czwartek, 3 września 2015

Moje Siekierki

     Wybrałam się dziś do mojego rodzinnego domu gdzie przeżyłam najlepsze dni w moim życiu (jak na razie) wśród ukochanych i dobrych dla mnie ludzi, Zamierzałam odwiedzić to miejsce jakiś czas temu ale odwagi mi brakowało. Pojechała ze mną mama nie moja ale kochana.
Teraz tak sobie myślę, że czekał na mnie ten zakątek, żeby się pożegnać. To niezwykłe, że dookoła pobudowano nowoczesne, piękne wille a w środku są ruiny moich dziecięcych lat.
Wchodzimy w uliczkę Bluszczańską
 
Wejście do mojego domku.
Wierzby to nowy nabytek. Po lewej stronie rosła wielka czereśnia na którą właziłam z kanką zawieszoną na szyi, żeby trzymać się gałęzi mocno. Miałam lęk wysokości ale po czereśnie wchodziłam. Dziadek mnie namówił. hehe i fajnie. dzięki temu widziałam z wysoka jaki świat jest piękny.
 
 Róże rosną, maliny cały czas


 Tutaj stał drugi dom. Rozebrany już. A za domem, babcia kurki hodowała.
Z drugiej strony był mały chlewik a w nim dwie świnki 
Clematis na siatce rośnie.
 
Ruiny po domu sąsiadów. Zmarli bezdzietnie.
 
 
 
Tu mieszkał kolega z którym graliśmy w piłkę i w kapsle na uliczce.
Ciekawe co się z nim dzieje?
 
 
Dookoła bardzo zielono
 
Tylko w tej uliczce takie chaszcze
Za naszym domem stoją takie wypasine wille. Na tej ziemi kiedyś zboże rosło. Za moich czasów jeszcze, wujek orał koniem to pole
 
Tu w ogóle ludzie mieli krowy, konie, świnie a budowało się np. nowoczesne osiedle z wielkiej płyty Ursynów.
I tak jeszcze do niedawna można było przeczytać
 
Najszybciej powstało nowoczesne Sanktuarium. Kiedy byłam dzieckiem to stała tu mała kapliczka upamiętniająca miejsce objawień 1943. Przez wiele lat przyjeżdżał ksiądz odprawiać mszę w niedzielę. Generalnie  parafia była na Czerniakowskiej. A teraz po kapliczce niestety śladu nie ma i nie natrafiłam na zdjęcie archiwalne za to jest wspaniały kompleks wraz ze szkołą, należący do Ojców Pijarów.
 
 
Pierwszy raz widziałam dziś to miejsce.
Cieszę się, że zobaczyłam jak tu pięknie, szkoda tylko, że kapliczkę zburzyli. No trudno.
 
Korzystając z okazji poszłyśmy nad Wisłę. Zdziwiłam się, że dużo przestrzeni zabudowano. Domy wszędzie stoją, nie mogłyśmy zejść z wału, zagrodzono.
 
Nad Wisłę to ja na ryby przychodziłam. Ryby łapał szwagier a ja się byczyłam na piasku , wtedy czysta woda była, kąpać się można było.
Teraz też jacyś wędkarze stoją ale w tym roku płytko i susza
 
Siekierki mają wartość historyczną. Oznaczono wiele miejsc pamiątkowych. Min. uwieczniona została Kuźnia pana Jaskółowskiego do którego przychodziłam z dziadkiem.

 
Na Siekierkach powstał Dom Kultury, w którym jest zgromadzonych dużo pamiątkowych zdjęć. Poszłyśmy obejrzeć i poczytać co gdzie było. Obśmiałam się bo czytając opisy rozpoznałam wile znajomych nazwisk ludzi których znałam i do których nieraz chodziłam z dziadkiem ...... na kielicha. hehehe
 

 
 
Wzruszyłam się ale szczęśliwa jestem, że tam pojechałam, że się pożegnałam.
To już na pewno długo nie postoi.

2 komentarze:

  1. aha, od kiedy pamiętam jeździ tam autobus 108. to był jedyny autobus
    108 Jest to święta liczba na całym Wschodzie
    108 ćwiczeń w Taoistycznym Tai Chi
    hehehe !! ??

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna ta Twoja kraina dzieciństwa i taka fotogeniczna :) Fajnie tak sobie po wspominać.

    OdpowiedzUsuń