niedziela, 12 lutego 2017

Taki cud :-)

     Odetchnęłam już po rehabilitacji i w piątek poszłam na swoje ulubione zajęcia tai chi. Bałam oszołomiona swoją sprawnością. Umiałam już zrelaksować, rozluźnić biodra aby poruszał się kręgosłup. Umiejętność tą kiedyś dobrze opanowałam przed wypadkiem ale od 6 lat miałam tylko nadzieję, że tak się stanie. I wreszcie się udało !! Już byłam przeszczęśliwa a tu po zajęciach zaczepiła mnie osoba, zupełnie mi nieznana i mówi z zachwytem, że
 ćwiczę już prawie jak przed wypadkiem. Ona mnie pamięta i patrzyła jakie robię postępy ale nie może uwierzyć, że są aż takie, pamiętając mój stan.
Zatkało mnie ze wzruszenia. Po taki komplement warto był przyjść w taki mróz. :-)

Pomyślałam sobie, że napiszę kto mi tak dużo pomógł bo może komuś w ciężkim stanie potrzebny będzie taki ratunek.

Zaczęło się od tego, że na rozdaniu dyplomów "Społeczni siłacze"nie mogłam uścisnąć ręki Panu Piotrowi Małachowskiemu i ten Pan się tym przejął. Mówię, że lekarze każą uzbroić się w cierpliwość, że może skurcze puszczą, ale są też nieodwracalne uszkodzenia układu nerwowego i kostnego i na to nie ma rady.  Mój fizjoterapeuta, pan Marek, już zrobił ile było można na razie.

Pan Małachowski dał kontakt do swojego fizjoterapeuty i namawiał, żeby się tam zgłosiła, żeby ten pan mnie obejrzał. Ja to nie chciałam głowy zawracać ale koleżanka Magda się uparła i obiecała Panu Piotrowi mnie tam zawieźć,
I pojechałam. Pan Andrzej kazał chodzić, zrobić skręt tułowia w prawo, w lewo, schylać się i na koniec powiedział, o dziwo,   .....   nie jest aż tak źle.

 http://www.andrzej-krawczyk.pl

  Jestem pod opieką Pana Andrzeja od tamtej pory. Ogromnie dużo mi pomógł. Usprawnił nie tylko fizycznie ale też psychicznie. Na ogół słucha co mi się przytrafiło ale powie czasem coś takiego, że dostaje olśnienia i już wiem co mam zrobić. Podobnie działała moja Pani Psycholog. Muszę sama wymyślić receptę na moje problemy. No po prostu cud, że trafiam na ludzi, którzy mnie inspirują do twórczego działanie a nie dołują.
Mówię Panu Andrzejowi, że mi szczęście przynosi, nieraz problem rozwiązał się sam, a On się śmieje i mówi, że tak jest.
Ostatnio opowiadam, że od kiedy uruchomiłam łzawienie, cały czas mam chęć płakać tyle mi się zbiera. Pyta: czy coś się stało, czy źle się czuję, czy po prostu lubię płakać. Nic się nie stało, więc pomyślałam, że to dlatego, że lubię płakać bo mi to z lekką pogardą rodzinka zarzucała. I pytam, czy jego zdaniem to dlatego, że mają rację, że ja lubię płakać
    Pan Andrzej na to : nie wiem, a  jeśli tak,  to co z tego?

Olśniło mnie, że przecież my sami takie normy sobie ustalamy, oceniamy czy coś jest dobre, czy złe, i generalnie  nie wolno być beksą.
A przecież, płakanie nikomu nie szkodzi, tylko ustalone jest, ze się tego wstydzimy, ukrywamy słabość nawet przed sobą.
Robić rzeczy krzywdzących innych nie należy, ale jak się zdarzy z szybko się usprawiedliwiamy: przecież nikt nie jest doskonały itd. ale ustalone jest, że  "twardym trzeba być, nie miętkim" hehe

A przecież mądrzy ludzie uczą, że można ze słabości uczynić moc tak jak z przeciwności sprzymierzeńca tylko nie na siłę, udając i się zmuszając.

Wyszłam od Pan Andrzeja cała w skowronkach, łzy w ogóle zniknęły. Podobno tak jest, ze jak sobie człowiek da zgodę na coś to mu samo przechodzi. Tak mam ze smutkiem, czy złością. Już bardzo rzadko w ogóle mnie prześladują.

To jest cud, że trafiłam do Pana Piotra Małachowskiego, który mnie powierzył w opiekę Panu Andrzejowi Krawczykowi. Opiekę mam najlepszą na świecie. 
Droga do nieba dla tych panów już jest usłana różami!
Bo przecież ja też przynoszę szczęście, hehe
Zresztą nie jestem jedyną osobą, która róże na drogę śle

I tak oto zyskałam dwóch przyjaciół :-)
Z  dawnych przyjaciół został mi jeden. Bo ja w całym tym zamieszaniu bardzo się zmieniłam. Niestety nie mogłam już słuchać dobrych rad i recept na życie, hehe. Co prawda i tak robiłam swoje ale przynajmniej słuchałam, Po wypadku już nie chciałam słuchać.

Samotność okazała się najlepszym darem dla mnie. Cisza w której przedarły się wreszcie klejnoty miłości i mądrości.

O jej, jak ja to ładnie napisałam, czysta poezja, hehe

Jutro dopiero powiem Panu Andrzejowi jakie wrażenie robię na ludziach co mnie znali jako kalekę :-)
 http://www.andrzej-krawczyk.pl

Smacznej kawusi w spokojną niedzielę życzę ! :-)

6 komentarzy:

  1. Marzenko, wraz z Tobą życzę obu Panom, wszystkiego co najlepsze w niebie i na ziemi. Zasługują na to! Cieszę się z Tobą każdym sukcesem. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzenko, to cudowne, że spotkałaś prawdziwych fachowców z całą pełnią człowieczeństwa, bo we współczesnym świecie jest to rzadkie. Gratuluję Ci sukcesów, podziwiam i życzę by ta poprawa ciągle szła dalej. Serdecznie pozdrawiam, Basia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, Basiu, a twój post "żyj najpiękniej jak umiesz -po swojemu", już utwierdził mnie w przekonaniu, że mam ogromne szczęście do dobrych, mądrych ludzi. Uściski serdeczne :-)

      Usuń
  3. Wspaniałe wiadomości Marzenko. Cieszę się razem z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń