sobota, 12 listopada 2016

"Boska"

     Smok przyniósł mi szczęście ! A może tata, a może modlitwy albo trzymanie kciuków przez wiele osób, albo po prostu miałam dobry dzień bo poszła mi bardzo dobrze rozmowa w urzędzie.
Wszystko co ważne powiedzieliśmy i zrobiliśmy z tatą na spółkę. Na szczęście, trafiłam na osobę konkretną, niezłośliwą, ale też niezbyt miłą co od razu mnie otrzeźwiło i obudził się instynkt samozachowawczy.
Niektórzy uważają, że to skuteczniejsze od samej wiary, hehe. Może tak być, bo parę razy się przejechałam na wierze w dobroć człowieka. Uśmiech to otwarte serce, tak mnie uczyli, a tu niestety nie zawsze tak jest, trzeba być czujnym.
Oczywiście nie wiem jaka będzie decyzja. Ale zrobiłam co mogłam i już niczego się nie boję. Obudził się we mnie silny duch. A już się martwiłam, że zawsze będę taka niemota, :-)) No proszę, nie wiedziałabym tego, gdybym nie musiała się zmierzyć z takim wyzwaniem.
W każdym razie odetchnęłam porządnie kiedy już wyszliśmy.
Poprosiłam tatę, żeby mnie zawiózł do...teatru :-)
Jakiś czas temu planowałam zobaczyć znowu "Boską" w Teatrze Polonia. Wypadło przedstawienie akurat w ten dzień, a rzadko grają. Nie wiedziałam czy dam radę, więc nie umawiałam się konkretnie z nikim, ale mimo to chciałam uczcić swój malutki sukcesik.
"Boską" obejrzałam pierwszy raz kilkanaście lat temu. Potem było to przedstawienie w Teatrze Telewizji. A ostatnio ukazał się film "Boska Florence" i przypomniał mi o fenomenie głównej bohaterki ale też przedstawienia w Teatrze Polonia gdzie główną rolę gra Krystyna Janda.
Zadzwoniłam do córki, że jestem czwarta w kolejce po wejściówki i jak ma chęć niech przyjeżdża bo na pewno dostanę. Ucieszyła się bardzo, bo nie łatwo kupić normalne bilety, i nawet na wejściówki można nie zdążyć. Po godzinie zmieniła mojego tatę, hehe
Pani Jandy w kinie nie cierpię ale w teatrze jest świetna i zawsze będę jej wielką fanką.
Florence to postać autentyczna. Foster Jenkins była w latach czterdziestych gwiazdą, ale nie ze względu na swoje wybitne umiejętności wokalne. Wręcz przeciwnie. W ogóle nie potrafiła śpiewać. cyt.
Krystyna Janda świetnie zagrała taką postać. Wszyscy aktorzy dali popis doprowadzając widownię do łez ze śmiechu. A mnie po raz kolejny urzekł Maciej Stuhr, za mówiącą bezgłośnie wszystko,mimikę, hehe
Pamiętam, że za pierwszym razem przede wszystkim ubawiła mnie gra aktorów. To były czasy, kiedy dopiero wchodził taki luźny ale nieprosty repertuar do teatrów, więc tym bardziej zrobił ogromną furorę..
Tym razem popatrzyłam na Florence inaczej. Prawdę mówiąc, "Boska" dodała mi otuchy.
Ale to już indywidualna sprawa...
W recenzjach wyczytałam między innymi o tym, że trzeba być odważnym i spełniać swoje marzenia.
Uch...
Marzenia to trochę niebezpieczna sprawa, moim zdaniem. Zwłaszcza przykład Florence, służy chyba za wzór wielu politykom: nie umiem ale będę gwiazdą i jeszcze mi za to zapłacą fortunę.
No cóż, postać Florence w wykonaniu Jandy to osoba dobra, życzliwa światu, nierozumiejąca, że można kogoś skrzywdzić, a tego, to zdaje się, w gonitwie  za spełnieniem marzenień, czasem się nie dostrzega.
A może, między innymi, dzięki temu została gwiazdą?
hehe, sami widzicie, trzeba to zobaczyć i ocenić !!
Dzięki temu przedstawieniu przypomniało mi się, że byłam od początku powstania tego teatru jego wiernym widzem (na wejściówki, co prawda) i wrócę do tego zwyczaju bo jest świetny repertuar i naprawdę warto. Zachęcam wszystkich, to trzeba zobaczyć, to trzeba przeżyć :-)

 Nie można robić zdjęć, ale trzasnęłam fotę telefonem na pamiątkę, Siedzę na schodach. Sala wypełniona po brzegi. Na koniec zawrzały wielkie oklaski i wszyscy wstali. Takie zrobiło wrażenie !! :-)
 A jakiś czas temu dostałam się na "Kontrabasistę", którego zagrał .. Jerzy Stuhr!
Wejściówkę kupiła koleżanka w podziękowaniu, że wysiedziałam wejściówki do filharmonii. Słuchy chodziły, że będzie to ostatni spektakl więc tłum ludzi chciało wejść. I nam się udało !!!
Wygląda, na to, że był  to naprawdę ostatni "Kontrabasista" w Teatrze Polonia.
Może Jerzy Stuhr gra w Krakowie? W każdym razie polecam serdecznie. Rewelacyjny monodram.
Moja Marcia odprowadziła mnie do domu więc pokazałam jej moje ostatnie ozdoby choinkowe.
Skwitowała to wielkim uśmiechem i słowami: ....boskie.
Uchachaliśmy się serdecznie z dowcipu. Ale potem tak sobie pomyślałam, że coś w tym jest.
Też nie umiem za bardzo ale robię. Dalekie to jest od ideału i nigdy idealne nie będzie, ale sprawia mi ogromną radość.
Jeszcze, żeby kasa z tego była, jak u Florence !
Byłoby ...bosko :-)

Też moje pojawienie się tu czy tam wzbudza zamieszanie. Jedni podziwiają, innych irytuję bo nie robię więcej a wystarczy tylko chcieć, bo nie mam marzeń.

No dobra, jestem normalnym człowiekiem, mam marzenia:
chcę iść do Nieba
i prędzej czy później pójdę :-))

Kiedy sobie to wreszcie uświadomiłam życie stało się prostsze, spokojniejsze, szczęśliwsze. A każdy dzień jest dbaniem, żeby tego celu nie stracić.

Jeśli komuś potrzebny samochód, zwiedzanie, poznawanie świata to bardzo fajnie. Moje marzenie jest dobre jak każde inne. A co zobaczę, przeżyję, poznam po drodze to wystarczająco dużo atrakcji, trzeba je tylko docenić.
Czego wszystkim serdecznie życzę !!!

ps tata dał samochód i bardzo się nam przydaje, ale nawet nie śmiałam o tym zamarzyć. hehe, jak to mówiła moja babcia: co ma być to będzie. A przysłowie głosi: co ma wisieć nie utonie.
Ciekawe jak się do tego mają marzenia?
:-)

4 komentarze:

  1. Trzeba mieć marzenia koniecznie !!! a jakie to już sprawa indywidualna :)
    To co robisz jest bardzo fajne i wielu osobom się podoba …. bo to wszystko jest zrobione nie tylko rękami ale przede wszystkim sercem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Boską Florence" koniecznie muszę
    obejrzeć z Meryl Streep, bo tę
    aktorkę podziwiam od lat :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A o takim spektaklu jeszcze nie słyszałam. Cieszę się, że Ci się podobał, co zresztą widać po Tobie

    OdpowiedzUsuń