" wszystkie niezliczone istoty, jakie tylko istnieją,
jako swoją zasadniczą, właściwą sobie kondycję
posiadają doskonale czysty stan oświeconej istoty......"
Ze " Strof o bodhiczitcie" Longczenpa 1308-1364
Zaczęłam czytać kolejną książkę Mistrza Dzogczen. Namkhai Notbu co to w języku tybetańskim znaczy Klejnot Przestrzeni /Nieba. Kiedy poznaję jego nauki, nie mogę się oprzeć odczuciu spokoju, radości, otwiera się moje serce, otwiera się mój umysł., pięknie napisałam :-)))
Tłumacz nie raz powtarza jak wiele osób pracowało nad spisaniem na bieżąco nauk, wykładów prowadzonych prze nauczyciela przez 7 lat. Podkreśla też ile czasu sam nauczyciel spędzał by , tłumaczyć, objaśniać współpracownikom, tłumaczom by nauki były czytelne, jak najbardziej zrozumiałe. I tak książka "Kryształ i ścieżka światła" miała powstać w rok, ale zajęło to cztery lata.
Dopiero zaczynam lekturę, opowieścią o urodzeniu Namkhai Norbu i myślę sobie, że to wielkie szczęście, ze zainteresowałam się tymi naukami. Może to dobry znak? :-) ja to lubię wierzyć, ze moje przeżycie ma takie znaczenie :-)
Ciepło się zrobiło, słoneczko zagląda do mieszkania, żeby raźniej było sprzątać, gotować, ćwiczyć.
Ja niestety utknęłam przy biurku. Wypracowany tryb dnia codziennego nie jest możliwy, wszystkie obowiązki mi się porozłaziły. Zrobiłam na szczęście pewne odkrycia w ćwiczeniach tai chi, ale o tym kiedyindziej. W każdym razie mam wrażenie, ze wszyscy teraz muszą uruchomić swoje wnętrze, bardziej niż zewnętrzną formę działań.
Warsztat tai chi w Krakowie jak znalazł :-)
koty zawsze ?:-)
Pod kaloryferem leży w słoneczny dzień:-)
Pierwszy raz uzmysłowiłam sobie, jak długa jest droga od zrozumienia do ZROZUMIENIA.
Niedawno miałam okazję rozmawiać z osobą, która interesuje się dzogczen, buddyzmem tybetańskim od dawna i wydawałoby się, ze z racji większej ilości czasu poświęconemu na naukę, powinna wiedzieć więcej, rozumieć więcej. Okazało się, że to jest taka nauka, w której wiedza nie jest jednoznaczna z tym co się rozumie.
Przy tej okazji przypomniałam sobie jak nie raz napisałam coś co dziś mogę uznać za trochę infantylne. Dziś już wydarzenia z tamtych czasów, mogłabym inaczej zinterpretować.
Nie wstydzę się .tego i na pewno nie jest to kwestia gadania głupot,
To jest moja droga rozwijania świadomości. I na pewno nie jestem wyjątkiem.
Natomiast kiepsko jest jeśli ktoś myśląc, ze rozumie to czego się uczył krzywdzi innych.
Słowa, ze każdy jest w swojej istocie doskonały, czysty, znaczą tyle, że każdy ma Naturę Buddy, nawet kot, ale to nie znaczy, ze już Buddą jest i wszystko co zrobi jest dobrze.i rozumie to co robi
Może mylę się i ja, ale zauważyłam, że to takie wygodne powiedzieć komuś:, rozumiem, ze byłaś w ciężkiej sytuacji, zamiast przyznać, ze to ja się przyczyniłam do tego,ze byłaś w ciężkiej sytuacji.
No może to asertywność, może akceptacja siebie, może wiara w siebie.?
Może gdybyśmy się lepiej znały byłaby szczera i powiedziałaby wprost, ze okazała się świnią?
No cóż domysłów sto, ale najważniejsze, żeby zdała sobie sprawę z tego co się zrobiła i dlaczego.
Mistrz Dzogczen uczył, że jeśli się coś źle zrobiło, nie trzeba tego roztrząsać, ale uświadomić to sobie i nie robić tego więcej. To jest podstawa, żeby rozwijać tą doskonałą naturę.
To pewnie dla wszystkich oczywiste, ale ja zetknęłam się z tym, że od takiej świadomości się ucieka. A to też pewnie dlatego, że wiemy o akceptacji siebie, asertywności itd. Ale to naprawdę nie jest potrzebne.
Fakt, ze mamy tendencję do nadmiernej samokrytyki, zwłaszcza jeśli, ktoś dba, żebyśmy tej wiary w siebie nie mieli, bo sam się tym dowartościowuje. Ale nie trzeba popadać ze skrajności w skrajność i już wszystko co się zrobi uznawać za dobre.
To są takie subtelne różnice, że trzeba się mocno zastanowić czasem.
Zresztą jak zwykle punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Co prawda modne jest mieć empatię, ale nie wszystko można sobie wyobrazić jak ktoś się czuje.
Może przesadza? a może sam sobie winny?
To nie jest takie trudne. Trzeba otworzyć serce,otworzyć umysł i żyć z pożytkiem dla wszystkich czujących istot, nie tylko dla siebie, ewentualnie dla dwóch osób, hehe
Czas kwarantanny sprzyja rozmyślaniom. Podsuwam temat. Tak dla rozrywki. Może ktoś ma jakieś wesołe doświadczenia w tym temacie?
Pozdrawiam serdecznie :-D
Śliczne zdjęcia, domowe i ja takie lubię. :) Tai chi mnie interesuje i chętnie o tym więcej poczytam. :) Staram się być otwarta na naukę. Nie żałuję, że kiedyś coś inaczej rozumiałam, że złe decyzje podjęłam. Wtedy wiedziałam mniej, teraz wiem nieco więcej, widzę postępy i to mnie naprawdę cieszy. Pewnie znów popełnię jakiś błąd, ale wierzę, że wyciągnę z tego lekcję na przyszłość. Bardzo się staram mieć otwarty umysł i tak ostro siebie nie oceniać. Jestem uczniem, popełniam błędy, ale idę do przodu coraz to mądrzejsza i to jest wspaniałe moim zdaniem. :) Bardzo ciekawy post, serdecznie Cię pozdrawiam. :)))
OdpowiedzUsuńZdjęcia kotów genialne. :) Wystawiłaś już pelargonie, nie za wcześnie? Czy chowasz je na noc? Ja źle znoszę obecną sytuację, czuję się rozbita i przygnębiona. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKoty są niesamowite.
OdpowiedzUsuń