Pośpiewaliście sobie We are the champions?
Mam nadzieję, że tak i świadomość tego wprawiła Was w świetny nastrój :-)
Mnie też, ale o dziwo, natarczywie przypominały mi się słowa znajomej usłyszane w lato:
....No i co z tego! po prostu to przyjmij to takim jakie jest....
hehe, No tak, przecież tego uczył Rinpocze.
My jesteśmy przyzwyczajeni do pokornego przyjmowania nieszczęść. To nie wychodzi, ale staramy się. Natomiast absolutnie nie pozwalamy sobie na beztroskie przyjmowaniu powodzeń. To jest wręcz zabronione. Ja oczywiście rozumiem, że na początek bardzo jest potrzebne poczucie wygranej, trzeba polubić siebie, a za co tu lubić, jak nie za odniesienie sukcesu.
Ale potem kiedy już stanie się tym mistrzem, można przestać się tym przejmować. I nie dziwię się, że "Always heer is radio Ga Ga, radio Gu Gu"
Czasem mi się udaje, rzadko bo rzadko, ale dostałam ćwiczenie, które ułatwia doświadczenie uczucia błogości.
Pewnie też dlatego, że wszystko się zmienia, wszystko przemija. Nawet na to co się koło mnie dzieje patrzę trochę z boku i wiedzę jak zmieniają się ludzkie poglądy, nastawienie, uczucia. Dziś odbieram coś tak, a jutro zupełnie inaczej, bo dowiedziałam się o czymś i to zupełnie zmienia obraz, zmienia sytuację.
I w sumie dzięki temu można podejmować decyzje, które spowodują..... We will rock you....
hehe
Ale też już się tak bardzo tym nie przejmuję, zwłaszcza, że umiem rozpuszczać ból, lubię siebie i nie muszę sobie udowadniać co chwila jaka jestem super, hehe, samo mi wychodzi.
O masz, a to dopiero jest zwycięstwo !!!
Energia żywiołu przestrzeni :-))) (tak myślę)
I od początku .... Show must go on.....
Oby żyć z pożytkiem dla wszystkich czujących istot.
Czego i Wam serdecznie życzę !!
Zaczęłam już robić kartki świąteczne. Na razie nie mogę tylko zdecydować na które święto. Dokleić serduszka, czy zajączki? Kupiłam śliczne, wiosenne karty do pocięcia i pasują do wszystkiego. Właściwie same wyglądają pięknie i dowolne życzenia można wpisać w środku.
Jak myślicie ?
Wyplatam warkocze dla psiaków po trochu, ale nieustannie.
Będą miały ze mnie pożytek zwierzaki w schronisku w Korabiewicach, a Pan Piotr, nasz olimpijczyk i Pan Andrzej fizjoterapeuta, ucieszą się, bo to w sumie dzięki nim mam sprawne ręce :-))))
O śnieg udało mi się sfotografować kiedyś, hehe
Śliczne karteczki i wróbelek uroczy :)
OdpowiedzUsuńi upolowałam ten śnieg w Warszawie jak obiecywałam :-)
Usuń