czwartek, 6 kwietnia 2023

Czy to godność? Teraz rzadko się mówi o godności człowieka ... Polaka (nie katolika)?

 Opowiadanie "Gorzki Smak Czekolady Lucullus" Leopolda Tyrmanda

II Wojna światowa

Fragment ten najbardziej mnie poruszył. Może kogoś jeszcze zachęci do przeczytania wszystkich opowiadań Tyrmanda.

  - Potem głupio-mówił, puszczając wolno dym nosem-że pan lekką ręką stracił dziewczynę. Wszystko można, byle ostrożnie, a o kobietę nie tak tu łatwo. To dwa.

   Panhard zaczął jeść ze smakiem (chleb a marmoladą na margarynie). Największy fart życiowy, jaki się panu mógł trafić. Jak trzeba jakiś paszporcik, stempelek, papierek, coś z tych rzeczy, wie pan, ma pan od razu wszystko pod ręką. Pan mi nie wierzy. że niby obowiązek, ona pracuje, ona patriotka? U nas w Warszawie, przed wojną, jedna maszynistka z urzędu śledczego zakochała się w jednym doloniarzu. Wszystko chłopak wiedział, jeszcze kolegom pomógł pomóc. I za nic, za miłość, szczęśliwa była, jak go spotkała. Mówię panu, dla zakochanej babki nie ma problemów, ona wie jedno i nic ją reszta nie obchodzi. A co pan jest gorszy od warszawskiego złodzieja? Mógł pan mieć taką samą pomoc tu na miejscu. I coś takiego zmarnować! Trzeba być zupełnie drętwym. To trzy.

  Panhard nalał do kubka zimnej kawy z blaszanego dzbanka.

   -No a cztery, to ten numer z ręką. Taki przytomny facet jak pan, żeby takie głupstwa robić. Jak pan mógł? Co to panu szkodziło?Komu pan zrobił na złość? Co za cholera, jak pragnę zdrowia...-Kozioł jednym skokiem staną na nogach i pochylił się nad jedzącym Panhardem.- Tu!-pukał się palcem w głowę, krzycząc niemal!-tu..tu.... nagłe zaćmienie!.Czaszka przestaje pracować! Dziwne, że pan tu jeszcze wrócił! Bohater, nikt go nie widział, manifestant, psiakrew! Nie może wyciągnąć ręki! W takiej chwili!Wyciąga się, niech ich cholera weźmie, co pan im życzy, to pana, ale trzeba się ratować, trzeba ich do wiatru wystawiać, trzeba wyciągać...Ręka-niech będzie ręka.... Do góry-niech będzie do góry aby przeżyć....I jaki gentelmen! O niej to pan nie pomyślał, że ją pan kopie, że wylegitymują, że zaczną szukać, żepan do Dachau albo pod ścianę, a jej ogolą łeb....

  -Właśnie się mściłem-zauważył spokojnie Panhard.

  -Zemsta to nie tak-rzekł zimno i wolno Kozioł-zemstę trzeba oglądać, wolniutko i spokojnie, przypatrywać się, a nie tak, a nie tak, żeby przez nią tracić życie.

.

.

.  - Aha-rzekł-chcesz czekolady?

   -Czekolady?-Kozioł zrobił wielkie oczy.

   Panhard wyjął tabliczkę z kieszeni, odłamał kawałek i poczęstował Kozła.

   -Doskonała. Marka Lucullus. To od niej.

  Kozioł jadł ze smakiem. Panhard odłamał kawałek i wziął do ust. Wydała mu się gorzka  jak piołun. "Gdzież jej do chleba z margaryną i marmoladą tej czekoladzie Lucullus..."-pomyślał i uśmiechnął się do siebie.

  Otworzył okno na oścież i szerokim zamachem ramienia wyrzucił tabliczkę w ciemną wiosenną noc.

  - Co pan, dzieciak? Jaki nagle honorowy...-mruknął Kozioł ze wzgardliwą ironią.

  -Widzisz, Kozioł, jest to sposób dawania świadectwa noszonym w sobie, w człowieku, prawdom, ale własnym, najbardziej własnym, tak z człowiekiem zrośniętym jak dusza z ciałem. Już po raz drugi dzisiaj daję w ten sposób świadectwo prawdzie. Jest to sposób może nazbyt ostentacyjny i melodramatyczny, ale w pewnych sytuacjach, uważasz, jedynie słuszny. Domyślam się, że nic z tego nie rozumiesz, ale na to już nie ma rady. A zresztą, jeśli ci tak bardzo smakuje, to idź poszukaj, chyba niedaleko upadła.....

Warszawa, listopad 1952




2 komentarze:

  1. Kochana Marzenko, z okazji świąt Wielkanocnych chciałabym Ci życzyć wszystkiego najlepszego i najpiękniejszego. Niech to będzie wyjątkowy czas dla Ciebie i Twoich najbliższych. Odpocznijcie, a zarazem nacieszcie się sobą. Pozdrawiam świątecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Karolinko. Wyjątkowo piękne życzenia mimo różnicy poglądów niejednokrotnie. Oby to zapoczątkowało nowe życie Moje i Twoje. Pozdrawiam świątecznie :-D

      Usuń