środa, 30 września 2015

Świat jest piękny

   Szykuję się dziś do lekarza spokojnie, powolutku bo mam czas. Przed wyjściem jeszcze zerknęłam na kartkę i oczom nie wierzę. Za dwie minuty mam wizytę. Zdenerwowałam się potwornie. Jak mogłam się pomylić o godzinę? No nic, wyleciałam jak z procy. Pomyślałam, że posiedzę do końca najwyżej, czekać na następną wizytę miesiąc to za długo, może się zlituje i przyjmie.
Dojechałam w półgodziny, wchodzę do poczekalni i okazuje się, że opóźnienie jest i właśnie będzie moja kolej. uuuuu, nie powiem gęba mi się roześmiała od ucha do ucha.
   
     W niedzielę pojechałam na działkę nacieszyć oczy a co za tym idzie duszę. Jesień jest bardzo kolorowa na początku więc trzeba korzystać z uroków tej pory roku. Słoneczko dopisało i ogrzało powietrze to miło było pospacerować, popatrzeć jaki świat jest piękny.
      Zalecane dla zdrowia są długie spacery i patrzenie na ładne rzeczy więc jest okazja. Najbardziej o tej porze roku lubię grzybobranie ale w tym roku jest okazja zobaczyć uroki kwiatów, drzew, nieba bo grzybów nie ma. Ciekawe czy jeszcze będą?
      Zobaczyłam dużo uroczych krajobrazów. Tak sobie nawet pomyślałam, że to może być efekt zdrowienia. Człowiek szczęśliwszy to widzi świat w piękniejszych barwach. Przez myśl mi przemknęło, że tak zachwycałam się światem jak byłam dzieckiem.
     Głupstwa takie...



Kot z sąsiadów to przybiega jak tylko nas zobaczy. Polubił nas bardzo. Już się daje pogłaskać. Zapatrzony jest głównie w babcię bo jeść daje hehe
 
Często słyszę, że nie można mieć wszystkiego. Stwierdza się tak na ogół z żalem, poczuciem niesprawiedliwości a nawet krzywdy. Przy okazji niedzielnej wycieczki pomyślałam sobie, że bardzo często dzieje się tak dlatego, że jedno wyklucza drugie dlatego nie może się dziać jednocześnie. Mnie to spostrzeżenie bardzo pocieszyło, uspokoiło i złagodziło wiele niezadowoleń.
Gdybym nie pojechała w niedzielę za miasto, nie miałabym takich pięknych widoków.
W sobotę zmieniła się pogoda, rozpadało się co wpłynęło bardzo niekorzystnie na moje samopoczucie. Jeszcze w niedzielę wszystko mnie bolało, ale postanowiłam pojechać na działkę, Słoneczko zachęcało do wyjścia z domu.
I nie żałuję. Warto było. Serce się rozradowało, bo rodzinka, bo przyroda... i kot tacy uroczy hehehe. Oczywiście gdybym posiedziała w domu, w ciepełku nie przeforsowałabym się, czyli nie rozbolałoby mocniej ale warto było to zobaczyć, to poczuć.
   
 Myśląc w taki sposób, wszystko czego doświadczyłam nabrało dodatkowego sensu.
Czasem człowiek chce czegoś co absolutnie koliduje z tym czego chce bardziej, a nawet jedno wyklucza drugie.
Jak tak na to co się człowiekowi przydarza spojrzeć, robi się weselej.
W każdym razie mi się zrobiło ;-)



1 komentarz:

  1. Nigdy nie patrzyłam na to z takiej perspektywy, że nie można mieć wszystkiego bo się logistycznie nie da :) bardzo to mądre i wymaga głębszego zastanowienia i wprowadzenia w czyn :)

    OdpowiedzUsuń