poniedziałek, 23 listopada 2020

Najnowsze informacje o Tybecie

       Myślę, że też się ucieszycie z informacji jakie wyczytałam o Tybecie. Mam nadzieję, że są one prawdziwe i przyniosą dużo korzyści państwu na dachu świata. Otóż przeczytałam, że ze Stanów z Departamentu ds. Tybetu oraz z kilku innych państw wysłano delegację, która miała stwierdzić jaka sytuacja tak naprawdę panuje w Tybecie. Chiny zapewniają, że  Tybetański Region Autonomiczny ma prawa do kultywowania swojej religii i kultury. Tymczasem wysłannicy osobiście się przekonali, że nie ma wolności, że byli oprowadzani tylko po wybranych miejscach, nie dopuszczane do miejsc szczególnego kultu, obowiązuje i jest uczony jedynie język chiński. Nie pokazano też obozów resocjalizacyjnych.

W raporcie określono, ze Tybet jest okupowany. Niszczone jest dziedzictwo  kulturowe i religijne Tybetu, aby korzystać z bogatych złóż metali i największych w świecie złóż uranu. Chiny też chcą zawładnąć największym w świecie zbiornikiem wody jakim jest to państwo.

W ramach solidarności z Tybetem proponowany jest bojkot wszelkich chińskich produktów!!!

Ciekawe, czy to jest w ogóle możliwe? Słyszałam, że chińskie półprodukty są tanie i dlatego używane do produkcji wszystkich innych w przemyśle na całym świecie. 

Tak czy owak bardzo proszę o modlitwę, trzymanie kciuków, czy choćby westchnienie o pomyślność dla Tybetu. Wierzę, że każda serdeczna myśl pobudzi wibracje wzmacniające ten naród, pozwalające im przetrwać. Tak pięknie napisał Tyrmand, tak czuł, że Warszawiacy oddechem podnieśli stolicę z ruin. Ufam, ze oddech życia ze świata przyniesie wolność i spokój dla Tybetu.

To odizolowanie od cywilizacji jest tak potrzebne, aby zrozumieć najważniejsze wartości. Z dala od komercji, wyścigu szczurów, postępu, który odciąga od najistotniejszych praw dla ludzi, nie pozwala zapomnieć o korzeniach istnienia.

Jakieś czas temu przypomniano mi post sprzed prawie trzech lat. Przeczytałam co się ze mną wtedy działo. Byłam na początku swojej praktyki, ale miałam już pewne osiągnięcia w zrozumieniu nauk dzogczen. Ja właściwie nie wiedziałam, ze to co robię, jak medytuję, jaką mam intencje daje ogromne szanse na rozwój duchowy i psychiczny. Idąc za wskazówkami jakie daje Tenzin Wangyal Rinpocze osiągałam jakimś cudem obiecywany stan. O dziwo najwyraźniej zrozumiałam co do mnie Rinpocze mówi. Stałam się pewna siebie, uwierzyłam w siebie, jak nigdy wcześniej. I to nie w rozwijaniu swojego ego, nie dzięki budowaniu siły na czyjejś słabości

Miło teraz przeczytać, że tak to się objawiały skutki nauki. Może macie chęć przeczytać, zapraszam  styczeń 2018.

Dziś już nauczyłam się dostrzegać sens każdej sytuacji. I coraz częściej jest on zgodny z moim oczekiwaniem. Może dlatego, że nie oczekuję niczego, raczej mam ufność, ze wszystko prędzej czy później przyniesie pomyślność.

Skupiam się tylko na jednej rzeczy, na zbieraniu zasług, czyli dobrej karmy. Ja po prostu lubię się do czegoś przydać. Sądzę, że to nie jest tylko potrzeba akceptacji, ale spontaniczne współczucie. Oczywiście mogę się zdziwić, bo w sumie lubię gdy Ci których sama szanuję mnie popierają, ale umiem zaakceptować czyjąś niechęć.

Jednak zważywszy na to z jakiego kryzysu już wyszłam, jaka byłam nieszczęśliwa, jaka bezradna, to co teraz potrafię jest dowodem, ze dobra karma otworzyła umysł na zrozumienie co jest najważniejsze dla człowieka.. 

w 2018 pierwszy raz zobaczyłam różowe niebo. Teraz często widzę. Może to efekt smogu, ale kiedyś na pewno nie miałam czasu i głowy, żeby patrzeć w niebo. Już nie zapomnę patrzeć w niebo.  



Myślę,ze moje intencje są naprawdę czyste, bo udaje mi się zachować spokój ducha. Czyli nauka bon z dalekiego Tybetu przyniosła obiecywany rezultat. Rozumiecie moją wdzięczność i moje serdeczne życzenia pomyślności dla Tybetańczyków.

Oczywiście pamiętam powiedzenie "wiara czyni cuda", jeśli ktoś ma inne ale cenne doświadczenia, ja to szanuję. Mnie też nauki Jezusa Chrystusa nakierowały na miłosierdzie, na współczucie i tak byłam wychowywana prze babcię i zrozumienie dzogczen to jest nagroda :-)


Kilka lat temu uwierzyłam w naukę Buddy. I wybrałam sobie jedną ze ścieżek praktyki Doświadczam nie lada cudów. Samo przychodzi rozwiązanie problemów. Nie skupiam się na otrzymaniu nowych butów, nie tylko dlatego, że obawiam się porażki, ale dlatego, ze nie chcę zaprzepaścić uwalniania się od potrzeb ego. Posiadanie nie da szczęścia, da jedynie zadowolenie. 
 Na moim etapie rozwoju nie jest to jednak bierna uległość na to się dzieje Czasem trzeba stanąć do walki, przeciwstawić się, aby doświadczyć uczuć negatywnych i przekształcenie ich to jest dopiero zwycięstwo. Lepiej jak się stanie coś co z pozoru jest naszą porażka, a potem okazuje się, że dzięki temu wyzwoliła się moc dająca nieoczekiwaną siłę. Trzeba ufać, że rzeczywiście wydarza się to, co przyniesie najwięcej korzyści. 
Oczywiście jeśli się o coś bardzo zabiega i używa wszystkich sił, spowoduje osiągnięcie celu. Nie wiadomo jednak, czy to jest faktycznie sukces. Może skupiając się na tym nie zauważymy czegoś bardzo istotnego. A może właśnie dzięki temu zobaczy. Moim zdaniem wszystko się zacznie odmieniać, gdy będziemy wiedzieć co się tak naprawdę robimy i dlaczego. Taka świadomość rozpuści każdy ból i otworzy umysł. Trzeba być obecnym i świadomym w każdej sytuacji.
 

Wszystko zależy jaką mamy intencję, życzenie, co tak naprawdę chcemy osiągnąć.
 Ja nie chcę już cierpieć i nie chcę, żeby cierpieli inni .


Czytałam przepowiednię, że Dalajlama XIV wróci do wolnego Tybetu mając 93 lata.
Może doczekam tego i ja :-)


2 komentarze:

  1. O Tybecie myślę odkąd napisałaś o nim i jego problemach. Tak jak lubiłam oglądać rózne programy o Chinach, bo je polubiłam tak - przestałam. Czytając twój wpis też pomyślałam o modlitwie :)
    Dobrze, że o tym piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miałam wczoraj takie niebo :)

    OdpowiedzUsuń