piątek, 26 lutego 2016

Być zdrowym

    Wczoraj poprowadziłam grupę początkującą Taoistycznego Tai Chi w zastępstwie koleżanki, która wyjechała na warsztat. Dzięki temu przypomniałam sobie jaka to wielka radość patrzeć jak ludzie zmieniają się na twarzy hehe. Na grupie początkującej zapoznajemy się z 108 ruchami, więc wprowadza to niepewność, zaciekawienie ale też niepokój czy to jest do ogarnięcia. Przychodzą osoby, które słyszały ile korzyści zdrowotnych  daje 108 ruch opracowanych przez Mistrza Moy ale przyswoić tę sztukę wydaje się trudne.
    Nie jest to  trudne. I nawet na najprostszym poziomie przynosi wiele satysfakcji, radości i spokoju. Kiedy wczoraj stanęłam przed dużą grupą skupionych ludzi pomyślałam sobie, że będzie nie lada wyzwanie dla mnie, zachęcić a nie zrazić do ćwiczeń tych ludzi.
     Ćwiczenia tak opracował Mistrz Moy, że ludzie się odprężają, relaksują dzięki czemu stres odchodzi. Z czasem poznajemy jak ćwiczyć, żeby uzdrowić miejsca w ciele szczególnie bolesne. Przede wszystkim spowodujemy, że kręgosłup będzie nam dobrze służył do śmierci. Min dlatego, seniorów szczególnie się zachęca do regularnego brania udziału w zajęciach. .Najstarszy członek Stowarzyszenia  ma 85 lat.
    Ortopedzie powiedziałam o tym, że ćwiczę tai chi. Doktor się ucieszył, ale powiedział, że to dobrze ale dla mojej psychiki. Ja mam źle zrośniętą miednicę. Szkoda, że rodzina nie kazała dobrze złożyć tuż po wypadku. Podobno w szpitalu mówią co się stało i co można zrobić, pozostawiając to do decyzji rodziny. No trudno, nie mam za złe, widocznie tak musiało się stać. I tak lekarz powiedział: że tam na Górze to mnie lubią. Przekonuję się o tym na każdym kroku, bo na Dole min. otacza mnie stado Aniołów Stróżów.
Rozczuliłam się łoj.... :-)
    A wracając do rzeczy.
Psychiczne dobre nastawienie do życia to podstawa szczęśliwego życia. Człowiek jest narażony ciągle na różne trudności, jak nie na brak zdrowia, to samotność czy brak pieniędzy itp ale wszystko  to mija, a min. tai chi pomaga przetrwać ciężkie chwile a nawet znaleźć nagle rozwiązanie. Kolega mi przypomniał o tym. Tak uczył też nauczyciel BON: kiedy właśnie dzieje się źle, nie farci się, trzeba praktykować, bo to jest po to, żeby pomóc przeżyć. (Tenzin uczy innej praktyki, ale myślę, że nie jest źle, że teraz o tym wspomniałam. Jego nauka tak jak nauka Mistrza Moy zrodziła się ze współczucia dla ludzi)
Podstawą jest spokój i wyciszenie. Sposób na to każdy, oczywiście, każdy znajdzie sam. Trzeba tylko  w to uwierzyć i nie zapomnieć, że to ważne.
Teraz mi się przypomniało, ile to rzeczy jest ważnych hehe.
Kiedy byłam w depresji dłuższy czas, jakimś cudem, chyba dzięki psychologowi zaczęłam szukać sposobu wyjścia z doła. Przede wszystkim ćwiczyłam codziennie i oglądałam w internecie nauki Tenzina i Ajahna Brahm :-D

Świadomość i współczucie te zalety na pewno doprowadzą do oświecenia :-D

      Przed wypadkiem też nie byłam w dobrej formie. Tak naprawdę było mi bardzo źle. Kiedy po wypadku, ledwo żyjąc, dostałam pocztówkę z życzeniami, ścisnęło mi serce ze wzruszenia. Oto co mi napisała koleżanka:



Byłam pomocnikiem na tej grupie i od tej strony się poznałyśmy.
Tym bardziej cenna dla mnie ta pocztówka, codziennie na nią patrzę.
(nie wiedziałam, że ją zalałam podlewając kwiatek, ale zrobiłam zdjęcie i już uwieczniłam te wspaniałe słowa)


Radość życia! No kto by to pomyślał i jeszcze zaraźliwa..hehe (wielkie dzięki Iwonko).
To właśnie robi z człowiekiem min. Taoistyczne Tai Chi. Oczywiście na wszystko trzeba czasu jak w każdej praktyce i jak tam komu pisane, ale intencja jest najważniejsza. Po mnie teraz widać, że to prawda. Wtedy to ja raczej śmiałam się przez łzy ale teraz śmieję się naprawdę. (jakieś 6 lat)

Już pod koniec pierwszej części zajęć, ludzie stali się weselsi, nawet sobie żartowaliśmy. A pod koniec, wszyscy mieli rozradowane miny. Uśmiechy od ucha do ucha niemalże. Dostałam dużo życzeń do zobaczenia. Wiele osób było zachęconych do kontynuacji ćwiczenia.

W marcu jest okazja wziąć udział w zajęciach weekendowych. Zapraszam wszystkich chętnych , żeby się zapoznali  ze 108 ruchami i zaczęli ćwiczyć. 
To naprawdę Dobre jest hehe


5 marca – 6 marcaStowarzyszenie Taoistycznego Tai Chi w PolsceWarszawa, Polska

Stowarzyszenie Taoistycznego Tai Chi w Polsce
ul. Broniewskiego 59 a, 01-847 Warszawa
Ps. Jednak wierzę też w to, że ćwiczenie Taoistycznego Tai Chi nastawi mi biodra
       Jak wszyscy wiedzą: wiara czyni cuda !! 
 :-D

Intencja i wiara dają ten sam efekt jak widać hehe

środa, 24 lutego 2016

Kiciuś śpi


Człowiek przesypia średnio jedną trzecią swojego życia. W przypadku kota taka ilość czasu nie wystarczyłaby nawet na krótką drzemkę, o porządnym wyspaniu się już nawet nie wspominając.. Sen jest dla kotów filarem ich egzystencji,ich głównym zajęciem, a w przypadku niektórych osobników - niemalże jedynym (inne czynności występują w znikomych ilościach, a głównym stanem umysłu takiego kota jest odpoczynek, to bardzo wyluzowany typ kota - śpi przez większą część doby, resztę czasu odpoczywa).Z jednej strony koty przykładają dużą wagę do wyboru miejsca na swój odpoczynek. Jak głosi pewna maksyma: "Jeśli szukasz najwygodniejszego miejsca w domu, poszukaj kota. Z drugiej jednak strony wygoda to nie jedyne kryterium, a przeciętny kot jest w stanie zasnąć w praktycznie dowolnym miejscu. Na przykład na pralce.Albo na kaloryferze, wciskając się w tą wąską szczelinę pod parapetem.Lub na monitorze. Nie chodzi tu o nowe, płaskie monitory, na których ciężko jest nawet na momencik sobie przysiąść, ale o te stare, dobre, na których można się porządnie wyciągnąć, a nawet na nie załatwić, jeśli zajdzie taka konieczność.Spokojnie można się wyspać na klawiaturze komputera, na dużym zegarze ściennym czy w doniczce.

Cytat z "Jak wytresować kota?"

Polecam tą książkę tym co lubią koty, tym co lubią koty i mają oraz tym co lubią koty i mają. Na pewno ubawią się setnie czytając o tych sierściuchach.

Ja wychowałam się z kotami i te stworzenia są przy mnie do teraz, Żyć bez nich nie mogę :-D


niedziela, 21 lutego 2016

Powiew wiosny...

      Poczułam już wiosenne klimaty na całego. Naoglądałam się zdjęć kwiatuszków czy wychodzących z ziemi roślinek, rozsłonecznionych wesoło lasów i mnie wzięło. 
Tak sobie pomyślałam, że pofilcuję i zrobię stworki podobne do motylków, żuczków, myszek, pszczółek, pajączków itp. 
Podstawą na razie są przepołowione bombki (bo mi zostały po Bożym Narodzeniu) i otrzymane od koleżanki resztki z jakiejś zabawki.
Dając mi to pół roku temu, powiedziała: na pewno coś z tego zrobisz, na pewno ci się przyda. hehe

      

I olśniło mnie co zrobić.
Pierwszy powstał jakiś owad, nie wiem jaki, ale śmieszny :-D


Króliczek


Marcia zrobiła mi żabkę. Ja filcowałam zielone kółka a Ona połączyła, bo mi zabrakło fantazji co ma być.


      Zrobiłam jeszcze dwa dziwaki, ale zupełnie nic nie przypominają i mam nadzieję, że mnie olśni i dodam coś co nada im charakter i będzie można pokazać.
Z bombek będę robić żuczki albo pajączki z pręcikowymi kończynami.
     Ze styropianowych jajek zrobię kurczaczka, zajączka filcowanego, to będzie świątecznie.
Kilka przekroję i będą urocze myszki. 
Oczywiście, obowiązkowo jaja ozdobię ducoupage, bo uwielbiam tą pracę i mam motylki, kwiatuszki, ptaszki, wyrwane już z serwetek w sanatorium hehe


Jakiś czas wspieram Stowarzyszenie "Wspólnymi siłami". Wiele osób to wie i od dawna wspiera ich razem ze mną. 
Gdyby ktoś mógł przekazać im 1% to bardzo proszę, oto dane:



Stowarzyszenie "Wspólnymi Siłami" (potocznie zwane Domem Samotnej Matki)
Drodzy Państwo jak co roku zwracamy się z prośbą o przekazanie dla nas 1% z podatku, KRS: 0000218573

Taką wiadomość zamieścili na facebooku

czwartek, 18 lutego 2016

Sweter

  
 Jeszcze na jesieni dostałam piękną, puchatą wełnę. Była taka ładna, że nie miałam śmiałości z niej robić, żeby nie zmarnować. Szkoda mi było. Ale w końcu się zabrałam za grube druty,
 chyba nr 6. Obmyśliłam, że zrobię prosto, bez przybierania oczek bo nie umiem, myli mi się. Ściągacz na dole dorobiłam na końcu, nabrałam oczka na połączonym przodzie z tyłem. Rękawy są w miarę obcisłe do łokcia a potem zwiększyłam dwukrotnie oczka i zrobił się wystarczająco duży obwód aby połączyć je z korpusem. Głównym ściegiem jest pojedynczy ryż.
Tym sposobem jestem właścicielką moherowego, miluśkiego, cieplutkiego sweterka, białego z bardzo delikatnymi odcieniami zielonego, różowego.
Kto by pomyślał.
Pierwszy sweter, który zrobiłam od początku do końca.
Nawet zeszyłam go sama. Korzystając z tego, że bardzo duży włos ma wełna i w związku z tym nie widać jak jest zeszyte, połączyłam części szydełkiem czyli robiąc półsłupki. 
Nie umiem nawlec igły więc zawsze prosiłam o pomoc koleżankę a tym razem poradziłam sobie.
Jestem z siebie dumna, że wpadłam na taki pomysł.
Już neurolog po rozmowie ze mną o różnych sprawach powiedziała z szerokim uśmiechem, że nie jest ze mną tak źle...
Okazuje się, że miała rację.
hehehe
   




Ze szczęścia, nie mogłam się oprzeć i kupiłam parę taśm do ozdabiania, bo takie śliczne.
Koleżanka już zauważyła, że jajka będą pięknie udekorowane. hehe
No to już zabieram się za decoupage na jajkach i inne ozdoby świąteczne


Po takich wydatkach obiadu dziś nie będzie hehehe


Taki cel to warto mieć. Przynosi ogromną radochę. :-D

poniedziałek, 15 lutego 2016

Utworzenie AK

     "W każdej grupie kiedy widzisz tam cel, ten cel związany ze wspólnymi wartościami - z tego nigdy nie powinno się rezygnować"

Tak się cieszę, że mi o tym przypomniano.
W nowej siedzibie Stowarzyszenia Taoistycznego Tai Chi robimy prace wykończeniowe, układamy, segregujemy, porządkujemy. Tworzymy miłą atmosferę równowagi i spokoju, propagując kulturę chińską bo o to prosił Mistrz Moy, twórca Stowarzyszenia.
Instruktorka zachęcała, żeby przyjść, dołączyć się do tych prac. Ujęło mnie stwierdzenie, że każda para rąk się przyda, nawet lewych, hehe. No to przyszłam. Jestem ogromnie wdzięczna instruktorce za te słowa, dzięki temu odważyłam się przyjść na wolontariat. Do tej pory sądziłam, że na nic się nie przydam więc moja obecność jest zbyteczna. A tu okazało się, że coś zamiotłam, coś podałam, coś przytrzymałam.
A przede wszystkim uzmysłowiłam sobie jak wiele zawdzięczam Stowarzyszeniu. Dzięki ludziom, którzy dbają i troszczą się o to miejsce, miałam gdzie przyjść, nie wstydziłam się kalectwa, depresji.
Znalazłam tu ukojenie ćwicząc i spokój będąc wśród życzliwych ludzi.
Najważniejsze, że Tai Chi Mistrza Moy postawiło mnie na nogi, sama chodzę i wierzę w to, że ćwiczenia te nastawią źle zrośnięte biodra.
Tak więc mam cel aby Stowarzyszenie Taoistycznego Tai Chi istniało, bo może ktoś znajdzie tam pomoc.
Przy okazji porządków znalazło się jeszcze trochę rzeczy przydatnych dla Stowarzyszenia "Wspólnymi siłami" zwane Domem Samotnej Matki. Np. dostałam patelnie, tostery, żarówki hehe
Pomoc tym kobietom też jest moim celem. Nie jestem bogata, ani nie mogę wiele zdziałać ale dzięki znajomej, która mnie namówiła, żeby się nie wstydzić tylko mówić o tym ośrodku innym, rozkręciłam lawinę życzliwości. Co chwila słyszę, że ktoś przekazał im a to rzeczy, a to meble, a to jedzenie, a to środki czystości.
Niedawno, koleżanka ze swoimi znajomymi zrobiła mega zbiórkę pieniędzy i rzeczy.
Ostatnio serdeczna znajoma oprócz rzeczy dla dzieci przywiozła zawekowane mięsko, które zrobiła specjalnie jej mama :-D
Inna znajoma wymienia meble, więc to co niezniszczone zawiezie do ośrodka.
A tu ciekawostka, okazało się, że mieszkała kiedyś na Kole na tej samej ulicy co ja :-D
A poznałyśmy się teraz, w zupełne innym miejscu, w niezwykłych okolicznościach.
Co prawda miałam się zająć zdobywaniem sponsorów, firm, ale na razie jestem w stanie tylko ludziom o "samotnych matkach" mówić, ale też okazuje się to bardzo przydatne.
Ludzie chętnie pomagają tylko muszą wiedzieć komu i co, to potrzebne.

Tak sobie myślę, że mam ogromne szczęście, że tyle wspaniałych ludzi jest wokół mnie.
Wspaniałych bo życzliwych, serdecznych dla ludzi dla zwierzaków.
Wszystkim przyniosę szczęście i ja  :-)

"Nie powinno się też rezygnować z indywidualnego celu. Robisz to inaczej. Może wyjdzie ci lepiej jeśli zrobisz to inaczej"
Indywidualne cele określają człowieka.
Ktoś chce osiągnąć to, a ktoś co innego, a już jaką to przyniesie korzyść i kiedy, to już inna sprawa. O dziwo, przynosi to pożytek innym, czasem w zaskakujący sposób.
Ale przede wszystkim, pokazuje to oblicze człowieka. Dzięki temu wiadomo jacy ludzie nam potrzebni do szczęśliwego życia. Co nas rozwija, co nas wzmacnia.
Dzięki takiej wiedzy można podjąć decyzję, czy z takim człowiekiem się zadawać.
Świadoma decyzja pozwoli uniknąć rozczarowań, żalów, pretensji nie wiadomo do kogo.
Przypomniała mi się nauka, że warto dbać i troszczyć się o różne rzeczy i ludzi ale ze świadomością, że mogą jednak ulec zniszczeniu, mogą odejść.

Uch, to dopiero sztuka..... :-)

"Jest tak wiele rzeczy, których ludzie nie potrafią kochać i którymi nie potrafią się cieszyć"
O, ja to się szkolę w tej umiejętności. Całkiem nieźle mi idzie hehe Zwłaszcza cieszą mnie manualne zdolności znajomych na blogu :-)
Dzięki temu, że zauważa się dobre rzeczy, nie jest się takim smutnym.


Ważne, żeby nie utracić motywacji do kochania, działania, pomagania... "
Cyt.



Emotikon grin




czwartek, 11 lutego 2016

Neurolog



Spędziłam pół dnia w szpitalu u neurologa, ale to był bardzo miły czas. Przyniosłam rezonans magnetyczny kręgosłupa szyjnego. Bardzo powykrzywiany ten kawałek, stąd boleści i drętwienie rąk, ale operacja nie będzie konieczna. Dostałam skierowanie na kolejną rehabilitację, Hura ! 
Co prawda czas oczekiwania około rok, ale nic to. Mam tyle rzeczy do nastawienia, że co parę miesięcy idę na jakieś zabiegi. A co najważniejsze, ćwiczę tai chi. Lekarze bardzo mnie za to chwalą i gorąco zachęcają, żeby w miarę możliwości nie odpuszczać, bo ćwiczenia są gwarancją sukcesu wszystkich innych zabiegów. 
Przede wszystkim doceniam taoistyczne tai chi za zmuszenie płuc do głębokiego oddychania :-D
Dzięki temu dotleniony jest mózg, więc lepiej myśli, dotlenione są wszystkie komórki i dzięki temu jest więcej siły i przede wszystkim uwalniany jest stres. 
Wierzę też, że dzięki delikatnym obrotom i rozciąganiu leczy się uszkodzony kręgosłup, więc wracam co i rusz do robienia donju. Co prawda nie jestem w stanie robić 30 niskich donju ale ile mogę i jak mogę to robię. Tu musi wystarczyć intencja hehe na razie .
Na stare lata, jeszcze zatańczę oberka, jak nic hehe  
Na razie dostałam silne leki przeciwbólowe, uj, zamiast tych przepisanych przez ortopedę. Dobrze, że w ogóle coś przynosi ulgę. 
Z żalem stwierdzam, że wiosna przestaje być moją ulubioną porą roku, ta wilgoć mnie dobija.
Może to zresztą chwilowa niechęć ? !
Jak kupię nowe baterie do aparatu i zacznę robić zdjęcia, świat stanie się piękniejszy.
Muszę nauczyć się własnymi oczami patrzeć tylko na ładne rzeczy :-D 

Kupiłam sobie jakiś czas temu kwitnącego grudnia. Ale już nie kwitnie. Nie chcą też kwitnąć pozostałe grudnie w domu. A to przecież pora.
Za to fuksja zakwitła jednym kwiatuszkiem.
 Takie to dziwy u mnie :-D



czwartek, 4 lutego 2016

Dedykuję..


.....nauczycielowi BON, Tenzinowi, który pomógł mi odzyskać duszę
i wszystkim ludziom !


     Po ostatnim poście, w komentarzu, koleżanka napisała, że jestem niesamowita. Oczywiście lubi mnie, pomaga mi robić ładne rzeczy np. decoupage,  jest świadkiem mojego zdrowienia i namówiła do pisania bloga, to jasne, ale....
Przypomniała mi tym określeniem, człowieka, który mi opowiadał jakieś niestworzone historie o ludziach, którzy byli w śpiączce. Śmiałam się z tego,  jaka ja tam wyjątkowa. Teraz wspominając wszystko co mi się przytrafiło przez ostatnich pięć lat, uważam, że przepowiedział mi przyszłość.

Odmieniłam się.

 Osiągnęłam kolosalne postępy w rozwoju duchowym, psychicznym, fizycznym.

I pomyśleć, że trzy lata temu, nie miałam siły aparatu fotograficznego, utrzymać w ręku, ba nawet nie miałam siły wycisnąć PINu w bankomacie hehe 

Może to być już koniec takich sukcesów bo zrobiły się nieodwracalne szkody w moim organizmie, ale i tak jestem stawiana za wzór przez lekarzy a w Kościele za cud


i kurcze, coś w tym może być

aż kot oko otworzył...














Straszne rzeczy jeszcze mogą się przytrafić.
Jeśli nagle nie będę mogła robić takich pięknych zdjęć bo mi urwie rękę.
Ale z drugiej strony, może to być przymus do ćwiczenia innych doskonałości.
Źle jest wpaść w rutynę bo nie cieszy albo przyzwyczaić się bo przez to się cierpi, lęk przed stratą.
A tak, znajdę sobie coś nowego, też satysfakcjonującego,
może nawet jeszcze bardziej... !

No takiego podejścia do życia to sama sobie zazdroszczę...... hehehehe


Sanatorium mnie zahartowało.
Najbardziej bałam się samotności, tam się z tym zmierzyłam i wygrałam.
To nie znaczy, że polubiłam.

Teraz już wierzę, że człowiek dostaje to co dla niego najlepsze.
Nie trzeba się bać.
Wszystko co złe może się przytrafić ale i wszystko co DOBRE
Czasem nawet trudno odróżnić jedno od drugiego hehehe

wtorek, 2 lutego 2016

Luty


      Ostatnio serce mi się rwało i umknęły mi z pamięci sukcesy zdrowotne. Ale nowy miesiąc rozpoczął się orzeźwiająco i dużo dobrego sobie przypomniałam.
     Pogoda jest wiosenna więc w kościach zaczęło jeszcze bardziej boleć. Poszłam do ortopedy po pomoc. Ten zaproponował nowy, silny lek ale zmartwił się czy ja w ogóle po tylu lekach jestem w stanie brać kolejny. Zrobiłam badanie wątroby i okazało się, że zdrowa !!! Mimo brania leków przeróżnych od tak długiego czasu nie uszkodziłam wątroby.
A to cud i wielka radość bo wiadomo, że wątroba się nie regeneruje więc uszkodzenia pozostają na całe życie. 
Nowe leki nie pomagają, to trzeba odstawić, po co narażać wątrobę bez potrzeby.
Zresztą od dawna ortopeda widzi ratunek tylko w rehabilitacji. Nawet operacja nie jest zapewnieniem  lepszej sprawności ruchowej.
A niebawem mam termin wizyty u neurologa, ciekawe co wynika z rezonansu kręgosłupa szyjnego?

    Ponieważ moi rodzice mieli raka, profilaktycznie lekarz kazał i mi się przebadać bo podobno mogę być genetycznie podatna. Okazało się, że nie mam komórek rakowych, na szczęście. A wiadomo, że rak to choroba cywilizacyjna min. od stresu. A ja żyłam w stresie, w depresji długo więc bałam się tym bardziej, że mnie to dopadnie.

    Pełnię szczęścia daje fakt, że zawsze miałam duże serce a teraz, ludzie mówią, mam wielkie ! serce.

    Dla mnie najważniejsze jest, że ogromnie zmądrzałam !

   Może to od orzechów, które dziadek kazał jeść, może od kota, który prze jakiś czas spał mi na głowie, a wiadomo, że kot się kładzie na chore miejsca :-D, może od leków na pamięć i koncentrację?
Ale sądzę, że spełniły się życzenia zdrowia wielu ludzi! Nie mówił nikt, ale wiadomo, że zdrowia psychicznego też hehe

    Wczoraj idąc ulicą taki oto plakat piwa przykuł moją uwagę 

I bardzo mnie to hasło ucieszyło :-D
Już od dawna z przestraszonego zwierzątka stałam się człowiekiem, a teraz w dodatku okazuje się, że   jestem kobietą, jakoś umknął mi ten fakt, a to przecież wspaniała sprawa !

Wiara w siebie i miłość do siebie sprawiły, że nie planuje za dużo, nie spędzam czasu na myśleniu co ja chcę tylko zauważam co dobrego się dzieje wokół mnie. Robię fajne rzeczy, np. teraz planuję ozdoby na Wielkanoc i życie stało się piękne......

Od jakiegoś czasu przynoszę szczęście. Mój syn, na takie stwierdzenie, kiwał tylko głową bo spotykały Go różne nieprzyjemności, aż w końcu dostał wymarzoną pracę. Teraz już zapewnia wyszczerzony w radosnym uśmiechu, że to prawda.

Oczywiście żremy się czasem okrutnie. Zachowuje się czasem znajomo, niefajnie i wówczas wściekam się. Ale ostro zwracam na to uwagę, może w końcu zauważy, że nawet w jaki sposób się mówi i co konkretnie, ma znaczenie.
Narazie to słyszę tylko, że źle zrozumiałam.
A nie wie jeszcze, że to On źle powiedział .

Ale w końcu to pojmie. W końcu geny ma też po mnie,  :-D mądrości i miłości. W końcu rozbłyśnie czystym, doskonałym światłem. Zwłaszcza, że On tego chce, a wiadomo, że intencja jest ważna i dlatego w końcu to odkryje.