Skąd ja to znam?
Często słyszałam, że to co mi się przytrafia to moja wina, sama sobie to wymyśliłam.
Sama odpowiadam, że odbieram to co widzę w sposób krzywdzący dla mnie.
I proszę, znalazłam cytat w książce Dalajlamy XIV potwierdzający tą teorię w jakimś stopniu.
'.... To sam umysł niezliczoną ilość bytów w świecie. jak i sam zawierający je świat.
Nie istnieje żaden inny czynnik stwórczy poza samym umysłem..."
" Budda uważał, że wszystkie istoty wywodzą się z karmy, a zatem, gdyby nie było umysłu, nie byłoby karmy "
U nas się mówi: jak czegoś bardzo chcesz to ci się spełni.
:-))
Doprowadzało mnie to powiedzenie do szału, zwłaszcza, że nic czego chciałam mi się nie sprawdziło, tak dosłownie.
Za to niewiarygodnie cudowne spotkałam osoby i wydarzyły się niewiarygodne korzystne sytuacje.
Myślę, że to jest zasługa nazbieranej dobrej karmy, czyli umysł, który jest współczujący, tworzy współczujące wizje, które się przejawiają w życiu.
Człowiek jest w swej istocie czysty i doskonały, czyli zdolny do takich wizji, ale nie koniecznie to przejawiając. Dlatego każdy żyje w takiej wizji jaką sobie stworzył. Ale nie dlatego, że tak sobie zapragnął, tylko dlatego, że taką sobie wypracował.
Różnica jest taka, że każdy chce, żeby mu się powodziło, żeby był kochany, żeby był zdrowy, ale nie każdy sam potrafi na to wpłynąć, nie ma takiej mocy, nie ma takiej karmy.
Po wypadku, na skraju wyczerpania, koleżanka wysłała mnie do specjalisty od ezosfery. Pan za pomocą różdżki, wahadełek itp. sprzętów, zdejmował z mojej psychiki blokady.
Uczył też afirmacji. Prosił, żebym sobie wyobraziła czego pragnę, jak sobie wyobrażam upragnioną sytuację, i powtarzała to sobie kilka razy dziennie, z wielką wiarą, jakby już się to działo.
Często pytał mnie co ja bym chciała, a ja za każdym razem, chciałam żeby mnie mąż kochał. Za którymś razem, pan się uśmiał i mówi, co pani znowu z tym mężem... No dobrze, niech pani to afirmuje.
Ale widział zdjęcie męża i chyba wiedział, ze to się nie uda, stąd jego powściągliwość w zachętach.
W sklepie ezoterycznym jest dużo przyrządów,które mają odstraszać złe moce, złe energie. I choć pan o tym nie mówił, ale myślę, ze stosuje się dużo środków, żeby nie robić nikomu krzywdy, żeby wzbudzać spontaniczne współczucie i dzięki temu nazbierać jak najwięcej dobrej karmy.
Przyszedł moment, w którym pan powiedział, ze już puściły blokady, zrobił co mógł, teraz już wszystko zależy ode mnie. Trochę byłam przerażona, ze znów sama zostanę, ale powiedział, żebym się nie martwiła, wygląda na to,że jestem na drodze mistrzowskiej.
Trochę się uśmiechnęłam, bo to było całkowite przeciwieństwo tego co słyszałam Ja wiecznie musiałam nad czymś pracować, coś opanować i w ogóle, w ogóle słabiutko.
A teraz myślę,ze może coś w tym jest :-))))
Stała się rzecz niezwykła. Przeszłam wielką rozpacz, ogromny ból,okazało się, że wszystko po to, żeby zrobić najcenniejsze odkrycie.
\ Dopóki się to nie wydarzyło, nie wiedziałam co będzie dla mnie najlepsze. Chciałam miłości, a tymczasem dostałam wolność od tego pragnienia.
Okazało się, że nie miłość innego człowieka jest mi potrzebna do szczęścia, tylko wolność od strachu przed samotnością.
Nigdy bym na nie wpadła, ze tego mi trzeba, nigdy bym nie wymyśliła takiej afirmacji,
Moje otwarte serce, otworzyło umysł, który stworzył najkorzystniejszą dla mnie wizję.
Od tamtej pory tak mi się zdarza, że niespodziewanie pomyślnie potoczą się jakieś sprawy.
Ale nigdy nie chciałam nowych butów i nie chcę się skupiać na takich potrzebach.
Zarzucano mi kiedyś, że nie jestem ambitna.
I to wielkie szczęście!!
Nie cierpię że mam mniej, gorzej niż inni, co w obecnej sytuacji mogłoby mnie zupełnie zniszczyć.
I tak okazuje się, że jak na taką osobę, dużo mi spada z nieba :-)
Wszystko wskazuje na to, że najważniejsze jest zrozumieć, czego tak naprawdę nam potrzeba.
Psychologowie mówią, że np. ambicja bierze się z kompleksów, agresja z samotności,, gniew ze strachu.
Moim zdaniem znalezienie przyczyny naszego nieszczęścia, uwolni nas od niego, nie samo myślenie co to ja bym chciała, żeby się stało.
Pan od ezosfery nie jest buddystą. Chociaż wierzy w umysł, uczy o karmie, uczy o medytacji i bardzo poleca, to widzi inne zastosowanie takich umiejętności.
Bardzo mi się podoba stwierdzenie Pani Olgi Tokarczuk: prawda to jest taki ogród, w którym, każdy widzi co innego.
Moje pragnienie miłości nabrało zupełnie innego wymiaru. I jak sobie wspomnę pragnienia miłości sprzed 5 lat to były bardzo nieszczęśliwe od samego początku. Rzeczywiście, bardzo skrzywdzona osoba łatwo zauważa krzywdzące symptomy.
Jest nieszczęśliwa spodziewając się nieszczęścia. Oczywiście ktoś mógłby sprawić, aby życie było przyjemne. Ale przyjemność to nie jest szczęście. Taka subtelna różnica, ale bardzo istotna w osiągnięciu oświecenia. To jest cenna wizja umysłu.
Krzywdzące symptomy nie wróżą nic dobrego. Jeśli nie stać człowieka, żeby się przekonać, lepiej zostawić to, najpierw uleczyć swój umysł, swoje serce..
Samotność jest potrzebna aby zrozumieć
co się robi i dlaczego.
aby otworzyć serce, otworzyć umysł, aby zobaczyć pojawiające się cuda :-)))
I można się zdziwić, że uszczęśliwia nas to, o czym w życiu byśmy nie pomyśleli.
Zaufaj sobie
O słonko wyszło :-)))
Widzicie kiciusia?
:-))
Wczoraj przeczytałam, że Tramp chce uznania przez Chiny wolnego Tybetu.Państwa ościenne mają bojkotować Chiny, aż uszanują niezależność Tybetu. Indie zostały zaproszone do grupy najbogatszych państw G7.
" Jednym z najważniejszych motywów w życiu Dalajlamy jest krzewienie szacunku i porozumienia między wszystkimi religiami świata."
z wykładów 1982-1989
" Dla wielu ludzi na całym świecie Jego świątobliwość jest żyjącym uosobieniem wszystkiego tego co dla nich prawdziwe i święte. - To w nim historia Tybetu i losy świata boleśnie splatają się w jedną całość"
Coraz bardziej widać jak się splatają, jak cenna jest nauka pokoju, przebaczenia i unikania przemocy.
Tramp wtrąca się w sprawy miedzy Chinami, a Tybetem, a sam nie potrafi spojrzeć obiektywnie na sprawy dziejące się w USA. Nie robi tego z sympatii do Tybetu czy Dalajlamy tylko chce zademonstrować wobec innych państw swoja siłę militarną. Tym czasem w USA dzieją się rzeczy straszne, a Tramp jest najbardziej znienawidzonym prezydentem. Pogardza emigrantami, Afroamerykanami, a nawet nami Europejczykami.Właśnie wczoraj dał lekcję przebaczania i unikania przemocy.
OdpowiedzUsuńAle dosyć o polityce. Kicia taka słodka, wkoło kwitną kwiatki i nawet słoneczko wyjrzało. Czy warto psuć sobie humor polityką? Niech w naszych sercach gości zawsze radość i życzliwość dla innych.
Unikam wszelkiej polityki. Chciałabym by ludzie bez względu na rasę, narodowość, religię, wzajemnie sie szanowali. Niestety nigdy tak nie było. Zło pleni się wszędzie a każdy uważa że ma rację. Robię swoje, staram się być uczciwa i nikogo nie krzywdzić. Pozdrawiam Marzenko
OdpowiedzUsuńDzień dobry :)
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego dnia i pozdrowienia zostawiam. Pójdę za twoją myślą, że coś dziele się dla czegoś... oby :)
kiciuś uroczy
OdpowiedzUsuńa Ty - silna!