Agatka przysłała wianek i kartkę zakupioną dla wsparcia innych.
Ja, jak zwykle, pojechałam do babci na Cmentarz na Bródno. Ona mnie nauczyła takiego zwyczaju, jeździłam z nią jako dziecko, zapalić lampkę na grobie jej rodziców, i jest to też mój świąteczny rytuał. Tak jak za życia przyjeżdżałam do domu powiedzieć co u mnie słychać, tak jest i teraz. Nie omieszkałam podziękować, po raz kolejny, że mnie wychowali dziadkowie i nauczyli kochać.
W każdym razie dzieci się cieszą, że taka jestem :-)
Na Bródnie witały mnie radośnie jemiołuszki. Tak przynajmniej mi się zdaje, bo kiedyś czytałam, że są stada ptaków w tym rejonie.
Siedzi na dole na końcu pomnika. Mniej więcej na środku zdjęcia.
Babcia nie pochwalałaby mojego skakania między nagrobkami i ja pewnie bym przy niej tego nie robiła. Bo byłabym zajęta rozmową z nią, ale skoro jej nie ma.., na pewno by zrozumiała, choć wspomniałaby o szacunku w takim miejscu.
Dla mnie wypatrywanie ptaszków, to nie jest brak szacunku dla zmarłych, za to obgadywanie rodziny, tak, a to się przecież zdarza :-)
u nas słonecznie od paru dni, więc nie omieszkałam pogapić się na skaczące po barierce ptaszki :-)
Na moje kocisko na spacerze u sąsiadów.
Już jest zdrowy i bryka radośnie choć urósł ogromny :-)
Wraca do pańci, choć ledwie się mieści na parapecie. No co zrobić, kot chyba wie, że da radę, hehe
Pamiętam, niektórzy się kąpią, i to wcale nie morsy :-)
Pozdrawiam :-)))
Miałaś piękną pogodę na wyprawę, na cmentarz. Ja byłam u mamy w Wielką Sobotę. Ptak, którego obserwowałaś to nie jemiołuszka, ale co to, to dopiero muszę sprawdzić. O kocia się nie martw, taki parapet to dla kota autostrada, moje - nie - moje spacerują po ogrodzeniu z siatki i nie spadają . Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńI ja dziękuję za prześliczną pisankę
OdpowiedzUsuńDzięki za miły komentarz,dobrze,że do mnie napisałas,bo gdzieś mi się zagubił ten Twój blog,ale juz teraz go mam :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się podoba :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :D