Janeczka zmarła.
Nagle Janeczka odeszła ze świata. Na szczęście się nie męczyła długo, ale też nie było czasu się z Nią pożegnać i pogodzić się z losem.
Nie mogę w to uwierzyć.
To jedna z pierwszych osób, które czytały moje blogi, choć zupełnie nie są związane z jej działalnością, z jej doświadczeniem. Nawet gdy pisałam o ćwiczeniu tai chi, jak również o religii BON, buddyzmie, Tybecie i moim ulubionym dzogczen, drodze do oświecenia nie zaniechała lektury .
Dostałam od Niej wiele prezentów, wysyłałyśmy sobie kartki.
Naprawdę okazała wielkie serce, pracowitość, talent. Syn w ostatnim poście napisał, że mama prosiła, aby zachować jej blog. To jest pamiętnik, a jednocześnie przepisy na wszystkie jej prace. Jest tego mnóstwo, począwszy od gotowania przez prowadzenie ogrodu po prace ręcznie wykonane na drutach, na szydełku, z papieru, frywolitki. Po prostu Mistrz.
Nadziwić się nie mogłam, kiedy zdążyła to wszystko zrobić.
Najwyraźniej nauczyła się rozciągać czas.:-)
Przez 8 lat zdążyłam pokochać Janeczkę. Spełniając jej życzenie zapraszam do Janeczki z Janeczkowa
Ponieważ czytała moje posty o buddyzmie zakładam, że jej ta religia nie zniechęcała, może zainteresowała nawet, więc dla Niej poprosiłam o rytuał dla zmarłych Phowa i będą się za nią modlić w Klasztorze Menri w Indiach.
W buddyzmie i chrześcijaństwie ceni się najbardziej współczucie i pewnie dlatego tak się polubiłyśmy.
Na pewno jeszcze się spotkamy, albo w Niebie, albo w następnym życiu.
Mam takie wirtualne znajomości, bardziej ważne nawet niż te w realu. I bardzo żal gdy się kończą niezawinione.
OdpowiedzUsuńPrzytulam serdecznie. ♥
OdpowiedzUsuńNo i się nie podpisałam. Szara Sowa.
UsuńPiękny hołd złożony Janeczce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro z tego powodu. Oczywiście znałam bloga Janeczki. Zaglądałam tam od czasu do czasu, ale Janeczka nie zaglądała do mnie i przyznam, że smuciło to mnie, ale to nieważne. Strasznie mi przykro.
OdpowiedzUsuńO jej... przytulam Cię bardzo serdecznie i najmocniej jak potrafię. A swego czasu ludzie wyśmiewali mnie, kiedy pisałam, że jest możliwa wirtualna przyjaźń. Bo jest! Ściskam Cię bardzo mocno :)
OdpowiedzUsuń