środa, 15 kwietnia 2020

Wolność od przywiązania.

    " Medytacja nad nietrwałością wszystkich zjawisk powinna doprowadzić do radosnej wolności od przywiązania, a nie do chorobliwego pesymizmu " cyt, :Kryształ i ścieżka światła.


Kiedyś gdy słyszałam, ze cierpię bo jestem przywiązana do męża, ogromnie mnie irytowało takie stwierdzenia. Pewnie dlatego, że powodowało moje poczucie winy, mój błąd, moją negację. Czemu to przywiązanie tej drugiej osoby do błędnych przekonań, a co za tym idzie okrutnych zachowań krzywdzących  mnie, nie było wystarczającym powodem mojego cierpienia?
I po tylu latach, w kwarantannie, czytając Kryształ i ścieżkę światła i obserwując ludzi zmuszonych do odosobnienia, zobaczyłam czym to przywiązanie jest.
Zobaczyłam jak ludzie cierpią nie mogąc spędzić świąt tak jak zawsze w gronie bliskich, w  kościele.
Uświadomiłam sobie, że to właśnie jest to przywiązanie. Nie spełnia się to co dla nas ma znaczenie i zadaje nam to ogromny ból.
I naprawdę człowiek szczęśliwy jest gdy jest wolny od przywiązania.
Miłość romantyczna jest nam od dziecka stawiana za wzór do naśladowania. A tak naprawdę przygotowuje to człowieka do cierpienia. To cierpienie jest wręcz niezbędne, żeby miłość przeżyć. Ludzie czasem się świetnie dopasują i żyją wiele lat razem i super, tak po prostu są odpowiedzialni, uczciwi, szczerzy.
Mnie to się ciągle wydawało, że jest między nami jakaś więź tajemna, która nas przyciąga wbrew niepowodzeniom. Nawet myślałam, ze mamy wspólną drogę do oświecenia, :-)
Ale już tak nie myślę.
Niczego nie żałuję, wszystko co nas spotyka nas kształtuje i daje szanse na rozwój.
Najwyraźniej musiałam doznać takiego szoku, takiego bólu, żebym była zmuszona zrozumieć co to jest to przywiązanie, żeby się uwolnić od cierpienia raz na zawsze.
A już ostatecznie upewniłam się w tym, kiedy pewna koleżanka opowiedziała mi, że też miała wyjątkowy związek, nie taki oczywisty. Zrozumiałam, ze poczucie wyjątkowości czasem usprawiedliwia krzywdzenie innej osoby przy tej okazji, bo wygodnie pomyśleć, że to jej sprawa, ze cierpi

Przypomniało mi się, że oświecenie osiągają często ludzie prości. Pewnie dlatego między innymi, że nazywają rzeczy po imieniu: zdrada to jest zdrada, a nie wyjątkowy związek, hehe. Nauczyciele Bon uczą, że świadomość tego co się tak naprawdę robi jest niezbędna do oświecenia.



Kiedy już rozpacz niespełnionej miłości w dużym stopniu się rozpuścił, zaczęłam inaczej patrzeć na świat.
 Po wypadku, z racji tego, ze na niewiele rzeczy miałam, wpływ, nabrałam takiego nawyku, że we wszystkim co mi przytrafiało, widziałam pozytywy Każda sytuacja, która na pierwszy rzut oka była straszna, okazywała się przynosić dużo dobrego.
Teraz widzę, że to dlatego, że rozpuściło się to moje przywiązanie. Niczego nie oczekuję, niczego konkretnego się nie spodziewam, nie mam zamiaru spędzać czas na usilne pragnienie czegoś, żeby mi się spełniło, jak to niektórzy wierzą. Kiedyś, pamiętam, chciałam poznać kogoś dla kogo będę ta jedyna, wyjątkowa. Na szczęście uwolniłam się od takiej potrzeby. Jeśli już, to potrzebny mi partner, przyjaciel, dla którego też będę przyjacielem i nie będę go więzić, ale też nie dam uwięzić siebie.
Na szczęście  mówię co wiem, co wydaje mi się, ze to potrzebne, nie chcę nikogo krzywdzić, ale nie boję się braku akceptacji. Bo ocena się zmienia, dziś myślimy tak, a jutro inaczej.
Kłopot jest taki, ale dla mnie wielkie szczęście, że jakimś cudem, w miarę szybko rozumiem co ktoś tak naprawdę robi i dlaczego. Rzeczywiście nadszedł czas, że teraz nie jest łatwo mnie skrzywdzić, najprędzej zrobiłabym to sobie sama. pewnie stąd żyję w strachu o dzieci. Ja wiem, ze są już dorosłe, muszą swoje doświadczyć, ale boję się o nich


 Rzeżucha to tradycyjne warzywo na Wielkanoc. Znalazłam nasionka z zeszłego roku i posiałam. To bardzo wartościowa roślinka. Już zjadłam :-))

Sąsiadka pokazała mi tulipanka i żonkila pod blokiem w trawie, to latam podlewać po schodach codziennie. Pilnuję jedzenia, ćwiczeń i staram się nie zwariować od koronawirusa i wyborów
 Teraz dopiero ogromnie doceniam to, że chodzę, że myślę. To by  było dopiero nieszczęście.
Fajnie, ze jestem wolna od zawiści, od zazdrości, od żalu, poczucia krzywdy, czyli właśnie od przywiązania.
Jestem wolnym człowiekiem.
Kto by pomyślał
Przypomniało mi się,ze na jakiś naukach usłyszałam, żeby nie oceniać. Nie rozumiałam o co chodzi, bo przecież jak nie oceniać, skoro trzeba wiedzieć,ze coś jest zasługą, czyli jest dobre, a coś nie.
Okazało się, że wcześniej tak uczyli mnie ci ,co im takie przekonanie było na rękę, żeby ranić.
A nauczyciel uczył, żeby nie oceniać, bo to powoduje, ze czegoś nie lubimy, albo coś lubimy, więc jak się nie stanie jak chcemy to cierpimy,
Przywiązanie
.Nie przyjmujemy wszystkiego takie jakie jest.
Ale to już  jest mądrość dzogczen.

Mam potrzebę życia w wolnej Polsce i zrobię co w mojej mocy,żeby tak było

I co o tym myślicie?

:-)))

5 komentarzy:

  1. Nigdy nie myślałam o przywiązaniu w kategoriach zawiści, zazdrości, żalu czy poczucia krzywdy. Przywiązanie zawsze kojarzyło mi się z miłością, poczuciem bezpieczeństwa, odpowiedzialnością, stałością, trwaniem. Jestem chyba człowiekiem z rodzaju "drzewo", silnie zakorzenione w rodzinie, tradycji, to daje mi silę w trudnych chwilach, jak to mówią "trzyma przy życiu". Ale każdy człowiek jest inny, nie ma uniwersalnej recepty na szczęście. :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzrok Kici bezcenny.
    Pozdrawiam wiosennie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, muszę w dwóch podejściach. Skupiona byłam podczas czytania do momentu zobaczenia kociej minki... i poszło!! Minka jest tak czaderska, że nie mogę o niczym innym myśleć :D

    OdpowiedzUsuń