środa, 21 października 2020

Warszawiacy powołali ją do życia

    -tchnąwszy w jej ceglane ciało własny gorący oddech

cyt. Zły

     Pogoda jeszcze dopisuje i codziennie robię kroki to znaczy spaceruję, bo limit mam + - 10000 tysięcy, wynajdując coraz nowsze miejsca. Nie mogę się nadziwić jak zmieniła się moją dzielnica przez ostatnie kilka lat mojej niepełnosprawności.

Miałam chęć napisać jeszcze jedno moje spostrzeżenie po przeczytani Złego, ale zrobię to za jakiś czas, o ile nie zapomnę, żeby do tego wrócić, bo jest to już mój osobisty wniosek. Fragmenty, które do tej pory zamieściłam, to po to, by zachęcić czytelników. Są one tłem wartkiej akcji, która to dopiero was zaskoczy. Nie raz wyciśnie  łzy, nie tylko ze śmiechu. Nie raz tarngą wami emocje. Tyrmand genialnie napisał powieść o Warszawie PRL-u.

Wola to niegdyś dzielnica robotnicza, dziś już nie ma takich podziałów, ale mieściły się tu między innymi  Zakłady Róży Luksemburg, Waryńskiego, Kasprzaka i mieszkali robotnicy. Dziś pojedyncze stare kamienice sąsiadują z ekskluzywnymi budynkami. Mnie zauroczyło takie zestawienie, więc może i wam się spodoba. 

Bez względu na wygląd to jest cały czas ta sama Warszawa, pisał Tyrmand.

:-)











Myślałam, że znajdę siedzibę Expressu Wieczornego. Zdawało mi się, że też mieści się w budynku przy Domu Słowa Polskiego. Okazało się, że była tu siedziba wielu redakcji np. Trybuny Ludu, ale 1954 roku nie było jeszcze takiego dziennika. Przynajmniej w internecie nie znalazłam. Pierwsze wydanie Expressu Wieczornego ukazało się 1973 roku. 
Natomiast sam Dom Słowa Polskiego zniknie niebawem z panoramy Warszawy. Tak to wygląda teraz. A po budynku redakcji wielu gazet i sali ćwiczeń Taoistycznego Tai Chi pozostała dziura w ziemi.
W tym gmachu w dniach od 16 do 22 listopada 1950 roku odbył się II Światowy Kongres Obrońców Pokoju.
Na kongresie bohaterskie miasto Warszawa otrzymało honorową Międzynarodową Nagrodę Pokoju.
Z okazji XX-lecia Ogólnopolski Komitet Pokoju.



Moda jest na murale na starych domach 



Dziś jest buro w stolicy, ale jeszcze ciepło, więc trzeba iść. 

Ugotowałam pierwszy barszczyk czerwony tej jesieni. pamiętam, że to była pierwsza potrawa jaką zrobiłam sama na święta trzęsącymi rękami i od tamtej pory jest to moja ulubiona potrawa :-)

Jak nic idą święta ....

:-)))

1 komentarz:

  1. Nie wszystkie murale zwracają moją uwagę, a może to błąd?
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń