niedziela, 31 maja 2020

To wszyscy lubią

   Skąd ja to znam?
Często słyszałam, że to co mi się przytrafia to moja wina, sama sobie to wymyśliłam.
Sama odpowiadam, że  odbieram to co  widzę w sposób krzywdzący dla mnie.

I proszę, znalazłam cytat w książce Dalajlamy XIV potwierdzający tą teorię w jakimś stopniu.

 '.... To sam umysł  niezliczoną ilość bytów w świecie. jak i sam zawierający je świat.
Nie istnieje  żaden inny czynnik stwórczy poza samym umysłem..."

"    Budda uważał, że wszystkie istoty wywodzą się z karmy, a zatem, gdyby nie było umysłu, nie byłoby karmy "


U nas się mówi: jak czegoś bardzo chcesz to ci się spełni.

 :-))

Doprowadzało mnie to powiedzenie do szału, zwłaszcza, że nic czego chciałam mi się nie sprawdziło, tak dosłownie.
Za to niewiarygodnie cudowne spotkałam osoby i wydarzyły się niewiarygodne korzystne sytuacje.

Myślę, że to jest zasługa nazbieranej dobrej karmy, czyli umysł, który jest współczujący, tworzy współczujące wizje, które się przejawiają w życiu.

Człowiek jest w swej istocie czysty i doskonały, czyli zdolny do takich wizji, ale nie koniecznie to przejawiając. Dlatego każdy żyje w takiej wizji jaką sobie stworzył. Ale nie dlatego, że tak sobie zapragnął, tylko dlatego, że taką sobie wypracował. 

Różnica jest taka, że każdy chce, żeby mu się powodziło, żeby był kochany, żeby był zdrowy, ale nie każdy sam potrafi na to  wpłynąć, nie ma takiej mocy, nie ma takiej karmy.

    Po wypadku, na skraju wyczerpania, koleżanka wysłała mnie do specjalisty od ezosfery. Pan za pomocą różdżki, wahadełek itp. sprzętów, zdejmował z mojej psychiki blokady.
Uczył też afirmacji. Prosił, żebym sobie wyobraziła czego pragnę, jak sobie wyobrażam upragnioną  sytuację, i powtarzała to sobie kilka razy dziennie, z wielką wiarą, jakby już się to działo.
Często pytał mnie co ja bym chciała, a ja za każdym razem, chciałam żeby mnie mąż kochał. Za którymś razem, pan się uśmiał i mówi, co pani znowu z tym mężem... No dobrze, niech pani to afirmuje.
Ale widział zdjęcie męża i chyba wiedział, ze to się nie uda, stąd jego powściągliwość w zachętach.

W sklepie ezoterycznym jest dużo przyrządów,które mają odstraszać złe moce, złe energie. I choć pan o tym nie mówił, ale myślę, ze stosuje się dużo środków, żeby nie robić nikomu krzywdy, żeby wzbudzać spontaniczne współczucie i dzięki temu nazbierać jak najwięcej dobrej karmy.

Przyszedł moment, w którym pan powiedział, ze już puściły blokady, zrobił co mógł, teraz już wszystko zależy ode mnie. Trochę byłam przerażona, ze znów sama zostanę, ale powiedział, żebym się nie martwiła, wygląda na to,że jestem na drodze mistrzowskiej.

Trochę się uśmiechnęłam, bo to było całkowite przeciwieństwo tego co słyszałam  Ja wiecznie musiałam nad czymś pracować, coś opanować i w ogóle, w ogóle słabiutko.
A teraz myślę,ze może coś w tym jest :-))))

Stała się rzecz niezwykła. Przeszłam wielką rozpacz, ogromny ból,okazało się, że wszystko po to, żeby zrobić najcenniejsze odkrycie.
\ Dopóki się to nie wydarzyło, nie wiedziałam co będzie dla mnie najlepsze. Chciałam miłości, a tymczasem dostałam wolność od tego pragnienia.
Okazało się, że nie miłość innego człowieka jest mi potrzebna do szczęścia, tylko wolność od strachu przed samotnością.

Nigdy bym na nie wpadła, ze tego mi trzeba, nigdy bym nie wymyśliła takiej afirmacji,

Moje otwarte serce, otworzyło umysł, który stworzył najkorzystniejszą dla mnie wizję.

 Od tamtej pory tak mi się zdarza, że niespodziewanie pomyślnie potoczą się jakieś sprawy.

Ale nigdy nie chciałam nowych butów i nie chcę  się skupiać na takich potrzebach.
Zarzucano mi kiedyś, że nie jestem ambitna.

I to wielkie szczęście!!
Nie cierpię że mam mniej, gorzej niż inni, co w obecnej sytuacji mogłoby mnie zupełnie zniszczyć.

I tak okazuje się, że jak na taką osobę, dużo mi spada z nieba :-)

Wszystko wskazuje na to, że najważniejsze jest zrozumieć, czego tak naprawdę nam potrzeba.
Psychologowie mówią, że np. ambicja bierze się z kompleksów, agresja z samotności,, gniew ze strachu.
Moim zdaniem znalezienie przyczyny naszego nieszczęścia, uwolni nas od niego, nie samo myślenie co to ja bym chciała, żeby się stało.

Pan od ezosfery nie jest buddystą. Chociaż wierzy w umysł, uczy o karmie, uczy o medytacji i bardzo poleca, to widzi inne zastosowanie takich umiejętności.

Bardzo mi się podoba stwierdzenie Pani Olgi Tokarczuk: prawda to jest taki ogród, w którym, każdy widzi co innego.


    Moje pragnienie miłości nabrało zupełnie innego wymiaru. I jak sobie wspomnę pragnienia miłości sprzed 5 lat to były bardzo nieszczęśliwe od samego początku. Rzeczywiście, bardzo skrzywdzona osoba łatwo zauważa krzywdzące symptomy.
Jest nieszczęśliwa spodziewając się nieszczęścia. Oczywiście ktoś mógłby sprawić, aby życie było przyjemne. Ale przyjemność to nie jest szczęście. Taka subtelna różnica, ale bardzo istotna w osiągnięciu oświecenia. To jest cenna wizja umysłu.

Krzywdzące symptomy nie wróżą nic dobrego. Jeśli nie stać człowieka, żeby się przekonać, lepiej zostawić to, najpierw uleczyć swój umysł, swoje serce..

Samotność jest potrzebna aby zrozumieć

co się robi i dlaczego.

aby otworzyć serce, otworzyć umysł, aby zobaczyć  pojawiające się cuda :-)))

I można się zdziwić, że uszczęśliwia nas to, o czym w życiu byśmy nie pomyśleli.

Zaufaj  sobie


O słonko wyszło :-)))


Widzicie kiciusia?

:-))


Wczoraj przeczytałam, że Tramp chce uznania przez Chiny  wolnego Tybetu.Państwa ościenne mają bojkotować Chiny, aż uszanują niezależność Tybetu. Indie zostały zaproszone do grupy najbogatszych państw G7.

 " Jednym z najważniejszych motywów w życiu Dalajlamy jest krzewienie szacunku i porozumienia między wszystkimi religiami świata."

z wykładów 1982-1989
   " Dla wielu ludzi na całym świecie Jego świątobliwość jest żyjącym uosobieniem wszystkiego tego co dla nich prawdziwe i święte. - To w nim historia Tybetu i losy świata boleśnie splatają się w jedną całość"


Coraz bardziej widać jak się splatają, jak cenna jest nauka pokoju, przebaczenia i unikania przemocy.

niedziela, 24 maja 2020

To dobry znak :-)

     Jak już wspomniałam, oglądany wielokrotnie film 7 lat w Tybecie, uświadamia mi coraz to nowe wartości naszej natury. Z dnia nadzień zauważam przydatność tych spostrzeżeń.
Przede wszystkim pokochałam Jego świątobliwość XIV Dalajlamę i kiedy udało mi się wreszcie kupić książkę Dzogczen Esencja serca Wielkiej Doskonałości,wszędzie mówiono, że nakład  jest wyczerpany. potraktowałam to jako bardzo dobry znak.

Książka, kiedy jej nie czytam stoi na półce, aby Dalajlama XIV patrzył na mnie. Jego uśmiechnięta serdeczna twarz dodaje mi odwago.
Na filmie główni bohaterzy, Niemcy, alpiniści, uciekali do Tybetu z obozu. Wybuchła II Wojna światowa. Do Tybetu nie wpuszczano obcokrajowców, nakazano im iść do Indii. Odprowadzający ich do granicy, strażnik dał zdjęcie młodego Dalajlamy, błogosławieństwo .na szczęście. Alpinista nie chciał wziąć, mówi, że nie wierzy, że nie potrzebuje. Natrętny strażnik wciskał mu zdjęcie i ten dla świętego spokoju wziął.
Potem inna straż chciała zabić intruzów i kiedy zobaczyli zdjęcie, puścili alpinistów wolno.

Pewnie i ja wierzę w błogosławieństwo Dalajlamy :-)

Książkę czytam bardzo powoli, nie tylko dlatego, ze nie jest prosta, ale jest mnóstwo terminologii. Kidy zaczynam wnikać co określenie, słowo w sanskrycie znaczy, zapominam o czym była mowa.
Znam ludzi, którzy doskonale pamiętają terminologię, podziwiam, ale ja jestem prostym człowiekiem, więc skupię się na rozumieniu choć trochę  tego co czytam.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, ze nie bez powodu zostały użyte te słowa i że mogę stracić pomijając ich znaczenie. Myślę sobie jednak, ze to i tak cud, że w ogóle coś rozumiem.
Już kilka razy zauważyłam, ze książka choć napisana inaczej, potwierdza wiedzę, którą zdobyłam czytając Namkhai Norbu Mistrza Dzogczen.
Teraz mam nadzieję zrozumieć jeszcze więcej :-)

Do tej pory nie było okazji, skupiona na własnych przeżyciach, nie napisałam najważniejszego, moim zdaniem,   o  co chodzi w buddyzmie.?
Nie dawno napisałam komuś, co ja o tym myślę i wczoraj z radością przeczytałam, że Dalajlama na samym początku o tym podobnie napisał. (Tylko, ze ja tak prosto, napisałam ale sens taki sam)

cyt "Dzogczen Esencja serca Wielkiej Doskonałości"
  ...nasz umysł, jest z nami od niepamiętnych czasów, a zatem jego natura jest z konieczności dość subtelna. Na nieprzerwanej ciągłości tej subtelnej natury zasadza się potencjał osiągnięcia oświecenia, potencjał, który nazywamy nasieniem stanu buddy, pierwotną naturą. Każdy z nas ją posiada. I tak na przykład przepiękny posąg Buddy, przed którym właśnie siedzimy jest wizerunkiem stworzonym na cześć kogoś kto osiągnął oświecenie, kto przebudził się, ponieważ jego prawdziwą naturą była, jest i zawsze będzie natura buddy. Podobnie jest w naszym przypadku, i tak jak Budda osiągnął kiedyś oświecenie, my również możemy w przyszłości zostać buddami..."

wykład w Paryżu.


Wiedząc o tym już rozumiemy po co zbiera się dobrą karme, czemu chce się odkupić złe uczynki, dlaczego tak ważne jest obudzenie w sobie spontanicznego współczucia.


Cytat Buddy zamieszczony w moim poprzednim poście, poruszył serca. Zauważyłam jak różnie zareagowaliśmy. Działanie z pożytkiem dla czujących istot nie jest takie jednoznaczne i światopogląd wynikający z religii ma tu niemałe znaczenie.
Ja ucieszyłam się, ze taki przykład znalazłam, bo ktoś kto mi o nim mówił, chyba nie usłyszał, nie zrozumiał do końca, czemu taka była decyzja, to chciałam wytłumaczyć.
Teraz już rozumiem, że  wspomniano mi o takim przypadku, usprawiedliwiając siebie, pocieszając, ze może  ludzie myślą, ze zrobili złe uczynki ,a tak naprawdę nic złego nie zrobili.

Zapomniał ,chyba tylko o tym, że musiałoby to co zrobił przysporzyć dużo pożytku.

I kurcze, przysporzyło !!! :-))))).

   I chociaż sprawiony ból, prowokuje do złego myślenia o kimś kto ten ból sprawił, przypominają mi się słowa Buddy, które przytoczył Dalajlama w filmie:

      Chcesz być zbawiony?
      Nie patrz na mnie.
      Zapracuj na zbawienie..

A w książce jest cytat :Buddy, który powiedział:

   Podobnie jak złotnik,
   Który testuje swój kruszec,
   Opalając go, trąc i pocierając,
  Tak i wy musicie sprawdzić moje słowa
   I nie przyjmować ich jedynie z szacunku,
   Którym mnie darzycie"

No i wypróbowałam, próbuję cały czas.

Zrozumiałam z tego, ze nie potrzeba się ograniczać, tresować, ale żyć i reagować na to co się dzieje.
Wiedza o wartości naszego życia, o karmie, o sposobach pokonywania  naszych błędnych działań, ma nam pomóc je przekształcić w stan oświecony, ma nam pomóc to zrobić.
Dzogczen uczy, ze trzeba być obecnym, świadomym tego co się dzieje.i dlaczego.
A bardzo często przydaje mi się, aby nie być zazdrosnym, zawistnym, rada :Trzeba przyjąć to takie jakie jest! Każdy sam zapracuje na swoją karme, nie trzeba nikomu źle życzyć. Jak to mówiła moja babcia : jak sobie pościelesz tak się wyśpisz.
Tylko, że jak sobie pościelesz teraz, tak będziesz się wyspiać przez długi, długi czas.

 O intencji naszego postępowania pamiętajmy
I z moich doświadczeń wynika, że w końcu nie trzeba się pilnować, spontanicznie mamy czyste reakcje.


Przypomniał mi się jeszcze fragment z filmu, w którym tłumaczy się, że ludzie w Tybecie chodzą na pielgrzymkę do świętych miejsc. Im droga trudniejsza tym lepiej. Mają nadzieję, że ten wysiłek zmyje ich złe uczynki.

   


Pozdrawiam serdecznie :-))


 

wtorek, 19 maja 2020

To się na pewno przyda

     cyt.

"..... W końcu nie widział innego wyjścia jak zabić przyszłego rabusia, mimo iż wcześniej złożył przed Buddą ślubowanie, że nie będzie odbierał życia innym istotom. Bardzo zawstydzony tym, co uczynił, po powrocie z wyprawy, udał się do Buddy i wyznał mu swój zły czyn. Budda jednak powiedział mu, że nie uczynił nic złego, gdyż jego intencją nie było zabieranie, lecz ratowanie życia. Co więcej, ponieważ, faktycznie  ocalił on życie setkom ludzi oraz ocalił złodzieja od bardzo negatywnej karmy,  zamordowania wielu ludzi i od nieuchronnej konsekwencji takiego złego czynu, Budda wyjaśnił, że to co zrobił kupiec, było w istocie działaniem pozytywnym. Ponieważ intencje leżące u podstaw działania, uważane są za tak istotne, ponieważ wszelka praktyka w mahajanie podejmowana jest dla dobra innych..."

Namkhai Norbu "Kryształ i ścieżka światła"

Kiedyś ktoś zapewniał, ze można zostać oświeconym jak się kogoś zabije. No i znalazłam cytat potwierdzający tą tezę. Z naszej rozmowy nie wynikało, żeby ten ktoś zrozumiał dlaczego. Co prawda, nie dałam mu dokończyć wypowiedzi, więc może wie. Tak czy siak, albo się dowiedział teraz, albo ja się dowiedziałam. Tylko się cieszyć.

Praktyka podejmowana dla dobra innych.........! - tak uczył Budda

    Oglądam wielokrotnie film "Siedem lat w Tybecie" i za każdym razem zapamiętuję nowe cenne  wypowiedzi, Buddy, Dalajlamy, Tybetańczyków, świadomości dla nas ludzi zachodu odmiennej.

Ostatnio utkwiła mi teza, że wrogowie są po to byśmy  ćwiczyli się w tolerancji i współczuciu.

Niedawno okazało się, że od wielu lat mam jednego i jedynego wroga. O, to dopiero był niezwykły związek, hehe, a ja myślałam, ze to takie romantyczne. :-))
Rzeczywiście współczucie jeszcze bardziej mi się rozwinęło, nie jem mięsa. Po prostu, mój organizm na samą myśl się buntuje. Co prawda zaczęło się od racjonalnego odżywiania, ale wtedy nie zabrania się, tylko ogranicza takiego białka.. Ale poszło dalej.
Tolerancja - może to zrozumienie dla mamy, którego nigdy wcześniej nie było.

W każdym razie, zmiana jest jedna, ale ogromna w moim odczuciu. Ja wszystko zrozumiem, ja wszystko przyjmę takie jakie jest, ale podoba mi się to co pełne miłości, uczciwości, szacunku czyli mądrości, reszta mi się nie musi podobać. A zwłaszcza nie będę stać obojętnie jak inni są krzywdzeni. Uczulona jestem zwłaszcza na pouczanie przez tych, co nie rozumieją o czym mówią i pokazują swoim zachowaniem, na swoim przykładzie, ze są dalekie od istoty czystej i doskonałej.
Chociaż uważają, że blisko.
I to właśnie trzeba przyjąć takie jakie jest, ale być świadomym co tak naprawdę się dzieje i dlaczego.

Nieoczekiwanie stałam się wojownikiem, hehe



Miałam jeszcze wiele cytatów, ale mi wyleciały z głowy. Znak, że koniec na dziś.. :-))

U nas zimno, pada, ale ruszyli ludzie z domów.
Tak sobie myślę,ze dobrze, ze nie jest gorąco, bo byśmy się ugotowali w maseczkach. I dzieci leciały by na place zabaw. A tak siedzimy w domu jak trzeba.

A co u was słychać?


Spacer nad Wisłą :-))

wtorek, 12 maja 2020

Dzień Zwycięstwa

    8 maja imieniny Stanisława, przede wszystkim wielkie święto, kiedy żył mój najukochańszy dziadek Stanisław. Imieniny mojej mamy, która dostała imię po swoim ojcu. I mój siostrzeniec dostał tak na imię na moją prośbę. Ponieważ jest Włochem to drugie imię ma po dziadku z Włoch i tam używa włoskiego imienia.
Okazało się, że urodził się w dniu swoich imienin w listopadzie. Nikt z nas nie wiedział, że takie imieniny są dwa razy w roku. Ale ponieważ tylko my używamy imienia Stanisław, to my decydujemy, ze imieniny obchodzi jak wszyscy z naszej rodziny, czyli w maju.
Jak był mały mówiliśmy Stasiu królu złoty.
I rzeczywiście robi się podobny z charakteru do króla: uczciwy, szczery, odważny, uparty.
Ponieważ w święta bardzo doceniłam swoją mamę, jestem zdania, że może być do babci podobny :-))
Rzeczywiście na króla by się nadaje !!!
Mam nadzieję, że nikt nie zabije w nim takich cech.

Kiedyś honor kojarzył mi się z ambicją, ale honor to przecież uczciwość.
.
     9 maja były urodziny cioci.

     Przede wszystkim 9 maja obchodzimy zwycięstwo nad faszyzmem, pokonanie III Rzeszy.


Dla Polaków 10 maja może okazać się zatrzymaniem faszystowskich metod, czy tez komunistycznych, jak oceniają niektórzy, dzięki niedopuszczeniu do przeprowadzenia Wyborów.
Faszyzm i komunizm dwa totalitaryzmy przeciwne demokracji.

W ostatniej chwili Wybory zostały odwołane. Jesteśmy na ustach całego świata.
Wiele osób twierdzi, że przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych zaprzecza konstytucyjnym prawem do głosowania, ale ja uważam, ze samo ugięcie się władzy przed opinią publiczną, to już jest wielki sukces.
Im dłuższy czas do Wyborów tym większa szansa, że zobaczymy wszyscy jak traktowani są ludzie, jakie znaczenie ma demokracja i jakie są konsekwencje kupowania opinii. Ten rząd co dawał, będzie musiał sam zabrać.
Już widać, że tak naprawdę nie chodzi o pomoc ludziom chodzi, co manipulację, żeby osiągnąć cel, władzę.
Kryzys ekonomiczny i tak się na coś zwali.
Innych się zastrasza.

Trzeba mówić, trzeba słuchać, to jest patriotyzm.
Oczywiście może tak być, że ktoś ceni totalitaryzm, oby tylko wiedział co to tak naprawdę znaczy, co to tak naprawdę jest i czy to jest wolność?

Totalitaryzm (dawniej też: totalizmłac. totalis – cały, całkowity) – system rządów (reżim polityczny) oparty na obowiązującej wszystkich ideologii, w którym państwo w pełni kontroluje społeczeństwo i stara się nadzorować wszystkie aspekty życia publicznego i prywatnego na tyle, na ile jest to możliwe[1][2].


Ktoś powiedział, ze nie każdy jest gotowy być wolnym.

A czy Polacy są?


niedziela, 10 maja 2020

"Dzogczen. Esencja serca Wielkiej Doskonałości" XIV Dalajlama Tenzin Gjatso

cyt. z portalu Rogaty Budda

To najobszerniejsza, a zarazem najbardziej szczegółowa praca ze wszystkich dostępnych publikacji poświęconych tematyce dzogczen. Nauki te dotyczą Wielkiej Doskonałości, esencji serca pradawnej tradycji njingma buddyzmu tybetańskiego. Podejmując ten ezoteryczny temat – po raz pierwszy w formie drukowanej – Jego Świątobliwość ukazuje czytelnikom tajniki jednego z najgłębszych i najdonioślejszych systemów buddyjskiej medytacji. Omawia przy tym filozoficzne podwaliny tego systemu oraz obecne na jego gruncie praktyki, uwzględniając podejścia różnych szkół i różnych nauczycieli.
W swojej pracy Jego Świątobliwość składa hołd wyjątkowości dzogczen i umieszcza te nauki w szerszym kontekście ogólnie pojętego buddyzmu tybetańskiego. Prezentuje również esencję praktyki dzogczen i udziela odpowiedzi na takie pytania jak to, dlaczego Wielka Doskonałość nazywana jest zwieńczeniem wszystkich pojazdów, jakie są jej szczególne właściwości i z jakimi podstawowymi zasadami innych ścieżek powinni być zaznajomieni adepci dzogczen.
Jego Świątobliwość XIV Dalajlama uważany jest za czołowego buddyjskiego przywódcę naszych czasów. Jako przebywający na uchodźstwie duchowy zwierzchnik narodu tybetańskiego jest zarazem wyjątkowym nauczycielem, uczonym, laureatem pokojowej nagrody Nobla i autorem ponad stu książek.
Recenzja z Publishers Weekly:
Jak wszystkie tradycje mądrości, buddyzm korzysta z przekazu swych licznych doktryn i metod z pokolenia na pokolenie. W swej tybetańskiej odmianie przywiązuje również wielką wagę do tego, aby linia nauk pozostawała żywym, ludzkim doświadczeniem. Dzogczen, dosłownie ‘wielka doskonałość’, to kluczowe nauki szkoły njingma buddyzmu tybetańskiego, sprowadzone do Tybetu w VIII wieku przez Padmasambhawę, uważanego do dziś za drugiego Buddę. Jego imponujący dar przekazany zostaje w postaci niniejszego zbioru publicznych wykładów, udzielonych przez Jego Świątobliwość XIV Dalajlamę w latach 1982-1989. Jak ujął to Sodzial Rinpocze (autor Tybetańskiej księgi życia i umierania) w swojej przedmowie, „Otrzymanie tego rodzaju nauk od Jego Świątobliwości jest czymś niezwykłym”.
To rzeczywiście szczególny dar dla doświadczonych adeptów buddyzmu tybetańskiego, dar który nie tylko jawi się jako wyjątkowy akt szczodrości największego żyjącego mistrza tej tradycji, ale również pobrzmiewa pełnym współczucia autorytetem nieskalanej czystości, która zdołała zachować się przez ponad dwa tysiące lat tybetańskich dziejów. Dla początkujących, ten złożony system będzie prawdziwym wyzwaniem – o ile nie okaże się ponad ich siły – jednak większość czytelników z radością przeczyta dwa krótkie wykłady zamieszczone w apendyksie, i z pewnością odnajdzie w nich wiele mądrości. Njoszul Khenpo Dziamjang Dordże oraz Dalajlama przemawiają tam łagodnie, acz w pełen mocy sposób, do ludzi żyjących w tym krzykliwym, chaotycznym, rozpędzonym świecie – jeśli tylko zatrzymają się oni na chwilę, by posłuchać.

Książka Dzogczen Esencja serca Wielkiej Doskonałości - Dalajlama XIV - zdjęcie 1

poniedziałek, 4 maja 2020

To jest dopiero "Love story"

      Mam  trzeciego kota. Straszna łobuzica. Prycha, warczy, drapie, ale myślę, że nas polubi. Mieszkała tu jak była malutka i czuje się tutaj dość swobodnie. Wszyscy muszą uważać, żeby się nie rzuciła. Chyba jest odważna, łapie muchy, włazi w kąty.
 Przywieźli mi na majówkę pięć kotów, ale ten tylko przychodził, reszta się schowała. Wyszły dopiero jak usłyszały głos swojej pani. Wtedy dopiero pobiegły do miski i do kuwety :-)
Domownicy, dwa koty, utknęły na szafie i to dwa na raz, tak jeszcze nigdy nie było.




Tak się złożyło, że po moim ostatnim wpisie, ktoś przypomniał post z lipca 2015 roku "Love story"

No i przypomniałam sobie od czego się zaczęła, moja rozpacz z niespełnionej miłości.
Po tylu latach wreszcie się uwolniłam od smutku z tego powodu. Doceniłam wszystko co dzięki temu zrozumiałam. Dlatego też wiem, że musiałam poczuć to co poczułam. Moim zdaniem nie jest tak, ze trzeba się wyzbywać tych uczuć, takich przeżyć, jako coś niewłaściwego.I pewnie dlatego, że mi odbierano prawo do tego, zrozumienie trwało tak długo i boleśnie.
Mijanie miłości zdarza się i raczej nie to mnie zdołowało, tym bardziej, że byli chętni, żeby to zrekompensować.
Czułam się gorsza i ciągle chciałam sprostać oczekiwaniom, kogoś  lepszego.
Taki błędny wizerunek drugiej osoby, można powiedzieć, moja wina, sama sobie taki tworzyłam.
Ale, ale....
Jeśli ktoś miłości nie czuje, to czemu nie odchodzi, tylko korzysta ze swojej boskość w mich oczach, i oczekując dostosowania się do warunków jakie wyznacza ?
Robienie, od czasu do czasu, wyjątkowo hojnych przedsięwzięć, z perspektywy czasu, okazuje się, poprawianiem sobie nastroju, nie mi. Pewnie ego od tego lepiej się czuło:taki dobry jestem, a ona niech korzysta, cieszy się życiem.
No ciekawe jakim życiem tak naprawdę?
Pamiętam, ze kiedyś po mojej dość burzliwej reakcji na "nielojalność" pojechaliśmy do Rzymu. Kiedy pokazywałam zdjęcia koleżankom, stwierdziły, ze wyjazd był bardzo udany. Starałam się doceniać i cieszyć widokami, ale serce pękało niestety.
Teraz widzę, ze moje uczucia wcale się nie liczyły.A ja łudziłam się, że jest jakiś tajemniczy związek między nami, taka miłość romantyczna. hehe.

Nie chodziło o miłość.
Ja musiałam to wszystko przeżyć, mieć taki związek, żeby zrozumieć dzogczen, żeby zrozumieć przywiązanie. I to jest dopiero sukces!!

Przyjmij to takie jakie jest.
Ale najważniejsza jest jednak świadomość, co się tak naprawdę robi i dlaczego.

Cyt z ulubionej piosenki "pokaż na co cię stać i to nie jeden raz", okazało się, że na to mnie stać :-)))


Takie czasy
    Okazuje się, że łamanie Konstytucji to jest symbol obecnego rządu. Ludzie się boją, a brak kontaktów osobistych z powodu kwarantanny, ogranicza konsultacje, rozmowy na temat jak się przeciwstawiać dyktaturze.
Teraz możemy sami się poczuć powstańcem. Ile to wymaga odwagi. Jaka to musi być wola bycia wolnym człowiekiem w wolnym państwie.
Powstańcy szli na śmierć, ale stanęli do walki. Teraz śmierć nam nie grozi, będziemy patrzeć jak zabierają nam godność, wiarę w siebie.

Powstańcy staruszkowie 1 sierpnia, przypomnieli, że są przeciwni faszyzmowi.

Już wszyscy wiedzą, ze wybory będą sfałszowane. Moim zdaniem, jeśli ktoś nie chce nikogo poprzeć, bo nikomu nie ufa, to niech skreśli ze trzy osoby, żeby głos był nieważny. Nie głosowanie ułatwi postawienie krzyżyka tam gdzie będzie komuś odpowiadało. Słyszałam, ze oddanie pustej karty, oznacza, ze się zgadza z teraźniejszą władzą.

Też się boję, co to będzie, ale jestem starej daty, pamiętam przeciwstawianie komunizmowi, Polacy zawsze cenili demokrację. Mam nadzieję, ze chwilowa wygoda, nie stępi realnej oceny tego co się dzieje.
Kryzys ekonomiczny, wirus, susza nas dręczy, to choć wolność niech zostanie

piątek, 1 maja 2020

o Tai Chi w Dzień Dobry TVN

   Czas pandemii  to dobry moment na to, żeby zacząć ćwiczyć Tai Chi.

W wywiadzie w TVN przedstawiono zalety ćwiczenia Tai Chi.
 Na moim przykładzie widać jak bardzo są prawdziwe. Uszkodzenie mózgu spowodowane krwiakiem, nie wróżyło dobrze. Radzę sobie i to jest najważniejsze, to jest cud, na który sama miałam wpływ.

 Nie jest to recepta dla każdego. Urazy mózgu zabliźniają się indywidualnie. Niektórzy zostają rośliną, nie wiedzą co się dzieje i nie dowiedzą się nigdy, albo nowe komórki bardzo powoli tworzą.
Ja po prostu miałam ogromne szczęście. Dodatkowo trafiłam na niezmiernie pomocne osoby, fachowców, ale każdy bardzo się cieszył, że ćwiczę Tai Chi i bardzo zachęcał! Leki biorę, ale dopiero teraz widać, że trochę działają.
To jest recepta dla wszystkich innych!

Warsztaty w 2015 roku w Krakowie, po wypadku. Ledwie chodziłam, ręce mi się trzęsły,wszyscy mi pomagali. To było szaleństwo, ze pojechałam. Od razu widać, że byłam niespełna rozumu i rozsądku. Ale  w tym przypadku, to akurat było zbawienne :-))







cyt,

 "Odprężenie, relaks, większa sprawność fizyczna, poprawa równowagi, poprawa koncentracji i funkcjonowania mózgu.

Tai Chi jest chińską sztuką medytacji w ruchu. Jest system ćwiczeń ruchowo-oddechowych wywodzących się z chińskich sztuk walki, mających dobroczynny wpływ na ciało i umysł.


Największe korzyści, jakie płyną z Tai Chi:
- odprężenie
-relaks
- wyciszenie
- większa sprawność fizyczna i lepsza koordynacja ruchowa
- poprawa równowagi
- pogłębianie świadomości ciałą
- poprawa koncentracji i funkcjonowania mózgu
- wzmacnianie mięśni, ścięgien, stawów
- poprawianie funkcjonowania układu krążenia i oddechowego


Obchody światowego  Dnia Tai Chi zapoczątkowane zostały w USA w 1999 roku. W Polsce święto jest obchodzone od 2003 roku. Tego dnia "fala Tai Chi" przetacza się przez cały glob. Podstawą formą obchodów stały się otwarte plenerowe spotkania."


Taoistyczne Tai Chi jest ćwiczone w 25 krajach.

Jestem członkiem Stowarzyszenia Taoistycznego Tai Chi od 16 lat i dziś myślę, ze to było przeznaczenie, ale żeby się o tym przekonać trzeba było spróbować.
Mój nieletni syn, chciał chodzić na tai chi,  bo myślał, ze uczą sztuki walki. Instruktor się zgodził,, żeby przychodził, ale z opiekunem. Siedziałam w kącie patrząc jak ćwiczą. Mój syn kiedy się zorientowała, że nie uczą walki, zrezygnował, zaczęłam ćwiczyć ja :-)))
Ze sztuki walki na pewno jest wypracowanie mięśni bez użycia przyrządów. Dzięki temu, niektórzy wstają z wózka, bo nogi robią się silne.

A to jest mój Mistrz Moy Lin Shin założyciel Stowarzyszenia Taoistycznego Tai Chi, które w tym roku obchodzi 50 lat. :-)))
Mistrz Moy  był chory, ale całe życie nauczał i praktykował sztuki taoistyczne. Można o nim przeczytać np. tu.

Mistrz Moy miał wiele współczucia i chciał pomóc wszystkim ludziom:
cyt.
Wizja mistrza Moy pomagania ludziom  wyrażała głęboką znajomość sztuk taoistycznych zarówno fizycznych jak i duchowych.
 Zachęcał swoich uczniów aby  zdrowie traktowali całościowo. 
W taoizmie harmonijne współdziałanie ciała, umysłu i ducha jest środkiem do osiągnięcia dobrego zdrowia. 
Kiedy uczniowie stają się wewnętrznie harmonijni  mogą wzbudzać harmonię w innych i w otaczającym ich świecie.
 Osobisty przykład mistrza Moy bezinteresowności dawania i współczucia pomógł wielu osobom, 
a głębia jego rozumienia sztuk taoistycznych pomogła odzyskać wiele utraconej mądrości starożytnych mędrców taoistycznych

https://www.youtube.com/watch?v=f9BFWJsrmSY


Taoistyczne tai Chi nie jest jedynym miejscem uczenia, ale Stowarzyszenie nie jest nastawione na zysk, płaci się tylko składkę na utrzymanie lokalu, wody, środków czystości itp., bo takie zasady wprowadził Mistrz Moy, po to, to, aby ćwiczenie było dostępne dla wszystkich ludzi. Instruktorzy są wolontariuszami.

Serdecznie polecam :-) Nigdy nie wiadomo kiedy się może przydać, Najlepiej zacząć, kiedy jest się zdrowym,  to często chroni przed zachorowaniem.