piątek, 31 lipca 2015

O czym to ja chciałam...? ;-)

     Wspomnienia mnie rozkleiły, łoj... ale już się pozbierałam :-D
Przypomniało mi się jak wielkie znaczenie ma obowiązek. Często słyszę, żeby nie robić czegoś na siłę. Oczywiście kogoś nie można do niczego nakłaniać. To na ogół przynosi to niezamierzony skutek. Im bardziej się kogoś przekonuje choćby do bardzo dobrej rzeczy tym bardziej można się spotkać z oporem. Osoba zamyka się w sobie, odrzuca pomoc, nie chce spróbować nawet, tłumacząc, że nie jest gotowa, nie umie, nie nadaje się, nie lubi.
Miałam tak wielokrotnie, jeszcze zależy kto zachęca ale najczęściej blokada była we mnie. Dopiero teraz kiedy sytuacja zdrowotna mnie zmusiła do nauczenia się wszystkiego od początku i musiałam popróbować wielu rzeczy przekonałam się, że warto się trochę zmusić.
Na zajęciach tai chi często zmieniamy trochę sposób wykonywania ćwiczenia. Nie raz kiedy już się zacznie gładko coś robić instruktor zarządza małą zmianę. Odzwyczaić się od tego co do tej pory to jedna trudność a nauczenie się nowego to kolejna sprawa. Tak jak w życiu. Mistrz Moy uczył ludzi zachodu, że nie ma nic trwałego i nie można się przyzwyczajać. Teraz to ogólnie znana prawda, ale 40 lat temu to nowość dla nowoczesnych ludzi rozwijających zdolności w zdobywaniu dóbr doczesnych.
I tak, często na początku jest trudno i niewygodnie. Nie zależy się jednak zrażać. Sama się przekonałam ile trzeba zrobić choćby na siłę, żeby odczuć bardzo korzystne zmiany.
Przypomina mi się warsztat z Carmen, kiedy mówiła o tym jak wykonywała ćwiczenie, które dopiero po trzech latach przyniosło rezultat. Ale za to jaki !!! I dlatego warto!!
Bardzo dużo zyskałam na samopoczuciu dzięki temu, że ćwiczę regularnie. Chodzę też na zajęcia intensywne i warsztaty bo wielki wysiłek od czasu do czasu przynosi wielkie korzyści. Najpierw nie chce się a potem człowiek jest bardzo szczęśliwy. Ćwiczenia i sposób wykonywania zalecany przez Mistrza Moy powodują, że jesteśmy dokrwieni, dotlenieni, odprężeni a co za tym idzie inaczej, weselej patrzymy na świat.
O właśnie, obiecałam sobie, że będę znów chodziła na zajęcia codziennie ale jakoś nie mogę się pozbierać, zmęczona jestem. Tak myślę, że te ćwiczenia, które obiecałam Kerstin i robię 30 razy dzień dnia, mnie wykończają. Ale jeszcze trochę poćwiczę i na pewno mnie to wzmocni i dam radę chodzić na zajęcia.
Wszystko zależy od tego co człowiek chce osiągnąć Jeżeli zaplanujemy sobie być bogaci to będziemy szukać na to sposobu hehehe. Nie koniecznie będzie to szło w parze z naszym zdrowiem fizycznym i psychicznym ale bogaci będziemy.
Niesamowite, ale to wiele tłumaczy, okazało się, że jestem Niebieskim Aniołem prawie Białym, przypomniałam sobie. Dlatego mam chęć pomagania np. teraz Stowarzyszeniu "Wspólnymi siłami" ;-) Robię właśnie swetry z resztek wełny, którą dostałam od znajomych. Przecież szkoda wyrzucić, a dzięki znajomej nauczyłam się ozdabiać rzeczy i nie będą to banalne rzeczy. Rehabilituję ręce i głowę. Jestem w tej robocie bardzo kreatywna, sprawia mi to ogromną frajdę.
Kotu też hehe
 
Aaaa, nie zawsze zdajemy sobie sprawę czego tak naprawdę chcemy i co przeszkadza nam to osiągnąć. Mój nauczyciel i słyszałam to od innych, mówią o blokadzie w nas samych uniemożliwiającą osiągnąć cel. Oczywiście zakładam, że cel mamy dobry, nie chcemy sobie polepszyć byt nie zważając na innych jedynie. Slogany typu: jak chcesz to możesz, nie oglądaj się na innych, rób swoje itp. doprowadzają mnie do szału ale coś w tym jest. Rzeczywiście, człowiek może bardzo dużo i powinien to robić z pożytkiem dla siebie i innych. Jest sposób, żeby to osiągnąć. Mój nauczyciel radzi i ja już to sprawdziłam wielokrotnie trzeba się wyciszyć, uspokoić, otworzyć serce i znajdą się rozwiązania naszych problemów, trudności, pragnień.
:-D
 
Niedawno była rocznica śmierci mojego dziadka, pojechałam na cmentarz zapalić światełko. Zlazłam się okropnie i nie znalazłam grobu. A przecież byłam tam wielokrotnie. Dziadek nie żyje 28 lat. ????
W duchu usłyszałam: przyjdź z matką.
Ona tak się zmieniła.
Przyjdę z Nią
 
Ciekawe, czemu nie spełniło się moje pragnienie posiadania kochającego męża.
No cóż, może jeszcze się spełni. Widocznie najpierw musiałam zmądrzeć. Nie zawsze wystarczy być tylko dobrym hehehe
A może moim jeszcze większym pragnieniem jest uszczęśliwiać innych ? ! hehehe
Ja wiem, to się niektórym w ogóle źle kojarzy, ale to dlatego, że mylą współczucie z poświęceniem.
Ja się nie poświęcam, mnie to sprawia po prostu ogromną radość.
Na pewno jest dużo takich osób co też tak mają. hehehe
 
 

1 komentarz:

  1. Ja wiem,że stwierdzenie chcieć to móc doprowadza Cię do szału, ale naprawdę głęboko wierzę w to, że bardzo wiele możemy osiągnąć dzięki motywacji i chceniu. Oczywiście odnosi się to tylko do rzeczy które są zależne od nas, na które mamy wpływ, niestety nie zawsze tak jest jak byśmy chcieli. Poza tym sądzę ba nawet głęboko wierzę w to, że dobro jak i zło które wyślemy w świat, wraca do nas z procentem. Tak więc myślę, że ilość dobra i pozytywnej energii jaką Ty generujesz wróci do Ciebie z takimi tantiemami, że się żdziwisz :)

    OdpowiedzUsuń