piątek, 29 kwietnia 2016

Z Góry ...

   Zaczęłam rehabilitację. Najbardziej się cieszę z zajęć z rehabilitantem, który poprzednim razem, chyba ze dwa lata temu, spowodował mój ogromny postęp ruchowy. On też się bardzo ucieszył na mój widok, że tak dobrze sobie radzę. Oglądał moje wyniki i zbadał ręce, nogi i powiedział: powolutku wszystko naprawimy. hehe.
Ma coś takiego przekonywującego w sobie, że od razu zdrowiej się czuję. A może to nie wmawianie sobie tylko naprawdę umie rozmasować i poruszyć te mięśnie i ścięgna które są najbardziej mi potrzebne.
     Jakiś czas temu, na dwa dni przed moim wyjątkowo ciężkim dniem, kiedy się miały ważyć moje losy, niespodziewanie przyjechał mój wujek. Wujek jest po ciężkich operacjach, zdrowotnych kłopotach więc generalnie Jego trzeba odwiedzać i pomagać, bo żona umarła Mu jakiś czas temu.
Zadzwonił rano i zapowiedział, że przyjedzie, żebym w domu była. I przyjechał .... z dużą torbą zakupów. Kiedy zobaczyłam ile rzeczy przywiózł, łzy mi stanęły w oczach. Przypomniał mi babcię, która zawsze przyjeżdżała do nas z pysznościami, albo ze zwykłymi rzeczami ale bardzo przydatnymi, hehe. Rozczuliłam się bardzo i kiedy zapytał co tam słychać, powiedziałam Mu o przykrych sprawach, które nade mną wiszą. I o dziwo, tak serdecznie, ciepło się do mnie odezwał i spojrzał na mnie tak jak ....moja babcia świętej pamięci.
Nagle nerwy puściły, spokój mnie ogarnął i taka ... radość, że wszystko będzie dobrze. Ona zawsze opiekowała się mną za życia i widocznie teraz też.
Na drugi dzień umówiłam się,że przyjadę do wujka wybrać rzeczy dla "samotnych matek",
Z rzeczy,  które wujek chciał oddać wyjął komplet pościeli specjalnie dla mnie.hehe
Okazało się, że taki prezent dostał z zakładu pracy kiedy szedł na emeryturę. 25 lat czekał komplet z kory, wówczas wielka rewelacja, ciężka do zdobycia, hehe
    Komplet jest bardzo ładny,śpi się pod nim bardzo dobrze :-D

Wybrałam dużo rzeczy dla "matek" bo wujek obiecał mi to przywieźć wózkiem (sam generalnie słabo chodzi ale chodzi hehe i siłę ma, a ja nie) Przyjechaliśmy z tymi rzeczami, zjedliśmy obiad i w dobrych humorach opowiadaliśmy sobie różne śmieszne historie ze ...szpitala.
Siedzimy tak sobie i nagle wujek spojrzał na mnie tak wesoło, tak zawadiacko, filuternie jak....mój dziadek świętej pamięci.
Zatkało mnie. Wujek to najstarszy, jedyny syn (reszta córki )moich dziadków, więc podobny do obojga ale takie oczy jak za pierwszym i za drugim razem widziałam u Niego po raz pierwszy.

Nieźle a nawet bardzo dobrze, bo Oni się zawsze mną opiekowali, nic dziwnego, że teraz też tej opieki szukałam podświadomie.
I znalazłam.

Sprawa nie potoczyła się tak jak chciałam. Ale może tak jest jednak lepiej dla mnie, po dłuższym czasie może przynieść więcej korzyści, nie wiadomo.
Ważne jest powodzenie nie tylko w sferze materialnej przecież.
A duchowo to ja się na pewno zbliżyłam do ... doskonałości, mogę śmiało powiedzieć.
:-D

Przypomniałam sobie tę historię dzisiaj i tak myślę, że nie bez powodu....
:-D

4 komentarze:

  1. Bardzo przyjemnie się Ciebie czyta, piszesz z sercem a to najważniejsze. Miło jest, kiedy jest ktoś z kim można powspominać stare dzieje i pomówić o troskach. Wtedy jest człowiekowi dużo lżej, wiem coś o tym. Uszanowanko Marzenko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzenko! Wstaw na bloga obserwatorów, chętnie dołączę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo Ci współczuję, z powodu dolegliwości. Mniej nadzieję, że są przejściowe i czas sprawi, że wszystko wróci do normy. Dobrze jest mieć dobroczynnych krewnych i przyjaciół, którzy w trudzie życia pomagają i tak, być powinno. A co do pościeli z czasów komuny, to naprawdę były bardzo wartościowe produkty, nie to co dziś. Wspaniała i praktyczna na lata pamiątka, bezcenna. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  4. dowody pamięci, sympatii i troski
    czasem są dość niepozorne - ale i
    tak - kojące - i tego nadal życzę!

    OdpowiedzUsuń