Upychałam wspomnienia usilnie, ale niestety od paru dni nie mogę się od nich uwolnić i postanowiłam wyrzucić to z siebie. Może to być wybawieniem od żalu, od strachu. Na pewno będzie, tak uczy Tenzin i psycholog.
Wczoraj były imieniny mojej babci.
Ona już nie żyje od 15 lat, a ja ciągle przeżywam jej odejście.
To była cudowna osoba dla mnie. Odegrała ogromną rolę w moim życiu. Opiekowała się mną, uczyła, pokazywała świat. Troszczyła się mną w moim dzieciństwie aż do śmierci, a miałam już wtedy swoje dzieci.
Babcia była bardzo pracowita. Uprawiała ogródek, hodowała kury, świnki, gotowała dla rodziny i jeszcze robiła żołnierzyki za pomocą wielkiej maszyny. Napracowała się dzień dnia ale znajdowała czas na modlitwę. I tego też mnie nauczyła.
Ciężka praca odbiła się silnie na jej kręgosłupie. Pamiętam, że często wspominała, że ją plecy bolą, miała takie zwyrodnienia. Kotkę miała taką, że ją sobie kładła na bolące miejsce i ona tam leżała, czasem całą noc. Ból mijał. Ponieważ dobrze się poczuła to naharowała się zaraz ponownie. Babci było szkoda, żeby się coś zmarnowało więc robiła co się dało. Była szczęśliwa kiedy patrzyła na urodzaj, kiedy mogła dzieciom pomóc. Pamiętam, kiedy wybuchł stan wojenny to do babci po kartofle się jeździło z siatami. I jeszcze się baliśmy, żeby wojsko na ulicy nie zatrzymało i nie wywaliło wszystkiego w poszukiwaniu czegoś nielegalnego hehehe
Babcia często zabierała mnie ze sobą. Jeździłyśmy na cmentarz, opiekowałyśmy się grobem pradziadków, odwiedzałyśmy ciotkę, jeździłyśmy na działkę mojego wujka. Babcia zajmowała się działką, żeby nie była zaniedbana, żeby jej nie odebrali. Wujek też pracowity i umiał w ogrodzie zrobić wszystko ale pracował w elektrociepłowni, na działce babci coś zrobił, np. orał koniem ziemię naszą i sąsiadów, pomagał robić zabawki, bo to ciężka praca i pił, od czasu do czasu ostro. Ale widocznie babcia przeczuwała, że kiedyś mu się przyda własna działka. Teraz wujek ma 80 lat i tam jest szczęśliwy, na zimę tylko przychodzi do mieszkania w bloku.
Po wypłatę za żołnierzyki jeździłyśmy na Stare Miasto, więc w miejsce urocze, inne od komunistycznej szarości. Przy okazji robiłyśmy sobie rundkę po sklepach z kryształami, po jubilerach, nacieszyć oczy pięknymi rzeczami. W tamtych czasach wyroby takie były bardzo drogie, więc o zakupie można było pomarzyć tym bardziej było wydarzeniem pochodzić po sklepach i nacieszyć oczy.
Czasem babcia sobie coś kupiła.
Za tyle harówki na tą jedną słabość sobie pozwalała, kupiła wazon kryształowy, karafkę lub coś ze złota.
A kiedyś pojechałyśmy po wypłatę, zrobiłyśmy rundkę po sklepach i w jednym z nich babcia zapytała: podoba Ci się coś?. A za chwilę to: wybierz sobie pierścioneczek srebrny.
To był bardzo szczęśliwy dzień.
W tamtych czasach nie było tyle taniochy ładnej jak teraz, a srebro nawet kosztowało majątek.
Taki prezent zrobił na wszystkich oszałamiające wrażenie!!!
Kiedy byłam starsza, babcia zawsze dawała parę groszy, żebym w razie czego głodna nie chodziła. Razem nie mieszkałyśmy, przyjeżdżałam raz na tydzień i na odchodne zawsze dawała trochę pieniędzy i obiecała się modlić. I tak przez wiele lat.
Kiedy już pracowałam, zapewniałam, że pieniądze mam, że nie trzeba mi dawać, babcia i tak dawała i kazała odkładać hehehe Do odkładania to ja raczej smykałki nie miałam ale o modlitwę prosiłam niezmiennie :-D
Rozmyślania o samotności i starości wzięły się ze wspomnień o babci. W podświadomości Ona ciągle jest a raczej Jej brak. Pomyślałam sobie, że tak bardzo przeżyłam stratę osoby tak kochanej, dobrej dla mnie iż teraz bardzo się tego boję. Boję się zbliżyć do kogoś, żeby znowu nie zostać pokrzywdzonym. Tak naprawdę boję się utraty kogoś bliskiego i stąd samotność.
Przetrawiłam to wszystko dogłębnie. Łeb mnie boli. Ale opłacało się, podjęłam decyzje.
Żyć w samotności pewnie bym się nauczyła, to znaczy nie angażować się za bardzo, żeby nie bolało jak ktoś odejdzie. Bardzo wygodne. I w tym odnajdują szczęście.Niektórzy nawet dopatrują się w takiej postawie boskości. Ja jestem innym człowiekiem. Dzięki wspomnieniom, uświadomiłam sobie, że będę ogromnie szczęśliwa jak znajdę kogoś kto się mną zaopiekuje, zatroszczy, będzie mocno kochał. I na pewno znajdę hehehe. Pamiętam o tym, że nic że trwa wiecznie ale nie boję się już straty. Myślę sobie, że lepiej mieć co wspominać wspaniałego choć przez chwilę niż dla bezpieczeństwa żyć w namiastce radochy, żeby się nie przyzwyczajać. Albo z głupoty żyć w smutku i goryczy nad swoim losem, że się nie ma farta.
Pomyślność można sobie wypracować. Oczywiście są ciężkie przypadki, los płata figle ale często od nas zależy jak będziemy żyli. Już wiem, że nie będę nikogo trzymać jak zobaczę, że ma inne niż ja zainteresowania. Sprawdzę czy ma podobne wartości, poglądy, cele jak ja. Będzie się o mnie starał, będzie dla mnie hojny, dobry. W razie co, będzie przynajmniej co powspominać. Tak sobie pomyślałam, że zacznę zbierać pierścionki z diamentem. Zawsze miałam fisia na tym punkcie więc jest okazja spełniać marzenia hehehe
Życie w takiej bajce i nagle odnalezienie się w prozie życia, w cierpieniu, w smutku, w rozpaczy jest bardziej bolesne. Ale zdecyduję się na to. Mam już wprawę w wychodzeniu z depresji, już mam receptę na taki stan. Doświadczenia jakie zdobyłam wyszły mi na korzyść. Zmądrzałam, jestem bardziej samodzielna, pewna siebie i to na pewno korzystnie wpłynie na moje życie. Więc zaryzykuję świadomie. Penie spotkają mnie niemiłe niespodzianki. Nie boję się tego. Nauczyłam się, że beznadziejna nawet sytuacja może okazać się bardzo pomyślna. Przy trzecim mężu to już będzie luz :-)
A mając w pamięci, że tyle życzliwości otrzymuję od ludzi i że tam na Górze mnie lubią nie ma co zakładać, że się nie poszczęści. Z resztą ja już jestem na etapie, że wszystko jest dobrze, może być tylko lepiej hehehe
ufff
no ciekawe, czy już mi będzie lepiej na sercu
wspomnienie o trzecim mężu mnie strasznie rozbawiło, w każdym razie :-D
A z babcią Jasią spotkamy się w Niebie :-D
Babcia i Dziadek to najlepsi przyjaciele naszego dzieciństwa to oni mają czas i cierpliwość dla dzieci. Pięknie napisałaś to wspomnienie o Babci aż łza się w oku kręci.
OdpowiedzUsuńMiałam już nie czytać teraz...ale nie mogłam się opanować...i bardzo sie wzruszyła. Mieć taką babcię to prawdziwy skarb i Ona wiedziala że ją kochasz :) i jesteś wdzięczna. Masz kogo wspominać i niech tak zostanie..zawsze mozesz sie Jej odwdzięczyć modlitwą :) bo Ona na pewno o Tobie pamięta. Brak mi słów na chwilę obecną by wiecej napisać ...
OdpowiedzUsuńMyślę o Niej do dziś i o dziadku też. Nie mogę się oprzeć opowiadaniu o nich, przy okazji odwiedzin na cmentarzu.
UsuńTo całkowicie zrozumiałe, tesknimy za tymi których kochalismy a których nie ma..
Usuń