świadczy o szkodliwym wpływie ego. Ale weź i się tego pozbądź..? hmmm

Niektórzy wyznają teorię pozytywnego myślenia. Ja jednak skłaniam się ku myśli, że zdarzy się to, co dla mnie najlepsze. Nigdy nie wiadomo, czy przećwiczenie bez szwanku da większe korzyści niż popatrzenie i pomyślenie o tym co się widzi, hehe

Najbardziej mnie cieszy, ze zaczęłam już robić decoupage. Ostatnia tacka jest niezwykła, ale obawiam się, że nie każdemu musi się podobać. Ponaprawiałam już zepsute rzeczy dla siostry, uch.
Następna tacka robi się, jak przystało na porę roku, upalna, afrykańska :-)



Rozpoczynamy ćwiczyć tai chi w Alei Chińskiej w Łazienkach.
Zapraszam po Koncercie Chopinowskim :-)