czwartek, 26 czerwca 2025

List otwarty do.....

 Wart przeczytania i przemyślenia moim zdaniem.

LIST OTWARTY DO WŁADYSŁAWA KOSINIAKA-KAMYSZA, SZYMONA HOŁOWNI, SŁAWOMIRA MENTZENA I JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO

NIE WALCZ Z KROPLAMI, KIEDY TO CHMURA JEST PROBLEMEM
Walka katolików z aborcją to tragiczne w skutkach pomylenie skutku z przyczyną.
Od lat próbujecie walczyć z aborcją:
– ustawami,
– wyrokami,
– zakazami,
– strażami sumienia,
– plakatami,
– krzykiem,
– karaniem lekarzy,
– karaniem pomocników,
– karaniem kobiet.
I co?
I nic.
Nic się nie zmienia.
Aborcje były. Są. I będą.
Liczba aborcji waha się między 80 a 120 tysięcy rocznie. Takie jest społeczne zapotrzebowanie na aborcję. Policzalne.
Co 4–5 żyjąca kobieta dokonała aborcji.
Liczba urodzonych dzieci z zespołem Downa się nie zwiększyła – to oznacza, że nadal wszystkie płody, które rodzice postanowili usunąć, zostały usunięte w podziemiu lub za granicą.
Dzietność kobiet spadła rekordowo(!)
Zastępowalność pokoleń wymaga dzietności na poziomie 2,1 dziecka na kobietę, a spadła do… uwaga: 1,1–1,2 (!). To oznacza, że nie będzie miał kto pracować na emerytury, jeśli nie zaprosimy obcokrajowców.
Dlaczego tak jest?
Bo walka z aborcją to walka z kroplami deszczu. A nikt nie zatrzyma ulewy, łapiąc pojedyncze krople do garnka.
Jeśli naprawdę chcesz zatrzymać ten deszcz — musisz zająć się chmurą.
A co jest tą chmurą?
– Lęk,
– brak wsparcia,
– brak edukacji seksualnej,
– brak wiedzy o antykoncepcji,
– brak znajomości zasad bezpiecznego seksu,
– przemoc domowa,
– ubóstwo finansowe,
– porzucenie przez partnera,
– wstyd,
– izolacja,
– gwałt,
– brak dostępu do antykoncepcji.
To są składowe „chmury”.
To z niej biorą się aborcje — „krople deszczu”.
Nie z „ideologii śmierci”.
Nie z lenistwa.
Nie z zepsucia.
Zdecydowana większość aborcji bierze się z rozpaczy, samotności i braku poczucia wpływu.
I tu leży Wasz błąd — próbujecie walczyć z objawem, a nie z przyczyną.
Wybraliście zły „punkt uchwytu”.
Chcecie zatrzymać wodospad, waląc pięściami w taflę wody.
Ile kobiet jeszcze chcecie zmusić, zastraszyć, upokorzyć — zanim zrozumiecie, że to, co robicie, to przemoc wobec kobiet?
Przemoc, która donikąd nie prowadzi i jest kompletnie nieskuteczna.
Nie musicie być zwolennikami aborcji, żeby rozumieć, że absurdem jest ciągle robić to samo i oczekiwać nowych efektów.
Jeśli naprawdę zależy Wam na zmniejszeniu liczby aborcji o 50 000–70 000 rocznie, to opowiedzcie się za rozwiązaniami, które rzeczywiście działają.
Jeśli naprawdę zależy Wam na tym, żeby było mniej aborcji — przestańcie walczyć z kobietami. Zacznijcie walczyć o nie.
Bo żadna ustawa nie zastąpi poczucia bezpieczeństwa.
Żadna kontrola nie zastąpi zaufania.
Żaden zakaz nie zastąpi rozmowy, wsparcia, obecności.
Chcecie na serio ratować życie poczęte? To zamiast zbierać podpisy pod kolejnym zakazem:
– Dajcie wszystkim kobietom (a szczególnie tym w trudnej sytuacji) darmowe wkładki domaciczne, implanty i inne środki antykoncepcyjne (pigułki, plastry, ringi),
– Dajcie ludziom rzetelną edukację seksualną prowadzoną przez lekarzy, seksuologów i certyfikowanych edukatorów seksualnych — tak, by przekazywana wiedza była rzetelna, a nie ideologiczna,
– Zadbajcie o dostęp 24h/dobę do psychologów, którzy pomogą kobietom w każdej sytuacji kryzysowej,
– Wyciągnijcie rękę do tych, które się boją — zamiast pokazywać im plakat z martwym płodem. Bo to NIE DZIAŁA.
Można się spotkać pośrodku. Ale musicie zejść z barykady.
Bo teraz to wygląda tak:
Wy będziecie walczyć z kobietami.
Kobiety będą walczyć z Wami.
I tak bez końca.
Bez efektu.
Bez sensu.
Nikt tej wojny nie wygra.
A wystarczyłoby zmienić kierunek:
Nie: „Wojna z aborcją”
Tylko: „Pokój z kobietą”
Nie: „Zatrzymać aborcję”
Tylko: „Zatrzymać powody aborcji”
Nie: „Prawo do życia płodu”
Tylko: „Prawo do godności i wyboru kobiety” — ona też jest dzieckiem poczętym. I do tego urodzonym.
Primum mater, deinde foetus!
Tak długo, jak długo płód wymaga do życia i rozwoju kobiecej macicy — nigdy płód nie może być ważniejszy niż kobieta.
Bez Niej nie ma dzieci. To o Nią trzeba zadbać w pierwszej kolejności.
Do czego prowadzi walka z aborcją?
– do przesunięcia aborcji do kryminogennego, niebezpiecznego podziemia,
– do wzrostu ceny aborcji,
– do wzrostu ceny tabletek poronnych,
– do wzrostu liczby powikłań i zgonów kobiet,
– do efektu mrożącego wśród lekarzy, skutkującego zgonami kobiet z powodu zbyt późno wykonanej aborcji w przypadku sepsy,
– do narastania nienawiści wobec katolików,
– do narastania nienawiści do Kościoła,
– do spadku dzietności,
– do spadku liczby wiernych w kościołach,
– do spadku szacunku ludzi do martwego prawa, które im nie pomaga żyć, tylko utrudnia decyzje, które i tak podejmą,
– do braku danych statystycznych na temat całego zjawiska aborcji i realnego zapotrzebowania na aborcję.
W żadnym państwie świata zakaz aborcji nie zmniejszył rzeczywistej liczby aborcji — jedynie usunął je z oficjalnych statystyk.
A do czego doprowadziłaby legalizacja aborcji?
– Liczba aborcji nie wzrośnie — ujawni się po prostu realne zapotrzebowanie.
– Każdy przypadek byłby zarejestrowany — naukowcy mogliby wreszcie przyjrzeć się przyczynom i opracować skuteczne metody profilaktyki aborcji.
– Podziemie aborcyjne uschłoby.
– Nielegalny handel tabletkami poronnymi również — bo każda kobieta mogłaby dostać tabletki legalnie na receptę.
– Możliwa byłaby naukowa analiza sprzedaży tych leków i identyfikacja obszarów największego problemu — co pozwoliłoby tworzyć programy zapobiegawcze na poziomie rządowym.
A zatem:
Nie walka z aborcją, a walka o kobiety.
– Promowanie antykoncepcji,
– Promowanie zasad bezpiecznego seksu,
– Promowanie rodziny i macierzyństwa jako wartości,
– Wsparcie finansowe rodzin w kryzysie,
– Redukcja ubóstwa intelektualnego przez edukację zdrowotną,
– Likwidacja mitów dotyczących zapłodnienia.
To działa. Naprawdę.
Nigdy nie zlikwidujemy aborcji do zera — to utopia.
Ale możemy ją realnie zmniejszyć o 50–70%, co przy założeniu średnio 100 000 aborcji rocznie oznacza uratowanie 50–70 tysięcy płodów rocznie (!)
Ale trzeba zacząć robić to, co działa — a nie desperacko i nieskutecznie próbować cofać czas. To niemożliwe.
Mamy XXI wiek. Rewolucję seksualną. Pornografię, którą oglądają nawet dzieci — czy Wam się to podoba, czy nie.
Dlatego musimy prowadzić edukację seksualną, zanim 11-latek weźmie do ręki smartfona i obejrzy porno.
Obecnie średni wiek pierwszego kontaktu dzieci z pornografią to 11–12 lat (!)
Pokazałem Państwu, co działa.
Pokazałem Państwu, jak w ciągu 10 lat można skutecznie zmniejszyć liczbę aborcji.
Bo deszcz przestanie padać dopiero wtedy, gdy zniknie chmura – a nie wtedy, gdy wystawicie tysiąc dziurawych garnków, by łapać 100 000 kropli.
To nie zadziała.
Aborcja była, jest i będzie — bo walczycie z objawem, a nie z przyczyną. Te drzwi są otwarte.
1. Legalne kliniki aborcyjne oddzielone od szpitali, by nikt nie musiał korzystać z klauzuli sumienia — to rozwiązuje problem i odciąża szpitale.
2. Systemowe wsparcie (finansowe, mieszkaniowe, edukacyjne, zawodowe) dla kobiet.
3. Dostępna, refundowana antykoncepcja.
Potrzebna jest zmiana sposobu myślenia — tylko tak rozwiążemy ten problem społeczny skutecznie.
Nie do zera — bo to niemożliwe.
Ale sukcesywny spadek liczby aborcji w ciągu 10 lat o 50–70% jest jak najbardziej realny.
Zapamiętajcie:
Jeśli kobieta chce być w ciąży, wyda każde pieniądze i podejmie największe ryzyko, by w niej być.
Ale jeśli nie chce być w ciąży — wyda każde pieniądze i podejmie każde ryzyko, by w niej nie być.
I żaden zakaz, żadna kontrola i żadna kara tego nie zmienią.
A martwe prawo niszczy społeczeństwo i obniża szacunek do władzy.
Pozdrawiam,
Dr Maciej Jedrzejko
Tata Ginekolog



wtorek, 17 czerwca 2025

Pokolenie 50+

 Katarzyna Pławska - cytaty bliskie sercu 

Pokolenie 50+ – To ostatni twardziele!



Nie zaczepiaj nikogo po pięćdziesiątce. Serio. To nie są ludzie – to gatunek przetrwania. Twardzi jak chleb z ubiegłego tygodnia, szybcy jak kapcie babci lecące w twoją stronę.
Zanim skończyli 2 lata, potrafili rozpoznać nastrój matki po stuknięciu garnkiem w kuchni. W wieku 5 lat mieli klucz do domu na sznurku i wiedzieli, że „obiad jest w piekarniku – podgrzej, ale nie spal”. W wieku 7 lat gotowali zupę pomidorową bez przepisu, a w wieku 9 już wiedzieli, jak uszczelnić kran i uciec przed psem sąsiada z wiadrem na głowie. Z łatwością obsługiwali pralkę Franię i potrafili wymienić dętkę w rowerze.
Letnie dni spędzali na świeżym powietrzu – od rana do zmroku. Bez komórek, za to z konkretnym planem: trzepak, rzeka, kapsle i wracanie do domu po ciemku z kolanami wyglądającymi jak mapa szlaku bojowego. I jakoś przeżyli. Czasem trzeba było łatać kolano domowym sposobem z użyciem śliny i liścia babki. A jak bolało – to się nie płakało, tylko słyszało: „Nie boli, nie urwało”. Jedli chleb z cukrem, pili wodę z węża ogrodowego (pełną mikrobiomu, którego dziś zazdrości niejeden jogurt). Nikt wtedy nie miał alergii. A jak miał, to się nie przyznawał.
Większość z nich przeszła minimum jedną próbę porwania przez obcych… albo przez własnych kuzynów na wakacjach u cioci. Znają 15 sposobów usuwania plam z trawy, smaru, krwi, błota i atramentu z pióra wiecznego – bo kiedyś człowiek musiał wyglądać czysto, zanim wrócił do domu.
To jeszcze nic. W swoim życiu przeżyli:
– radio tranzystorowe,
– telewizor czarno-biały,
- gramofon do odtwarzania muzyki z płyt winylowych,
– magnetofon szpulowy i kasetowy,
– walkmana,
– magnetowid (z funkcją „tracking”),
– płyty CD i discman,
– a dziś trzymają tysiące piosenek w kieszeni i… tęsknią za szumem kasety przy przewijaniu ołówkiem.
A jak już zdobyli prawo jazdy, to jechali Fiatem 126p na drugi koniec Europy – bez noclegów, bez klimatyzacji, bez GPS-a. Wspomagali się tylko atlasem drogowym, gdzie całe Niemcy mieściły się na dwóch stronach, a w kieszeni mieli waluty różnych krajów w kwotach ledwo wystarczających na przeżycie. I jakoś dojechali. Bez Google Translate, za to z uśmiechem i kanapką z jajkiem w bagażniku.
To ostatnia generacja, która wie, jak wyglądało życie bez internetu, bez zasięgu, bez zmartwień o baterię w telefonie – bo go po prostu nie było. Ci ludzie znają różnicę między telefonem stacjonarnym a telefonem „na sznurze w przedpokoju”, oni mieli zeszyt z przepisami, a nie aplikację i nie potrzebowało przypomnienia o urodzinach – bo się pamiętało albo... się nie przychodziło.
Pokolenie 50 to ludzie, którzy:
– potrafią naprawić wszystko taśmą izolacyjną, spinaczem i kombinerkami,
– mieli tylko jeden kanał w telewizji i jakoś się nie nudzili,
– wiedzą, co to "przewijanie palcem" – ale w książce telefonicznej,
– i wiedzą, że jak nie odbierasz, to „znaczy żyjesz – oddzwonisz”.
Oni są inaczej zbudowani. Mają w sobie azbest emocjonalny, odporność z PRL-u i refleks ćwiczony na trzepaku. Ostatni prawdziwi ninja codzienności.
Nie zaczepiaj pięćdziesięciolatka. On widział więcej, przeżył więcej i ma w kieszeni miętówki, które mają więcej lat niż twoje dziecko. On przeżył dzieciństwo bez fotelika, bez kasku i bez filtra przeciwsłonecznego, edukację bez laptopa i młodość bez scrollowania. Nie potrzebuje Google’a, bo ma instynkt.
A mimo to ma więcej wspomnień niż cała twoja galeria w chmurze.

Miłego dnia )))
💝

poniedziałek, 9 czerwca 2025

Janusz Korczak

ALKAAZAR Facebook

cyt.

Janusz Korczak przez całą swoją karierę powtarzał dziesięć ważnych zasad wychowawczych:


1. Nie oczekuj, że twoje dziecko będzie takim, jakim ty chcesz żeby było. Pomóż mu stać się sobą, a nie tobą.

2. Nie żądaj od dziecka zapłaty za wszystko, co dla niego zrobiłeś. Dałeś mu życie, jak on miałby ci się odwdzięczyć? Ono da kiedyś nowe życie, a jego dziecko następne.

3 .Nie mścij się na dziecku za swoje krzywdy, żebyś na starość nie jadł suchego chleba. Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.

4. Nie patrz na jego problemy z wysoka. Życie daje każdemu według jego sił i możesz być pewien, że dla niego jest ono tak samo ciężkie jak dla ciebie, a może nawet i cięższe, gdyż nie ma jeszcze doświadczenia.

5. Nie poniżaj!

6. Nie zapominaj, że najważniejsze spotkania człowieka to spotkania z dziećmi. Zwracaj na nie więcej uwagi — nigdy nie wiemy, kogo spotykamy w dziecku.

7. Nie zamęczaj się, jeśli nie możesz czegoś zrobić dla swojego dziecka. Po prostu zapamiętaj: dla dziecka zrobiono za mało, jeśli nie zrobiono wszystkiego, co było możliwe.

8. Dziecko to nie tyran, który zawładnie całym twoim życiem. To nie tylko ciało i krew. To drogocenna czara, którą życie dało ci do ochrony i rozpalenia w niej twórczego ognia. To uwłaszczona miłość matki i ojca, u których będzie rosnąć nie „nasze”, „własne” dziecko, ale  dusza przekazana na przechowanie.

9. Naucz się kochać cudze dziecko. Nigdy nie wyrządzaj mu tego, czego nie chcesz, by robiono twojemu.

10. Kochaj swoje dziecko takim, jakim jest — nieutalentowane, nieudane, dorosłe. Będąc z nim ciesz się! Chwile z dzieckiem to święto, które jeszcze u ciebie.



środa, 4 czerwca 2025

Wolność najpierw boli. Dopiero później leczy

                                                                    


                

Ania Prokop studiuje seksuologia kliniczna, Uniwersytet SWPS

 cyt.

Jak społeczeństwo wybiera — oczami psychoterapeutki

To nie jest post polityczny.
To nie jest analiza wyników wyborów.
To zapis mechanizmów, które widzę codziennie — w terapii, w rozmowach, w ciele ludzi.
To portret społeczeństwa zbudowanego na braku bezpieczeństwa.
Społeczeństwa, które – jak wiele moich pacjentów – pragnie stabilizacji, ale zna tylko chaos.
1. 🧬 Większość z nas dorastała w rodzinach, które nie dawały oparcia
Domy pełne krzyku albo milczenia.
Albo jedno i drugie.
Miłość pomieszana z kontrolą, obowiązek z lękiem.
Rodzice niedojrzali emocjonalnie. Albo nieobecni. Albo zbyt obecni.
To nie tylko tło.
To fundament.
Z takich domów wychodzą dorośli, którzy:
– nie wiedzą, czego chcą,
– nie wierzą, że zasługują,
– nie ufają ani sobie, ani innym.
To właśnie profil DDA/DDD.
I takich osób w Polsce są miliony.
2. 🧠 Mechanizm: im większy lęk, tym silniejsza potrzeba porządku z zewnątrz
To nie lenistwo.
To nie naiwność.
To strategia przetrwania.
Człowiek, który przez całe życie żył w napięciu, nie ufa wolności.
➡ Ona jest zbyt nieprzewidywalna.
➡ Zbyt miękka.
➡ Zbyt podobna do ciszy przed kolejną burzą.
Jeśli historia Polski to głównie wojny, zabory, bieda i zagrożenie –
to tak, jak w rodzinie, gdzie jedyne znane uczucie to lęk.
Wtedy spokój staje się nie do zniesienia.
A człowiek – zamiast go utrzymać – sam prowokuje kolejny chaos.
Bo to chaos jest znany.
A znane = bezpieczne.
3. ⛓️ Społeczna wersja syndromu sztokholmskiego
Wielu ludzi wybiera tych, którzy ich ranią, bo…
ci ludzie przypominają dom.
To nie metafora.
To realny mechanizm znany z terapii:
„Boję się go, ale wiem, czego się spodziewać.”
„Krzyczy, ale przynajmniej mówi.”
„Jest twardy, a ja nie chcę być sam.”
Syndrom sztokholmski w skali społecznej:
wiązanie się z figurą oprawcy, bo daje złudzenie bezpieczeństwa.
Nie daje ulgi — ale zabiera lęk przed samotnością.
4. 📜 Konserwatyzm jako odpowiedź na lęk egzystencjalny
Erich Fromm pisał o tym w „Ucieczce od wolności”:
Człowiek, który nie czuje gruntu pod nogami, nie chce wolności.
Chce kogoś, kto mu powie, co robić.
Konserwatyzm w społeczeństwach potraumatyzowanych nie wynika z wartości —
tylko z lęku.
➡ Lęku przed zmianą.
➡ Przed odmiennością.
➡ Przed niepewnością.
Dlatego hasła o „tradycji”, „normalności” i „porządku” nie są tylko ideologią.
Są środkiem na niepokój.
Takim samym jak rytuały u dzieci z lękiem separacyjnym.
5. 🪞 Dziedziczenie lęku. Dziedziczenie nieufności
To, co przekazujemy sobie jako społeczeństwo, to nie tylko przepisy i tradycje.
To także:
– przekonanie, że świat jest niebezpieczny,
– że nikt nie pomoże,
– że jak się wychylisz, to oberwiesz.
W rodzinach, gdzie wszystko było na krawędzi –
dzieci uczą się, że jedyny sposób na przetrwanie to podejrzliwość i sztywność.
Społeczeństwo z taką pamięcią komórkową wybiera ostrożnie.
Nie ufa miękkości.
Nie ufa dialogowi.
Nie ufa ludziom, którzy chcą współpracy —
bo współpraca oznacza konieczność zaufania.
A zaufanie to luksus.
6. 🧷 Bici biją. Ofiary, które nigdy nie zaznały ulgi, często stają się sprawcami
To nie przypadek, że tak wiele agresji wylewa się dziś z ust tych, którzy mówią o miłości do kraju.
Miłość bez umiejętności przeżywania emocji często staje się przemocowa.
Jeśli nikt mnie nie wysłuchał — ja też nie słucham.
Jeśli nikt mnie nie ochronił — sam atakuję.
Jeśli nie miałam prawa do łez — nie dam go innym.
To nie cynizm.
To strategia obronna.
Zbudowana w dzieciństwie.
Utrwalona przez pokolenia.
7. 🗳️ Społeczeństwo, które nie zna sprawczości, szuka kogoś, kto powie, co robić
To nie brak inteligencji.
To brak doświadczenia w decydowaniu.
Kiedy całe dzieciństwo słyszysz:
„Nie dyskutuj.”
„Nie wydziwiaj.”
„Tak ma być, koniec.”
— to w dorosłości nie czujesz, że masz prawo do wyboru.
Masz prawo do posłuszeństwa.
Dlatego autorytarni liderzy są jak balsam:
Zabierają ciężar odpowiedzialności.
Dają prosty przekaz.
I mówią głośno, pewnie, bez wątpliwości.
🔚 I co z tego?
To nie tekst o polityce.
To tekst o nas.
O naszej historii zapisanej w nerwach.
O naszych rodzinach i dzieciństwach, które nadal głosują — chociaż nikt ich o to nie prosił.
Ale to nie jest wyrok.
Bo można się obudzić.
Można zauważyć, że to, co znajome, nie jest tym, co dobre.
Można wybrać coś innego – nawet jeśli początkowo będzie bolało.
Wolność najpierw boli.
Dopiero później leczy.
🧷 Nie musisz powtarzać historii.
🧷 Nie musisz wybierać przemocy tylko dlatego, że ją znasz.
🧷 Nie musisz słuchać tych, którzy krzyczą najgłośniej.
Bo możesz żyć inaczej.
I wielu już to robi

środa, 14 maja 2025

O Konstytucji i patriotyzmie, komentarz Ewy z Cieplic


    

 Napisała do mnie pani Ewa z Cieplic. Chętnie czyta moje blogowe posty i postanowiła, że napisze co sądzi o poście z 4 maja.

Pani Ewa pozwoliła mi zacytować obszerny fragment. Wydaje mi się ciekawy, więc może też zachcecie się podzielić swoją opinią na ten temat.

cyt.

   Post z 4 maja o konstytucji i patriotyzmie bardzo ważny. Ja bardzo się cieszę że wrócę do pracy we wtorek 20tego maja czyli w poniedziałek koledzy już wydyskutują się na temat wyborów i nie będę musiała w tym uczestniczyć.              Patriotyzm 🤔 ja jestem patriotą - jeśli jestem może trochę inaczej - dbam o zdrowie swoich bliskich o otoczenie w którym mieszkam. Interesują się lokalna kulturą - np teatr. Czytam polskie książki. Wpłacam pieniążki na bibliotekę tu u nas w Cieplicach i wiele takich drobnych rzeczy. Ale nie poświęcam swoich prywatnych interesów ojczyźnie

To moje przemyślenia. Na wojnę za ratowanie Polski raczej bym nie poszła. Jeśli byłaby możliwość uciekła bym zabierając najbliższych. 

Podążając za tekstem piosenki Marii Peszek ,,Sorry Polsko' - ,,lepszy żywy obywatel niż martwy bohater''

Ta piosenka jest bardzo trafna moim zdaniem. Jeszcze bardzo ważny tekst to ,,Wojenka'' zespołu Raz i dwa, raz i dwa,

Dziewczynka Wojenka na imię ma.
Trzy i cztery, trzy i cztery,
Dziwne ona ma maniery.
Pięć i sześć, pięć i sześć,
Wcale lodów nie chce jeść.
Siedem, osiem, siedem, osiem,
Wciąż o kości tylko prosi.
Dziewięć, dziesięć, dziewięć, dziesięć,
Kto z was kości jej przyniesie?
Może ja, może ty?
Licz od nowa: raz, dwa, trzy.

Gdyby do nas przyszła,
Skłamałbym, że wyszłaś,
że na świat nie przyszłaś.
Kłamałbym jak popadnie,
Choć kłamać, córeńko nieładnie.
Nieładnie.
Nieładnie.

Gdy dorosły chmurny - marszczy brew,
Wtedy wojna jest i sika krew.
Wojna to sport, a sport to zdrowie:
Skoki do gardła i rzuty ołowiem.
Zawsze jest powód do użycia noża,
Płock żąda dostępu do morza!
Żołnierz na wojnie gnije w okopie,
żona pisze: brzuch duży i mały kopie...
Myśli żołnierz - w dupie z wami i waszymi wojnami.
Myśli żołnierz - w dupie z wami i waszymi wojnami.
Myśli żołnierz - w dupie z wami i waszymi wojnami.

Gdyby do nas przyszła,
Skłamałbym, że wyszłaś,
że na świat nie przyszłaś.
Kłamałbym jak popadnie,
Choć kłamać, córeńko nieładnie.
Nieładnie.
Nieładnie.

Gdyby do nas przyszła,
żeby ją zaraza ścisła,
żeby ją zabrała Wisła.

Jak mnie słyszysz?
Ja Wisła, Ja Wisła!

Jak mnie słyszysz?
Ja Wisła, Ja Wisła!
Ja Wisła, Ja Wisła!

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,lao_che,wojenka.html