wtorek, 29 czerwca 2021

Po co rozwijamy współczucie?

            Od dziesięciu lat uczę się życia od nowa. Nigdy nie sądziłam, że takie będę miała widoki. Przede wszystkim nadziwić się nie mogę, że zrozumiem wszystko co mnie spotyka. A zaczęło się od tego, że będąc w totalnej rozpaczy nauczyłam się być sama dla siebie najlepszym przyjacielem, a co za tym idzie mogłam sama przed sobą bez wstydu wyznać największy żal. Kiedy już czułam się lepiej zaczęłam pisać bloga, aby podzielić się doświadczeniami, które pomagały wyjść z opresji, ćwiczenia tai chi, medytacja, psycholog, spacery, próby czytania, rękodzieło itp. Niebawem  okazało się, że pisanie takiego jakby pamiętnika miało dla mnie znaczenie terapeutyczne. Coraz więcej rzeczy z przeszłości przypominałam sobie i dzięki temu, że pisząc musiałam je dokładnie określić, ból serca rozpuszczał się. Będąc coraz bardziej otwarta zaczęłam dostrzegać cuda, sytuacje tak nieprawdopodobne, że aż nieziemskie, które malowały zupełnie inne obrazy od  tych oglądanych do tej pory.

I nie trzeba sobie wmawiać, że do tej pory wszystko dookoła było ok, tylko nam się zdawało, że źle. Wszystko było źle, żeby móc dostrzec różnicę i zacząć kreować swój świat z sensem.  

Ulubiona wymówka ludzi, którzy krzywdzą innych, że nic złego nie robią, to nieszczęśliwej osobie tak się zdaje, sama tak tylko myśli.

Teraz już wiem, jak sobie poradzić w tej sytuacji, ale akceptacja i wiara w siebie wcale nie oznacza zgody na czyjeś złe uczynki, jak to się niektórym wydaje. Fakt, ze człowiek czasem nie wie co tak naprawdę robi i dlaczego, stąd krzywdzące nieporozumienie. Taka jego karma. Trzeba mu o tym mówić, może zrozumie.

Mam wrażenie, że to co mnie dotknęło, było po to, aby zrozumieć co to jest wyzwolenie i pomagać cierpiącym ludziom :-)

       Przede wszystkim jestem pewna, że nazbierałam dużo zasług i to do mnie wraca. 

O dobrych ludziach, których pomoc jest dla mnie  bezcenna pisałam wielokrotnie.

Dziś napiszę o jeszcze jednej osobie, którą dziś uważam, że spadł mi z nieba, bo to jest niezwykłe, że się spotkaliśmy. 

Chodziłam na lody do pobliskiej kawiarenki, a że nie mogę jeść i chodzić to sobie przysiadałam przy stoliku. Czasem przysiadał do mnie sprzedawca, A że ja samotna gaduła jestem to sobie opowiadaliśmy. Raz miałam książkę Dzogczen XIV Dalajlamy i zainteresował się. Tak od słowa do słowa przypomniałam sobie, ze moje zetknięcie z buddyzmem wzięło się chyba od przeczytania książki Siddhartha. On rozpromienił się i mówi, że też czytał tę książkę. Ponieważ nie za bardzo ją pamiętam od razu sprostowałam, że to było jak miałam 20 lat. Roześmiał się jeszcze bardziej i powiedział, że też ma 20 lat. Polecił przeczytać Wielką Księgę Radości I Demiana Hermanna Hesse, niemieckiego noblistę, którego Siddhartha jest największym dziełem.

I tak o to okazało się, że Wielka Księga Radości Dalajlamy i arcybiskupa odpowiada na wszystkie moje wątpliwości, uspokaja i uczy radości, której się trochę bałam. W myśl zasady, że wyżej wejdziesz z większym hukiem spadniesz.

Już się nie boję, nie ma takiej możliwości, bo radość jest oparta na współczuciu dla siebie i innych.

Kiedy po roku spotkałam tego chłopaka, oczywiście opowiedziałam mu o wszystkich moich przeżyciach, przemyśleniach, uściskałam go, że taką książkę mi polecił. Bardzo się ucieszył i pytał kręcąc głową z niedowierzaniem: naprawdę pani tak zrobiła?, naprawdę tak pani powiedziała?  

Na koniec stwierdził, że musi przeczytać tą książkę jeszcze raz. 

Powiedziałam, że najważniejsza jest medytacja dzogczen i wtedy wszystko będzie dobrze 

Po to się spotkaliśmy :-)))

A ja podam jeszcze kilka dla mnie cennych cytatów. Może się przyda.

Choć cala książka jest genialna. Dwóch świętych ludzi i tłumacz napisali ją dla pożytku wszystkich czujących istot :-)) 

Nie zawiedziecie się


cyt Wielka Księga Radości:

Jś Dalajlama:

.. " Człowiek jest zwierzęciem społecznym. Zatem jeśli pragniemy szczęścia i chcemy mieć mniej problemów, trzeba w sobie rozwinąć większą troskę o innych.... Niesamowite jest, że pragnienie złagodzenia cierpienia u innych nam samym przynosi ulgę. To prawdziwy sekret szczęścia. To niezwykle pragmatyczne. Wynika ze zdrowego rozsądku."

" Naprawdę zostaliśmy zaprogramowani, aby dbać o innych. Kiedy zaś działamy wbrew podstawowemu prawu naszego jestestwa,czy nam się to podoba, czy nie, ma to na nas zgubny wpływ..... Zadane bliźniemu  pytanie: Jak mogę ci pomóc? w trakcie własnej udręki, niesie w sobie ogromną moc uśmierzania bólu"

"Skupianie myśli wyłącznie na sobie: ja,ja, ja, budzi lęk, poczucie niepewności i nieufności. W takim stanie nie da się być szczęśliwym."

" istnieje wreszcie lęk przed okazaniem współczucia samemu sobie, bo większość z nas postrzega to jako oznakę słabości, niedostatecznych starań, a wręcz narażenie się na zalew smutku i żalu.

Psycholog Paul Gilbert tłumaczy:

- Przypływ współczucia będzie naturalny, gdy tylko uświadomimy sobie nasze lęki, blokady i wewnętrzne opory i zaczniemy pracować nad nimi. Współczucie jest jednym z najtrudniejszych motywatorów, bo wymaga najwięcej odwagi, ale przy okazji przynosi uzdrowienie i zapewnia duchowy wzrost.

  Współczesna kultura utrudnia okazywanie współczucia sobie. Przez większość życia pniemy się po drabinie osiągnięć, cały czas poddawani sądom i i ocenom,często też słyszymy, że nie spełniamy oczekiwań. Przyswajamy komentarze rodziców, nauczycieli, społeczeństwa.... Mamy  skłonność do depresji czy niepokoju, bo uważamy, że powinniśmy mieć więcej, być bardziej, sięgać dalej.

         ***************************************************

U nas upał. Zaniosłam kwiatuszki w doniczce do babci Jasi i teraz jeżdżę podlewać. Na Cmentarz Bródnowski z babcią jeździłam od dziecka. Zdążyłam go pokochać. teraz jeżdżę do babci.

Ale tam jest pięknie :-)




 Jan Himilsbach żydowskie dziecko ukrywał się w wojnę na cmentarzu.

środa, 16 czerwca 2021

Startujemy ;-)

       Udało mi się uchwycić kamerą wróbelka jak startował do lotu z karmnika. Nie lada sukces, jak dla mnie. Do tej pory trudno mi było w ogóle zdążyć zrobić zdjęcie ptaszkom w malutkiej budce, a tu proszę, jakie piękne ujęcie. 




 Pomyślałam sobie, że dobrze jest nauczyć się takiego spojrzenia na świat. Dookoła nie jest idealnie, obdrapane poręcze, czy rozlatujący się daszek, dziury w jezdni, mogą zawstydzać, odrażać, ale odnaleźć między tym coś pięknego daje radość, nadzieję, sens. 

Wróbelek jest extra :-))


Pogoda dopisuje, więc chodzę na spacery do parku. Znalazłam takie miejsce gdzie jest mnóstwo pszczółek. Zakłady Miejskie dbają o pszczółki, dużo jest kwiatuszków na trawnikach. Nawet między ulicą a tramwajami jest mnóstwo kocimiętki. Ale tam jeszcze pszczółki nie spotkałam. Hałas, ruch, spaliny chyba definitywnie odstraszają owady. Dobrze jednak, że ulice się zmieniają.



Pszczółkę widzicie ? :-)


Fruwały jak szalone, chyba ze szczęścia :-)

 Dla każdego przychodzi taki czas. Myślałam, że zawsze już będzie jakaś zadra w sercu, a okazuje się, że nie. Wiele rad zawartych w Wielkiej Księdze Radości zastosowałam i w końcu poczułam radość, ze robię co mogę dla innych, myślę o sobie, jak o jednej z wielu, które borykają się z cierpieniem i już mój ból nie jest taki duży. Wymyślam różne wzory, różne rękodzieło, zapełniam czas tak jak lubię, medytuję, żeby znalazło się miejsce na nowe drogocenne myśli, rozwiązania, ukojenie emocji.

Radzę sobie i choć nie jest to idylla, w jakiś cudowny sposób jest doskonałe. Ale to już taka poezja , hehe, żeby nie powiedzieć, ze zwyczajnie zupę ugotowałam jakiej jeszcze nigdy nie jadłam.

Jednak lekka bieda jest zdrowa i na nagi i na głowę.

Z całego serca polecam zupę brokułową z ciecierzycą. Jest bogata w żelazo, kwas foliowy, witaminę C.

Przepis 


     Oglądałam ostatnio wywiad z reżyserem Krzysztofem Zanussim. Kończył wtedy 80 lat i wspominał ciężkie czasy komuny, cenzurę, strach. Zapamiętałam bardzo cenną wypowiedź: człowiek żyjący w trudnych czasach jest zmuszony do podejmowania decyzji, do określenia siebie, dowiaduje się wtedy  jaki jest, dobry, zły i może coś z tym zrobić, może pracować nad swoim charakterem. Człowiek, który żyje w czasach bez kantów, jak to nazywał, w budyniu, nie wie jaki jest. Nie musi ryzykować, podejmować prób, bo to taka wygoda, więc po co?

    Bardzo modne teraz wychowywanie bezstresowe chyba temu sprzyja. Uczy się dzieci, żeby były asertywne, empatyczne owszem, ale nie współczujące. A taka jest różnica, ze człowiek empatyczny położy się obok tego przyciśniętego walcem, a współczujący pomoże ten walec usunąć, żeby ulżyć. (cyt. nie pamiętam kogo, ale bardzo trafny. Też miałam kilka razy odczuć czyjąś empatię. Usłyszałam, ze to mój problem, mojej głowy. Nieźle co. Ale pewnie nie wiedział co robić, a może jednak nie chciał oddać nic od siebie)

Pan Zanussi wspomniał też, że ludzie którzy już wiedzą jak dzieciństwo ich ukształtowało zwalają wszystkie swoje kłopoty na ten czas, tym samym nie biorąc na siebie odpowiedzialności i nie zmieniają charakteru, bo tacy są i już.

Rzeczywiście kiedyś nie było w zwyczaju na kogoś zwalać, hehe

    Oczywiście, to bardzo pożyteczna sprawa zrozumieć jacy jesteśmy, co naprawdę robimy i dlaczego, ale to po to żeby ta świadomość nas uwolniła od negatywnych cech, nie po to, by je zachować, ale czuć się niewinnym.

   Ludzie po jakiś strasznych przeżyciach na ogół są agresywni, ale przecież możliwe jest, aby stać się łagodnym.

Opowiem następnym razem, czego się nauczyłam z Wielkiej Księgi Radości. Nie wiem jak wy, ale dla mnie zwrócenie uwagi na rzeczywistość pod odpowiednim kątem, bardzo zmienia widoki :-)

Polecam całego serca: Wielka Księga Radości, 

życzę pogody ducha :-)


niedziela, 6 czerwca 2021

Wreszcie odpoczynek :-)

    Tyle świąt, tyle spraw do załatwienia osłabiło mnie nieco. Cztery dni spokoju bardzo dobrze mi zrobiło. Przypomniałam sobie, że mogę pokazać kilka nowych przedsięwzięć. Oprócz obowiązkowych widzeń u lekarzy i w urzędach, zajmowałam się też bardzo przyjemnymi pracami. Nie zaniedbywałam ćwiczeń, spacerowania i zdrowego żywienia. Szkoda, że tak szybko się męczę i na wiele nie starcza siły, ech. Ale pewnie jak bym miała siłę, zajęłabym się innymi rzeczami niż dbanie o zdrowie. Tak to już jest. Jak w tym powiedzeniu: najpierw człowiek traci zdrowie, aby zdobyć pieniądze. A potem wydaje te pieniądze, aby odzyskać zdrowie.

            Moje Stowarzyszenie Taoistycznego Tai Chi wspiera nas członków, aby ćwiczyć regularnie i samemu odkrywać coraz lepsze i coraz to inne postępy w powtarzaniu zapoznanych ruchów. Tak uczył Mistrz Moy, tak uczą nauczyciele buddyzmu o rozwoju umysłu. Tylko praktyka może coś w nas zmienić, nie tylko słuchanie, czy patrzenie. 

Jak już wspominałam, dużo możliwości ciała dostrzegłam ćwicząc same ćwiczenia podstawowe. Na ten rok jest wyznaczony cel, 365 razy w roku ;-) 

No cóż ..., na szczęście nie ważne przez ile czasu, więc samo wstanie z krzesła do ćwiczenia już jest sukcesem. 

Nie jest tak, że zawsze jest chęć, jest siła, ale już się nauczyłam, robiąc brzuszki, że najtrudniej jest zejść z krzesła. Jak już się zacznie, to siła przychodzi i zrobi się więcej niż minimum, które było w planie.

Nie ukrywam, że najpierw musiałam się do wszystkiego zmuszać, nawet żeby wyjść z domu. I teraz choć boli, czasem strasznie i muszę brać proszki, to lekarze zapewniają, że gdyby nie moja praca, byłoby dużo gorzej i teraz trzeba dbać, aby tego nie stracić. A przecież chcę pożyć, bo tak generalnie już mi się podoba na świecie. Widzę dużo możliwości, min. żeby się przygotować do śmierci, czyli żyć z sensem. Zawsze lubiłam zbieranie zasług, a teraz wiem jak to robić lepiej.

Ludzie mają różne zainteresowania :-)).

Właśnie sobie przypomniałam, że ja lubię też pofilozofować :-)) 

Wczoraj słyszałam taki żart : refleksja sprzyja, żeby bimbru się napić, hehehe Ech, pamiętam takie czasy :-)))

      Pogoda  zrobiła się piękna, więc wychodzimy na spacery nawet z kotami. Wierne jak psy, ale wcale się nie łaszą do ludzi, więc nikt ich nie zabierze. Tylko wielkie wrony jakby na nie polują, aż strach. I zobaczyłam jedną sikorkę. Myślałam, ze takie dobre dla nich miejsce i będą następne, ale nie było :-(


Myślałam, że to krowa:-))

Lubię te klimaty. Przypomniał mi się program o Grzesiuku i tam często były stare zdjęcia na których nowe osiedla budowane były obok chałup z ogródkiem i praniem między drzewami. Urocze :-)))
Takie ptaszki często widać. Niestety zapomniałam jak się nazywają.


Polubiłam koktajle warzywne i owocowe też, tylko rzadziej je robię ze względu na cukier. Super, ze zaczyna się czas na arbuza. Chociaż arbuz ma wysoki indeks glikemiczny, to mały ładunek glikemiczny i dzięki temu nie tuczy.

Teraz też doceniłam pasty warzywne do kanapek Zasmakowała mi pasta z czerwonej fasoli z suszonymi pomidorami (przepis  odpowiadający gustom znajdziecie)

 Do kanapek wszelkich dodaję kiełki, pycha i w dodatku bardzo zdrowe.


W po wizycie na stoisku dla Korabek zachorowałam na lampiony. Dopytywałam Zurineczki mojego mentora artystycznego jak zrobić tak jak Manufaktura dla Korabek. Ona jednak poradziła zrób po swojemu. Pierwsza praca w plaster miodu tak mnie wciągnęła, ze Zurineczka przypomniała, że umiem kwiatuszki robić i że będzie jeszcze ciekawiej.

Taka była pierwsza próba. Uj ;-(((
A tak to się skończyło :-)


 
Narobiłam się, mało mi ręka nie odpadła, ale jestem zadowolona. Koleżanka zapewnia, że będę robiła coraz łatwiej, bo dojdę do wprawy. Trzymam za słowo, bo zaraziłam się taką robotą. Wszyscy zbierają odpowiednie słoiki, mama dała torbę wełny, super. Tylko nie mogę długo siedzieć. Nogi drętwieją, aż spać nie mogłam. Ech, widocznie tak ma być :-) 

    Właśnie, żeby często wstawać zrobiłam mały ogródek na balkonie. Zakwitła mi mała lilia, frezje wypuściły kwiatuszki, a już myślałam, że nic z tego, kupiłam sobie pomidorka koktajlowego i ....mam warszawianki tak jak na działce. Kosmos :-)) One rosną same, więc za rok będzie wszędzie różowo - biało. Lubię sobie wychodzić i popatrzeć na te śliczności. Ja wiem, ze to trochę nędzne uprawy, ale za to moje :-)) Tak się cieszę,ze wpadłam na to, zwłaszcza, że mam w końcu czas na podlewanie, a to podstawa. Skromnie, ale radośnie :-)))






A takie drzewo wyrosło z kalanchoe! Pozostałe zdechły. Ciekawe, czy zakwitnie?

Wieczorem ulewa ze słońcem :-)
Zapowiedź słonecznego dnia :-)

Wszystkiego dobrego :-)))