niedziela, 27 września 2015

Na luzie

   Po raz kolejny usłyszałam dziś pouczenie, że trzeba i można robić co się czuje, co się myśli czyli to na co się ma ochotę. Bardzo fajnie. Zawsze czułam jakiś dyskomfort mały, że ja tego nie potrafię.
Nie umiałam, a to się chyba brało stąd, że byłam zgodna, miła, serdeczna, pomocna.
Większość (oprócz moich najbliższych) brało to za nieszczere, za wymuszone.
Grzeczne dziecko to się na ogół, kojarzy się z wytresowanym dzieckiem hehe.
U mnie tak zaowocowało dobre chowanie, cierpliwość, miłość dziadków. W dorosłym życiu, po prostu narażało mnie to na wykorzystywanie łatwowierności czyli naiwność co nieraz zabolało porządnie. Na szczęście bardzo często wracało to do mnie z nawiązką dobroci, życzliwości, pomocy.
  Tak czy owak to absolutnie nie zaliczało się do robienia tego co się chce. Jakaś dziwna byłam chyba, bo ja tego chciałam i do tej pory mam takie upodobanie :-D
    Teraz jest moda na życie na luzie. Super.
Tylko tak sobie myślę, że uczenie dziecka, żeby mówił swoim rówieśnikom, czy w towarzystwie, o swoich potrzebach, o swoich uczuciach to idealna sprawa. Uczy się też tolerancji dzięki temu. Tylko w życiu to jakoś się nie sprawdza.
     Oczywiście nie ma idealnych ludzi, zawsze ktoś się znajdzie kto myśli i czuje zupełnie inaczej a w dodatku rozumie zupełnie co innego więc nie sposób się dogadać. Ale tak sobie pomyślałam, że gdyby częściej zwracać uwagę na konsekwencje swoich zachowań to znacznie zmieniłby to poglądy, potrzeby, myślenie o tym czego się chce.
    Życie na luzie ale nie bezmyślne.
    Rezygnacja z czegoś bo nie chce się kogoś skrzywdzić a nawet w ofierze ;-) chyba nie jest ograniczające. To może spowodować rozwój duchowy, psychiczny.
    No ciekawe ?? hehehe

   

Na pewno !!!!



1 komentarz: