środa, 20 stycznia 2021

Może komuś przyda się taka wiedza

       Udała nam się piękna uroczystość. Przygotowania okazały się bardzo przydatne. Trafiliśmy na wielką śnieżycę, więc z wielką radością zasiedliśmy do stołu z gorącymi potrawami. Rosołek, nawet warzywny, jest niezawodny  w zimę.

Ukoronowaniem tego wydarzenia był fajerwerk, podkreślający wyjątkową radość :-)

Taki śnieg mieliśmy okazję oglądać z pięć lat temu, tym bardziej to będzie nie zapomniany dzień :-)

Na mnie czekała jeszcze jedna niespodzianka tego wieczoru. Film Nieśmiertelny i  młody Christopher Lambert już całkowicie mnie ucieszył. Pamiętacie ten film? Film dodatkowo uświetnia muzyka Queen, którego jestem fanką od czasu filmu Bohemian Rhapsody.

   Delektując się miłymi chwilami, przypomniało mi się, że był czas, że nic takiego nie było mnie w stanie ucieszyć. Jak to się różnie widzi otaczający nas świat.

Jakieś dwa lata znajoma zaproponowała, żebym przyszła na nauki Chaphura Rinpocze o Takla Mebar. Nie miałam śmiałości, bo tylko trochę znałam nauki bon z Tybetu i nie wiedziałam, czy zrozumiem w ogóle o czym mowa. Koleżanka mnie ośmieliła mówiąc, że nic nie szkodzi, akurat poznam te nauki. Jest niepowtarzalna okazja.

Poszłam, posłuchałam i  zrozumiałam, że to mój ijdam :-). Zaczęłam praktykować w zalecany sposób. Moje życie odmieniło się. Na moją przemianę złożyło się wiele pracy. Czytający mojego bloga, wiedzą jak wiele czynników trzeba poruszyć, aby wejść na dobre tory. Musimy doprowadzić do równowagi, zsynchronizować działanie wszystkich narządów i zaczniemy zdrowieć.

Od czegoś trzeba zacząć. Ja chyba zaczęłam jakieś 7 lat temu od nauk Tenzina Wangyala Rinpocze. :-))))

W końcu nadszedł czas na nauki Takla Mebar.

Na pewno zrozumiecie czemu ta praktyka tak mi pomogła.

cyt,

"W celu przezwyciężenia negatywnych sił oraz osobistych, negatywnych emocji i przeszkód, które one tworzą, Tonpa Szenrab Miło zamanifestował się w formie Takla Mebar (Ognistego Tygrysa) i poskromił siły zła poprzez swój współczujący umysł mądrości, przekształcając je w istoty współczujące oraz pełne pokoju.

Takla Mebar ma moc uzdrawiania zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych trucizn i negatywności, przekształcając je w mądrość i pozytywne aspekty. Dzięki praktyce TaklaMebar zostają one urzeczywistnione jako czystość pięciu mądrości (mądrość pustki, mądrość podobna zwierciadłu, mądrość rozróżniająca, mądrość równości, mądrość wszechspełniająca). Urzeczywistnienie praktyki Takla Mebar obdarowuje praktykujących niezmiernymi duchowymi korzyściami, usuwa przeszkody, wzmacnia siłę, przynosi uzdrowienie, chroni siłę życiową i otacza opieką w drodze do pełnego oświecenia"

Słysząc takie informacje zaczęłam się interesować możliwościami ozdrowienia duszy i ciała.

cyt. Bon jest najstarszą duchową tradycją Tybetu. Zawiera w sobie nauki i praktyki znajdujące zastosowanie w każdej sferze życia, włączając w to: relacje z jakościami elementów w otaczającej nas naturze, postawę etyczną i moralne zachowanie, rozwijanie miłości, współczucia, radości i wewnętrznej harmonii oraz najwyższe nauki Bonu – Wielką Doskonałość, czyli Dzogczen.

I wtedy postanowiłam szukać takich nauk, bo uwierzyłam, że są prawdziwe.

Może zainteresuje kogoś jeszcze :-)) To naprawdę zmienia spojrzenie na to co potrzebne, co się naprawdę robi i dlaczego, a to zmieni wszystko, zaczniemy zupełnie gdzie indziej widzieć szczęście. Zdziwicie się nie raz :-)))

"Dzięki ćwiczeniom ruszen dochodzimy do doświadczalnego poznania, że wszystko w samsarze i nirwanie stanowi twór naszego umysłu. Sama jednak wiedza na ten temat nie jest wystarczająca. Widzimy jak powstają te myśli, pozytywne czy negatywne, ale teraz musimy szukać natury umysłu, która jest poza myślami. Niekoniecznie należy szukać myśli, ponieważ one są zawsze, powstają bez końca. Teraz jednak szukamy natury umysłu, która jest poza myślami i poza czasem. W bezpośrednim, natychmiastowym doświadczeniu musimy zrealizować, czym jest umysł, niekończące pojawianie się myśli, a czym jest natura umysłu."

Lopon Tenzin Namdak


" Esencją wszelkiej duchowości  jest przecież ciągłe spoglądanie do wewnątrz, nieustanne badanie i sprawdzanie swego umysłu, swoich postaw i działań i stawanie się lepszym człowiekiem.

To zaś oznacza pielęgnowanie pozytywnych myśli i utrzymywanie w ryzach myśli negatywnych. Ostatecznie wszyscy powinniśmy stać się dobrymi istotami ludzkimi, istotami, które mają uśmiech na twarzy" cyt, Dzogczen XIV Dalajlama Tenzin Gjatso 

 "wraz z rozpoznaniem jego źródeł cierpienie osiąga swój kres" Budda

ps. to jest przecież praktyka sesji terapeutycznych. Ludzie na tyle się otwierają, że uświadamiają sobie traumy z dzieciństwa, z wypadków, przeżytych nieszczęść i dzięki temu mogą się wyleczyć.

"Chorobę należy zidentyfikować, jej przyczyny - usunąć, a zdrowie osiągnąć dzięki zastosowaniu remedium. Podobnie należy postąpić z cierpieniem: najpierw trzeba się z nim zaznajomić, by następnie usunąć jego przyczyny, a dzięki podążaniu ścieżką - osiągnąć jego kres."

cyy. XIV Dalajlama

  Serdecznie polecam.

ładny widok z tramwaju, prawda?


Znajome miejsce w śniegu.


Tak było wczoraj. Dzisiaj śnieg się topi.

      Okazało się, że bardzo dobrze odnajduję się w dzogczen. Może i wy spróbujecie? To jest droga do oświecenia. Może się okazać, ze jesteście na nią gotowi. 

Przypomniało mi się, że najwięcej korzyści przynosi stawienie czoła temu co nas spotyka. Stawić czoła czyli uświadomić co się tak naprawdę robi, czyli swoją rozpacz, gniew, zazdrość, egoizm, itp emocje i dlaczego powstały,  I wtedy właśnie przyjąć to takie jakie jest. Wtedy się rozpuszcza ten ból.

I to właśnie nie jest proste, bo potrafi rozrywać serce,  zwyczajowo ucieka się od tego co niewygodne.

Nie jestem nauczycielem, ja tak to zrozumiałam i to mi przynosi ulgę, więc piszę o tym tak z grubsza. Nauczyciel, Lama przekaże tą naukę tak, że doprowadzi nas do szczęścia. Trzeba na przykład zrozumieć, że nie trzeba podążać za myślami. Ja nie wiem jak mi się to udaje, ale się udaje ;-))))


piątek, 15 stycznia 2021

Wreszcie na sanki :-)

     Chociaż ja nie idę i bałwana też nie lepię to jednak wesoło mi na myśl ile radości mają dzieci i suszy nie będzie.



Pada śnieg :-))))



Zima nieco mnie rozleniwiła, wszystko boli bardziej i spod kołdry nie chce się wychodzić, ale trzeba i biała szata tak pięknie uspokaja świat. Nawet nie przypuszczałam, że tak mnie ucieszą uderzenia gorąca, które zastąpiły uderzenia lodu. W tą porę roku to bardzo miła dla mnie odmiana, zwłaszcza, że w domu chłodno i przemarznięta jestem od środka po wypadku.
No naprawdę świat zrobił się uroczy.
Dodatkowo wiele radości przysporzyły mi ostatnie  wyczyny kulinarne. Na kolację wigilijną pierwszy raz przygotowałam boczniaki curry.
Przede wszystkim zachęciła mnie informacja o ogromnym pożytku jaki daje przyprawa curry.
cyt. 
„Curry – choć nie wszyscy o tym wiedzą – kryje w sobie także wiele cennych właściwości prozdrowotnych. Jest to jedna z najzdrowszych przypraw kuchni azjatyckiej. Ma działanie przeciwgrzybiczne, przeciwzapalne i antybakteryjne, więc skutecznie hamuje rozwój infekcji i przeciwdziała atakom bakterii. Do tego curry ma działanie kancerogenne, a więc hamuje rozwój komórek nowotworowych. Jasnożółty ekstrakt kurkumy zwalcza komórki rakowe. Co ciekawe przyprawa ta poprawia także pamięć i chroni przed chorobą Alzheimera! Jeśli chodzi o działanie tej przyprawy na urodę, to warto wiedzieć, że curry ma również właściwości przeciwutleniające, a więc skutecznie walczy z wolnymi rodnikami odpowiedzialnymi za szybsze procesy starzenia. Do tego wspomaga organizm w walce z chorobami skóry, takimi jak np. łuszczyca czy egzema, a także przyczynia się do łagodzenia dolegliwości cery, jak trądzik. Przyprawę tę powinny jeść osoby cierpiące na silne migreny. Zawarte w niej składniki mają bowiem działanie przeciwbólowe, dzięki zawartości kwasu salicylowego. Do tego curry stymuluje wytwarzanie endorfin, czyli hormonów szczęścia, a więc jest kulinarnym dodatkiem poprawiającym samopoczucie!” /http://jejswiat.pl/3669,przyprawa-curry/


Korzystając z takich dobrodziejstw przygotuję na cudowna rodzinną uroczystość krewetki w mleku kokosowym z curry właśnie.
Już kilka razy przygotowałam takie krewetki i ogromnie się cieszę, że potrafię, bo to jest bardzo pyszne i naprawdę nadaje się  na wyjątkowe okazje :-)
Oczywiście gotuję rosół warzywny i sałatka jarzynowa będzie, taki podstawowy zestaw świąteczny. U Was też? :-))

       Spacerując po Nowym świecie zobaczyłam opustoszałą znaną kawiarnię Nowy świat. Przykro mi się zrobiło, bo choć nigdy tam nie byłam na występach kabaretu, to często widziałam przez okno koncerty fortepianowe.






Pamiętacie tę piosenkę? 
Wspominając o wolności przeczytałam artykuł Diany Karwowskiej Wizerunek rodziny i wzorce wychowawcze. może i Wam się spodoba. A może nie. To jest po prostu taki pogląd. Mnie parę rzeczy uświadomił, na które nigdy nie zwracałam uwagi. Właściwie to ja dopiero teraz zauważam wiele rzeczy i na przykład nadziwić się nie mogę, jaki ja głuptas byłam, delikatnie mówiąc.
Na pocieszenie siebie samej dodam tylko, że po to, aby to zrozumieć musiałam przeżyć to co przeżyłam. 
Super, że przeżyłam. tam na Górze mnie naprawdę bardzo lubią :-)) 
Trudno jest zachować spokój i zaufać, że będzie dobrze, choć wcale nie tak jak sobie to wyobrażamy, ale trzeba ćwiczyć taką umiejętność, to się naprawdę opłaca :-)))


Odrestaurowany Hotel Warszawa na Placu Powstania Warszawskiego.




Powstańcy w ubiegłym roku przypomnieli na uroczystości obchodów rocznicy, że walczyli z faszyzmem i nadal walczą.

niedziela, 10 stycznia 2021

śladami Leopolda Tyrmanda

     Na zakończenie roku Tyrmanda, TVP Kultura przedstawiła cykl programów o twórczości i niełatwym życiu  pisarza. Bardzo mnie wzruszyły wspomnienia o Warszawie w latach powojennych. Może będzie ktoś miał chęć i możliwość obejrzenia tego cyklu, to bardzo polecam,  Leopold Tyrmand – życie bez kompromisów”http://jazzforum.com.pl/main/news/leopold-tyrmand-ycie-bez-kompromisow

 cyt.Ten cykl filmów, być może, pozwoli odkryć innego, nieznanego Leopolda Tyrmanda – człowieka ściganego i śledzonego, odważnego,  ale nie bez lęku,  walczącego o swoje miejsce wśród ludzi, którzy często nie dorównywali jego etycznym standardom, człowieka który zawsze chciał być zauważony i doceniony.  Być może pozwoli też lepiej zrozumieć przeszłość miasta, które było dla Tyrmanda jego miejscem na świecie i któremu pozostawił świadectwo pełne czułości – „Złego”.

Nie spodziewano się, że książka wzbudzi taką sensację, że osiągnie taką popularność. Władza nie spodziewała się, że przyciągnie uwagę powieść, w której będą źli ludzie, w której nie padnie ani razu słowo partia, a ludzi broni tajemnicza postać niemieszcząca się w standardach porządku, Zły.

Komunizm gwarantował, że sam system tak dobrze wpływa na społeczeństwo, że wszyscy robią się dobrzy.

A tymczasem karierę, władze i pieniądze mają ludzie dzięki propagandzie, manipulując udręczonym społeczeństwem, bo takie  możliwości daje system. 

Ech  ....

    Nie pozwolono na dodruk powieści, która rozeszła się w mgnieniu oka.

    Tyrmand dostał w końcu wizę do Ameryki, wyjechał, ale spodziewana wolność, która pozwoli na tworzenie, nie nastąpiła. Do Stanów  pisano donosy, że jest szpiegiem SB. 

Tyrmand bardzo chciał wiedzieć kto na niego te donosy pisał.

Zainteresowałam się i ja jak wyglądał system kontroli SB. Okazało się, ze donosami zajmowało się nagminnie. Stworzył się taki system życia. 

Mnie przede wszystkim zdumiało jak wielu cenionych literatów i znanych mi, było szykanowanych, gnębionych na płaszczyźnie prywatnej i zawodowej. Nie pozwalano na wystawienie sztuk, na wydawanie powieści itp.

Pisze o tym min. salon24 

Donos literata to ekstrakt komunizmu...

 Donosami na przyjaciół żydów zajmowali zajmowali się również sami żydzi. Reakcja na kłamstwa Grossa – jego donosy z ’68 na przyjaciół Żydów

Takie czasy. A historia lubi się powtarzać.

       Leopold Tyrmand za pisanie o Warszawie został uznanym twórcą. Powstał mural "Zły" na Placu Trzech Krzyży niedaleko miejsca, gdzie stał kiosk Kalodonta, znaczącej postaci z książki. 

Mural został namalowany dzięki Stacji Muranów ze zbiórki pieniędzy społeczeństwa, nie z państwowych. O tym możecie  przeczytać :

https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22184461,bedzie-mural-ze-zlym-stacja-muranow-zbiera-pieniadze.html?disableRedirects=true

    Na koniec usłyszałam, że w Muzeum Powstania Warszawskiego ma powstać wystawa dla uznania twórczości Tyrmanda, który napisał o Warszawie oddając hołd Warszawiakom: śladami Tyrmanda.

"..... oddechem powołali ją do życia..."


Na tle wieżowców zdewastowany Dom Słowa Polskiego, dziura po budynku redakcji, dwie zabytkowe kamienice :-) 

Będzie mi brakowało takiego widoku :-))

poniedziałek, 4 stycznia 2021

Nowe odkrycia z początkiem roku

    cyt. Wielka księga radości

"- Odkrycie większej radości, co z przykrością stwierdzam - ciągnął arcybiskup, gdy zaczęliśmy podchodzić do lądowania - nie jest w stanie wyzwolić nas od nieuniknionych trudu i rozpaczy. Pozwala nam tylko łatwiej się wzruszać, ale też częściej się uśmiechać. Być może nasze życie staje się pełniejsze. Bo im większa wypełnia nas radość, tym więcej mamy siły w stawianiu czoła cierpieniu, a w istocie nasza gorycz się nie pogłębia, a ból nas uszlachetnia. Choć bywa trudno, nie zaskorupiamy się. Boleści nie są w stanie nas złamać."

     Kiedyś żartowałam, że Bogu chyba podoba się moje poczucie humoru i dlatego mnie uratował od śmierci, a dziś się wyjaśniło, że ta radość we mnie, nie pozwoliła mnie złamać, choć było tak blisko. :-))

Pamiętam jak jeden lekarz do którego byłam zaprowadzana, bo taka byłam słaba i obolała, na mój widok się rozpromieniał i mówił, że jestem jedyną pacjentką, która się uśmiecha.

Okazuje się, że to dopiero jest mój oręż :-))) 

  Przypominam sobie, że kiedy zaczęłam być świadoma swojego cierpienia, ale już mogłam trochę żyć w śród ludzi, zaczęłam sobie spisywać każdego dnia, co pozytywnego wypatrzyłam mimo swojej rozpaczy. Najpierw to była jedna sytuacja dziennie, z czasem dwie, ale w końcu było tyle, ze przestałam spisywać. Przy okazji porządków na kwarantannie znalazłam te kartki, ale nic nie mogłam rozczytać, tak bazgrałam :-)

Samo zauważenie, że była taka chwila ulgi, była warta uwagi, żeby nie myśleć, że wszystko jest straszne.

Tym zwyczajem zwracam uwagę na to co się dzieje, przypadkowo stałam się uważna jak poleca dzogczen. 

Na koniec roku oprócz rodzinnych szczęśliwych wydarzeń, natrafiłam na film dokumentalny o Piotrze Małachowskim. Ucieszyłam się, bo to mój dobroczyńca, ale też byłam ciekawa informacji o nim.

Film mnie zaskoczył, zamiast typowej relacji o olimpijczyku, człowieku sukcesu, pan Piotr opowiadał o sobie jak zmaga się z traumą z dzieciństwa, jak podjął decyzję jako nastolatek, ze wykorzysta swoje warunki fizyczne w sporcie, jak zmaga się ze swoją wrażliwością.

Słowa arcybiskupa od razu mi przypomniały jak ból uszlachetnił pana Piotra, jak ta wewnętrzna radość i miłość bliskich otworzyła w nim serce do ludzi. Jakie ja miałam szczęście, że "Na społecznych siłaczach" spotkałam go :-))) Okazało się, ze pomógł wielu osobom, min. rodzice dwójki dzieci publicznie dziękowali mu, że uratował życie im synom. Pan Piotr angażuje się w pomoc ludziom i nie robi tego dla rozgłosu, bo rozgłoś przyniosły mu na medale olimpijskie, po prostu rozumie co to znaczy cierpienie.

Widziałam pana Piotra tylko ze trzy razy w życiu. Raz spotkaliśmy się w Ośrodku sportowym, pan Piotr mnie odprowadził do fizjoterapeuty i pierwszy raz ktoś się za mną wstawił, poprosił, żeby nie robić mi za mocno, i że ja się boję.

W jednej sekundzie pokochałam pana Piotra. Zawsze słyszałam, że nie ma innego wyjścia, ze musi boleć, a tu ktoś i to w dodatku obcy człowiek przejął się, że mnie boli. 

Potem pokochałam i fizjoterapeutę, hehe, bo on też się mną przejmował i choć strasznie bolało na stole, do domu szłam łatwiej, ręce mi się nie trzęsą i głowa zaczęła pracować od uciskania. 

Właściwie pokochałam wszystkich którzy mi pomogli!!!!

Może zdziwili by się, ze okaże się osobą z takimi poglądami, ale mimo wszystko na pewno cieszą się, że wyszłam z rozpaczy, która mało mnie nie zabiła.

A że piszę o oświeceniu, które ich czeka za to współczucie, to przecież nic złego. Może brzmi trochę irracjonalnie, zwłaszcza, ze nauka bon jest obca w naszym społeczeństwie, to nie zmienia faktu, że jest prawdą :-))) 

A jak pamiętacie Olga Tokarczuk określiła całkiem trafnie: "prawda to jest taki ogród, w którym każdy widzi co innego"

       Dostałam śliczną kartkę świąteczną od Janeczki z Janeczkowa. 

           Bardzo dziękuję Janeczko, że od lat o mnie pamiętasz, to dla mnie wielka radość.:-))))

Wszystkim dziękuję za serdeczne życzenia, za pamięć, za dobre myśli. Też  was kocham, i bardzo dziękuję przeszliście ze mną przez te straszne czasy i teraz też was nie zrażam, choć mój rozwój nieco przekroczył oczekiwania. 

To taki etap, sama jestem ciekawa co dalej :-)))

Szczęśliwego Nowego Roku kochani!!!!