poniedziałek, 28 grudnia 2015

Refleksje... i osłonki

   Dostałam dużo życzeń: wesołych świąt i refleksji w święta, no i się spełniło.
Takich radosnych świąt to już od dawna nie miałam. Nie dość, że przyszedł do mnie mój ojciec, że były ze mną dzieci, czyli wszyscy Ci co mnie kochają, to nie przyszli Ci, którzy od lat razem ze mną świętowali a wcale niekoniecznie to był szczyt ich marzeń co dawali poznać posobie.
Nie było tych osób, które nie były ze mnie zadowolone bo nieambitna, mięczak, niezdolna intelektualnie, artystycznie, no nie taka najgorsza ale mogło być lepiej. Oczywiście nikt tego wprost nie mówił ale wyczuwałam nieszczerość bo brakowało serdeczności.
Potwierdziła się słuszność takiej hipotezy bo teraz jak nie trzeba to spędzają czas w lepszych towarzystwach.
I fajnie.
Okazało się, że nauka skierowana do Młodego, dotarła do mnie.
Nie mam pragnienia zaspokoić potrzeb ludzi, których kochałam, żeby i oni mnie pokochali. Oni pewnie tego wcale nie potrzebowali zresztą, albo tak im się zdawało. Podobno się nie ceni rzeczy, które łatwo przychodzą, więc nie cenili.
Wreszcie mogę to olać i strasznie się cieszę, że mnie na to stać :-D
Mam taką nadwrażliwość emocjonalną, że wyczuwam na kilometr fałsz, nawet jak ktoś nie zdaje sobie sprawy, że kłamie. Czułam się więc często podle, gorsza.
Nadwrażliwość to było moje przekleństwo.
A teraz już rozumiem, że to dar, że dzięki temu rozumiem dużo, czuję i mam wielkie serce więc mogę pomóc tam gdzie pomoc nie będzie tak oczywista.
A współczucie to jest droga do szczęścia ! :-D
Ale najważniejsze, że dzięki inteligencji emocjonalnej wzrasta moja świadomość.
To jest dopiero droga do szczęścia :-D :-D

I czy ja nie mówiłam, że zamierzam być szczęśliwa ?!

Ale poleciałam po całości hehehe
To ze szczęścia ;-)

O, przypomniało mi się, że nie mogłam załapać co to jest ta błogość.
Aż wreszcie, widok nieba tak mnie urzekł, kopara opadła. Potem jeszcze chyba dwa razy.
Czwarty raz to przeżyłam kiedy się najadłam fest po całodniowej wycieczce hehe


   Wesoło sobie gadamy przy stole i moja córka poprosiła, żebym już nie wypominała babci, bo czasem jej robię wielką przykrość. I czy ja bym chciała, żeby Marcia mi tak coś wypominała?
Obruszyłam się, bo przecież ja jestem dobrą mamą!
Co Marcia potwierdziła i dodała jeszcze, że jest ze mnie dumna i że mnie bardzo kocha ale prosi, żeby już nie być złośliwa dla babci.
Pomyślałam sobie, że chodzi o zasadę, nie o to, czy się należy mniej czy bardziej.
Daruję sobie uszczypliwości, już na to mnie stać, i dam taki przykład córce
.
To nie będzie, żadne poświęcenie, zrobię to, bo ją kocham bardzo i
....... siebie :-D



Nawet nie przypuszczałam, że tyle osłonek zrobiła na drutach. Nawet fajnie mi wyszły.:-D

2 komentarze: