sobota, 6 maja 2017

Taki początek wakacji



Wczoraj zrobiło się ciepło w Warszawie. Świeciło słońce więc koty na zmianę wylegiwały się w donicy. Chciałam posadzić w niej jakiś krzak ale chyba nie ma co im odbierać tego szczęścia :-)

 Koty muszą się wymieniać bo donica jest jedna a obu najlepiej się leży na gorącej ziemi. Krzesło zostawiły mi i się na nie nie pchają w ogóle. No nie powiem, doceniam to, doceniam :-)
Dziś jest bardzo ciepło ale co chwila grzmi i leje deszcz. Dla roślinek to dobrze, ale dla mnie kiepsko. Mimo wszystko jest już spakowana walizka i mam czas spokojnie pomyśleć o nachodzących wakacjach.
Można powiedzieć, że wakacje rozpoczęły mi się parę dni temu.
Wieczorem robiłam na drutach, włączony był telewizor i emitowano znów film "Bruce Wszechmogący" z Jimem Carreyem. Patrzyłam sobie nie raz na ten film bo świetna obsada, gra jeszcze Morgan Freeman  i ogólnie bardzo przyjemny temat, ale nie wzbudzał we mnie jakiś szczególnych emocji.
Tym razem mnie ruszyło. Wreszcie do mnie dotarło co widzę i słyszę. Główny bohater żyje choć powinien umrzeć. Kiedy go odratowują jakimś cudem, lekarz mówi słowa : tam na Górze ktoś bardzo pana lubi. Łzy mi stanęły w oczach. Mi lekarz powiedział bardzo podobnie. Można powiedzieć, że też nie miałam szans na przeżycie ale przeżyłam, hehe.
W filmie bohater ma wizję, widzi Boga, rozmawia z Nim i okazuje się, że ma być serdeczny, sprawiać ludziom radość tak jak do tej pory, nie musi osiągać jakiś spektakularnych sukcesów. Nie musi być lepszy.
Usłyszał też, że "ludzie chcą,żeby Bóg robił za nich cuda. A oni mają robić je sami. Cud jest gdy dziecko zrywa z narkotykami i zaczyna chodzić do szkoły. Cudem jest gdy samotna matka troszczy się jaknajlepiej o swoje dzieci....
No proszę, a teraz się słyszy, że możesz mieć nowe buty jak się dobrze nastawisz. Możesz zdobyć stanowisko, pracę itd. Na szczęście, okazuje się, że nie dla wszystkich sukces jest w tym samym wymiarze. I że nie trzeba obnosić się i błyszczeć, żeby człowiek i jego życie miało wielką wartość. Zdziwiłam się, to takie nieamerykańskie, hehe ale tez ogromnie ucieszyłam, że to usłyszałam. Pomyślałam sobie,że ten film był nadany specjalnie dla mnie, hehe
A jeszcze później tego samego dnia nadano film "Moje córki krowy" Okazało się, że to nie komedia, bohaterka ma tętniaka mózgu, jest nieprzytomna, nagle otwiera oczy i na tym kończy się jej obecność. Nic nie czuje, nic nie słyszy, nie wie co się dzieje. Umiera po jakimś czasie .
Irytowało mnie kiedy lekarze chwalili, że czuję, że mnie boli, że dogadać się mogę a potem zaczęłam wstawać. Pierwszy raz zobaczyłam co mogło mnie spotkać.
Łzy zakręciły mi się w oczach po raz drugi.

Wygląda na to, że Bóg już dokonał cudów, teraz czas, żebym ja sama je robiła.
Wypłakałam się, przeżyłam swoją rozpacz i odrodziłam się, a właściwie tworzę siebie od nowa.
Nie zmieniam zbyt dużo, bo byłam zawsze dobrym, serdecznym człowiekiem, żyłam z pożytkiem dla innych, pewnie dlatego żyję, tylko uczę się szanować siebie, wierzyć w siebie, być swoim najlepszym przyjacielem.
Ja wiem, niektórzy wyznają teorię, że trzeba kochać siebie to inni tez będą. Zapewniam, że to co mi się wydarzyło to nie jest efekt niekochania siebie. To jest najlepszy dowód, że w wystarczający sposób, żeby tam na Górze mnie lubili i często wspierali ludzie wielkiego serca.
A musiało się tak stać, żebym nabrała siły ducha i umiała sama robić cuda, hehe
Czego wszystkim serdecznie życzę :-D
Przecież jest napisane, że Bóg stworzył człowieka na swój wzór i podobieństwo!
Więc to nie jest pycha tylko pewność, że człowiek może zrobić dużo dobrego....


Bardzo dziękuję za życzenia udanych wakacji.
Zrobię zdjęcia  więc na pewno się podzielę wrażeniami po powrocie.
Pierwszy raz jadę bardziej świadoma co się dzieje wokół mnie. Mam nadzieję,że tak zostanie i nie odpłynę w niebyt z nadmiaru szczęścia :-D



6 komentarzy:

  1. Nie odpłyniesz, nie odpłyniesz, a trochę szczęścia Ci się należy. Miłych wakacji i wspaniałej pogody. ☺

    OdpowiedzUsuń
  2. Koteńki jak widać są bardzo mądre i wdzięczne, za Twoja dobroć. U mnie także pogoda pod psem, zimno i wietrznie, co za wiosna - no ale może w końcu nadejdzie i będzie miło. W Twoich boleściach doskonale Cię rozumiem, bo i ja także musiałam się tworzyć na nowo a nie jest to łatwe, ale wiem że dasz radę. Zaś wakacje niechaj będą udane, bo sobie na nie w pełni zasłużyłaś. Życzę Ci pięknej pogody i wiele radości, jak i wspaniałych wspomnień. Moc serdeczności dla Ciebie Droga Marzenko :) Dobranoc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam Cię Marzenko do mojego nowego blogu, poświęconego Słowiańskiej Poezji.

      http://slowianska-dusza.blogspot.com/

      Usuń
  3. Słowem koty zadecydowały o przeznaczeniu donicy :D Ja bym ustawiła drugą aby nie musiały się wymieniać a trzecią na roślinkę :D
    Jeśli chodzi o nowoczesny sposób zycia i bycia, to ja odpadłam w przedbiegach, jeśli nawet porwał mnie wir tego czegoś to na krótko i nie pamiętam. Ja jak kot, chodzę swoimi ścieżkami wartości życia :)))
    buziaki. Mam nadzieję, że tam dokąd jedziesz jest net ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha! ja też pomyślałam o dodatkowej doniczce -
      wszak rośliny nie zamruczą z wdzięczności jak
      kociambry, nie popatrzą tak cudnie :)))

      Usuń
  4. Fajnie, mój kociak też kocha wylegiwać się w słoneczku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń