piątek, 17 marca 2023

Trzeba rozłożyć ten naród......Milczące psy Waldemar Łysiak

 - "Kiedy mówisz, twoje słowa muszą być lepsze niż milczenie." Przysłowie arabskie, trochę nieaktualne w naszych czasach, a szkoda..

- Dziś są takie czasy że niektórzy mogą nie zrozumieć tego przysłowia

- To w ogóle jest rzadko rozumiane

- z drugiej strony jednak wypowiedź nakłania do myślenia. Wielu łatwo zmanipulować, niestety i nie wpadną na to, jaką słyszą głupotę. i to jest straszne. 

Ciekawe, czy religia chrześcijaństwo, teraz będzie symbolem polskości?

Po raz kolejny jestem święcie przekonana,że myślenie ma Kolosalną przyszłość

Fragmenty książki Waldemara Łysiaka "Milczące psy" wydanej w 1990 roku. Łysiak nie moja bajka ,ale od akapitu: Stworzymy tam nową oligarchię ......był prorokiem.Dzięki Wiesław Gałązka za "prostowanie" mnie. Mieć uczonych przyjaciół to szczęście!


cyt. Stworzymy tam nową oligarchię, która będzie okradać własny naród nie tylko z godności i siły, lecz po prostu ze wszystkiego, głosząc przy tym, że wszystko co czyni, czyni dla dobra ojczyzny i obywateli
Polska zniknie w samych Polakach. Wtedy właśnie, gdy będzie wydawało się im, że mają wolność"

Jakbym słyszała Wiadomości w TVP . Waldemar Łysiak przewidział to w 1990 roku. Wydawało się, że mamy wolność.

cyt. Jak każdy powie, że to beznadziejne, gówno będzie z Polski nie ojczyzna! Nie wystarczy być uczciwym, pobożnym i dobrym dla biednych. Dla triumfu zła trzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili.

środa, 8 marca 2023

Najserdeczniejsze życzenia na Dzień Kobiet

      Korzystając z ostatnich nauk Chaphura Rinpoche poczytałam na stronie Instytutu Gyalshen min.o Dzogczen.

I tak sobie pomyślałam, że to najlepsze życzenia, osiągnięcie takiego stanu

 https://gyalshen-org.translate.goog/the-oral-tradition-of-zhang-zhung-bonpo-dzogchen-teachings-december-7th-2014/?_x_tr_sl=en&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=sc

  Pogląd Dzogczen na naturę samoświadomości jest taki, że nasza własna natura Buddy/naturalny stan jest już udoskonalona i obecna w każdym człowieku i musi zostać rozpoznana tylko po to, aby zamanifestować swoją wyjątkową doskonałość. Natura samoświadomości jest taka, że ​​jeśli ktoś pozwoli, aby wszystko powstało z doświadczenia i istniało takim, jakie jest, bez opracowania przez konceptualny umysł – bez jakiegokolwiek chwytania się czy niechęci – osiągnie wyzwolenie

  

Natura samoświadomości z tybetańskiego poglądu bon dzogczen

Yungdrung Bön to licząca 18 000 lat rdzenna tradycja duchowa Tybetu, zawierająca bogate dziedzictwo szamańskie, a także praktyki sutry, tantry i dzogczen. Bön wyprzedza buddyzm indyjski o kilka tysięcy lat i twierdzi, że jego nieprzerwana ustna linia pochodzi od Buddy Tonpa Sheraba, a następnie została zmieszana z buddyzmem w VII wieku  .

W świętych tekstach kanonu Bon pogląd dzogczen (powszechnie nazywany  wielką doskonałością  lub  wielkim urzeczywistnieniem ) wyraża tę fundamentalną zasadę: rzeczywistość jest już kompletna i doskonała. Nie wymaga żadnej transformacji ani wyrzeczenia, ale po prostu, aby jednostka naprawdę urzeczywistniła naturalny stan taki, jaki jest. Pogląd Dzogczen na naturę samoświadomości jest taki, że nasza własna natura Buddy/naturalny stan jest już udoskonalona i obecna w każdym człowieku i musi zostać rozpoznana tylko po to, aby zamanifestować swoją wyjątkową doskonałość. Natura samoświadomości jest taka, że ​​jeśli ktoś pozwoli, aby wszystko powstało z doświadczenia i istniało takim, jakie jest, bez opracowania przez konceptualny umysł – bez jakiegokolwiek chwytania się czy niechęci – osiągnie wyzwolenie.

Mistrzowie dzogczen na przestrzeni wieków nauczali, jak komunikować się i okazywać współczucie wszystkim żywym istotom, pokazując im, jak rozpoznawać swój naturalny stan i żyć chwilą obecną. Esencja nauk Bon pokazuje nam, jak odnaleźć swój wewnętrzny dom i radośnie przebywać we własnym skarbcu zadowolenia, pomimo zewnętrznych okoliczności. Mistrzowie Bon i ich osiągnięcia zostaną omówieni w odniesieniu do ich poglądu na naturę jaźni i samoświadomości. Będąc praktykującym Dzogczen od 15 lat, Gesze-la podzieli się również swoimi własnymi doświadczeniami w zakresie wprowadzania natury jaźni w konkretny i osobisty kontekst.

     Modliliśmy się też na zoomie za Nyamme Sherab Gyaltsen.

Błogosławieństo otrzymane przy takiej okazji ma wielką moc. Wierzę w to. :-)

Nyamme Sherab Gyaltsen jest uważany za manifestację She-rab Ma-we Seng-Ge (Lwa Mądrości Mowy), wielkiego wyzwoliciela. Założyciel Klasztoru Menri.

cyt.

Założyciel i pierwszy opat klasztoru Menri w Tybecie.

Nyamme Sherab Gyaltsen urodził się w 1356 roku w Gyarong we wsi Tegchog we wschodnim Tybecie i jest uważany za manifestację She-rab Ma-we Seng-Ge (Lwa Mądrości Mowy), wielkiego wyzwoliciela. Jego ojcem był tantryczny mistrz znany jako Lugyal z linii Ra, a jego matką była Rinchen Men. Od wczesnego dzieciństwa uchodził za niezwykłe dziecko: bez nauki potrafił recytować mantry, łatwo zapamiętywać i uczyć się tekstów duchowych, był też samoświadomy. Po odkryciu w wieku 10 lat cierpienia cyklicznej egzystencji, poszedł za nauczycielem Chala Yungdung Gyaltsen, wkrótce został mnichem, złożył 25 ślubów i otrzymał duchowe imię Sherab Gyaltsen. Odtąd otrzymał wyższe nauki Bon: Dho – Ścieżka Wyrzeczenia, Nag – Ścieżka Przemiany i Dzogczen – Ścieżka Samo-Wyzwolenia.

Nyammed Sherab Gyaltsen otrzymał pełny przekaz inicjacji (wang), ustny przekaz (lung) i ustne instrukcje (tri) trzech głównych nurtów nauk Bon: Dho, Ngag i Dzogczen. W wieku 31 lat przyjął pełne święcenia mnichów i wstąpił do wielkiego ośrodka nauki Bon – klasztoru Yeru w prowincji Tsang. Uczestnicząc w wielu innych renomowanych buddyjskich instytucjach i klasztorach, stał się bardzo znany w Tybecie i był uznawany za wielkiego uczonego mądrości. Podczas pobytu w klasztorze Yeru objął kierownictwo nad jedną ze szkół. Został także nauczycielem dwóch królewskich synów linii Dru i został intronizowany jako następca Kunga Wangdena, słynnego mistrza linii Dru. Poprzez swoją pracę zachował i rozpowszechnił zewnętrzne, wewnętrzne i tajemne nauki Bonu. Od tego czasu naprzód,

W 1405 roku założył w górach pierwotny klasztor Menri znany jako Tashi Menri Ling. Opiekunowie Bon wskazali mu, gdzie dokładnie powinien zbudować Klasztor Menri. Dzięki ich wsparciu i cudownym mocom zbudował całą strukturę Świątyni Menri, w tym pomieszczenia mieszkalne mnichów. Postanowił tam zachować tradycje i system nauczania zniszczonego klasztoru Yeru Wensakha. Klasztor Tashi Menri Ling wkrótce stał się macierzystym klasztorem Bon.

Nyammed Sherab Gyaltsen stał się ukoronowaniem Bonu dzięki swojemu mistrzostwu w tekstach, systemach i regułach; zaczął być uważany za drugiego Buddę. Naprawdę nie ma tekstów z tych trzech części Dho, Ngag i Dzogczen, których by nie nauczał lub o których nie pisał we wszystkich trzech liniach przekazu Bon. Odszedł w wieku 60 lat, pozostawiając po sobie wielu znakomitych uczonych i praktyków.



sobota, 25 lutego 2023

Co znaczy mieć pasję i walczyć o swoje poglądy na starość

    Wydawałoby się, jaki to problem?. Dziś zwraca się uwagę na wolność, na wyrażanie siebie, na walkę o swoje ideały. Jednak jest to nadal tylko prowizoryczne zrozumienie i popieranie.

Z drugiej strony, powieść musi wstrząsnąć czytelnikiem, żeby przejął się problemem, jak uczyła profesor Maria Janion.

Może zainteresuje Was wywiad Natalii Portman z Olgą Tokarczuk?

O tyle jest interesujący, że mowa w nim między innymi o powieści "Prowadź swój pług przez kości umarłych"

cyt, W trakcie wideorozmowy noblistka przyznała między innymi, że pisząc historię Janiny Duszejko, dzieliła swój czas na konstruowanie dwóch powieści. Z jednej strony, jak podkreśliła, gromadziła wiedzę niezbędną do napisania „Ksiąg Jakubowych”, a na jej biurku piętrzyły się opasłe tomy. Z drugiej – co jakiś czas przysiadała do pisania książki „Prowadź swój pług przez kości umarłych”.

Dodała też, że dziś nie wyobraża sobie podobnego stylu pracy. – To był rodzaj pewnej schizofrenii – wyznała z uśmiechem Olga Tokarczuk.

https://lubimyczytac.pl/olga-tokarczuk-u-natalie-portman-to-byl-ogromny-zaszczyt

cyt, Aktorka (Natalie Portman) już wcześniej stwierdziła, że według niej "Prowadź swój pług przez kości umarłych", którą nazwała "baśniową polską powieścią", łączy tajemnicę, czarną komedię, politykę i filozofię. Zwróciła uwagę na postać głównej bohaterki, o którą zapytała autorkę.

Postanowiłam więc stworzyć Janinę Duszejko, kobietę bezkompromisową, niezależną, nieskrępowaną i nie przez przypadek umieszczoną w kategorii wieku 60 + - w końcu w mediach królują przede wszystkim osoby młode, zatem czas znaleźć miejsce na dojrzałość.

cyt.- Wciąż robię to samo, tylko różnymi sposobami. Czasem już mam tego dosyć. Chcę powiedzieć, że jest jeden świat, w którym wszyscy jesteśmy połączeni w sposób, którego jeszcze nie rozumiemy. Wierzę w naukę i wierzę, że kiedyś znajdziemy wyjaśnienie na to, jak jesteśmy połączeni z przyrodą – wyznała Olga Tokarczuk.

https://www.well.pl/art_culture/142/olga_tokarczuk_w_klubie_ksiazki_natalie_portman_te_rozmowe_z_pewnoscia_zapamietacie_na_dlugo,11058.html



cyt. „Prowadź swój pług przez kości umarłych” to powieść o niepięknej przyrodzie i starej kobiecie, powieść z antybohaterką zamiast bohatera. Można powiedzieć, że jest to książka o samotnej walce w imię ratowania dzikich zwierząt, ale próżno szukać tu przystojnego, inteligentnego młodziana, który stawia czoła złym kłusownikom i wygrywa. Jest za to zdziwaczała staruszka, która nie tylko nie zwycięża w każdej walce, jak bohaterowi by przystało, ale czasem potrafi wszystko zepsuć mimo najlepszych intencji.

https://dzikiezycie.pl/archiwum/2010/listopad-2010/o-starych-kobietach-i-dzikiej-przyrodzie-notatki-na-marginesie-prowadz-swoj-plug-przez-kosci-umarlych-olgi-tokarczuk

cyt. „Prowadź swój pług przez kości umarłych” jest kryminałem, choć w jego pastiszowej formie. Chciałoby się, żeby w sytuacji gdy pojawia się trup i związana z nim zagadka, jej rozwiązanie było jednym z najciekawszych elementów historii. Tak się jednak nie dzieje. Brakuje tu pasjonującego śledztwa. Pojawiają się kolejne zbrodnie i postacie, które zaczynają odgrywać istotne role. Nie przybywa natomiast nowych elementów. Do czasu gdy wszystko staje się jasne, tropy nie urywają się ani razu, nie zaskakuje żaden nowy fakt – okoliczność, która wywróciłaby wszystko do góry nogami i niczym pstryczek w czytelniczy nos kazałaby mi jeszcze raz przemyśleć wszystkie elementy układanki. Rozwój sytuacji widzę zaś tylko za sprawą głównej bohaterki i narratorki – Janiny Duszejko, emerytowanej nauczycielki, lokalnej aktywistki-ekscentryczki, kierującej całą swoją energię na rzeczy, którymi nie interesuje się nikt inny w jej mikroświecie, i których przeważnie nie chce nawet zrozumieć. Mam więc przed oczyma tylko teorię zemsty, jakiej na swoich prześladowcach dokonują leśne zwierzęta. Nie ma realnego dialogu z innymi, mniej lub bardziej poważnymi teoriami, których zresztą nie pojawia się zbyt dużo. W ostateczności więc odkrycie tajemnicy morderstw nie daje mi żadnej satysfakcji. Nawet jeśli użyta do tego konstrukcja jest zaskakująca.

https://kulturaliberalna.pl/2010/01/19/celinski-kryminalne-historie-janiny-duszejko-o-%E2%80%9Eprowadz-swoj-plug-przez-kosci-umarlych%E2%80%9D-olgi-tokarczuk/

cyt,Temat bezsensownego cierpienia zwierząt od zawsze zajmował wyjątkowe miejsce w sercu Olgi Tokarczuk.

Dla pań 60+. Co myślicie?

Agnieszka Holland 

https://kultura.gazetaprawna.pl/artykuly/1024511,holland-pokot-janina-duszejko-wywiad.html

fragment

Kilka miesięcy temu zastanawiałam się też, kim Kobieta Samotna byłaby dzisiaj. Myślę, że z tej swojej totalnej samotności zostałaby słuchaczką Radia Maryja, bo właśnie tam znalazłaby rodzaj wspólnoty i pocieszenia, którego tak jej brakuje. Do Radia Maryja natomiast nigdy nie zapisałaby się Duszejko. Ona zamiast należeć do wspólnoty tworzy swoją: zbiera porzuconych, pokręconych i połamanych. Tworzy z nich rodzinę zastępczą. Właśnie ta grupa daje jej poczucie solidarności i przyjaźń.

Duszejko tak naprawdę jest anarchistką. Domaga się przestrzegania prawa, ale ono jest pustą literą, w związku z tym tworzy nowe. To postać walczącej mścicielki, a nie bezradna kobieta samotna.

cyt. A.H.: Dla mnie to normalna, starsza kobieta – mam wiele podobnych do niej przyjaciółek. Nieco ekscentryczna, owszem, też wrażliwa i wielkoduszna. Symbolizuje przezroczystość kobiet - bo mężczyźni są inaczej postrzegani - w pewnym wieku. Duszejko to starsza kobieta. Starych kobiet się nie dostrzega, bo zawadzają i irytują. Nie jest nawet na tyle ważna, żeby zapamiętać jej nazwisko.

    No i co Wy na to?

Wydaje mi się, że nasila się obecnie walka męskiego szowinizmu z feminizmem.

Na stronie mizoginizm a szowinizm czytamy fragment:

Chrześcijaństwo bardzo wiele zapożyczyło ze stoicyzmu, który od początku wrogi był kobietom. Guy Bechtel, autor książki "Cztery kobiety Boga: ladacznica, czarownica, święta, głupia gęś" zauważa, że "żadna grupa na świecie nie była nigdy tak długo i tak trwale obiektem obelg" i ma na myśli kobiety, które przez setki lat były upokarzane, wyśmiewane, obrażane i deprecjonowane na kartach traktatów filozoficznych, świętych pism oraz powieści. Retoryka nienawiści, pogardy i strachu doprowadziła do wymordowania ponad 100 tysięcy niewinnych kobiet podczas polowania na czarownice i zmuszenia pozostałych do uległości oraz uznania swojej podrzędnej wobec mężczyzn roli. Współczesny mizoginizm nie pali kobiet na stosach, nie oznacza to jednak, że stosowana wobec nich taktyka przestała być groźna.

 Minęły Walentynki, zaraz będzie Dzień Kobiet. 

Są  mężczyźni, co naprawdę szanują i doceniają kobiety, zwłaszcza swoją kobietę. I Papież Franciszek.

Idzie ku dobremu, albo do końca świata :-)



poniedziałek, 20 lutego 2023

"Mort", Śmierć, zakochanie, zdrowy rozsądek - królowa Anglii doceniła :-)

        Niestety boli mnie wszystko. Powinnam ćwiczyć więcej. Chodzić więcej. Na szczęście odżywiam się przyzwoicie. I wujka przy okazji :-)

Głównie zajmuje się teraz uprawą kiełków. Nadają się do sałatek , do sosów, do zup do posypania na na talerzu, do kanapek, drobniutko pokrojone. 

Niedługo wszyscy będą jeść rzeżuchę, braaaawo .

Pamiętajcie o jedzeniu kaszy gruboziarnistej, amarantusa, płatków owsianych górskich. Tanio i zdrowo.

Tryb życia dyktuje głównie pogoda. Dzisiaj leje cały dzień.I ciemno za oknem nie sprzyja chęci do pracy. Przed świętami dużo prac dekoratorskich robiłam. Potem rehabilitacja. Potem odsypiałam wysiłek i wreszcie udaje mi się poczytać. Zaległości mam ogromne, sterta książek rośnie.

Walentynki są moim ulubionym świętem, od kiedy przestało mi być przykro, że nie dostaję serduszka. W tym roku kupiłam sobie w prezencie czajnik z otwieraczem gwizdka w rączce. No luksusowy jak na mnie, biały i się nie przypala, nie ciemnieje.:-)

Bardzo doceniłam dzień 14 lutego po obejrzeniu filmu Plan B. 4 bohaterów zmaga się z jakimś przykrym doświadczeniem. Załamuje się im świat. I nagle znajdują szansę na plan B. 

Ten film obejrzałam przez przypadek. Ot tak, nieszczęśliwa gapiłam się kiedyś w tv. Po filmie pomyślałam, że puszczono go specjalnie dla mnie :-)))

Piosenka na koniec " jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy, jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany" nastroiła mnie optymistycznie.

I rzeczywiście minęło kilka lat, ale odbiłam się od ściany i znalazł się Plan B, który powinien być planem A, bo jest dużo lepszy.

Kiedy 14 lutego słyszałam dużo radosnych wspomnień i takich ciepłych, przypomniała mi się powieść "Mort" Terry Pratchetta .



Moim zdaniem genialnie ujął stan zakochania :-)




W moim dramacie "zdrowy rozsądek" na pewni nie był nawet statystą, hehe




  Powinno istnieć słowo określające tę krótką chwilę tuż po przebudzeniu, gdy umysł wypełnia ciepłe, różowe nic. Człowiek leży sobie całkowicie bezmyślnie, świadom jedynie narastającego podejrzenia, że - niczym skarpeta wypełniona mokrym piaskiem w ciemnym zaułku - zbliżają się ku niemu wspomnienia, bez których doskonale mógłby się obejść, a z których wynika, iż jedynym, co czyni przyszłość bardziej znośną jest pewność, że będzie ona raczej krótka

https://www.pratchett.pl/cytaty,terry,pratchett,5,5,mort.html 

ALBO WEŹMY COŚ TAKIEGO. Śmierć chwycił kanapkę. PIECZARKI - OWSZEM, KURCZAK - JAK NAJBARDZIEJ, SER - DOSKONALE. NIE MAM NIC PRZECIWKO NIM, ALE DLACZEGO W IMIĘ ROZSĄDKU MIESZAĆ JE ZE SOBĄ I WKŁADAĆ W TE MAŁE POJEMNICZKI Z CIASTA?
- Słucham?
TO WŁAŚNIE CALI ŚMIERTELNICY, kontynuował Śmierć. MAJĄ TYLKO PARĘ LAT NA TYM ŚWIECIE, A POŚWIĘCAJĄ JE NA KOMPLIKOWANIE NAJPROSTSZYCH SPRAW. FASCYNUJĄCE. POCZĘSTUJ SIĘ KORNISZONEM.

Śmierć


 Pratchett jest często cytowanym przeze mnie autorem. Wiele osób nie lubi gatunku fantastyki, ale w przypadku tego pisarza, jest to forma, w której dowcipnie przekazuje ogrom spostrzeżeń ludzkich zachowań, mechanizmów działania, prawdy, z której ludzie często nie zdają sobie sprawy.  

cyt,zmarł 12 marca 2015 roku. Miliony czytelników na świecie przyjęły tę informację z ogromnym żalem. Odszedł pisarz, który w swoich powieściach przekazywał nam w charakterystycznie żartobliwy sposób brutalną prawdę o absurdach toczącego się obok nas życia. Pisał z błyskotliwym humorem, edukował i bawił. Mimo ciężkiej choroby, która roztaczała nad nim widmo poniżającej śmierci, pozostawał optymistą, walczył do samego końca nie tylko o własne zdrowie, ale również o wolność człowieka do decydowania o własnym losie

  

Terry Pratchett za zasługi dla literatury odznaczony został Orderem Imperium Brytyjskiego czwartej – oficerskiej – klasy.

A dziesięć lat po tym wydarzeniu otrzymał jeszcze tytuł honorowy – sir

https://niestatystyczny.pl/2021/04/28/wspominajac-wielkich-terry-pratchett-i-wszystkie-jego-swiaty/

Pięknie napisano o pisarzu. Może to zachęci do czytania jego powieści.

Na koniec przed sezonem grillowym :-)


Uściski kochani :-)))

niedziela, 12 lutego 2023

Przedwiośnie, wspaniała pora roku

    Nim się obejrzałam zrobiło się słonecznie i powyżej zera. W Warszawie też niedawno jeszcze leżał śnieg. W jedną noc widać ziemię i pąki na drzewach.

Trzeba przyznać, że śnieżyce dodały uroku zabudowanej stolicy. Pokażę, że i u nas bywa uroczo, hehe

Muzeum Powstania Warszawskiego a za nim Warsaw Spire

Warszawski Manhattan
Muzeum Powstania Warszawskiego od ulicy Towarowej
Padał śnieg od rana :-)
Do wieczora

Prawda, że ładnie. Można pokochać to miejsce:-)

Koty najbardziej się cieszą, ze jest piecyk.



Zimowe uprawy domowe rozweselają i dają nadzieję na szybką wiosnę. Choć zima nie była ciężka, to jednak wiosna cieszy bardziej. Pewnie dlatego, że kwiaty kwitną, że warzywa się sieje i posmakuje się zdrowych. :-)



Wujek już wycieczkę planuje po nasiona. Na pewno kupimy pomidory, ogórki, fasolkę, ale i planujemy zrobić ogródek ziołowy.
Może coś polecacie?

Najbardziej cieszę się jednak na owoce. Posadził wujek borówki, a ja poziomki, bo to malutkie i nisko się sadzi :-)
Pod borówki, chciałam pomagać w kopaniu dołu. Wujek się zgodził, a jakże, namordowałam się do utraty tchu. Pytam: może być? Tak, tak. Po czym wujek wykopał dwa razy taki dół :-)))

Jak to cudownie, że on ma tyle siły !!!
Wykopał stare drzewka, posadził nową wisienkę, jeżyny, maliny, 8 borówek, róże. Ja tylko zagajam, że może to, może tamto. Oczywiście zaczynam, potem pękam, a wujek doprowadza do końca.
Tym sposobem schudł 20 kg. Waży 100 :-))) ale to był zawsze wielki chłop !!
Pani, która nastawia prądy na rehabilitacji, żartuje, że już do końca skali nastawia, więcej nie może. Raz naszego masażystę zastępowała inna pani. To wujek się śmiał, że miło go pogłaskała.
 Jak widać cud, ze trafił do tego pana. Ręka trochę mniej drętwieje i chodzi się wujkowi lepiej.
Dzięki temu wszystkiemu ciśnienie ma w normie, cukier w normie, miażdżycy nie ma :-))))
Teraz dbam o jego menu. Tzn. głównie siostra mu gotuje przysmaki, a ja dbam o zielone. Teraz np wujek polubił szpinak z kiełkami z chudą śmietanką, albo z sosem daktylowym z cytryną i oliwą, mięta do herbaty, zielone do zup i sosów. Na szczęście nie ma oporów, trzeba tylko pokroić i postawić 'na oczach'
Ale mi to sprawia taką radość, że on żartuje sobie, śmieje się i na ogół dobrze się czuje. Oczywiście jak na to, że boli kręgosłup, nogi, ręce ciężko podnieść. 
A pamiętam jak go odwiedziłam, będąc w szkole muzycznej im. Chopina . Zazwyczaj to on mnie odwiedzał. Nie było go długo, pomyślałam, że zajęty. I jak przyszłam z naleśnikami i za trzecim razem wujek usłyszał, że walę i otworzył, zobaczyłam smutnego, obolałego człowieka. Zaczęłam częściej przychodzić. Okazało się, ze wujek w depresji był. 
I wyciągnęłam go z tego :-)))
I on wyciągnął mnie :-))))

Tak to właśnie człowiek nie wie, co jest dla niego tak naprawdę dobre. :-)

I czas pokaże, że nie ma co planować :-)

Fajne jest to, że w starszym wieku nie ma się wielkich planów i dzięki temu mniej nerwów, więcej radości. I już wie, że co robił przez całe życie, nie przyniosło takich super efektów. Więcej zależy od szczęścia.
Zbierajmy dobrą karmę, w Niebie też się przyda :-)))

poniedziałek, 6 lutego 2023

O, już luty się rozpoczął

     Witam serdecznie :-) 

Stęskniłam się za blogową społecznością. 

Ostatnie dwa tygodnie jeździłam na rehabilitację z wujkiem nieco niepełnosprawnym. Kręgosłup mu dokucza, aż ciężko chodzić, odrętwiałe ręce, a prawa nagle słaba się zrobiła. Właściwie pomoc moja niewielka, ale obecność zbawienna. Jednak bliski drugi człowiek może dodawać sił i poprawiać nastrój :-)

Pytam wujka na koniec, czy jest zmęczony? On wcale, za to ja .....

Ale już dobrze. Przypomniało mi się, że nie wspomniałam o mojej wizycie u Babuni na Cmentarzu Bródnowskim. Była rocznica jej śmierci i pojechałam zapalić światełko. Akurat trafiłam na otwarty zabytkowy kościółek. Teraz otwierany jest tylko na pogrzeby jakiś wyjątkowych osób, albo po prostu bogatych. Mam sentyment do tego miejsca, bo przechodzi się obok do grobu rodziny i tam był pogrzeb mojej prababci. Miałam 6 lat i pierwszy raz widziałam pochówek, trumnę, procesję, co mocno się odcisnęło w mej pamięci. Msza dla babci odbyła się w nowym kościele.

Teraz odnowiony kościółek jest brylancikiem na zabytkowym cmentarzu.

Jeśli ktoś będzie w Warszawie i miał chwilkę polecam to miejsce. Napisałam już raz o tym, ale zdjęcia na pewno są teraz ładniejsze.





















Tradycyjnie przystanęłam przy pamiątkowym głazem. Tym razem z innymi uczuciami. Kto by przypuszczał, że tak szybko w Polsce znów zacznie panować komunistyczny klimat.
Zwrócono moją uwagę, że podobnie jak Putin rząd nasz ograniczył niezawisłość sądów i wyroki są uzależniane od decyzji wyższych instancji. Co, wiadomo, skutkuje karą lub uniewinnieniem w zależności od popierania odpowiednich partii.
 Propaganda medialna i pranie mózgu społeczeństwu. Co prawda u nas się to nie udało tak całkiem, TVN24 zostało. 
Zmianę szkolnictwa pod hasłem moralności i skromności, a skończyło się wychowaniem ludzi ograniczonych, ciemnych umysłowo po prostu.
 Zmiana historii, to już największy absurd. 
Wgląd w karty zdrowia przez odpowiednie instytucjie, w celu kontroli. 
Ograniczenie wolności mniejszościom min. kobietom, szowinizm i  homofobia, odmawianie praw mniejszościom narodowym, seksualnym.
Wreszcie Putin kupił poparcie uboższych dając im mimo kryzysu w państwie dodatki finansowe.
Jak nic tworzy się nastrój donosicielstwa, cenzury, nienawiści.
W Komunistycznych Chinach najwyraźniej widać do czego prowadzi taki ustrój.

Czy ktoś z poległych walczących o wolność spodziewałby się takiej Polski?


Historia lubi się powtarzać 
Niestety



Wiosenna Warszawa na brzegu Wisły w środku zimy








 



niedziela, 22 stycznia 2023

cytat z Biblii „Jaką miarką mierzycie, taką i wam odmierzą”

       Niedawno dostałam od lekarza, który bardzo przejął się moim stanem zdrowia, sms z pocieszającą historią o biednym rolniku staruszku, któremu niepowodzenia zamieniły się w fart, pod tytułem "Czas pokaże". (Pisałam już o tym posta kiedyś, bodajże pod takim samym tytułem) Bardzo mnie to ucieszyło, bo lekarz jest ortodoksyjnym katolikiem i nie spodziewałam się, że buddyjskie teksty czytuje. Okazało się, że absolutnie nie wiedział, że to przypowieść z Tybetu. Podobno tak uczył Pan Jezus, to jego słowa.

Ucieszyłam się jeszcze bardziej, bo potwierdza to tezę zawartą w Wielkiej Księdze Radości", w której Dalajlama zapewnia, że różne religie mają za cel wydobyć z człowieka najcenniejsze wartości. 

Słowa Jezusa "Jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą" jest dla mnie odzwierciedleniem "buddyjskiej karmy" . 

Nie widzę tu zachęty dla rasistów, antysemitów, homofobów i tych, którzy krzywdzą istoty czujące, bo wiedzą najlepiej co jest miłe Panu Bogu.

      Pomyśleć, że przypomniałam sobie "Siddharthe" po 30 latach po przeczytaniu i to dzięki przypadkowo poznanemu chłopakowi. Tam gdzie przychodziłam na kawkę z mleczkiem w lato nosiłam różne książki ze sobą  i raz miałam" Dzogczen" Dalajlamy. Chłopak, który przynosił kawę zagadał mnie o nią. Już się trochę znaliśmy i można było poplotkować. I tak od słowa do słowa polecił mi Demiana i Wielką Księgę Radości, a na końcu okazało się, że też czyta teraz Siddharhę i właśnie skończył 20 lat, czyli czyta w tym samym wieku co ja. Jak łatwo się domyśleć zaprzyjaźniliśmy się :-))

    Nigdy bym nie sądziła, że "Siddhartha" wyznaczy, zupełnie nieświadomy kierunek mojego rozwoju i po tak długim czasie ten kierunek stanie się absolutnie świadomy.

W Demianie natomiast wyczytałam radosną nowinę, że "ludzie naznaczeni zawsze się odnajdą" i pewnie dlatego spotkałam w takiej chwili tak mądrego chłopaka, który naprowadził mnie na nowe optymistyczne tory.

Słyszałam, że ja jego też :-)).

 Trzeba przyznać, że doświadczenie i praktykę na drodze do oświecenia mam niezłą. Mało mnie nie rozerwało z rozpaczy, ale warto było, żeby zrozumieć !

Jeśli chodzi o "ludzi naznaczonych" to każdy jest naznaczony inną pasją, celem, sposobem na życie itd.

Jak to mówią; swój do swego po swoje.

Ciekawe, czy ludzie, którzy się ze mną zetknęli na dłużej, kiedyś pomyślą, że to było cenne spotkanie?

I ciekawe po jakim czasie? hehe

Przepraszam żartuję sobie, ale dobrze mieć dystans do siebie. Nawet Dalajlama radzi nie traktować tego co nas spotka zbyt poważnie.

Pewnie dlatego, że wszystko przemija i lepiej się nie przywiązywać do niczego. Uniknie się cierpienia.

A jak myślicie?

 Dziś dzień Dziadka i Babci. Radochę mają najmłodsi dziadkowie, bo doczekali wreszcie, że takie szkraby dają buziaczki, przytulania, kwiatuszki ;-)

Przypomniał mi się dowcip Bałtroczyka, jak dzieci są malutkie to są takie słodkie, że chce się je zjeść. a jak urosną żal, że się tego nie zrobiło.

:-))))

Wczoraj spadł śnieg, a dziś już śladu nie ma w Warszawie.







niedziela, 15 stycznia 2023

Może się przydać w Nowym Roku

      Zafascynowana Hermannem Hesse Demian przypomniała mi się książka tego autora, którą czytałam 30 lat temu. Zdaje mi się, że polecił mi ją kolega ze szkoły, który był w Indiach. "Siddhartha" popularność zdobyła już 100 lat temu.

  Tak piszą o niej na stronie przewodnikduchowy.pl

jeden z cytatów ; "Stworzona przez autora historia podróży, jaką odbywa Siddhartha, pokazuje jedną ważną rzecz. Mianowicie, że zrozumienie nie jest osiągalne poprzez intelekt lub zanurzenie się w cielesnych rozkoszach świata. Dopiero całość wszystkich doświadczeń pozwala bohaterowi powieści osiągnąć zrozumienie.

Poszczególne zdarzenia są bez znaczenia, zdaje się mówić Hermann Hesse, gdy rozpatrywane są każde z osobna. Koncentracja na świecie biznesu i miłości nie prowadzi bohatera do nirwany. Nie znaczy to jednak, że te sfery życia są niepotrzebne i rozpraszają uwagę. Okazuje się bowiem, że każde zdarzenie i podjęte działanie przynosi doświadczenie, które ostatecznie prowadzi do zrozumienia.

Może kilka osób zechce spróbować innego sposobu na życie. Jest on zupełnie odmienny od tego, którego uczą w Polsce od dziecka, dlatego czasem trudny do wyobrażenia sobie. Niemniej jednak przynosi ulgę, spokój, szczęście. Przytoczę kilka zdań z portalu lubimy czytać na zachętę. Kilka praktycznych rad wykorzystujących umysł człowieka do polepszenia życia.

cyt.

Siddhartha miał przed sobą jeden tylko cel: wyzbyć się wszystkiego, wyzbyć się pragnień, wyzbyć się marzeń, wyzbyć się radości i cierpienia. Obumrzeć dla samego siebie, wyzbyć się siebie, znaleźć spokój w opustoszałym sercu, zapomnieć o samym sobie, i otworzyć się na cud - oto do czego dążył. Kiedy jaźń zostanie pokonana i umrze, kiedy ucichną wszelkie zapały i pragnienia serca, musi obudzić się to coś ostatecznego, ten rdzeń istnienia, który nie jest już jaźnią, ta wielka tajemnica.

cyt.