I wolontariuszy bardzo potrzeba!
A ponieważ schronisko jest na peryferiach, wymaga to wielkiego serca, żeby oderwać się od zajęć, poświęcić parę godzin, żeby wyprowadzić psa na spacer, pobawić się z nim trochę, pogłaskać.
Zwłaszcza pies jest bardzo przywiązany do człowieka i potrzebuje go bardziej niż wygody.
Piesio poznał swojego znajomego i przybiegł na głaskanie. Ten pies jest już w domu zastępczym i czeka na adopcję..
Obcym nie wolno wkładać rąk przez siatkę. Każdy pies jest oznaczony pod względem łagodności, ale nie wolno nic wrzucać, karmić, zaczepiać zwierząt. One same się często łaszą, ale minutka głaskania tylko psa unieszczęśliwi.
Trochę się uśmiecha, ale jak go ktoś pokocha, będzie się szczerzył ze szczęścia.
Będąc u kotów zgubiłam swoją grupę i wolontariuszka musiała mnie odprowadzić. Nie można samemu chodzić po schronisku. Zapytałam jak sobie radzi? Nie pracuje, ma dużo czasu?
Otóż nie, ma pracę, rodzinę, prowadzi dom. Przyjeżdża do Korabek raz w tygodniu, ale na cały dzień, wyprowadza pieski i jeszcze chętnie coś naprawi, majstruje, bo zawsze to lubiła, umie i cieszy się, że to jest potrzebne.
Można było wziąć udział w zabawach, z których dochód przeznaczony był przede wszystkim na ten.cel.
Na Dzień Dziecka będzie dużo więcej gier przygotowanych zwłaszcza dla najmłodszych.
Na stronie schroniska można przeczytać jak pomóc, co jest organizowane i przygotowane.
https://schronisko.info.pl/mozesz-pomoc
https://schronisko.info.pl/wolontariat
https://schronisko.info.pl/adopcje
Mam nadzieję, ze lokalnie zajrzycie do schronisk, co tam się dzieje, zorganizujecie pomoc. Ja sama bym się nie odważyła, ale wiem, ze jest dużo silnych, odważnych ludzi, którzy zdobędą się na to.
Fanie jest się przyłączyć i nie zostawiać inicjatywy innym i nie zostawiać ich samych.
Ale wiadomo, nie wszystko jest dla wszystkich i ok. Jedni spełniają się w tym inni w czym innym, oby tylko nie krzywdzić i nie pozwolić na krzywdzenie innych.
Po wizycie w Korabkach, budzę się w nocy, bo widzę oczy psa, który mnie pogryzł, przez to, że był przywiązany do budy. Wszystkie psy u dziadków były na łańcuchu. U wszystkich sąsiadów były na łańcuchu. I nie wszystkie spuszczane na noc.
Takie były czasy, ludzie, którzy przeżyli wojnę, nie roztkliwiali się nad zwierzętami. A ja od dziecka byłam uczona, że tak jest w porządku.
Ale nadal ludzie bywają okrutni. Znajoma mi opowiadała, że widziała psy przywiązywane do drzewa, które w okół mają wydeptaną ziemię.
Mam nadzieję, że wreszcie wprowadzą kary za znęcanie nad zwierzętami.
Viva odbiera ludziom zwierzęta krzywdzone, więc tym bardziej trzeba ich wspierać.
Mijaliśmy w schronisku boks owczarka podhalańskiego, który przywieziony ważył 20 kg.
Teraz ważył już 40 a i tak był cieniem wielkiego psa tej rasy.
Pamiętam, że psycholog mnie pytała o kontakt ze zwierzętami mój i najbliższych.
Widocznie to pokazuje jacy jesteśmy dla ludzi.
No może :-)
U mnie wiosna, pączek jest na pelargonii i kot wyszedł pierwszy raz w tym roku na balkon !
U Was też ładnie?
Pozdrawiam :-D
Moje koty prowadzą wojny. Niedawno kochały się, lizały pyszczki, spały jeden na drugim, a teraz tłuką się do krwi. Za to w ogródku zakwitły krokusy i miłki, jak dodać już kwitnące przebiśniegi i stokrotki robi się prawdziwa wiosna. Jestem dziś po zabiegu wycięcia znamienia i znieczulenie przestaje działać. NIe mogę dużo pisać. Pa.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już rana nie boli i wyszłaś sobie na spacerek. U nas dziś wieje okropnie. Niestety koty w bloku tak wiosny nie czują, na razie raz wyszły na balkon, hehe Uściski :-)
UsuńPodczas zeszłotygodniowego biegu wiosennego w którym brałam udział też zbierano datki na lokalne schronisko. Z tego co widziałam, to ludzie przynosili też karmę dla zwierząt i koce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Wspaniale, aż serce rośnie, że są już takie zwyczaje po prosto. Pozdrawiam serdecznie, Karolinko :-)
Usuń