środa, 17 marca 2021

W Szwecji samotność to jeden ze sposobów życia

           Polacy często są samotni, a przez to nieszczęśliwi. A nie musi tak być.

 Byłam zrozpaczona, że los mnie tak doświadczył. Nie mogłam w to uwierzyć, że tak potoczyło się moje życie. Chyba rzeczywiście najbardziej bolało to, że czułam się ukarana, a przez to jeszcze gorsza. Ale musiałam żyć i tak krok po kroku, dzięki życzliwości obcych ludzi, więc nie związanych ze mną i nie mogłam mieć żadnych oczekiwań, nauczyłam się doceniać samotność.

   Sprawdziły się słowa z Wielkiej księgi radości:

"Arcybiskup wyjaśnił mi kiedyś, że cierpienie albo nas uszlachetni, albo wpędzi w rozpacz, cała różnica leży w tym, czy będziemy potrafili odnaleźć w nim sens. Bez tego, gdy ból wyda nam się absurdalny, z łatwością ulegniemy zgorzknienia. Jeśli jednak ujrzymy choć cień znaczenia czy odkupienia w cierpieniu, wtedy ból nas wyniesie na wyżyny....

- Taka nauka płynie z moich obserwacji- ciągnął - Aby duch ludzki wzrastał w szczodrobliwości, człowiek musi w taki czy inny sposób zmierzyć się z upokorzeniem czy frustracją. Nie jesteśmy zawsze tego świadomi. Rzadko tak bywa, że życie biegnie spokojnie od narodzin do śmierci. Potrzeba nam oczyszczenia, uszlachetnienia. "    

cyt "W Polsce samotność utożsamiana jest z życiową porażką, w Szwecji jest to jeden ze sposobów życia.

W Szwecji istnieje wyobrażenie czystej miłości, zbudowanej nie na wzajemnym uzależnieniu, ale na autonomii jednostek i woli bycia razem. Tylko taka rodzina i takie małżeństwo, gdzie wszyscy są niezależni, jest wolne od fałszu, manipulacji i pozwala na prawdziwą miłość - z Katarzyną Tubylewicz rozmawiamy o jej książce "Samotny jak Szwed? O ludziach Północy, którzy lubią bywać sami".

  • Co czwarty Szwed umiera samotnie, ale to nie oznacza, że te osoby zostają odnalezione kilka miesięcy po śmierci, choć takie przypadki też się zdarzają
  • W Szwecji nikt nie oczekuje tu, że rodzice stale będą wspierać dzieci finansowo, a babcia będzie wychowywać wnuki
  • Szwedzi kochają samotne przebywanie na łonie natury, to dla nich forma duchowości
  • Słyną z wyrównywania szans i akceptacji, ale oni także potrafią bezczelnie i okrutnie pokazać nietolerancję, każde społeczeństwo ma jakieś jej pokład

Można powiedzieć, że Szwedzi afirmują samotność.

Tak, bo jest tu świadomość tego, że ludzie czasem potrzebują pobyć sami ze sobą i że samotność w pewnych sytuacjach może nieść radość i ulgę. Szwedzi kochają samotne przebywanie na łonie natury, to dla nich forma duchowości, sposób zbliżenia się do czegoś większego niż my sami

*****

"Czy Szwed jest człowiekiem?". Stawiają oni tezę, że w Szwecji istnieje wyobrażenie czystej miłości, zbudowanej nie na wzajemnym uzależnieniu, ale na autonomii jednostek i woli bycia razem. Tylko taka rodzina i takie małżeństwo, gdzie wszyscy są niezależni, jest wolne od fałszu, manipulacji i pozwala na prawdziwą miłość.

    ****

Polecam ten artykuł i książkę Samotny jak Szwed?

Odosobnienie jest też podstawą w praktyce buddyzmu :-)

Byłam do tego zmuszona. To nie był mój świadomy wybór. Ludzie z boku zwrócili uwagę na moje postępy, bo ja nie widziałam nic szczególnego, ot kaleka powoli, nieudolnie coś robi, i dzięki nim zaczęłam zauważać jak się zmieniam, jakie mam możliwości, jaką siłę.

Dzięki odosobnieniu zrozumiałam co to znaczy przywiązanie i jaka to trucizna.


Mam trochę więcej czasu, skończyłam rehabilitację i popatrzyłam jak świat wygląda :-)

 

       W Hali Gwardii trenowali boks mój tata i mój syn. Tata pamiętał trenera Feliksa Stamma i kiedy wnuk postanowił zostać bokserem często słyszeliśmy opowieści pełne zachwytu i uwielbienia dla "Papy". Miło, że teraz mnie zainteresowała taka osobowość :-) Mistrz w takich czasach był niepolityczny :-)

"Feliks Stamm zmarł 2 kwietnia 1976 roku. We wtorek na placu Mirowskim w Warszawie, tuż przy hali Gwardii, gdzie w 1953 roku odbyły się pamiętne mistrzostwa Europy zakończone niespotykanym wcześniej sukcesem polskiego boksu, zostanie odsłonięty jego pomnik. Od lat walczyła o to prawnuczka trenera Paula Stamm i założona przez nią fundacja.

Podopieczni Stamma zdobyli w Warszawie pięć złotych medali, kibice wynieśli trenera na rękach z hali Gwardii, a radość publiczności była tym większa, że wśród pokonanych przez Polaków w finałach było trzech bokserów z ZSRR.

Najlepszy trener w historii polskiego boksu nie pozostawił po sobie mądrych ksiąg, które mogłyby służyć jako recepta na sukces. Udało się go tylko namówić na film szkoleniowy nakręcony przez Jerzego Skolimowskiego. „Boks", wspaniała etiuda z błyskotliwą puentą, został wyróżniony nagrodą w Wiedniu, ale w Polsce o nim zapomniano"

Polecam ten artykuł o Feliksie Stammie http://www.zw.com.pl/artykul/672911.html Niezwykła postać :-)

https://www.rp.pl/artykul/1008145-Wielki-brat-znokautowany-w-Warszawie.html


Już widać wiosnę na mojej drodze spacerowej.






Tu jest drugi ptaszek,  pokazał ładny ogonek, ale nie wiem co to za gatunek.  


Zabytki czekają na remont, a na razie tworzą swojski klimat między nowoczesnymi budynkami.




Najwyższy budynek UE na końcu ulicy. Niezapomniany widok :-)



Szczepan Twardoch z szansą na ważną europejską nagrodę literacką! Jego "Król" w tłumaczeniu Seana Bye'a znalazł się wśród 10 tytułów nominowanych do nagrody Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz