sobota, 27 sierpnia 2016

Po deszczu

     Zachęcona ulewami wybrałam się na poszukiwanie grzybów. Umówiłyśmy się z Teściową na wycieczkę do lasu. Ja nie mogę chodzić swobodnie po lesie więc raczej nastawiłam się na patrzenie co tam ....w trawie piszczy. Jadąc kolejką już serce mi rosło :-)
 To ciemniejsze na środku zdjęcia to pewnie odbicie mojej ręki w szybie, hehe, ale i tak widać to co najważniejsze, niebo.
Na stacji przywitały mi wielkie pokrzywy. Nie wiedziałam,że mają takie ładne kwiatuszki.
 Pierwszy raz widzę białe, do tej pory widziałam tylko żółte (nie pamiętam nazwy)
 Koniczynka

 Mama znalazła pierwszego grzyba w modrzewiu




 W poszukiwaniu "porządnych" grzybów , postanowiłyśmy iść do nieznanego lasu a obiecującego bo dębowego.
 Okazało się, że ładnie to on wyglądał tylko z daleka. W środku dużo gałęzi i chaszczy. Tak jak przypuszczałam, mama i tam znalazła jakieś jadalne grzybki.

Na łące do lasu zachwycały koniczynki i inne polne kwiatuszki.



 Wracając do domu przy drodze czekał na nas maślaczek.Chyba na pocieszenie.
Na działce też znalazły się nagle maślaki, jak nic, urosły dla nas i małe bratki.






Przyszedł też kiciuś na głaskanie.


 Dzień się kończył, wracam do domu. Ale jutro jest niedziela to pojadę kota pogłaskać, on najwyraźniej się z tego ucieszy.
 Czytałam sobie bloga "oczy otwarte" nowo poznanej koleżanki mieszkającej w górach i przypomniało mi się, że wczoraj na zajęciach tai chi zrobiłam ćwiczenie, którego do tej pory nie mogłam zrobić, tak już wzmocniły mi się mięśnie nóg więc może kiedyś jeszcze w ukochane Tatry pójdę :-)
Kiedyś instruktorka zwróciła uwagę na to ile wysiłku wymaga zrobienie ćwiczenia przez osobę niepełnosprawną. Wysiłek jest o wiele większy niż osoby zdrowej ale też osiągnięcie jest o wiele cenniejsze. Osoba chora poczuje to czego nie poczuje zdrowy człowiek np. szczęście z odniesionego sukcesu, ale też uruchomi te części ciała, których inni nie muszą.

Bardzo mnie rozbawiają (ale dopiero teraz) pocieszenia typu, że przecież niepełnosprawni biją rekordy więc jak zechcę to też mogę dużo osiągnąć. 
Pomijam już fakt, że nie wszyscy zdrowi biją rekordy i to nie dlatego, że nie chcą, tylko dlatego, że nie potrafią.

Najistotniejsze  jest to, że osoba bez nóg nie bije rekordów w biegach tylko np. w strzelaniu z łuku.
Więc jeśli ja czegoś nie mam, to mi nagle nie wyrośnie i z tym muszę się pogodzić, cieszyć się z tego co mam.
To też się wydawało łatwe dla niektórych, ale dla mnie nie było.
Trzeba cierpliwości i współczucia dla chorej osoby a Ona, przy takim wsparciu, na pewno zrobi co będzie mogła i odniesie sukces ale niekoniecznie taki jak odnoszą zdrowi ludzie.
Jak to dziś u koleżanki wyczytałam, móc powiesić bombkę na choince w wybranym miejscu, samodzielnie, to jest wolność !!
Czy ktoś o wolności myśli w ten sposób?

U mnie nie widać, że czegoś nie mam i że mam coś poważnie uszkodzone więc trudno sobie wyobrazić, że jest trudność.

Tak jak w życiu - syty głodnego nie zrozumie.


Ale coraz więcej otwartych ludzi spotykam. Pewnie dlatego, że jestem i ja coraz bardziej otwarta. Ewa mnie nauczyła, hehe doceniać wszelką życzliwość.

Odkryłam też jak to jest z teorią: jak czegoś bardzo chcesz to dostaniesz. 
Będąc w ciężkiej depresji, postanowiłam sobie, że będę szczęśliwa. I wzięłam sobie jedną naukę do serca, starać się odnajdywać wszystkie zalety danej sytuacji.
Tak się w tym wprawiłam, że potrafię wszystko wykorzystać na własnej potrzeby. Nawet kiedy coś mnie wkurzy czy zasmuci doszukuję się w tym sensu i celu.

A może to jest to pozytywne myślenie? Taką prawdę też słyszałam jako receptę na całe zło. I na pewno jest to niezbędne ale niewystarczające. Przynajmniej dla mnie. 

Kończę "Nację". To jest dopiero cud, że czytam tą książkę w takim momencie.
O widzicie, nawet Pratchett napisał książkę dla mnie , hehehe

Pewnie każdy tak ma, tylko trzeba się na to uwrażliwić. 
Ja, nie miałam innego wyjścia ...



2 komentarze:

  1. Pięknie i to w bardzo niezwykły sposób opisujesz swoje doznania i zachwyty życiem i tak niech będzie zawsze, bo pozytywne nastawienie i myślenie jest najcenniejszym lekiem na wszystkie nieżyciowe dolegliwości. Najważniejsze, że sobie w tak trudnych chwilach samodzielnie radzisz, co pozwala i innym sięgnąć po ten naturalny i niekosztowny lek życia. Też kiedyś chodziłam na grzyby i jagody, ale z czasem jest mi coraz trudniej dużo chodzić a więc sobie odpuściłam chodzenie po lesie, no chyba że na spacer kiedy jestem u mojej Córci. Większość czasu poświęcam domowi i mojemu ogródkowi, jak też moim szydełkowym lub drucianym robótkom. Prześliczne kwiateczki masz na swojej działeczce, no i te polne też są cudowne a zwłaszcza pokrzywa, która ma lecznicze działanie dosłownie na wszystko. Zdjecia są bardzo udane, podziwiam Twój fotograficzny talent i nie tylko ten ale każdy. Moc serdeczności dla Ciebie Marzenko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o super, że szydełkujesz i drutujesz,ja też lubię :-)) Uściski serdeczne

      Usuń