niedziela, 26 listopada 2017

Zbiórka żywności dla "Domu samotnej matki"

      Minął tydzień wielkich wyzwań dla mnie. Wczoraj jeszcze słabo się czułam ale nie mogłam nie pojechać na imprezę charytatywną.
Stowarzyszeniu "Wspólnymi siłami zwanej domem samotnej matki" kibicuję od kilku lat. Dowiedziałam się o nich od koleżanki, która była bardzo przejęta ciężkim losem ludzi mieszkających w tym ośrodku. Nie dostają pomocy od państwa i sami muszą postarać się, żeby mieć co jeść i gdzie mieszkać. Przykro jej było, że to co zawoziła było kroplą w morzu potrzeb.
W końcu przyłączyłam się i ja do pomocy. A ponieważ sama też niewiele mogłam, opowiadałam dookoła o potrzebujących ze Skierdowskiej. Ruszyła lawina pomocy. Dotarła wiadomość również do kolejnej koleżanki (żeby było śmieszniej, wszystkie poznałyśmy się w tej samej pracy i 10 lat temu, nasze drogi się rozeszły. I przy takiej okazji znowu się spotkałyśmy), a Ona z przyjaciółmi zorganizowała największą pomoc. Między innymi odbyła się 3 impreza charytatywna. Żywność i środki pierwszej potrzeby zbierało dużo ludzi.
Dotarłam tam na samym początku imprezy, a już uzbieranych było mnóstwo  produktów. Niestety nie miałam siły zostać dłużej, więc pokażę tyle ile mi się udało upamiętnić i przedrzeć się przez tłum ludzi.

 Przyjechali też rodzice z dziećmi :-)
 Nasza blogowa koleżanka też chciała dołączyć z synami, ale to zbyt późno się odbywało. Mam nadzieję, ze następnym razem im się uda, bo to faktycznie, najlepsza nauka współczucia, dać coś od siebie :-)




 Nie było łatwo trafić w to miejsce, ale zobaczyłam samochody i ludzi, spytałam i okazało się, że to tu :-)


Kiedy myślałam sobie o wczorajszym spotkaniu, przypomniał mi się fragment z filmu, że wiele cudów ludzie mogą robić sami. To jest właśnie jeden z nich. "Samotne matki" nie będą głodować. Zwłaszcza, że Kasia już zapraszała na Wigilię, którą będą tam organizowali.

Cudem było, że spotkałam Kasię, która tak się zaangażowała w pomoc "samotnym matkom". Przy tej okazji spotkałam też pana Piotra Małachowskiego, wicemistrza olimpijskiego z 2016, bo  zostałam Społecznym Siłaczem, i On bardzo mi pomógł.

To dopiero są cuda czyli dobra karma, bo sprawdziło się: swój do  swego po swoje, hehe

Czego wszystkim serdecznie życzę, zwłaszcza dobrym ludziom !!!!

ps Swój wkład w licytację przekazują także Girls Riders Łuków i Bears Riders Łuków FG :) Taki o to piękny silnik Harleya będzie można nabyć drogą licytacji :)


3 komentarze:

  1. To piękna akcja, bo ludzie dzielą się najbardziej sercem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała inicjatywa. Cieszę się, że się udała. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń