czwartek, 6 sierpnia 2015

A co tam

    Wspomnienie czasów przedszkola mnie zasmuciło okrutnie. Straszne to było. Wydobycie tego na świat skojarzyło mi się z hipnozą. Dzięki takiej terapii sięga się do ukrytych cierpień, które powodują blokady uniemożliwiające szczęśliwe życie w dorosłości. Ja sama byłam na paru sesjach terapeutycznych a nawet na regresingu i nigdy nie wspomniałam o tych wydarzeniach. Myślę, że one choć bardzo przykre nie wyrządziły mi krzywdy w psychice zbyt dużej. Nie wiedziałam przecież, że to wina matki, że o mnie nie dbała, w ogóle rzadko ją widziałam. A dziadka nigdy nie winiłam bo był dla mnie taki ogromnie dobry, więc raczej uznałam, że nie wiedział i dlatego nie przyjechał po mnie.
    Pomyślałam za to, że tamto doświadczenie wyostrzyło moją wrażliwość na ludzkie cierpienie.
Nie stało się tak bezsensu.
    Na regresing zdecydowałam się, żeby uwolnić się od dręczących mnie wspomnień.
 Same wspomnienia nie są złe, złe jest jaką wagę do nich przykładamy. W hipnozie wyłazi na jaw co nam w duszy gra. Jaką krzywdę nam wyrządziło jakieś zdarzenie z dzieciństwa.
     Na regresingu okazało się, że nie mam żadnych blokad z dzieciństwa. I bardzo fajnie, bo dziadkowie byli dla mnie bardzo kochani i Nieba bym im przychyliła z wdzięczności. Przypomniało mi się właśnie, jak moja babcia, przed śmiercią już, leżała nieprzytomna i kiedy przyjechałam do szpitala, Ona nagle otworzyła oczy, roześmiała się szeroko i powiedziała: Marzenka.
Kiedy pomyślę o tym ile radości dałam mojej babci i dziadkowi w ich ciężkim życiu, zrobiłabym to jeszcze raz, jeszcze raz zgodziłabym się urodzić w tej rodzinie.
Na drugi dzień babcia zmarła.
     Hipnoza wyzwoliła mnie z traumy związanej z życiem z matką, a potem z mężem. I chyba rzeczywiście to pomogło. Dzięki temu bez żalu i pretensji mogę raz na jakiś czas widzieć się z nimi.
     Z regresingu przypominają mi się różne historie, które się ujawniły na sesji, całkiem radosne, ale najbardziej zapamiętałam, kiedy terapeuta pytał: co Pani taka zadowolona?
     Dziwiłam się!! generalnie przychodziłam tam w depresji !
     Nauka Tenzina też na pewno by tak zadziałała, ale pewnie dłużej by to potrwało i ..... samemu by trzeba było popracować..... hihihi
     Leniuszek!
     Czyli normalna jestem hehehe
     Wiele razy usłyszałam, że nie ma co rozpamiętywać, trzeba żyć dniem dzisiejszym, nie oglądać się za siebie i takie tam pierdoły i wyświechtane slogany. Zawsze mnie to wkurzało, bo ja bardzo sentymentalna jestem przez co czułam się gorsza.
     Tymczasem z nauk mojego ulubionego Tenzina zrozumiałam, że to nie jest takie proste i oczywiste. Na krzywdy kiedyś doznane można się nie oglądać i nawet trzeba, kiedy się je przeboleje.
Dzięki temu, że wiemy co się stało, że wiemy dlaczego tacy jesteśmy, czyli w jakim domu żyliśmy, czego nas nauczono, jak nas wychowano, co robimy z przyzwyczajenia, rozkwita nasza świadomość. A sam Tenzin mówił, i ja w to wierzę, hehehe, to najważniejsze.
Drugą fantastyczną sprawą jest przyjmowanie, jakby użalanie się kiedy nadejdzie smutek, rozpacz. Kiedy się nie będzie tego cierpienia odpychać, uciekać od tego bo przecież: ludziom gorsze rzeczy się przytrafiają, bo jesteśmy dzielni, odważni, bo jesteśmy tak wychowani i w ogóle nie można wstydu przynosić, a zwyczajnie konkretnie pomyśleć co się stało i się użalić nad sobą, to to
ZNIKNIE.
Mnie się to udało wielokrotnie.
Tzn za jeden smutek może się ujawnić następny ale zawsze to już będzie o jeden mniej i w końcu będzie błogo. hehehe
     Co prawda, nie raz zdarzyło mi się, pomarudzić z przyzwyczajenia jakby. Na to też Tenzin uczula, żeby co jakiś czas jednak spojrzeć na to co dobre, co się udało, co zmieniliśmy i możemy być dumni i w końcu, że TERAZ jesteśmy szczęśliwi. Jak raz się tak pomyśli to już początek do kolejnych, częstych razów.
        Tu by pasowało powiedzenie, którego nie cierpię generalnie ale sprawdza się : chcieć to móc. Tzn chcę być szczęśliwa to będę.
Już coraz częściej mogę pokazać słynny gest Kozakiewicza :-) Czyli mistrza hehehehe
I tu muszę dodać słowa instruktorki Carmen: udało się mi, to uda się i Tobie :-D
Mnie to zajęło 3 lata terapii, dziesiątki razy obejrzane webcasty Tenzina i mnicha Ajahna, czytanie Szierab Cziammy, tai chi  a i regresing, a i robienie aniołków.... ojej jednak okazuje się, że ja bardzo dużo robię, zrobiłam i będę robić bo to jest moja recepta na szczęśliwe życie
Tu się potwierdza  twierdzenie, że jak się czegoś naprawdę chce to się sposoby znajdzie, żeby to osiągnąć.
     Znam takiego gościa (też ze wschodu) co min. wiedział jak zrobić, żeby być bogatym: Trzeba bardzo chcieć, bo to powoduje, że zaczyna się szukać sposobu, możliwości i uda się. Tzn jest duża szansa, że się będzie. Ale o tej szansie jedynie już nie mówił. Za tę 'pewną recepturę" wzmocnioną rytuałami odpowiednimi kazał sobie dużo płacić. Ludzie płacili bo każdy by chciał.
No i on się stał bardzo bogaty hehehe
     Jest też taka amerykańska szkoła szczęścia keep smiling. Takie tam uśmiechanie się i radowanie choć w środku coś gniecie, to wydaje mi się nie jest dobre. Nie wiem, czy to nie od tego jest tyle osób na terapiach? Może to taka moda tylko? Ale pewne jest, że co jakiś czas są zamachy, giną ludzie bo ktoś zwariował. A może to od złej diety, tyle chemii żrą?
    Ja ,w każdym razie, cenię sposób życia Kanadyjczyków. Tam dziecko się uczy spokoju. Nie ma rywalizacji, wyścigu, gonitwy co skutkuje radosnym, bezstresowym, dorosłym życiem. Oczywiście taka jest tendencja ale wariat zawsze się może trafić. Taka karma ;-)
     Przy tej okazji. nasuwa się twierdzenie o przyczynie i skutku. Jeśli będziemy prowadzić spokojne życie, zaowocuje to rozwojem ducha.
 Ale tak sobie myślę, że jak trzeba będzie, to zawalczę. Tylko już nie z poziomu sierotki, która czeka na łaskę tylko jako człowiek, który dużo może
a co tam! hehehe
za kolejnym razem, to już na spokojnie.......

5 komentarzy:

  1. Nie miałam pojęcia, że zadziałam na Ciebie prawie terapeutycznie :) Musisz wyłączyć w komentarzach autoryzację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przecież często mi podsuwałaś tematy do rozmyślań? :-Dale to pewnie niechcący hehehe

      Usuń
  2. poprawiłam , teraz to na pewno będzie można napisać komentarz hehehe
    ale obowiązku nie ma ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest lepiej ale trzeba jeszcze wyłączyć weryfikację obrazkową bo doprowadza do obłędu :( nie udało mi się zweryfikować buuuuuu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyłączyłam hehehe bardzo Ci dziękuję. Coś dziś napiszę hehehe

      Usuń