poniedziałek, 20 marca 2017

Mimo wszystko...

      mogę i ja tak powiedzieć :-))

🗽


Ale  tym razem nie mam nic szczególnego na myśli. Jest to tytuł przedstawienia na które zabrała mnie .. mama, hehe. O dziwo, to był największy powód do radości tego wieczora. Co prawda Maja Komorowska w roli Sary Bernard światowej sławy aktorki już wzbudzała zainteresowanie, ale mnie bardziej ekscytowała osoba mojej mamy wśród widzów. Rozważania na temat starości, obie nas poruszyły i rozśmieszyły zarazem. Byłam niedawno niedołężna, z pamięcią starego człowieka, który wspomina dzieciństwo a nie pamięta jak wnuczek ma na imię, więc rozważania o przemijaniu, bólu, śmierci są mi doskonale znane. Pewnie dlatego, że odbiłam się od dna, tak mnie to teraz śmieszy.
Zdaję sobie sprawę, że to może być wielki dramat i współczuję bardzo tym, którzy to przeżywają tylko sztuka o rozważaniach aktorki na ten temat wydały mi się nie tyle cierpieniem człowieka, co grą, udawaniem. Człowiek przeżywa swoje życie jak umie i jeśli jest to prawdziwe to nie ma co się mądrzyć, doradzać czy szydzić ale aktor to trochę inny człowiek. Pewnie dlatego zamiast się przejąć pomyślałam, że to tylko taka rola, taka poza.
Pierwszy raz spojrzałam na sztukę, na aktorstwo, na dramaturgów od tej strony. Gdy czytam książkę znajduję w niej mądrość, przesłanie, wiedzę, która do tej pory była mi nieznana. Natomiast aktor, pokazał to co chciał, żeby ktoś zobaczył. I w życiu też często pokazujemy to co ktos chce zobaczyć.
Może i ja też, hehe
Nie jest łatwo być szczerym, prostym, otwartym człowiekiem. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, w epoce "fajterów" wydaje się to niemożliwe. Przecież najważniejsze jest odnieść sukces. Mięczakiem ogólnie się pogardza.
Pomyślałam o bardziej powszednim normalnym, uczciwym pokazywaniu swojej twarzy.
Oczywiście graniczy to z byciem naiwnym, łatwowiernym, co jest bardzo szkodliwe i nic dziwnego, że się tego wystrzegamy, ale pomyślałam o przyjmowaniu jakiejś pozy czy trzeba czy nie, po prostu zapominamy, że naprawdę jesteśmy inni.
Taki człowiek co całe życie był gwiazdą to postara się tak grać do końca.

No cóż,
 życzę wszystkim zostanie gwiazdą prawdziwą, jasną :-))

Aktorka uświadomiła mi, że pod koniec swoich dni, udawanie, okazuje się tylko wspomnieniem sławy, czyli cierpieniem a nie spokojem, radością.

7 komentarzy:

  1. maski, maski, maski - choć nie uciekniemy
    przed nimi - wcześniej czy później przychodzi
    czas na kurtynę i demakijaż - również min i póz :)

    świetnie, że wybrałaś się do teatru z Mamą - mojej
    już dawno się nie chce tzw. kultury - więc podziwiam!

    szydełkowe kwiaty urocze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo to wszystko głębokie i prawdziwe :)
    Podziwiam Cię za to, że potrafisz to wszystko dostrzec i podzielić się z Nami swoimi myślami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. NIby mogę zaliczać się do zdrowych jednostek a upływ czasu i starzenie się od lat jest częstym tematem moich rozważań. Myślę, że to cecha ludzi inteligentnych ;)
    buziaki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Z chęcią obejrzałabym to przedstawienie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Och jak Ci zazdroszczę, wieki nie byłam w teatrze. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam chodzić do teatru i zazdroszczę Ci takiego wyjscia :))) Pozdrawiam ciepluteńko <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaaaaaa śliczne kwiatki :))

    OdpowiedzUsuń