sobota, 27 maja 2017

I co teraz? ;-)

 Dotarłyśmy szczęśliwie do Cagliari. Idziemy kupić bilety na pociąg do domu i tu się okazało, że ostatni już odjechał. Jak to?? Według rozkładu powinien być za 40min.

 Miny nam zrzedły.
Dzwonimy do rodziny, co robić?
Okazało się, że był u nich kolega w odwiedzinach i że On po nas przyjedzie.....
Głupio trochę, ale wdzięczne byłyśmy okropnie :-)


  Przyjechał za godzinę, rozradowany niemiłosiernie. Pytał jak nam się podobała Costa Smeralda  ?
To chyba było złośliwe, hehe
Koło północy wylądowałyśmy w domu. Fenkju wery maczom i muczios gracjasom nie było końca z wdzięczności
I jeszcze powiedziałam: you are a wonderful man,i tu się zaciełam, ale dokończyłam, że po nas przyjechałeś.
Moja córka pokładała się ze śmiechu z mojej gramatyki
Znajomy też się śmiał, ale chyba każdy by się ucieszył, że jest wspaniały, a za co, to już nie takie ważne :-)

Prawda?

Nie powiem, ja też lubię to słyszeć, hehe

Pamiętam jeszcze, ze otwierałam furtkę a potem już nic.
Nie zemdlałam, coś tam mówiłam podobno, tylko odpłynęłam.
I tak do popołudnia następnego dnia....

3 komentarze:

  1. Jak widać, to było ponad Twoje siły. Dobrze, że nie musiałyście nocować na ławce na dworcu. W końcu, faceci lubią ratować niewiasty w potrzebie, to im dodaje poczucia własnej wartości. Pozdrowionka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że często znajduje się rycerz, który wyrywa damę z opresji, hehe Buziaki :-)

      Usuń