niedziela, 31 lipca 2016

Raki lubią się z Lwami :-)

Lipiec to miesiąc urodzin moich i dwojga ludzi bardzo mi bliskich a dodatkowo bardzo pomocnych.
13, w urodziny mojej śp. Babci, dostałam ja w prezencie uwolnienie od strasznego wspomnienia.
Jakiś czas temu kochani Teściowie dali mi cudną hortensję.

A wczoraj okrągłą rocznicę urodzin miał mój tata :-)
Zrobiliśmy Mu prezent-niespodziankę, odwiedziliśmy Go tam gdzie spędza wakacje. Nigdy tam nie chciałam przyjechać bo daleko a i jakoś mi było niezręcznie.
Tata mnie zapraszał wielokrotnie i wpadłam na pomysł, że taki będzie mój prezent.
Kiedy powiedziałam o moim pomyśle dzieciom, chętnie się dołączyli i pojechaliśmy we trójkę.
Tata wzruszył się bardzo kiedy nas zobaczył. radośnie oprowadzał, pokazywał okolicę, widać było,  to naprawdę wielka radość dla Niego, że może podzielić się powodzeniem, swoim szczęściem.
A jego radość spowodowała, że my poczuliśmy się strasznie dobrze, wręcz dumni z siebie hehe

Bardzo miło było zobaczyć, piękną okolicę i poczuć świeże powietrze.
 Kotek jest, to już świetnie hehe (Podobno trzepnięty porządnie. Po winie widać:-))
 To podobno chmiel i rośnie wszędzie. Strasznie mi się podoba. Ciekawe czy na balkonie by rosło??

Dziś już odpoczywałam na ... grzybach. Znalazłyśmy z mamą tylko dwa maślaczki, więc oczywiście pozachwycałam się niebem i polnymi kwiatuszkami. Wszystkimi kwiatuszkami :-)))



 Taka lilia przepiękna wyrosła nam w ogrodzie.
 A ta ślicznotka robaczkowi się spodobała uroczemu :-)

 Tydzień temu, mama znalazła pod drzewem dwa okazy, ale robaczywe niestety.
A na odchodne malutkiego kozaczka, zapowiedź jesiennych grzybobrań.
Super, każda pora roku jest wspaniała, ma swoje atrakcje :-)


czwartek, 28 lipca 2016

Dni Młodzieży

Tak nam pięknie lilia rozkwitła :-D

I dziś, kiedy oglądam relację z pobytu Papieża Franciszka w Krakowie, chciałabym dać taką lilię, temu wspaniałemu człowiekowi. Głównie dlatego, że przypomina mi On naszego kochanego Jana Pawła II,  serdecznie, szeroko uśmiechniętego do ludzi, do młodzieży. Franciszek też jest mądrym, dobrym człowiekiem. Dodatkowo budzi mój podziw Jego wielka odwaga, otwartość na wiele spraw, które pojawiły się wraz z postępem,
Z okazji Dni Młodzieży pojawiło się kilka filmów biograficznych o Franciszku. Poruszyła mnie historia o życiu tego jezuity z Buenos Aires.
 
 Utkwiły mi w pamięci dwa zdarzenia najbardziej oddające Jego posłannictwo.
Po konklawe na którym został wybrany na papieża dostał wiele gratulacji, ale zaprzyjaźniony kardynał podszedł i powiedział: "nie zapomnij o biednych"
I nie zapomina. Zajął się finansami i robi porządek w banku watykańskim. Oszczędza na rzeczach, na  których oszczędzać nie musi, ale taki daje przykład. Kościół nie jest od tego, żeby zbierał bogactwo tylko dla ludzi biednych, słabych, zagubionych, żeby w nim znaleźli wsparcie, opiekę, Boga.
Widziałam jak papież na Wigilię zaprosił bezdomnych i takich ludzi gości, takim ludziom sprzyja i pomaga.
W mojej parafii działa kilka organizacji.

Najbardziej utkwiły mi w pamięci wypowiedziane prze Niego słowa:

Bóg odmieni ten świat przez miłość, współczucie i wiarę.

Wspaniale :-D

poniedziałek, 25 lipca 2016

Tło....

    Co za dzień !
Dla mnie wyjątkowy od wielu lat, hehe, ale dziś zrobiłam rzecz dla mnie niebywałą.
Otóż jadę sobie tramwajem i tak pomyślałam, że wygląd mojego bloga mi się opatrzył.
 Kiedy zakładała mi koleżanka stronę, zachęcała, żebym sobie popróbowała tworzyć swój styl, że wstępnie mi zrobi a za jakiś czas sobie to zmodyfikuje.
????
Oszołomiona całym przedsięwzięciem ani myślałam zmieniać zbyt wiele. Spodobało mi się samo pisanie a nad grafiką  wcale się nie zastanawiałam.
Kiedy zaczęłam czytać blogi innych, troszkę mnie ruszyło, że tak inaczej wyglądają ale bałam się coś mieszać, żeby nie zepsuć wszystkiego, żeby nie zrobić jakiś nieodwracalnych szkód.
Wreszcie zmieniłam sama tło !! ale użyłam proponowanego szablonu tylko :-( i miałam lekki niedosyt, chciałam zrobić coś bardziej swojego.
Kiedyś nawet napisałam o tym, że kiedyś wpadnę na to jak to zrobić.
I dziś w tramwaju podjęłam decyzję, że zajrzę tu i tam, poczytam i może zrozumiem.
Przychodzę, siadam do komputera i .... trzask prask zmieniłam zdjęcie.
Uszczęśliwiona, chciałam coś przekąsić przed następną podróżą ale nagle postanowiłam swoje zdjęcie podłożyć w tle.
I zrobiłam to.
Byłam w takim  szoku, że nie wiedziałam jak to się stało. Dopiero się przypatrzyłam i zapamiętałam gdzie i co trzeba kliknąć, hehe
Mogę śmiało powiedzieć, że lipiec 2016 to w czas szczęśliwych odkryć dla mnie. Głupio to powiedzieć, ale naprawdę cudów. :-)

Wczoraj na działeczce zrobiłam oczywiście mnóstwo zdjęć. Może się Wam też spodoba kwiatuszkowy świat ? Czego serdecznie życzę!
Mi tam weselej jak sobie popatrzę :-D









 Śliczny ogromnie, prawda ! Ale nie wiem jak się nazywa. Mama mi mówiła ale zapomniałam, ups, ale jego urodzie to nie zaszkodziło,hehe
 Astererek :-)
    Tak myślę o...... akceptacji siebie. Już mogę coś na ten temat napisać! I napiszę...., jak znam siebie

piątek, 22 lipca 2016

Wystarczy się polubić?!

      Jakiś czas temu duży smutek mnie dopadł  i bardzo potrzebowałam wsparcia, akceptacji, współczucia więc ludzie dookoła starali się jakoś mi pomóc. Słyszałam między innymi: co się przejmujesz co inni mówią, co cię obchodzi co inni robią, nie można się porównywać itp. Antidotum na niepowodzenia, słyszałam, jest kochanie siebie. Ma to gwarantować, że wszyscy inni będą też nas kochać :-D, ludzie będą sprzyjać i będą się pojawiać sami nam przychylni.
Co ja o tym sądzę to już kiedyś napisałam, ale tak mnie to stwierdzenie mocno poruszyło, że co jakiś czas o tym myślę. I od paru dni znowu mnie męczy więc starym zwyczajem muszę skonkretyzować opinię o tym. Po prostu muszę, inaczej się uduszę ;-)
      Zabolało mnie stwierdzenie: co cię obchodzi co mówią, robią inni. Nic na to nie mogłam poradzić, że jakoś obchodziło. Człowiek czuje, myśli, rozumie  nie zawsze to co mądre, rozsądne i nie przysparza bólu. Od samego mówienia, że nie wolno, nie trzeba, nie chce się odmienić w głowie.
A jeszcze gorzej, chyba,  udawać, że się tak umie zrobić. Parę razy mi się zdarzyło, że teoretycznie to sprawa jest prosta, oczywista, ale w życiu postępuje się inaczej, wręcz przeciwnie, jakby się nie widziało podobieństwa między doradzaniem a robieniem czegoś we własnej sprawie. Pułapek jest mnóstwo a wiem, że jedynym lekarstwem jest świadomość. Już niejednokrotnie się przekonałam, że zdanie sobie sprawy co się dzieje ze mną, co ja tak naprawdę robię mnie wyzwoliło z cierpienia. Pewnie zamiast w ludziach szukać odpowiedzi i ratunku trzeba było od razu poszukać u siebie w duszy. 
     Ale moje doświadczenia wskazują, że kochanie siebie to nie jest zbyteczna sprawa. Po tylu trudnych, przykrych przejściach, okazało się, że jest to podstawa do szczęśliwego życia. Pokochać siebie trzeba, żeby móc współczuć ludziom i im pomagać i z tego czerpać radochę.
Tak to widzę dziś.
 Najbardziej znaczące dla mnie osoby bagatelizowały a nawet nie ceniły mnie, tego co robię za bardzo, więc automatycznie i ja nie uważałam siebie za wartościową osobę. Ot po prostu żyłam sobie w przeświadczeniu, że na ogół wszyscy są lepsi, od czasu do czasu ubolewając nad tym. 
Teraz robię to co robiłam. Tylko mam do tego inne nastawienie. Uważam, że to dużo i cieszę się, że tyle mogę. Dla sprostowania: nie robię nic więcej niż kiedyś, a nawet dużo mniej ale za to radość z życia jest o niebo większa niż kiedyś.
Podsumowując:
Nie zadaję się z tymi co mnie tłamszą
Nie boję się  samotności - w Cieplicach się zahartowałam :-D
Nie boję się porażki - bardzo poważną odchorowałam już i dobrze, że miałam takie doświadczenie
Nie cierpię strasznie, że ktoś mnie nie lubi, hehehe no wesoło mi nie jest ale to normalne.
Parę razy pokazałam rogi - nie zamierzam tego robić, tylko świadomość, że jestem odważna, uspokoiła mnie jeszcze bardziej. Właściwie to dopiero teraz jestem spokojna bo już nie patrzę z pozycji przestraszonego zwierzątka, które zdane jest na litość tylko z pozycji osoby, która może bardzo dużo ale nie robi bo szkoda jej ludzi, współczuje tym co się denerwują, którym coś nie wychodzi albo po prostu tak naprawdę nie są szczęśliwi, spokojni, spełnieni ale trzyma się od nich z daleka. Uwierzyłam w siebie.
  
Cieszę  się, że komuś się powodzi, że jest radosny i dzieli się tym co ma z innymi. Nie krzywdzi nikogo w pogoni za realizacją swoich zachcianek.

Myślę, że jeśli ktoś spocznie na kochaniu siebie to doprowadzi to do wielkiego nieszczęścia, do ignorancji, do egoizmu,
Sądzę, że prędzej czy później do rozpaczy.

Ale na tym to ja się nie znam tylko tak słyszałam.

Ja na szczęście, patrzę sobie, czego wszystkim życzę, jak pięknie pelargonie zakwitły.... :-D


 Jedna dalia albo cynia (?) puściła kwiatuszka
 Tu kwiatuszki puszcza pelargonia,którą koty podgryzały
 Jeden bratek mi się ostał i się trzyma dzielnie
 Mięta robi z kwiatek ozdobny bo strasznie ładna i nie pozwalam jej jeść
 Podobną fuchę ma bazylia :-D


 Oregano

Majeranek już ma kuleczki


 A tu, niespodziewanie, hiacynt z dużej cebuli rozmnożył się i wypuścił pięć małych cebulek.
Ale co z tym dalej to nie wiem?!

Kiedy tak sobie patrzę na pojedyncze kwiatuszki, listeczki, krzaczki to jestem zachwycona i myślę sobie jak pięknie, ale jak popatrzę na cały balkon to widzę, że taki bałagan trochę i nie wszystko jest ładne.

Pomyślałam sobie, że to tak jak w życiu, hehe zależy jak się na to spojrzy.

Tylko podobno cenne jest wiedzieć jak się patrzy....


      Może wystarczy po prostu się lubić?
Mój ulubiony mnich buddyjski powiedział, że chętnie bywa na odosobnieniu kilka dni. Sprawia mu ogromną przyjemność przebywanie ze sobą bo on siebie po prostu lubi, hehe
Od jakiegoś czasu mogę już siedzieć w ciszy. Kiedyś musiał być włączony telewizor lub muzyka bo chyba bałam się swoich myśli. Zagłuszałam swój smutek ile się dało a on i tak wyłaził gdy tylko nadarzyła się okazja. Smutek trzeba wysmucić, podjąć decyzję co dalej zrobić z tym co jest a potem powolutku szukać radości..
Tzn ja tak miałam, tak się nauczyłam :-D

niedziela, 17 lipca 2016

Frezje !

    Burzowo dziś było w mojej okolicy. Boli mnie noga bardzo. Dostałam nowe leki, myślałam, że ulżą trochę ale na taką aurę nic mi nie pomaga. Wczoraj przeleżałam ale dziś gdybym została w domu to by mi chyba serce pękło z żalu.


Pojechałam na wycieczkę do lasu i to była dziś moja najlepsza decyzja. Tyle cudów zobaczyłam. Może i Wam będzie miło popatrzeć







 Truskawki na działce kwitną cały rok :-D
 Malwa



Jukka. Niechętnie u nas rośnie ale mama tak ją pielęgnowała, że nie miała wyjścia, zakwitła.




 Zakwitły jeżyny
 Podobno to frezje



 Okazało się, że to są floksy i dostałam je od wujka wiele lat temu :-D






 Nacieszyliśmy duszę?!
To wracamy do domu :-) naładowani energią na nowy tydzień !