Niedawno dostałam od lekarza, który bardzo przejął się moim stanem zdrowia, sms z pocieszającą historią o biednym rolniku staruszku, któremu niepowodzenia zamieniły się w fart, pod tytułem "Czas pokaże". (Pisałam już o tym posta kiedyś, bodajże pod takim samym tytułem) Bardzo mnie to ucieszyło, bo lekarz jest ortodoksyjnym katolikiem i nie spodziewałam się, że buddyjskie teksty czytuje. Okazało się, że absolutnie nie wiedział, że to przypowieść z Tybetu. Podobno tak uczył Pan Jezus, to jego słowa.
Ucieszyłam się jeszcze bardziej, bo potwierdza to tezę zawartą w Wielkiej Księdze Radości", w której Dalajlama zapewnia, że różne religie mają za cel wydobyć z człowieka najcenniejsze wartości.
Słowa Jezusa "Jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą" jest dla mnie odzwierciedleniem "buddyjskiej karmy" .
Nie widzę tu zachęty dla rasistów, antysemitów, homofobów i tych, którzy krzywdzą istoty czujące, bo wiedzą najlepiej co jest miłe Panu Bogu.
Pomyśleć, że przypomniałam sobie "Siddharthe" po 30 latach po przeczytaniu i to dzięki przypadkowo poznanemu chłopakowi. Tam gdzie przychodziłam na kawkę z mleczkiem w lato nosiłam różne książki ze sobą i raz miałam" Dzogczen" Dalajlamy. Chłopak, który przynosił kawę zagadał mnie o nią. Już się trochę znaliśmy i można było poplotkować. I tak od słowa do słowa polecił mi Demiana i Wielką Księgę Radości, a na końcu okazało się, że też czyta teraz Siddharhę i właśnie skończył 20 lat, czyli czyta w tym samym wieku co ja. Jak łatwo się domyśleć zaprzyjaźniliśmy się :-))
Nigdy bym nie sądziła, że "Siddhartha" wyznaczy, zupełnie nieświadomy kierunek mojego rozwoju i po tak długim czasie ten kierunek stanie się absolutnie świadomy.
W Demianie natomiast wyczytałam radosną nowinę, że "ludzie naznaczeni zawsze się odnajdą" i pewnie dlatego spotkałam w takiej chwili tak mądrego chłopaka, który naprowadził mnie na nowe optymistyczne tory.
Słyszałam, że ja jego też :-)).
Trzeba przyznać, że doświadczenie i praktykę na drodze do oświecenia mam niezłą. Mało mnie nie rozerwało z rozpaczy, ale warto było, żeby zrozumieć !
Jeśli chodzi o "ludzi naznaczonych" to każdy jest naznaczony inną pasją, celem, sposobem na życie itd.
Jak to mówią; swój do swego po swoje.
Ciekawe, czy ludzie, którzy się ze mną zetknęli na dłużej, kiedyś pomyślą, że to było cenne spotkanie?
I ciekawe po jakim czasie? hehe
Przepraszam żartuję sobie, ale dobrze mieć dystans do siebie. Nawet Dalajlama radzi nie traktować tego co nas spotka zbyt poważnie.
Pewnie dlatego, że wszystko przemija i lepiej się nie przywiązywać do niczego. Uniknie się cierpienia.
A jak myślicie?
Dziś dzień Dziadka i Babci. Radochę mają najmłodsi dziadkowie, bo doczekali wreszcie, że takie szkraby dają buziaczki, przytulania, kwiatuszki ;-)
Przypomniał mi się dowcip Bałtroczyka, jak dzieci są malutkie to są takie słodkie, że chce się je zjeść. a jak urosną żal, że się tego nie zrobiło.
:-))))
Wczoraj spadł śnieg, a dziś już śladu nie ma w Warszawie.
Bardzo lubię czytać Twoje spostrzeżenia. Jak zawsze mądre rzeczy piszesz i mądre wyciągasz wnioski. Życzę Ci dużo zdrowia Marzenko ! Dowcip Bałtroczyka - jak najbardziej "na miejscu". Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńMówią: "wszystko mija nawet najdłuższa żmija". I "najpewniejsza w życiu jest zmiana, więc się jej nie opieraj". Staram się stosować do tej zasady ale czasem, zanim emocje opadną, o tym zapominam. Pozdrawiam Marzenko
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńHmm chyba nie warto się przywiązywać, faktycznie wszystko przemija i nic nie jest wieczne. Myślę, ze warto wspominać i jak się przywiązywać, to do swoich cennych emocji :)
Uwielbiam Bałtroczyka :D
Pozdrawiam cieplutko ♡
Czyli w zasadzie większość religii sprowadza się do jednego - poszanowania drugiej osoby. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTroszkę sobie pomedytowałam z tobą, dobrze piszesz, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń