niedziela, 3 września 2017

Polecieli...

      Serce mi się rozleciało ale już pozbierało :-)
Prawie dwa miesiące temu przyleciała rodzina z ciepłych krajów. Za nimi przywędrowało słońce i ciepło, a teraz za nimi odeszło. Od wczoraj jest okropnie zimno i deszcz, więc chętnie zaglądam do zdjęć oglądając radosne buzie, słońce i szczęśliwe chwile. Właściwie tak było przez cały ten czas nie tylko chwilami. Dla mnie to były najwspanialsze wakacje od ..... dawna.
Po minach poznaje, że dla maluchów może nie były najwspanialsze ale na pewno wspaniałe wakacje :-)
Chłopcy nauczyli się mówić trochę po polsku, a na pewno dużo rozumieli. Usłyszałam już często: ciocia Marzenka, dziękuję, poproszę, buziaki.
Stasio nie chciał powiedzieć, że jest Stasio. Dziwne.
Ale jak to raz powtórzył najmłodszy siostrzeniec, doprowadzając wszystkich do rechotu: jak nie to nie. Dziecko pierwsze powtarzało co usłyszało, rozbawiając towarzystwo :-)

Ogromne postępy zrobił Stasio. Jest silny i odważny, przynajmniej do sportu, ale to już dobry początek.

 Tak się wprawił, ze potrafi zawisnąć długo na rurze.
 Miki też bardzo poprawiła siłę w rękach, ale zdjęcia nie zdążyłam zrobić zanim zjechała.
Tata obiecał, że jej zrobi trzepak do zabawy, hehe
 Dzieci bawią się w Tarzana :-)



      Najbardziej ulubione miejsce to "siłownia" dla dorosłych na powietrzu. Tu dzieci dokonywały prawdziwych wyczynów. Babcia pilnowała, bo ja bym nie dała rady ratować, w razie czego, ufff




Czasem dzieci padały.  


Wieczorem przychodziła pani z psem i pozwoliła rzucać dzieciom patyk dla niego. To dopiero była frajda dla nich. Nie spieszyli się do domu....


Z siostrą wybraliśmy się na cmentarz do naszych kochanych dziadków.
Cmentarz na Bródnie jest już po prostu zabytkiem. Na naszej drodze były dwa nowe pochówki i pojedyncze z ostatnich lat, więc stąd taki klimat,przypuszczam. Kończy się epoka.....

Za to Cmentarz Północny to współczesna nekropolia. 30 lat temu (właśnie minęła rocznica), kiedy pochowaliśmy dziadka, było tam dużo miejsca. Po ogromnej przestrzeni hulał wiatr. Teraz już środkiem, gdzie kiedyś był trawnik, są groby. Tak to się zmienia..... Pewnie tu będzie miejsce dla mnie..

  Tam gdzie widać małe drzewa na końcu jest początek cmentarza z południa na północ, a niewiele wcześniej jest kościół, kaplica, spalarnia i Brama Główna od której zaczynaliśmy iść.
 Po jakimś czasie wędrowania, dziewczynka zaczyna się dopytywać zniecierpliwiona: daleko jeszcze? Ja na to, że daleko. To bardzo dobrze oddaje przestrzeń tego miejsca.
Przypomniał mi się Osiołek ze Szreka
I też, w końcu się okazało nieoczekiwanie, że to już tu....
Szliśmy inną drogą, rozrósł się krzak przy alei i nie było widać, znajomego miejsca, hehe. To miejsce w ogóle nie jest już takie jak kiedyś, bo pochowano tam niedawno ciocię.
Właściwie siostra głównie ciocię pamięta. Była dzieckiem jak dziadek zmarł. Ale wie, że to ważna osoba dla mnie i że Stasio ma imię na Jego cześć.
 Siostra kiedyś obiecała mi, dać tak na imię swojemu dziecku.
Zawsze przychodziłam na pamięć ale tym razem, po 30 latach zapisałam sobie numer alei.
Wszystko się zmienia......., drzewa rosną

Tylko ogromny plac przy wejściu się nie zmienił.....,
na razie.


Wakacje w Warszawie skończyły się.

Od jutra postaram się ćwiczyć codziennie. Rehabilitacja nie jest wyczerpująca, więc powinnam mieć siłę.
 Oby tylko nie lało, bo to rozkłada mnie zupełnie.....

Ciepło i słońce wszystkim się przyda, więc oby do nas wróciło!

O rozpogadza się...., hehe

3 komentarze:

  1. Dobrze że mimo ogromnych odległości rodziny przyjeżdżają odwiedzają się. Nas też w to lato odwiedziła rodzina z europy i mamy znajoma z za oceanu

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne wakacje na pewno pozwoliły Ci naładować akumulatory. Oby tylko wróciła ładna pogoda. U nas w ciągu całego sierpnia były może cztery dni bez deszczu. Dziś była go tylko odrobina, ale była. Zrobiło się zimno. Od jutra idę do pracy. Koniec marzeń,fin des rêves, jak powiadają Francuzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieci potrafią być kochane. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń