poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Poniedziałek

     Dzisiaj pojechał do szpitala również mój syn. Postanowił odwiedzić i pocieszyć siostrę. Przy tej okazji mieliśmy czas pogadać od serca. Ciekawych rzeczy się dowiedziałam, ale i On o parę spraw zapytał, min. o moją depresję i czy tęsknię za mężem, czyli za Jego ojcem??
    Jeszcze jakiś czas temu pewnie bym się rozryczała ale dziś, o dziwo, stwierdziłam, że to druga najlepsza moja decyzja w życiu. Czas pokazał, że nic nie znaczę dla Niego. I w końcu się z tym pogodziłam.
Trzeba było to zrobić dziesięć lat temu.
A może taka cena była za tą mądrość co ją teraz mam. hehehe
Tam na Górze to mają poczucie humoru, ubaw ze mnie był po pachy.
Chociaż Ci co mnie znają dłużej twierdzą, że też mam takie złośliwe poczucie humoru czasem.
Tu się sprawdza przysłowie: kto mieczem wojuje od miecza ginie.
Mało nie zginęłam, to prawda.. ;-)
Syn twierdzi, że wcale nie wiszę kalafiorem nikomu, mąż gotowy do pomocy.
Od tej strony patrząc, dobry jest dla nas.
Ale ja chcę być wyjątkowa, najwspanialsza, najlepsza i JEDYNA, mówię.
Taką mam egoistyczną zachciankę.
Ale gorsze wady ludzie mają, hehe.
Tego pragnę, tego chcę, ale fajna jestem to chyba mogę mieć taki kaprys i go spełnić? pytam
Mój syn na to: noo, tak!
i uściskał mnie serdecznie
hehehe

Kolejna niespodzianka czekała na mnie w przychodni. Zadzwonili, że jakiś papiery są odebrania.
Kilka dni temu dostałam list dotyczący uzupełnienia dokumentów do sanatorium. Papiery pierwsze składałam ze dwa lata temu więc na temat zbierania zaświadczeń od lekarzy itp. zrobiło mi się słabo. Uznałam,  że nie zrobię tego bo nie pamiętam, nie wiem co mam zanieść. Trudno.
Okazało się, że takie pismo dostali w przychodni i moja doktor przygotowała komplet dokumentów.
iiiiiii
Jutro złożę.
Ciekawe, jaki termin mi przyznają.
Kiedy dostałam sanatorium miałam numer dwa tysiące osiemset któryś mniej więcej hehehe

A reszta do kitu. W szpitalu wymyślają co rusz nowe badania. Końca nie widać.
Marcia smutna
Ja zmartwiona.
Nadzieja w tym, że pomogą
Z pociągu .....


O, przypomniało mi się, napisali do mnie ze Stowarzyszenia "wspólnymi siłami", to miło, bo przykro mi już było, że nie chcą skorzystać z propozycji.
Myślę, że powoli coś się ciekawego i dobrego dla nich rozkręci. :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz