czwartek, 9 lutego 2017

Takie marzenie miałam i chyba się spełni :-)

  Już tyle swetra zrobiłam. Coraz bardziej jest realne, że będzie się nadawał do noszenia.  Wczoraj pokazałam moją twórczość radosną mamie, żeby się pochwalić, a Ona na to, że dekolt zaczęłam źle i że trzeba spruć kawałek i zacząć jeszcze raz. I.......  o dziwo sprułam i nabrałam na druty od momentu, od którego trzeba poprawić.
Jestem z siebie taka dumna. Wzrosła moja pewność siebie. Dam radę zrobić różne rzeczy bo już nie jest dla mnie straszne przez co niemożliwe poprawiać, jeśli coś wyjdzie źle. Ta umiejętność przyda się bardzo w codziennym życiu. :-)
 Zima dziś u nas. Śnieg i mróz jest.
Zdziwiona ?!
 Co za mina oburzona, hehe


Kiciuś jest zachwycony miękkością wełny. Opuścił nawet kaloryfer gdzie się wygrzewa notorycznie.

Robię sobie sweterek zachwycona swoim osiągnięciem, umiejętnością poprawiania, ale coś nie mogę doliczyć się oczek. Jedno w tą czy w tą, myślę sobie, na pewno jest dobrze. Nagle patrzę a na środku zostały dwa oczka. Opuściłam je niechcący. Gorąco mi się zrobiło, powiedziałam dwa słowa, oba brzydkie. Ręce opadły.
W końcu szydełkiem je podciągnęłam.
Koniec końców dekolt wyszedł jak na początku. Nie jest tragicznie. Kwiatuszka dorobię swoim zwyczajem, hehe. Mój znak firmowy. Widocznie tak miało być :-))

Poprzedniego posta napisałam odnosząc się konkretnie do recenzji filmu, które mnie poruszyły. Chodziło mi konkretnie o ten film,
Jeszcze raz polecam z całego serca, żeby go obejrzeć. Jest to naprawdę rewelacyjnie zgrana biografia niezwykłej osoby. Bardzo poruszająca i niejednoznaczna. Każdy może odkryć wartości dotąd mu nieznane lub utwierdzić się w swoich poglądach.

Mnie utwierdził w przekonaniu, że nawet pozornie umilająca życie umiejętność może przerodzić się w obsesję.
 Od kiedy uwolniłam się od swojej dokuczliwej pasji, jestem na tym punkcie przewrażliwiona. O marzeniach pomyślałam jak o uzależnieniu, czyli ograniczeniu.
Świetnie jest widzieć na niebie lody malinowe albo stosy ciastek, ale nie jest chyba dobrze nastawić się na konkretną rzecz.
Wyznaczyć sobie cel to jest realna sprawa. Chcę kupić nowy samochód to muszę zdobyć pieniądze i już.
Marzenia już niekoniecznie są do osiągnięcia, lub wręcz cała frajda, polega na tym, żeby je mieć (jak wspomniała koleżanka blogerka)

Każdy przeżyje swoje życie jak chce i jak umie, ale pożytecznie wiedzieć o różnych aspektach, żeby wybrać z korzyścią dla siebie.

Wczoraj byłam u pani dietetyk. Generalnie całkiem dobrze mi idzie ale wyniki nie są jakieś rewelacyjne, chociaż się spodziewałam bo ćwiczę, zdrowo gotujemy, Miałam chwilę słabości i coś sobie pojadłam po staremu. Moja mama, powiedziała: bez przesady a dietetyk, że przekreśliłam tym swoją pracę przez miesiąc.
Szkoda mi się zrobiło.
To nie jest kwestia tego, że jak nie zjem tego czy tamtego to się zadręczę. To jest tylko przyzwyczajenie do dawnych smaków. A jak będę szukać to znajdę nowe, może jeszcze lepsze.

Marzenia obawiam się mogą blokować poszukiwania, otwartość.

Ale wszystko zależy od nastawienia. W każdym przypadku można dużo zyskać lub dużo stracić.
Więc czy ktoś ma marzenia czy nie i co z nimi robi to sprawa indywidualna.  Nie ma co doszukiwać się w tym recepty na szczęście dla każdego.
Wiem jak chcę, taką podejmuję decyzję i już.

Pojęcie miłości w tym filmie to dopiero jest temat. Ale dołączę się do dyskusji jeśli ktoś zaproponuje....

Miłego oglądania :-) Nie pożałujecie!
Meryl Streep została nominowana do Oskara za tę rolę.


ps.
Rzucałam cukier, to była tragedia, nie chcę się już od niczego uzależniać !!!
A ja myślałam, że tylko papierosy trudno rzucić, łoj



17 komentarzy:

  1. Obawiam się, że rzucić cukier jest o wiele trudniej niż papierosy. Z tego powodu, że jest prawie wszędzie. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy gdzie. Np. w wędlinie i tu wegetarianie krzykną hura! Stop, stop! Cukier jest w owocach i warzywach! Całe szczęście, podobno tylko biały cukier buraczany i trzcinowy to ten zły. Ja tez próbowałam rzucić cukier. Udało mi się nie słodzę herbaty (piję 4-5 szklanek dziennie), na tym koniec zwycięstw niestety. Ale przynajmniej trochę go ograniczam. Pewnie Twoja pani dietetyk powiedziałaby, że raczej takie ograniczenie nic nie daje. Chyba jednak mam słabą wolę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ nie ma chorego układu pokarmowego nie mogę sobie pozwalać na słodkie rzeczy, bo cukier hamuje trawienie tłuszczy i stąd tycie. Ja już nie muszę doszukiwać się dobrego słodkiego tylko po prostu odzwyczaiłam się od takiego smaku. No jeszcze nie do końca jak się okazało ostatnio, hehe. Kawałek ciasta zjeść czasem to nic złego. Wszystko zależy od tego co się chce osiągnąć, hehe Ponieważ mam mniej ruchu niż zdrowy człowiek to mniej też spalam więc dawka dzienna owoców ogranicza się do jednego jabłka, hehe. Za to warzywa są polecane w każdej ilości. Jeśli zechcesz to napiszę Ci szerzej co mi wskazane. Jednak każdy jest inny więc jednemu wskazane to a drugiemu co innego. Trzeba sprawdzać. Rzucanie cukru w takie nerwy mnie wędziło w poczucie osamotnienia, wyszło wszystko, co już było ładnie przyklepane, ale wywaliłam to i oczyściłam się psychicznie i fizycznie.
      Kłótnie z synem były straszne, łoj
      Na mojej kochanej teściowej zrobiło wielkie wrażenie kiedy mierzyłam mnie w pasie i okazało się, że mam o 9 cm. mniejszy obwód niż półtora roku temu. Bo choć waga nie opada to pół kilo tłuszczu zajmuje dużo więcej niż pół kilo mięśni.
      Powiedziała, że już nie je słodkiego, a po jakimś czasie dostałam kawałek ciasta , hehe. Pyszne było :-) Myślę, że wola się wzmacnia jak się ma konkretny cel, hehe. Tak było u mnie a Ty Teresko znajdziesz sama rozwiązanie dla siebie. Uściski serdeczne :-)

      Usuń
  2. marzenia warto mieć - ale jak sama wiesz -
    nie warto podporządkowywać im wszystkiego
    za wszelką cenę - choć niektórym biegało
    o wyższy cel i dzięki temu mamy dogodności
    w medycynie, sporcie, przemyśle - choćby
    kwestia druku - też - rozbuchane marzenie,
    kiełkujące kiedyś nieśmiało - a Marzenie
    wypada życzyć mnóstwa marzeń - i jeszcze
    więcej siły do ich realizacji :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam już druku nie wymyślę ani niczego przełomowego więc pożytku żadnego, hehe. Wiedzy tez nie mam wielkiej, żeby coś korzystnego wymyślić. Więc tak naprawdę mogę pomarzyć o czymś dla siebie, a człowiek nie wie co jest dla niego tak naprawdę dobre więc może bezsensu.
      O przypomniało mi się, na początku pisania bloga, postanowiłam być szczęśliwa (nawet napisałam o tym)to było marzenie bardzo nieprawdopodobne i udało się. A blog mam na pamiątkę, żebym nie zapomniała jak do tego doszłam :-)))

      Usuń
  3. cukier mnie niewoli podstępnie - choćby w cocacoli -
    i co z tego, że od mnóstwa lat nie słodzę herbat o
    ziołach nie wspominając, bo od nich wszak zaczęłam
    bezbolesną naukę eliminowania w napitkach cukru...

    kawę jednak MUSZĘ posłodzić - słodyczy mogę sobie
    śmiało odmówić poza czekoladą - ale żem nie ascetą -
    ulegam czasem jakimś cistom i ciasteczkom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciasto to i ja czasem zjem. Wszystko razem jednak daje porządną dawkę cukru więc do picia tylko woda.
      Kawka i herbata zimową porą jest konieczna, jasna sprawa, do dobrego samopoczucia i ciepła.
      Ja nigdy nie lubiłam słodkiego więc szybko przestawiłam i szalenie polubiłam gorzką herbatę i kawę i w dodatku mocną. Szpital mnie rozregulował, buu ale już wracam do siebie :-)

      Usuń
  4. filmu jeszcze nie oglądałam - ale chętnie
    przyjrzę się dyskusji na temat nie tylko
    miłości ujętej w tymże :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Kicia jest śliczna! Widać, że robótka dobrze Ci idzie i sweterek powstaje szybciutko. Jeśli chodzi o Meryl Streep, to gorąco polecam Ci film z tą aktorką pt. "To skomplikowane ". Buziaczki :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obejrzę, pewnie. Dam znać jakie wrażenia :-) Buziaki gorące :-) na ten mróz się przydadzą :-))

      Usuń
  6. Widzę, że wełniany sweterek został przerobiony przez Kiciusia w legowisko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak się popatrzyła, że nie mogłam jej odmówić. Sama rozumiesz, hehe

      Usuń
  7. Hejka :)
    Wpadłam do Ciebie z popołudniową herbatką. Widzę, że twój kiciuś jak i moje bardzo lubi grzejniki :D Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jak miło, poczęstuje się faworkiem wirtualnym, hehe. Uściski serdeczne :-)

      Usuń
  8. Nie słodzę już kilka lat ale od czasu do czasu kawałkiem ciasta nie pogardzę bo po prostu organizm się cukru domaga. Jedynym moim cukrem jest gorzka czekolada 75% najmniej i to tylko 1-2 kostki. Przyzwyczaisz się i Ty tylko początki są bardzo trudne. Co do marzeń trzeba je koniecznie mieć, takie malutkie i takie większe ale są potrzebne do dobrego samopoczucia. Ja od wielu lat marzę o malutkim domku z ogrodem, gdzie będzie pies i kot. To nic,że to całkowicie nierealne i nie do spełnienia ale tak fajnie w myślach ustawiać sobie wymyślone przedmioty w wymyślonym domku.A moje fascynacje domem przyczyniły się do zdobycia wiedzy z zakresu projektowania czy budownictwa - to i marzenia są przydatne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehehe, super, że zajrzałaś do mnie Ewo. U mnie co i rusz takie tematy więc wpadaj częściej jak takie lubisz :-)) Wirtualną kawką poczęstuję i gorzką czekoladką :-))

      Usuń
  9. A ja jestem w wielkim słodyczowym nałogu!!! Nie mogę się z niego wyzwolić, moja krawcowa co rusz namierza coraz więcej w moim pasie!!!

    OdpowiedzUsuń