środa, 2 lipca 2025

Lato

    Dzień dobry, cześć i czołem....

Dawno nie pisałam nic osobistego, nie dlatego, że nie mam nic ciekawego do opowiedzenia, tylko na wszystko czasu mi brakuje. Ubolewam też, że nie czytam Waszych postów.

 Nadrobię sytuację niebawem. Tęsknię do Waszych przeżyć i spostrzeżeń. One nie raz otworzyły mi oczy.

Napływają do mnie informacje o cierpieniu przyjaznych mi osób.

Znam jeden sposób ratowania ludzi od złych sił i energii.

Pisałam o tym nie raz, ale coraz częściej widzę w tym jedyny ratunek.

Spotkałam się nie raz z opinią, że ludzie uciekają w problemy innych, żeby nie zajmować się swoimi.

Mam wrażenie, że ja poznałam siebie na tyle i zaakceptowałam swój los, swoją karmę, aby osiągnąć spokój, łagodność, współczucie, aby teraz patrzeć na świat z większą empatią.

Mam wrażenie, że teraz jestem bardziej wyczulona na cierpienie innych.

Odnoszę wrażenie, że ludzie, którzy stanęli na mojej drodze, nie są przypadkowi. 

Poznałam kiedyś w sanatorium jedną panią, która jedynie była mi przyjazna. Zwiedzałyśmy Krynicę Górską, przysiadałyśmy na murku, gdzie siadywał Nikifor, Słuchałyśmy Kiepury i o Kiepurze, chodziłyśmy szlakiem Stefana Wyszyńskiego, który tu wypoczywał. Chociaż była zima, było nam bardzo miło.

Okazało się, że jest skrzypaczką i obie uwielbiamy operę.

Pisałyśmy czasem do siebie, kilka słów i świątecznie. raz zaprosiłam ją na koncert Davida Garretta, którym ona mnie zafascynowała.

Ostatnio długo się nie odzywała, ale myślę zajęta, pewnie koncertuje z Filharmonią z Białegostoku.

Tymczasem pisze mi niedawno o tragedii jaka spotkała rodzinę. Jej przybrana córka urodziła córeczkę Ewę dużo za wcześnie, a sama Sylwia jest utrzymywana w śpiączce, bo ma rozległego guza mózgu. Czekają obie na operację. Sylwia ma już szóstkę dzieci, jest dobrą matką  

Pomyślałam, że Wam o tym napiszę, bo wierzę, że dobry człowiek, może wesprzeć modlitwą cierpiącego człowieka. Wszystkie dobre siły przeciw złym. O to jest walka w życiu i poza nim.