środa, 26 maja 2021

Prezenty :-)

        Janeczka z Janeczkowa zrobiła mi prezent. 

Bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję Janeczko. Wszystkie Twoje prace podziwiam od kilku lat, ale nie spodziewałam się, że będę aż tak obdarowana.

Narzutka jak w sam raz na lato, delikatna i w moich kolorach :-) A pudełkowa karta bardzo mnie rozbawiła. Piękne prezenty.




Przesyłka była do odebrania na poczcie obok Dworca Głównego. Przeżyłam niemałe zaskoczenie, kiedy zobaczyłam, że dworzec funkcjonuje. Dworzec Główny to   stacja Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej powstała 1874. Historia tego miejsca jest bardzo ciekawa, zapraszam do poczytania o niej. Dworzec funkcjonował do 1972 roku. 
Dziś patrzę z niedowierzaniem pasażerowie wsiadają do pociągów. 
Przez tyle lat od ulicy Towarowej odgradzał blaszany mur oblepiony plakatami.

I ta niespodzianka też dzięki Janeczce. Chyba Cię kocham Janeczko :-)))

Po prawej stronie jest Muzeum Kolejnictwa. Nigdy tam nie byłam, a to na pewno jest bardzo ciekawe miejsce, pełne zabytków sprzed prawie trzystu lat.

Tu widać stację Dworzec Główny jeszcze nie odrestaurowany i kawałek muru zabytkowego.

Mnie oczywiście bardzo zainteresowało, jak bardzo popularne było to miejsce dla Warszawiaków.

Przeczytałam o tym na stronie stacjamuzeum   Kameralną pamiętacie, o Tyrmandzie pisałam :-)))

cyt."Dworzec przy Towarowej zaprojektowany był jako dworzec tymczasowy, mimo to pełnił rolę Dworca Głównego przez ponad 40 lat i na zawsze zapadł w pamięć mieszkańcom Warszawy. Stał się rozpoznawalnym jej symbolem z charakterystycznym neonem górującym nad miastem - WARSZAWA GŁÓWNA. Olbrzymią rolę w życiu ówczesnej Warszawy odgrywał bufet dworcowy.Olbrzymią rolę w życiu ówczesnej Warszawy odgrywał bufet dworcowy. Był to jedyny lokal gastronomiczny – obok „Zieleniaka” - czynny całą dobę wtedy, gdy jedyną nocną restauracją stolicy była „Kameralna”. Istniało coś w rodzaju transportu wahadłowego między obu tymi ośrodkami towarzyskimi. Gdy zamykano „Kameralną” i wychodzili ostatni goście, dorożkarze i nieliczni wówczas taksówkarze odwozili ich prosto na Dworzec Główny – do bufetu na piwo. Około 5 rano można tu było spotkać niejedną ze sław ówczesnego świata artystycznego

Pytany o wspomnienia związane z Dworcem Głównym mieszkaniec Warszawy tak go zapamiętał: Barek na Głównym był legendarny. Pracował całą dobę! Bywało tak, że różne imprezy na swój koniec lądowały właśnie tutaj, na dworcu. Ci spragnieni, zamawiali piwo, inni głodni - schaboszczaka. Tutaj także, przeczekiwali maruderzy, których różne powody sprawiły, że nie zdążyli na ostatnie pociągi. Wtedy, w dworcowym barze przy pomidorowej zupce i mielonym odliczali czas do pierwszego rannego pociągu do swojej miejscowości ... Można tu było spotkać znane twarze..., ale też i zakazane gęby.

 

O Dworcu Głównym pisali Tyrmand, Konwicki, Nowakowski. Śpiewano o nim piosenki:

...Oto, najlepszy jest relaks - Niedziela na Głównym, na Głównym niedziela!
Na wszystkie smutki - Niedziela na Głównym!
Na oddech krótki - niedziela na Głównym!
Na sypkość uczuć i brak przyjaciela
- niedziela na Głównym! Na Głównym niedziela!
 (słowa: W. Młynarski)



Autor: Beata Zofia Młynarska

wtorek, 18 maja 2021

Nienawiść - Władca Pierścieni

    cyt. J.R.R Tolkiena 

"Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć,

Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać'

        Zawsze uwielbiałam czytać i oglądać trylogię Tolkiena. Myślałam, że to taka piękna, wzruszająca historia walki ze złem. Teraz dopiero zrozumiałam, że Nienawiść jest tym pierścieniem, który wszystkimi włada,  którego zniszczyć można tylko w Górze Przeznaczenia, czyli ludzkim umyśle.
Bardzo ceniłam wyobraźnię pisarza, a teraz uważam, że napisał bardzo mądrą powieść. Zniszczymy nienawiść w swojej głowie, to zazdrość, pożądanie, strach, gniew i inne takie emocje łatwiej będzie opanować. W każdym razie Tolkien bardzo obrazowo i wiarygodnie przedstawił o co jest ta wojna. Oczywiście mogę  się tylko domyślać co autor miał na myśli, nie zdziwiłabym się, gdyby co innego, w każdym razie najważniejsze co ludzie zrozumieją ;-) Jeśli zniszczymy nienawiść odrodzi się współczucie, dobro, radość. 

Patrząc na nasz kraj, nienawiść nic dobrego nie przynosi. Szczuje się ludzi na siebie. 

****

 Pierwszy raz w życiu zwróciłam uwagę ile jest odcieni zieleni w budzącej się do życia przyrodzie. Długo się jedzie autobusem na Cmentarz Komunalny i z nudów patrzyłam sobie za okno. Nagle zachwycił mnie ten widok. Zanim przyszedł mi do głowy pomysł, by uwiecznić taki obraz już dojechaliśmy do Warszawy, więc zdjęć mam kilka. 




           Cały czas w głowie mam rozmowę Jego świątobliwości Dalajlamy i arcybiskupa TuTu o radości jak sprawić, żeby nasze życie takie było.

 Wzruszyłam się kiedy chłopiec zadał pytanie .."czy Wasza świątobliwość potrafi wybaczyć Chinom wszystkie krzywdy i ból, które spadły na Tybet i jego mieszkańców"

Wśród wielu odpowiedzi przytoczę dla mnie najistotniejsze, dzięki, którym zrozumiałam do czego dążę i po co?

cytaty z Wielkiej Księgi Radości

   "Nasza walka polega na świadomym nie rozwijaniu w sobie złości i nienawiści."

   "- Zazwyczaj, kiedy mówimy o pielęgnowaniu w sobie współczucia wobec konkretnej osoby, mamy na myśli człowieka, który w tym momencie cierpi i odczuwa dotkliwy ból. Można także rozwijać w sobie współczucie do osoby, która teraz nie cierpi ani nic jej  nie boli, to stwarza warunki do przyszłych cierpień.

- Wiemy, ze ludzie dopuszczają się bardzo złych rzeczy - ciągnął Dalajlama - krzywdzą innych, sprawiają innym niewyobrażalny ból. Chrześcijanie mówią o takich, ze pójdą do piekła, prawda?

Arcybiskup potwierdził skinieniem głowy.

- W naszej perspektywie ludzie dopuszczają się okrucieństw, w tym morderstw, tworzą karmana, który pociąga za sobą poważne, negatywne konsekwencje. Stad jest wiele powodów, aby troszczyć się o ich los. Kiedy martwimy się o ich dobro, wtedy nie starcza miejsca na rozrost złości i nienawiści. 

Przebaczenie - ciągnął Dalajlama - nie oznacza, że zapominamy. Trzeba pamiętać złe rzeczy. Ale gdy pojawia się możliwość zboczenia na ścieżkę nienawiści, nie możemy sobie pozwolić, aby pójść w tym kierunku, wtedy świadomie wybieramy przebaczenie.

Arcybiskup także nie miał najmniejszej wątpliwości......Powstrzymywanie się od negatywnych reakcji, czy zalewu negatywnych emocji nie oznacza, że nie mamy przeciwstawiać się złu lub pozwalać na kolejne krzywdy. Wybaczenie nie oznacza, że nie będziemy domagać się sprawiedliwości, ani że winowajca nie będzie ukarany 

Dalajlama nie kroczy drogą gniewu i nienawiści, ale nie znaczy to wcale, że będzie milczał w sprawie chińskiej okupacji, ani tego,co się dzieje w jego ojczyźnie, gdzie Tybetańczyków niewoli się i odziera z godności.

 Nasze zdecydowane kroki nie wynikają jedynie z chęci obrony tych, którzy są krzywdzeni, chcemy także ochronić winowajcę, bo koniec końców na niego również spadnie cierpienie.

Wybaczanie jest oznaką siły , nie słabości.!!!

Brak przebaczenia prowadzi do niekończących się pretensji, gniewu, wrogości, nienawiści, które mogą okazać się skrajnie destrukcyjne....."

*****************************************

Wielka księga Radości - chciałam się tym podzielić, bo każdy jest narażony na negatywne odruchy. Myślę, że bardzo wspierające jest wiedzieć jak wielką zasługą jest poradzenie sobie z takimi trudnościami. 

Pomyślałam sobie, że warto wiedzieć o co tak naprawdę chodzi tym, którzy tylko pozornie bronią słabszych, w rzeczywistości rozpalają w ich umysłach nienawiść do wroga, co przyniesie jeszcze większą szkodę. Trzeba szukać konstruktywnych sposobów, aby nie stracić zalet człowieczeństwa.  

     Przy okazji powspominam swoje doświadczenia z trudnych czasów. Nie czułam nigdy nienawiści, gniewu, a jedynie rozpacz z niespełnionych marzeń, z samotności, niezrozumienia, spowodowanej krzywdzącymi oskarżeniami, przed którymi nie mogłam się obronić, bo nikt nie chciał słuchać, zazdrość, że inni zasługują na uczucie, o które ja się starałam.

Ale fakt, miałam satysfakcję, że kto na co zasłuży, to do niego w końcu wróci. O tyle to było dobre na początek, że powstrzymywało od rozdrapywania ran ciągle i ciągle.

Dopiero gdy w książce Dzogczen przeczytałam fragment o cierpieniu, jakie sobie zapewniamy robiąc innym krzywdę, pierwszy raz odczułam prawdzie współczucie do człowieka co krzywdzi innych, nawet tego nie rozumiejąc. I to był ogromny krok  do przodu. Potem ktoś mnie oczerniał za plecami, wszyscy się odsunęli. Na pewno wiecie co to za uczucie. Ja nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji, więc szok, wszyscy myślą o mnie jakim złym człowiekiem się stałam, nie umiałam się wytłumaczyć, nie miałam siły, zresztą prawie wszyscy w to uwierzyli. Ech, serce mi pękało, krew się lała. Ale nagle sobie pomyślałam, jak bardzo nieszczęśliwa, niepewna musi być osoba, która się posuwa do takiego kroku i wtedy zrobiło mi się jej strasznie żal. 

O dziwo wszystko się wyjaśniło, bez mojego udziału. Choć miałam wrażenie, ze raczej zapanowało rozczarowanie;-). To byłoby takie proste, gdyby się okazało, że oszalałam z zawiści;-) I tak już zostałam sama.

Okazało się później, że samotność, to była najlepsza rzecz, która mi się wtedy przytrafiła. Dała czas na zrozumienie siebie, zrozumienie świata, nabrania dystansu, totalną likwidację oczekiwań..

Dziś już trochę mnie to bawi, ale tylko dlatego, ze widzę jaką próbę przeszłam i to niezwykle korzystnie. Kiedyś wspomniałam, ze mój jidam to Takla Mebar to jedno z gniewnych, w pełni oświeconych bóstw tradycji Yungdrung Bon. Myślałam, że broni mnie przed złymi ludźmi, tymczasem broni mnie przed negatywnym reagowaniem na zło. Stąd rozkwitło we mnie współczucie, które jest reakcją dość oczywistą dla ludzi skrzywdzonych, ale jest bardzo cenną, bo nieczęstą, do ludzi, którzy ranią.

      Po tylu przykrościach zmienił się mój stosunek do świata. Zawsze byłam dobrym człowiekiem, ale teraz jestem inaczej dobrym człowiekiem. Już często mi się zdarza, że niczego nie oczekuję. To ma uwolnić mnie od przywiązania przez co daje więcej radości

Czego wszystkim serdecznie życzę !

Kupując kwiatki na cmentarz kupiłam i sobie bratki. Teraz przylatują do mnie pszczółki :-)



 


  

 

środa, 12 maja 2021

Akceptacja - Wielka Księga Radości

   Myślałam, że już nic nie napiszę, ale podzielę się słowami z Wielkiej Księgi Radości, które dodają wielkiego wsparcia, więc szkoda by było zachować je dla siebie. Cała książka została z tą intencją napisana, warto ją mieć :-)

Akceptacja - niezależnie od tego, czy wierzymy w Boga - pozwala nam zbliżyć się do pełni radości. Pozwala nam uczestniczyć w życiu na jego zasadach. Unikamy wtedy złorzeczenia, że wszystko dzieje się na przekór temu, czego sobie życzymy. Pozwala bez zbędnej szamotaniny poddać się nurtowi codzienności. Dalajlama wyjaśnił, że źródłem stresu i niepokoju są oczekiwania na temat tego, jak powinno wyglądać życie. Kiedy pogodzimy się z tym, że życie jest takie jakie jest, a nie takie jak uważamy, że być powinno, nasza podróż okaże się łatwiejsza, bo unikniemy wyboistej przejażdżki i związanych z nią : cierpienia, niepokoju i rozczarowań. Czeka nas wówczas przyjemna jazda odprężająca, wygodna i radosna.  

Wiele cierpienia bierze się z naszych reakcji na ludzi, miejsca, rzeczy i życiowe okoliczności, kiedy nie potrafimy się pogodzić z tym co mamy przed oczami. Każda tego typu reakcja jest ograniczająca, zamyka nas w pewnym osądzie, krytyce, niepokoju, rozpaczy, a wręcz negacji czy uzależnieniu. Uwikłani w ten właśnie sposób, nie doświadczamy radości. Akceptacja jest mieczem przecinającym krępujące nas więzy, pozwalającym na odprężenie, zrozumienie i podjęcie właściwej decyzji.

Trzeba podkreślić, ze akceptacja jest przeciwieństwem wycofania się i kapitulacji, Arcybiskup i Dalajlama należą do najbardziej niezmordowanych aktywistów na rzecz lepszego świata dla wszystkich ludzi, a ich działania wynikają ze świadomego potwierdzenia, że jest jak jest. Arcybiskup nie zgadzał się z ideą nieuchronności apartheidu, ale przyjął do  wiadomości fakt jego istnienia.

- Zostaliśmy stworzeni, aby radować się życiem - zauważył arcybiskup - Nie oznacza to wcale, że będzie łatwo i bezboleśnie. Chodzi o to by zwrócić twarz w stronę wiatru i pogodzić się z tym, że idzie burza. nie uda się, jeśli będziemy zaprzeczać rzeczywistości. Pogodzenie się z tym co jest, to pierwszy krok w stronę zmiany.

**************

 Ale proste co :-)

Jak cenna jest akceptacja zrozumiałam podczas medytacji. Kiedy człowiek nie chwyta myśli, tylko pozwala im przepłynąć,  robi się miejsce na przypłynięcie oświeconej myśli, jak mówił Namkhai Norbu, np. myśli z rozwiązaniem problemu, jeśli da się rozwiązać, bądź ukojeniem.  

Mam nadzieję, ze spróbujecie choć troszkę wcielić w życie zwyczaj akceptacji i przyjmowanie wszystkiego jakie jest, co przyniesie los.

Małymi kroczkami, powolutku też się wejdzie na górę. A może już to umiecie, tylko ja taka zacofana jestem? Nie zdziwiłabym się :-) choć jednak często słyszę, że ktoś jest rozczarowany, albo zawiedziony.

Trudno się pogodzić z chorobą, z odejściem kogoś bliskiego, czy niepowodzeniem w pracy, z krzywdą, którą ktoś nam wyrządził. I właśnie ten ból trzeba przyjąć,  pozwolić na to cierpienie, to wtedy się rozpłynie.

Ja przez całe życie miałam jedną potrzebę, wydawało się tak mało. Dawno bym sobie z tym poradziła, gdybym wiedziała o co chodzi i czym to jest powodowane.Tłumaczono mi raczej, ze mam za duże oczekiwania. trzeba się cieszyć z tego co mam. A tak naprawdę to był strach przed samotnością, taka trauma z dzieciństwa

Tak naprawdę pogodzenie się z tym co jest, takie jak mi proponowano, oznaczało kapitulację, spuszczenie głowy i to z radością, oczekiwaną przez innych, żeby nie mieli wyrzutów sumienia. 

A trzeba było zrozumieć, że jest źle, że jestem sama i zaakceptować to cierpienie. 

Nikt nie odważył się zobaczyć, co tak naprawdę się dzieje i dlaczego.  Wiadomo, że tym którym jest lepiej na tym nie zależy. Zmieniać się mają Ci, którym gorzej.

No fakt, mi było gorzej. I może gdybym wiedziała, co to jest tak naprawdę akceptacja, oszczędziłabym sobie wielu lat cierpienia. 

       Jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, w końcu wystawiłam twarz na wiatr, burza mnie nieźle wytargała, wiele lat mi zajęło, ale w końcu zaakceptowałam wszyściutko. Musiałam się nauczyć mówić, chodzić, myśleć od nowa

Teraz te sprawy, które na bieżąco niepokoją, staram się przyjmować takie jakie są, zapoznaną metodą i zdecydowanie łatwiej się żyje.

Medytacja to taka cudowna sprawa. 

Najtrudniejsze było zrozumieć, zaakceptować, ze mogę być nieszczęśliwa. Nie wyszukiwać racjonalnego pocieszenia ludzkim zwyczajem, a pozwolić, żeby samo się ułożyło. I zaufać, że to co się dzieje jest najlepszym dla nas rozwiązaniem. Często od razu niedostrzeżonym, a po czasie okazuje się, że człowiek sam by tego nie wymyślił.

Tak samo jest ze strachem, z gniewem, z buntem, z nienawiścią itp.. Trzeba to przyjąć jakie jest. Nawet jak rozrywa serce, w końcu przyjdzie ukojenie, znajdzie się jakaś pociecha, jakiś genialny pomysł i zrobi się lekko na sercu.

     Wczoraj odebrałam rentgen kręgosłupa, doktor powiedział, ze od tego się nie umiera, ale naprawdę trzeba się cieszyć, że tak sobie radzę i dbać, żeby nie było gorzej, to będzie super.

    No cóż, jak pomyśleć, ze mogłam być rośliną, a nie jestem, to co ja mogę jeszcze chcieć :-)))

   I dziś byłam na szczepieniu na Stadionie Narodowym. Przypomniało mi się, ze 5 lat temu na Społecznych Siłaczach poznałam pana Piotra Małachowskiego, dzięki któremu jestem pod opieką cudownego fizjoterapeuty. Po tych wszystkich badaniach widać, że to naprawdę cudotwórca.  

Choć sam mówił wielokrotnie, ze najważniejsza jest kondycja psychiczna i to zawdzięczam już sobie ;-)) Pewnie też dlatego, ze przy okazji robiłam coś dla innych. To też Dalajlama poleca, żeby się nie skupiać tylko na sobie, zmienić perspektywę, popatrzeć na świat. Wszyscy ludzie mają podobne trudności.

W życiu bym nie przypuszczała, ze tak to się wszystko potoczy.

 No i na starość mogę powiedzieć,ze życie jest piękne ;-)



Tłum się przewinął, ale trzeba przyznać wielki obiekt  :-)



 


piątek, 7 maja 2021

Podsumowując wspomnę o Konstytucji 3-go Maja

      Kilka razy pisałam o współczesnych autorach i choć wydawało mi się całkiem niewinnie, bo nie nastawiałam do  odbioru ich znanych i docenionych na świecie utworów, spotkałam się z ostrą krytyką, że promuję ludzi, którzy działają na niekorzyść polskości. Nie rozumiałam tego, bo przecież była to fikcja literacka umiejscowiona w realiach historycznych.

Jestem Polakiem i jestem z tego dumna, szczycę się z bohaterstwa zaczerpniętego z okresu oświecenia i romantyzmu. Pewnie dzięki temu co jakiś czas staję do walki mimo strachu i okazuje się, że jestem odważna. :-))

Ale zdaję sobie sprawę z tego co się dzieje i nie pochwalam, że wspaniałą wiarę wykorzystuje się do nienawiści, manipulacji, kupując słabych ludzi, wmawiając konieczność zupełnie  niemiłosiernych posunięć dla dobra. 

   Przestraszyłam się, że może źle pamiętam co to znaczy patriotyzm, honor, bohater.

Znalazłam moim zdanie prawdziwe wiadomości i podzielę się tym, co dla mnie najważniejsze. Może przyda się przypomnienie o co walczyli nasi przodkowie. Rzeczywiście warto pamiętać historię Polski, aby się wzorować na bohaterach, którzy Matce Boskiej polecali się w opiekę przed walką o wolność narodu. 

Nie ulegać hipokrytom i egoistom, których też mieliśmy w historii Polski. 

Konstytucję 3-Maja 1791 - uchwalona przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego była krokiem milowych regulującym ustrój prawny Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Pierwsza  konstytucja w Europie. Ale to nie wszystkim Polakom się podobało. Byli tacy co zdradzili Polskę dla własnego dobrobytu. Takich przodków też mamy .

 Konstytucja 3-maja ewidentnie nie była w smak wszystkim Polakom, nie była w smak szlachcie, magnatom, bo ograniczała ich prawa. Zniesiono Liberum Veto, uchwały Targowicy.

Takie słowa padały od niezadowolonych:
 cyt.
Anonimowy autor Zastanowienia się nad Konstytucją polską pisał: Polsko już nie jesteś Polską, bo nie jesteś wolną.
Seweryn Rzewuski pisał do króla: kajdany nasze są zawsze kajdanami, a włożone ręką obcą lub domową równie ciężą. Zarzucano, że Sejm Czteroletni dokonał zdrady, sprzeniewierzając się aktowi konfederacji z 1788 roku, który gwarantował zachowanie najświątobliwsze rządu wolnego republikanckiego .
 Poseł Ignacy Chomińskiostrzegał: widzisz już, że sejm stał się panem twojej woli, a ty narodzie, nadawczą moc reprezentantom mając dotychczas, już ją utraciłeś."

Co to znaczy wolność narodu?
Ewidentnie widać, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Bardzo mi to przypomina dzisiejsze czasy. Jak można mówić o szczęściu i dobrobycie, kiedy się odbiera prawo do równouprawnienia?

Targowiczanie utrzymywali, że „Intencjami wprowadzenia armii Jej Wysokości Cesarzowej Rosji Katarzyny Wielkiej, sojuszniczki Rzeczypospolitej, są i zawsze były przywrócenie wolności Polakom i Rzeczypospolitej, a w szczególności zapewnienie wszystkim obywatelom bezpieczeństwa i szczęścia.”

18 maja 1792 roku poseł rosyjski Jakow Bułhakow wręczył ministrowi spraw zagranicznych Joachimowi Litaworowi Chreptowiczowideklarację dworu petersburskiego, w której oskarżano Polskę o prześladowania prawosławnych i knowania z Portą osmańską. Tego samego dnia ponad 20 tysięcy konfederatów wkroczyło do Polski wraz z zaprawioną w bojach rosyjską piechotą w sile 97 tysięcy.


Bohaterami byli tacy jak Józef Poniatowski, Tadeusz Kościuszko, nie wszyscy Polacy. 

Może teraz to i król Stanisław August Poniatowski też byłby na czarnej liście, bo zabrał wolność magnatom, a zaopiekował się chłopami ?

Konstytucja 3 Maja ujęta była w 11 artykułach. Wprowadzała prawo powszechnej niepodległości (dla szlachty i mieszczaństwa) oraz trójpodział władzy na ustawodawczą (dwuizbowy parlament), wykonawczą (król) i sądowniczą.

Konstytucja ograniczała nadmierne immunitety prawne i polityczne przywileje szlachty zagrodowej. Ograniczała również demokrację, pozbawiając część społeczeństwa (szlachtę gołotę, tzn. nieposiadającą dóbr ziemskich) praw politycznych. We wcześniejszym (18 kwietnia1791) akcie prawnym „Miasta Nasze Królewskie wolne w państwach Rzeczypospolitej” prawa te nadano mieszczaństwu. W jego artykule III zastrzeżono, że będzie on integralną częścią Konstytucji. Akt ten nadawał mieszczaństwu prawo do bezpieczeństwa osobistego (neminem captivabimus nisi iure victum), prawo do posiadania majątków ziemskich, prawo zajmowania stanowisk oficerskich i stanowisk w administracji państwowej, prawo nabywania szlachectwa. W akcie tym obejmowano pospólstwo opieką „prawa i administracji rządowej”. Był to pierwszy krok w kierunku zniesienia poddaństwa chłopów i nadania praw wyborczych tej największej, a zarazem najbardziej wyzyskiwanej klasie społecznej. 

Na szczęście większością głosów przyjęto Konstytucję

  7 maja marszałkowie sejmowi wydali uniwersał, ogłaszający uchwalenie konstytucji. Głosił on m.in.: Ojczyzna nasza już jest ocalona. Swobody nasze zabezpieczone. Jesteśmy odtąd narodem wolnym i niepodległym. Opadły pęta niewoli i nierządu


:-)))

cyt. „Jakim być powinien prawdziwy patriota? Prawdziwy patriota o dobro powszechne jedynie dbały, wszystkie prywatne interesu względy temu zamiarowi poświęca, w nim korzyść, w nim chwałę, w nim ukontentowanie swoje mieści i na dokup powszechnego uszczęśliwienia ani życia, ani majątku, ani trudów nie żałuje.

A jakim fałszywy patriota? Bez żadnej z tych cnót, w którym powierzchowność okazywać się usiłuje dla pewniejszego ludzi zwodzenia; pod tym ujmującym pozorem ukrywa ambicje, miłość własną, własny interes. Tym jest zdradliwszą zasłoną hipokryzji, obłudy, nieszczerości, albo udawania cnót, im trudniejszą jest do przeniknienia”


Moim zdaniem to bardzo ważne, aby nie dać sobie oczu mydlić jakimiś obowiązkami religii.

cyt. Patriotyzm jest często przeciwstawiany szowinizmowi[20]. Patriotyzm odróżnia się od szowinizmu otwartością na inne narody, uznaniem ich prawa do suwerenności i niepodległości, a naród definiuje jako wspólnotę kulturową i obywatelską (jak w Konstytucji RP), a nie etniczno-rasową. Według Episkopatu Polski, chrześcijański patriotyzm jest przeciwstawny nacjonalizmowi[21]. Przedmiotem patriotyzmu jest przywiązanie i troska o ojczyznę, na którą składa się wiele elementów ukształtowanych historycznie, takich jak: państwowość, język, naródkultura i tradycja, a także dziedzictwo wnoszone przez poszczególne regiony danego kraju, z ich lokalną specyfiką (poczucie patriotyzmu lokalnego i regionalnego jest traktowane jako uzupełnienie patriotyzmu ogólnokrajowego). Natomiast według nacjonalistów najwyższym dobrem jest sam naród. Nacjonalizm jest więc przeciwieństwem patriotyzmu

Podejście marksistów do patriotyzmu jest zróżnicowane. Karol Marks napisał w Manifeście partii komunistycznej, że „robotnicy nie mają ojczyzny”, jak również że panowanie proletariatu spotęguje zanikanie „odgraniczeń i przeciwieństw narodowych”[18]. W podobnym duchu, współcześni trockiści, tacy jak Alan Woods, również opowiadają się za zniesieniem granic i stworzeniem ogólnoświatowej socjalistycznej wspólnoty[19]. Z drugiej strony staliniści i maoiści głosili często patriotyzm socjalistyczny, niejednokrotnie ocierający się o nacjonalizm (odpowiednio rosyjski i chiński).



Na koniec o wierze w Konstytucji 3 maja 1791

Religią narodową panującą jest i będzie wiara święta rzymska katolicka ze wszystkiemi jej prawami. Przejście od wiary panującej do jakiegokolwiek wyznania jest zabronione pod karami apostazji 1). Że zaś ta sama wiara święta przykazuje nam kochać bliźnich naszych, przeto wszystkim ludziom, jakiegokolwiek bądź wyznania, pokój w wierze i opiekę rządową winniśmy i dlatego wszelkich obrządków i religij wolność w krajach polskich, podług ustaw krajowych, warujemy  


I skąd taka nienawiść, podsycana przez władze i naszych purpuratów, którzy swoim dobrobytem, niemoralnymi uczynkami hańbią imię takiego wspaniałego bohatera jak Kardynał Stefan Wyszyński i  wiarę, która ma jednoczyć, pomagać, być wsparciem w ciężkich chwilach i miłością, pokorą przekonywać do siebie ? 

To jest chrześcijańskie miłosierdzie, to jest szacunek dla całego narodu?


Moim zdaniem właśnie oni działająą na szkodę Polski, na szkodę religii. Nie ci co to zauważyli.

Ja tam się czuję patriotą, bohaterem, że o tym napisałam. 

Pewnie  mnie nie zamkną, nic nie ryzykuję, no może, że nikt już do mnie nie zajrzy.

Właśnie sobie uświadomiłam, że ja już napisałam wszystko, co chciałam napisać. Opowiedziałam o swojej walce z niepełnosprawnością, o mojej walce o życie z honorem, o przebaczeniu, o radości, o mojej praktyce dzogczen w drodze do oświecenia.

Mam nadzieję, że jakiś tam przyniosłam pożytek czującym osobom

:-) w każdym razie intencja się liczy :-)))


Dobrego weekendu kochani. Nie dajmy się zwariować, wszystko się zmienia, my się zmieniamy,trzeba się dostosowywać, ważne, aby znaleźć w tym co nas spotyka nie przekleństwo, ale dar i to wykorzystać do wzmocnienia zalet.

Tak radzi Dalajlama XIV , arcybiskup TUTU, mój ulubiony Terry Pratchett w książce Nacja, którą przeczytałam jakimś cudem po wypadku, kiedy żyć nie chciałam.


Najwyraźniej nazbierałam dużo zasług na dobrą karmę,to wszystko raczej nie było zbiegiem okoliczności.

Naprawdę opłaca się być dobrym człowiekiem :-))



Rośnie jak szalona :-))