czwartek, 11 marca 2021

Nic pięknego nie rodzi się bez odrobiny cierpienia - rozdział Wielkiej Księgi Radości

    cyt.

    "Usilnie staramy się rozdzielić radość i smutek i upchnąć je w osobne pudełka, ale według arcybiskupa i Dalajlamy obie emocje są ze sobą nieodzownie splecione. żaden z nich nie głosi pochwały ulotnego szczęścia, które ogranicza się tylko i wyłącznie do pozytywnych stanów ducha i przepędza takie uczucia jak smutek na emocjonalną banicję.  Szczęście, które pochwalają charakteryzuje dążenie do samozrozumienia, rozwój, zgoda, poszukiwanie sensu oraz akceptowanie nieuniknionych w życiu: cierpienia, smutku i żałoby. 

- Tam gdzie jest strach pojawi się frustracja, która z klei pociąga za sobą złość. Strach i złość to dwa bieguny fizjologicznej reakcji. Stajemy się gotowi do ucieczki (strach) lub walki (złość , gniew)

Na poziomie fizjologicznym reagujemy odpowiednio do sytuacji, ale w głowie mamy zachować spokój. Na tym polega trening umysłu.

W naszej złości kryje się lęk, że nasze potrzeby nie zostaną spełnione, że nie jesteśmy kochani, że się nas nie szanuje, że zostaniemy wykluczeni. 

Wtedy uświadamiamy  sobie, że jesteśmy tylko ludźmi, a człowieczeństwo to też słabości "  



     Ogromnie się ucieszyłam czytając taki tytuł rozdziału. Jak już wspomniałam, moje zachowanie było bardzo niezadowalające kilka bliskich mi osób, przez co czułam się odrzucona, a nawet byłam odrzucona. A tymczasem reagowałam jak normalny człowiek. Chciałam akceptacji, tylko to akurat było sprzeczne z potrzebami innych.

Koniec końców dopadło mnie cierpienie, które nie nazwałabym odrobiną. Na samą myśl przychodzą mi dwa słowa, oba brzydkie. ale rzeczywiście "urodziło się" coś pięknego. 

Dziś jestem człowiekiem, który cieszy się, że żyje. I nie dlatego, że ktoś go pokochał, nie dlatego, że wszystko mu się pomyślnie układa i spełniają się marzenia, ale dlatego, że umiem znaleźć sens w tym co się dzieje i nadzieję, że uwolnię się od przywiązania, gniewu, rozczarowania, trucizn, które odbierają szczęście.

arcybiskup : uważam, że pewna doza cierpienia, a nawet dotkliwy ból, są niezbędnymi składnikami życia, be wątpienia zwiększają nasze współczucie.

- w pewien paradoksalny sposób, to właśnie, jak stawiamy czoło wszystkiemu, co wydaje się negatywne w naszym życiu, determinuje jakimi ludźmi się stajemy.  

Jestem zadowolona z efektów:-)))

Dostałam z Onet.pl artykuł " w co wierzą Tybetańczycy" 

Zachęcam do przeczytania tych kilku zdań. Dla mnie najbardziej znaczące są słowa o karmie:

W co wierzą Tybetańczycy? W praktyce tantr buddyjskich przestrzega się nakazów „indywidualnego wyzwolenia”, czyli wyrzeczeniu się czynów związanych z tworzeniem splamień umysłu (to kluczowy w buddyzmie termin; powodowane odpowiednią karmą są obok niewiedzy głównym warunkiem istnienia cierpienia) i cierpienia. W tym celu należy przestrzegać pięciu podstawowych nakazów osób świeckich vinal.

****

Należy się również powstrzymywać się od 10 niewłaściwych czynów, a wśród nich jest zabijanie, kradzież, niewłaściwe czyny seksualne, kłamstwo, dzieląca mowa, mowa sprawiająca krzywdy, nieprzydatna mowa, chciwość, złe życzenia, a także błędne poglądy na temat prawd buddyjskich

****

Ważnym pojęciem w buddyzmie jest karma, którą istoty gromadzą poprzez działania. Działania w zależności od tego czy są pożyteczne czy szkodliwe, są również pozytywne bądź negatywne. Karma przynosi szczęście, albo sprowadza cierpienie na różnych poziomach: w tym czego doświadczamy między śmiercią a odrodzeniem, w ciele jakie uzyskujemy w wyniku odrodzenia, w otoczeniu w jakim istota się odradza, a także poprzez swoje skłonności i upodobania

***

Bardzo dobra wiadomość dla wszystkich dobrych ludzi.

cyt. Wielka Księga Radości

Poprzez duchowy trening mamy możliwość przekształcenia zobowiązań  wobec rodziny, nauczycieli i nieprzyjaciół  w piękny umysł trzech korzeni cnoty: brak przywiązania, współczucie, mądrość.

Nigdy nie wiemy do czego doprowadzi nas cierpienie i nieszczęście, ani co jest dla nas dobre, a co złe.

   Dalajlama opowiedział arcybiskupowi przypowieść, którą kiedyś zacytowałam z Albumu o Tybecie :-)


3 komentarze:

  1. Oooo! ,,nieprzydatna mowa" to jest to dlaczego na moim blogu jest cisza :))))))) Buziaki kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przyjemnością przeczytałam. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Marzenko ! Zaciekawiasz mnie zawsze ! Gdy zaczęłam czytać pierwszy cytat od razu wiedziałam, że bardzo chcę mieć tę Wielką Księgę Radości. To wszystko jest bardzo interesujące i chcę o tym czytać. Buziaki :)))

    OdpowiedzUsuń