sobota, 5 sierpnia 2017

Są sukcesy :-)

   Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce w Londynie się skończyły dla niektórych dyscyplin. Uch
Okropnie się denerwowałam bo kibicowałam poznanemu Piotrowi Małachowskiemu. Zajął piąte miejsce. Bałam się, że będzie gorzej, bo infekcje Go męczyły cały ten rok. Ale wiadomo, marzył się medal i mocno trzymałam kciuki, żeby tak się stało.
Po zawodach był krótki wywiad z panem Piotrem. To dopiero mnie ucieszyło. Zobaczyłam znowu dobrego, ciepłego, odważnego człowieka. Powiedział, że zabrakło w nim walki i za to jest zły na siebie. Nie, nie dlatego, ze nie zdobył medalu.  Spróbuje za rok w Berlinie.
Te słowa postawiły mnie na baczność. Miałam dylemat co zrobić z taką jedną sprawą i już wiem.
Zrobię wszystko co mogę, zawalczę, a może się uda. Jeśli nie, to trudno, ale nie odpuszczę.

Kurcze, robię się wojownikiem na stare lata, hehe

Dla pana Piotra Małachowskiego niebo, najpiękniejsze jakie widziałam od roku :-D
 Złote!!




W tym tygodniu, oprócz radosnych chwil spędzonych z dziećmi, wydarzyło się jeszcze kilka miłych sytuacji.
Najwspanialsza rzecz to zapowiedź dość istotnej zmiany.
Nie, nie, nie chodzi o faceta, hehe, już nie czuję się nieszczęśliwa z samotności jak kiedyś. Dobre zmiany są związane z samodzielnością po prostu.

A zaczęło się od urodzin .... Wspaniale było spędzić na powietrzu, w słońcu, wśród bliskich, niedzielę.

 Odwiedził  nas czarny kot i dał mi się pogłaskać :-)


Śmialiśmy się radośnie. 
To był wspaniały dzień :-)


Od jakiegoś czasu mam jednego kota, więc zaproponowałam sąsiadce, że przygarnę kota, którego ona wzięła z ulicy. Ktoś, na jej oczach, wyrzucił  go z samochodu. A ona ma już dwa duże psy, więc kiepskie warunki.
Przyniosła go, żeby się  koty poznały. O dziwo, obwąchały się od razu przyjaźnie, więc nie ma przeszkód. A już zupełnie się zdecydowałam, kiedy zobaczyłam, że jest cały czarny.
Zawsze chciałam mieć czarnego kota. A każdy miał biały dodatek.
Wreszcie będę miała czarnego kota, hehe

Uradowała mnie nieziemsko wizyta u pani dietetyk. Wszystkie parametry jeszcze lepsze. I już polubiłam jedzenie proste, warzywa na parze, soki zwłaszcza z warzyw zielonych. Mnie bardzo przekonuje wiedza, jaki pożytek, przynosi np. picie takiego soku. Od razu zaczęło mi to bardzo smakować.
Podobnie jest z ćwiczeniem. Np jest ćwiczenie nazywane płukaniem szpiku kostnego. Kiedy usłyszałam jakie to cenne dla dłoni od razu  przestało mnie męczyć wykonywanie tego ruchu.
Świadomość takich rzeczy od razu ułatwia życie. Już nie ma trudności, jest wielka radość z zapobiegania chorobom ile się tylko da.
A najlepsze: pani dietetyk spojrzała, ile tłuszczu zgubiłam od pierwszej wizyty u niej.
6 kilogramów tłuszczu !!
I to nie jest kwestia jakiś wielkich wyrzeczeń i suplementów diety.
Może też nie jest to jakiś ogromny ubytek.
Ale ja nie byłam otyła. Zaczęłam przybierać na wadze, brak intensywnego ruchu, musiałam coś z tym zrobić.
Terapeuta namawiał. Nie mogłam tego zlekceważyć, skoro chciałam chodzić o własnych siłach, nie mieć cukrzycy, nadciśnienia, czy zatoru.
I jestem już na dobrej drodze, teraz muszę nabrać nawyku właściwego odżywiania


Wczoraj wychodząc od dzieci, obaj chłopcy odpowiedzieli mi:   cieść :-) (nie ciao jak zawsze) Ucałowali mnie. Kiedy już byłam przy drzwiach, wybiegł, jeszcze raz, najmłodszy, i dał mi buzi.
Moja siostra, powiedziała, ze to mu się bardzo rzadko  zdarza, musiałam mu bardzo przypaść do gustu.
Może dlatego, że robię im dużo zdjęć, czyli okazuję zainteresowanie.
 Każdy to lubi i potrzebuje. A zwłaszcza dzieci.

Tego też wszystkim serdecznie życzę :-D

9 komentarzy:

  1. Cieszę się, że z tak pomyślnych wieści. Cudownie, że przygarnęłaś kotka w potrzebie. Nie będę odnosić się do ludzkich zachowań bo zdanie na ten temat jest oczywiste i jedyne prawdziwe.
    Buziaki ogromne i proszę pogłaszcz kicie ode mnie za uszkiem :D I pierwszą kicię również, że jest taka kochana i gościnna :D
    buziaki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że wygłaszczę oba koty. Na razie czekam, na przygotowanie obcego kota do życia w rodzinie. Mam nadzieję, że w tym tygodniu już będzie z nami :-) Buziaki :-D

      Usuń
  2. dobre wieści mile chwile z rodzina śliczny kotek sama radość

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chwytam te wszystkie radosne chwile jak kania dżdżu :-D

      Usuń
  3. O widzę pokiereszowane ucho. Trafił Ci się kot wojownik.To dobrze, będzie Ci przypominał o duchu walki ;)6 kilo i Ty mówisz niewiele! Matko, jak ja bym chciała tyle stracić. Ale jakoś nie mam wytrwałości i łatwiej mi sięgnąć po cukierek niż zrobić sobie koktajl. Jestem straszny leń!
    Cieszę się z Twoich sukcesów. Masz rację okazywane uczucia i zainteresowanie wracają do nas. Dziś mieliśmy Odpust. Ksiądz maił piękne kazanie o potrzebie okazywania miłości bliskim, także słowem. Uświadomił mi, jak bardzo potrzebujemy akceptacji najbliższych, świadomości, że nas kochają. Jak wiele dla dziecka, także dorosłego znaczy usłyszeć od rodzica, że Cię kocha. Nie domyślać się, nie wnioskować z sytuacji, ale usłyszeć - kocham cię córeczko. Bo potem w sercu tkwi taka zadra, że nigdy się tych słów nie usłyszało. I już nie usłyszy.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i zawsze o Tobie pamiętam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehehe, no tak, potrzeba jest wielka, bo miłość czyni cuda, ale kiedy to wejdzie wszystkim w krew, nie wiadomo. Ludzie nie mają czasu o wszystko się zatroszczyć, o wszystkim pomyśleć. Uczą się od małego być twardzielem, walczyć i wygrywać, a reszta to głupstwa. Ale im więcej będzie mowa o tym, że jest inaczej, dookoła, tym większa szansa, że miłość, akceptacja wejdą w nawyk. Czego sobie życzmy z okazji... wakacji, hehe
      Kot żył w stadzie, weterynarz mówił, i walczył. Ciekawe, czy ja przejmę od niego ducha walki, czy on ode mnie spokój i równowagę, hehe?
      Zmiana nawyków żywieniowych jest niezbędna. Uda się, gdy zacznie sprawiać ogromną radość, że zjadłam to czy tamto lub nie zjadłam tego czy tamtego. A na pewno zacznie się tak myśleć, gdy będzie widać pierwsze efekty.
      Pamiętam, że pierwszy raz straciłam apetyt na pączka, gdy mój syn powiedział. Chcesz to jedz, tylko potem mi nie płacz, że się w kurtce nie dopinasz. I poszedł sobie...
      Już się dopinam w kurtkę, którą sobie uszyłam na miarę w Turcji 13 lat temu, hehe. Jest z czerwonej skóry. Nie chodziłam w niej bo mi było szkoda, że się zniszczy i o mały włos nie założyłabym nigdy. Już jej nie oszczędzam, hehe. Teresko Kochana, trzymam mocno kciuki. To jest wszystko w głowie, więc na pewno znajdziesz sposób, żeby sobie to wytłumaczyć definitywnie czyli bardzo zapragnąć takiej zmiany. Uściski serdeczne.
      ps. Zrób z tego najwspanialszą przygodę, nie walkę. Mnie się udało, to i Tobie się uda :-D

      Usuń
  4. Oj tak, każdy sukces naszych sportowców i nas samych niesamowicie cieszy i motywuje do dalszych działań. Pozdrawiam i głaski dla kociaka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zrobiłam coś, chociaż strasznie się bałam. Taki sukces, hehe, ale jeszcze się trzęsę. Kicie wygłaszcze uch! Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. i tych pozytywów dalej się trzymaj, Marzenko!

    OdpowiedzUsuń